Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Szłam w Marszu Niepodległości

 "Odpowiedzialność za zaistniałe szkody powinni ponieść ci co od wielu tygodni ściągali posiłki nawet z zagranicy, by stanąć na drodze patriotom. Jak można Polakom bronić przejścia ulicami miasta i prosić o pomoc Niemców i Rosjan???? Niestety Pan Blumsztajn i jego otoczenie przesadziło. Powinni moim zdaniem, stanąć przed sądem za sianie nienawiści."

Właśnie wróciłam z Marszu Niepodległości. Ok godziny 14.30 wyruszyłam z kolegami spod "Rotundy". Szliśmy do Placu Konstytucji pieszo ul Marszałkowską.
Niestety zagrodziła nam drogę Policja. Poinformowano nas, iż nie mogą nas przepuścić, gdyż ochraniają właśnie manifestację "anty-manifestantów". Skierowaliśmy się bocznymi ulicami i tak do Placu Konstytucji dotarliśmy od strony ul. Pięknej.
Widziałam ciekawą scenkę - grupa podobnie ubranych młodych ludzi, ok. 15 osób , w kapturach i zasłoniętych twarzach w pewnym momencie wszczęła bojkę między sobą. Była to prowokacja. Nikt jednak nie zwracał uwagi, milicja szybko nadbiegła i wtedy oni zgodnie uciekli.
Weszliśmy na skraj Placu Konstytucji parę minut przed 15. Na środku Placu, od strony ronda z Rotundą, stały samochody i armatki wodne. Czekaliśmy na ruszenie pochodu.
Niestety zaczęła się raptownie zadyma od strony, gdzie była ochraniana kontrmanifestacja. Puszczono gaz łzawiący i uruchomiono armatki wodne. Wokół nas były osoby na wózkach inwalidzkich. Pomogliśmy im wycofać się za słupy podcieni. Baliśmy się, że zostaną stratowani przez cofający się tłum. Staliśmy na rogu Pięknej i Placu Konstytucji. Myśleliśmy, że uda się nam jednak dołączyć do pochodu. Niestety po wycofaniu się ludzi plac wyglądał na pobojowisko a gaz łzawiący szczypał w oczy. Kilka kostek granitowych leżało luzem.

Nie mieliśmy pojęcia dlaczego była interwencja policji a nie spokojny wymarsz planowana trasą. Jeden z moich kolegów był z 10 letnim synem. Stał dumnie z flagą polską, w pewnym momencie gdy tłum ruszył trochę się wystraszył. Woda z armatki sięgnęła gdzieś metr od nas. Było spokojnie a o mało nie zostalibyśmy oblani. Maluch próbował trzeć oczy, ale mu wytłumaczyliśmy, że nie wolno tego robić i by jak najmniej mrugał powiekami. Wszak był w towarzystwie starych podziemniaków i zadymiarzy lat 80-tych. Nawet przez moment żałowałam, że nie wzięłam mokrych chusteczek z których robi się maskę p.gaz. Na szczęście Plac Konstytucji jest przewiewny i gaz nie był tak groźny.
Postanowiliśmy iść na Plac na Rozdrożu. Szliśmy Piękną. Po drodze minęliśmy kilka grup manifestantów, którzy podobnie jak my zostali odłączeni od pochodu. Jedna licząca ok 100 osób z banerem łódzkim szła w całkowicie przeciwnym kierunku. Grupka kilkunastu młodych ludzi zapytała nas na Alejach Ujazdowskich o Ratusz. Próbowaliśmy im tłumaczyć, że do Ratusza jest ok. 3 km i to w przeciwna stronę. Proponowaliśmy aby szli na Plac na Rozdrożu, bo tam zmierza pochód i możemy mu w ten sposób wyjść na przeciw. Na Placu na Rozdrożu był już spory tłumek. Był to punkt zborny Klubów Gazety Polskiej. Właśnie w przejściu podziemnym dowiedziałam się , że Niemcy "ANTIFA" narozrabiali, już , gdzieś się zabarykadowali.

Koleżanka idąca w pochodzie powiadomiła mnie telefonicznie, że pochód kieruje się w stronę ul. Puławskiej i będzie szedł pod Belweder a następnie na Rozdroże. Ruszyliśmy na spotkanie pochodu. Od pomnika Piłsudskiego pod Belwederem dołączyliśmy do pochodu i przeszliśmy w sposób zorganizowany na Plac na Rozdrożu, pod pomnik Dmowskiego. Wznoszone były hasła : Bóg, Honor i Ojczyzna, śpiewano Rotę. Po krótkim przemówieniu pod Pomnikiem pochód zaczął się rozformowywać. Czoło poszło dalej Alejami Ujazdowskimi. Maruderzy zostali. Byłam wśród nich. Ciekawe, że z flagami byli wśród nas obrońcy gejów. Dwóch takich wdało się w dyskusję z otoczeniem. Było spokojnie, jednak doszliśmy do wniosku, że być może kontrmanifestanci wpuścili w nasze szeregi swoich.
W pewnym momencie Zobaczyliśmy od strony ul. Szucha zbliżające się armatki wodne, przeszliśmy na druga stronę ulicy, czyli w okolice Baru, by w razie czego wycofać się w stronę parku. Wtedy ktoś powiedział, że pali się wóz TVN. Przyjechała straż pożarna i gasiła. Tłum się rozchodził w spokoju. O 17.45 doszłam do stacji metra Politechnika.

Ewidentnie od wielu dni środowiska niechętne Marszowi Niepodległości dążyło do agresji. Ściągniecie z Niemiec Anfify, zablokowanie ul. Marszałkowskiej i spowodowanie dezorganizacji miejsca zbiorki pochodu, było prowokacją. Urząd miasta Warszawy nie powinno dać zgody na zbiórkę anty-manifestantów w pobliżu punku skąd miał ruszyć MARSZ. Wszak zamieszki wybuchły właśnie na styku. Ciekawe, że Ambasada Amerykańska miała informację o tłumieniu manifestacji, gdyż ostrzegała swoich obywateli. Widziałam sporo obcokrajoww, którzy byli świadkami polania wodą spokojnie czekających na wyruszenie pochodu.
Odpowiedzialność za zaistniałe szkody powinni ponieść ci co od wielu tygodni ściągali posiłki nawet z zagranicy, by stanąć na drodze patriotom. Jak można Polakom bronić przejścia ulicami miasta i prosić o pomoc Niemców i Rosjan???? Niestety Pan Blumsztajn i jego otoczenie przesadziło. Powinni moim zdaniem, stanąć przed sądem za sianie nienawiści.
Ci lewacy, którzy wezwali Niemców i dziś sprowokowali konflikt nie zasługują na miano Polaków. Są to zaprzańcy i degeneraci. Zasłużyli na infamię. Najlepiej na kilka pokoleń.
Na drugi raz pomyśli taki co robi!

Nie życzę sobie i mam do tego prawo, by ktokolwiek w moim kraju stanął mi na drodze, gdy chcę w dniu święta mojej Niepodległej Ojczyzny, z flagą i biało-czerwoną opaską na rękawie, w gronie przyjaciół przejść ulicami mojej stolicy lub dowolnego innego miasta. Z takimi osobami będę walczyć, bo godzą w wolność mojej Ojczyzny o niepodległość, której walczyłam i walczyć będę.
To moja ojczyzna i wara od niej wszelkim zdrajcom.
Won do Moskwy i raus do Berlina!

 

Za: http://niepoprawni.pl/blog/208/szlam-w-marszu-niepodleglosci

Nadesłał: Jacek