Teraz dopiero zrozumiałem, dlaczego organizacje kombatanckie tak mocno występują przeciwko ministrowi, domagając się po skandalu z pomnikiem w Ossowie jego odwołania. Rozumiem też obawy rodzin pomordowanych przez UPA, że zapowiedziane na sierpień br. uroczystości w Ostrówkach na Wołyniu zostaną także wyprane z polskich elementów. Co więcej, ma być postawiony znak równości pomiędzy ludobójstwem Polaków i przypadkowymi ofiarami w Sahryniu. Już teraz trzeba więc mobilizować środowisko, aby ministrowi na to nie pozwolić.
O tym , dlaczego nie można postawić tego znaku pisze także "Nasz Dziennik". Sprawę opiszę szerzej także w kolejnym felietonie w "GP".
http://www.naszdziennik.pl/print.php?dat=20110622&id=po05.txt&typ=po
Środa-Czwartek, 22-23 czerwca 2011, Nr 144 (4075)
Nasz Dziennik
Kresowiacy są zaskoczeni decyzją prezydenta Bronisława Komorowskiego o udziale w obchodach rocznicy wydarzeń we wsi Sahryń
Sahryń to nie Ostrówki
Plany prezydenta Bronisława Komorowskiego uczczenia wspólnie z Wiktorem Janukowyczem, prezydentem Ukrainy, polskich ofiar zbrodni w Ostrówkach na Wołyniu oraz Ukraińców, którzy zginęli we wsi Sahryń na Lubelszczyźnie, wywołują konsternację wśród Kresowiaków. Wskazują, że trudno traktować jedną miarą oba wydarzenia: zbrodnię dokonaną na bezbronnej ludności cywilnej w pierwszym przypadku, a w drugim uderzenie polskiej partyzantki na bazę wypadową banderowców pustoszących polskie wsie.
O planowanych uroczystościach poświęconych ofiarom tragicznych wydarzeń w Ostrówkach koło Lubomla i Sahryniu na Lubelszczyźnie poinformowała pod koniec maja Daria Czepak, rzecznik prezydenta Janukowycza. Data uroczystości miała być wówczas jeszcze przedmiotem ustaleń. Kancelaria Prezydenta w ciągu dwóch tygodni nie znalazła czasu na udzielenie informacji "Naszemu Dziennikowi" na ten temat. Można tylko przypuszczać, że uroczystości odbędą się latem, jak podał ukazujący się w Kijowie tygodnik "Ukraiński Tyżdeń", powołując się na Jacka Michałowskiego, szefa Kancelarii Prezydenta RP.
Kresowiacy mają poważne wątpliwości co do celowości organizowania takich uroczystości, które prowadzą do zrównywania zbrodni ludobójstwa popełnionego przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii na ludności polskiej z akcjami polskiego podziemia wymierzonymi przeciw zbrojnym formacjom ukraińskich nacjonalistów. - Zamienia się bandytów na ofiary, a ofiary na bandytów. Niestety, takie mamy czasy - oznajmia Sulimir Żuk, świadek zbrodni dokonanej przez banderowców i oddziały SS Galizien na ludności polskiej w Hucie Pieniackiej. Podkreśla, że Sahryń był bazą Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. - Przecież nie można było siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż wymordują Polaków co do jednego - twierdzi Żuk.
Pułkownik Jan Niewiński, przewodniczący Kresowego Ruchu Patriotycznego (KRP), potwierdza, że Sahryń był siedzibą tzw. kuszczu - wyższej jednostki w podziale administracyjnym OUN, składającej się z 4-7 wsi, czyli stanic. Według niego, nasilenie napadów dokonywanych przez formacje zbrojne ukraińskich nacjonalistów, napływ oddziałów UPA i uciekinierów zza Buga, a także ustalenie Wywiadu Komendy Obwodu Hrubieszowskiego AK, iż oddziały UPA - Ukraińskiej Samoobrony Narodowej, przygotowują na 16 marca 1944 r. generalne uderzenie przeciwko polskiej ludności cywilnej i oddziałom partyzanckim, było podstawą podjęcia przez dowództwo AK decyzji zaatakowania kuszczów, w tym sahryńskiego.
Podobnego zdania są historycy. Profesor Czesław Partacz, dziekan Wydziału Ekonomii i Zarządzania Politechniki Koszalińskiej, zaznacza, że nie można zestawiać Sahrynia z wydarzeniami w Ostrówkach z 30 sierpnia 1943 roku. - W Ostrówkach w powiecie lubomelskim nacjonaliści ukraińscy w ramach planowej akcji wymordowali doszczętnie całą wieś, łącznie z księdzem. Część ludzi spalono. Była to jedna z większych zbrodni w 1943 roku - mówi prof. Partacz. Podkreśla, że akcję tę zaplanowano i przeprowadzono z pełną premedytacją. - Natomiast Sahryń to jest coś zupełnie innego. Jeżeli Armia Krajowa czy Bataliony Chłopskie miały swoje oddziały zbrojne, to one kwaterowały w lesie, z dala od wsi, siedzib ludzkich, by nie dawać Niemcom pretekstu do pacyfikacji. Ukraińcy robili odwrotnie. Większość bojówkarzy UPA mieszkała normalnie we wsi. Paśli krowy, orali pole, a wieczorem dostawali rozkaz. Wyciągali więc ukryty karabin, nóż czy siekierę i szli mordować Polaków - oznajmia historyk. Wskazuje, że właśnie Sahryń był tego typowym przykładem.
Jacek Dytkowski
Za: http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=4396