Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 
– Wszystkie ręce na pokład! – taka komenda zabrzmiała, kiedy okazało się że partia Libertas może pokrzyżować wyborcze szyki dziedzicom Okrągłego Stołu. Chyba tylko w sprawie przyjęcia traktatu lizbońskiego jest w polskim parlamencie podobna zgoda. Po pierwszych próbach przemilczenia nowej pod każdym względem inicjatywy Declana Ganleya, wśród politycznych elit w Polsce zapanował popłoch.

Odezwał się nawet „niezatapialny” Andrzej Olechowski. Od czasu, kiedy nosił pseudonim operacyjny „Must”, posyłany był przez towarzyszy dowódców do ważnych zadań na odcinku państw kapitalistycznych, bo jako liberał od urodzenia – potrafił wykazać wyższość gospodarki socjalistycznej nad kapitałem. Naprawdę; nie on jeden zresztą.
       Inni są już na pokładzie od dawna. Narzekają, ujadają, zmieniają ustawę medialną i cieszą się każdą wpadką Libertasu – rzeczywistą, czy wyimaginowaną. Bo kandydaci Libertasu ośmielają się, jak ksiądz Norman Weslin śpiewać na głos kantyk i mówić „nie!”, kiedy do Polski, jak na Uniwersytet Notre Dame, wdziera się bluźniercze pogaństwo. Uważnie słucham wypowiedzi moich Kolegów z Ligi Polskich Rodzin, kandydujących z list Libertasu. Mówią oni: „bronimy Polski, żebyśmy w naszej Ojczyźnie mogli układać nasze sprawy po swojemu, zgodnie z wolą Przodków; żeby nigdy żaden z członków Klubu Bilderberg nie dyktował reguł Wolnym Polakom; żeby w 20. rocznicę Okrągłego Stołu i pseudowyborów do Sejmu przetrącić wreszcie łańcuch, którym karły przykuły do skały Wielką Polskę”.

Mirosław Orzechowski
http://miroslaw-orzechowski.blog.onet.pl/