"1 stycznia 1937 weszła w życie ustawa o zakazie powszechnego uboju rytualnego, ograniczająca stosowanie szechity tylko dla potrzeb religijnych. W 1939 ustawa została znowelizowana przez Sejm i ubój rytualny został zakazany całkowicie, jednak wybuch wojny uniemożliwił jej ratyfikowanie przez Senat."
(Pomineliśmy celowo zdjęcia w artykule, można je zobaczyć klikając na link pod tekstem)
Czytając takie wiadomości jak poniżej wydaje mi się, że przeniosłam się w czasie do epoki kamienia łupanego. Nie wierzyłam, że w Polsce, wydawałoby się cywilizowanym kraju, "ubój rytualny" zwierząt będzie zalegalizowany. Okazuje się, że "wolnością religijną" można przepchnąć wiele bzdur, niemoralność można zamienić w potrzeby religijne, po trupach można dojść do wyższych celów. Despotyzm w Polsce tak się umocnił, że my Polacy w swoim kraju nie mamy prawa głosu, nie możemy decydować o niczym, stajemy się mniejszością we własnej ojczyźnie. Rządzący Polską desperaci weszli kapelusznikom z powiewającymi pejsami na wietrze tak głęboko w tyłek, że gówno widzą.
Ciekawe, czy Polacy w Izraelu mieliby tyle swobody, co Izraelczycy u nas?
CO W TEJ POLSCE SIĘ WYPRAWIA!!!!!!!!!!!!!!???????????
Agnieszka Sowa
10 grudnia 2014
Ubój rytualny dozwolony bez ograniczeń
Trybunał Konstytucyjny uznał zakaz uboju rytualnego za niekonstytucyjny. I to niezależnie od skali i przeznaczenia.
To oznacza, że od dziś można znów zabijać zwierzęta bez ogłuszania, także w liczbach przemysłowych i na eksport. W uzasadnieniu Trybunał podkreśla liturgiczny charakter takiej czynności bez względu na liczbę ubijanych zwierząt. – Polska znów stanie się rytualną rzeźnią dla świata – ubolewa Dorota Wiland z fundacji IUS Animalia, która trzy lata temu rozpoczęła kampanię przeciwko ubojowi rytualnemu.
– Zaskakujące jest to, że TK rozszerzył orzeczenie poza zakres wniosku – mówi profesor Andrzej Elżanowski, od początku zaangażowany w walkę o wprowadzenie całkowitego zakazu zabijania zwierząt w niehumanitarny sposób. – Wniosek złożony przez Związek Wyznaniowy Gmin Żydowskich dotyczył tylko uboju na potrzeby własne. Tymczasem sędziowie uznali, że na religię nie można nakładać żadnych ograniczeń.
Trybunał nie był jednomyślny. Czterech sędziów w swoich zdaniach odrębnych podkreślało, że orzeczenie jest szersze niż zakres wniosku. Piąty, który także nie zgodził się z wyrokiem, przywołał ustawę o stosunku państwa polskiego do gmin wyznaniowych żydowskich, która co prawda nie mówi wprost o uboju rytualnym, ale zapewnia swobodę praktyk religijnych. Sejm, w stanowisku dla Trybunału, uznał, że gminy żydowskie dzięki tej ustawie mają prawo do uboju rytualnego na potrzeby religijne, jednak nie w celach gospodarczych czy handlowych.
Jednak TK tego zdania nie podzielił. I zezwolił na ubój rytualny bez żadnych ograniczeń. A za torturowaniem zwierząt stoją olbrzymie pieniądze. Lobby rzeźników i ówczesny minister rolnictwa Stanisław Kalemba oceniali wartość eksportu mięsa z uboju rytualnego na 1,2–1,5 mld zł. Dla gmin żydowskich niemałe profity (według szacunków organizacji prozwierzęcych – kilkanaście milionów zł rocznie) daje samo wystawianie certyfikatów koszerności.
Przypomnijmy. Wszystko zaczęło się od znowelizowanej ustawy o ochronie praw zwierząt, która wprowadziła zakaz ubijania zwierząt „bez znieczulenia”, pomijając jednak zupełnie kwestię uboju rytualnego. Tej dotyczyło wcześniejsze rozporządzenie ministra rolnictwa, dopuszczające ubój rytualny bez ogłuszenia, uznawane za obowiązujące przez producentów mięsa halal i koszer. W kraju było około 20 zakładów specjalizujących się w takiej produkcji, głównie na eksport. Obrońcy praw zwierząt złożyli zatem wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, który dwa lata temu uznał dopuszczenie uboju rytualnego rozporządzeniem ministra rolnictwa, wbrew ustawie o ochronie zwierząt, za naruszenie konstytucji.
Po ciężkich bojach uchwalono w końcu kolejną nowelizację ustawy o ochronie praw zwierząt, która już wprost zakazywała uboju rytualnego. Przeciwnicy torturowania zwierząt odtrąbili zwycięstwo. Jak się okazuje, przedwcześnie. Zakaz uboju rytualnego spowodował protesty międzynarodowych organizacji żydowskich oraz zarzuty antysemityzmu. Protestowali, choć nie tak głośno, także muzułmanie. Dlatego dziś sprawę badał pełny skład Trybunału Konstytucyjnego.
TK: zakaz uboju rytualnego na potrzeby wyznawców - niekonstytucyjny
Zakaz uboju rytualnego na potrzeby wyznawców judaizmu i islamu, wynikający z ustawy o ochronie zwierząt, jest niekonstytucyjny. Orzekł tak w środę niejednogłośnie Trybunał Konstytucyjny, który przychylił się do wniosku gmin żydowskich.
Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich kwestionował zapisy ustawy o ochronie zwierząt w zakresie, w "jakim nie zezwalają na poddawanie zwierząt szczególnym sposobom uboju, przewidzianym przez obrządki religijne związków wyznaniowych o uregulowanej sytuacji prawnej i przewidują odpowiedzialność karną osoby dokonującej uboju". Ustawa ta generalnie pozwala uśmiercać zwierzęta tylko po uprzednim pozbawieniu ich świadomości - ubój rytualny prowadzony przez żydów i muzułmanów tego nie przewiduje. Za złamanie ustawy grozi do 2 lat więzienia. ZGWŻ podkreślał, że jego zamiarem nie jest "legalizowanie eksportu mięsa koszernego z Polski".
Według ZGWŻ zakaz prowadził do "dyskryminacji w życiu społecznym i gospodarczym wyznawców judaizmu w Polsce". Sejm wniósł o umorzenie sprawy, twierdząc, że gminy żydowskie i tak mają prawo do uboju rytualnego na potrzeby religijne swych wyznawców, ale już nie w celach gospodarczych czy handlowych. Takie uprawnienie gmin za "wątpliwe" uznała zaś Prokuratura Generalna, która chciała uznania, że zakaz uboju jest zgodny z konstytucją
W środę pełny skład TK orzekł, że zakaz uboju rytualnego i odpowiedzialność karna za jego dokonanie są niezgodne z konstytucją i konwencjami międzynarodowymi. Z dniem opublikowania wyroku w Dzienniku Ustaw ubój rytualny będzie dopuszczalny i niezagrożony karą. Pięcioro z czternaściorga sędziów złożyło zdania odrębne.
- Ochronie zwierząt nie przysługuje pierwszeństwo przed postanowieniami konstytucji gwarantującymi wolność religii - mówiła w uzasadnieniu orzeczenia sędzia TK Maria Gintowt-Jankowicz. Jej zdaniem wzgląd na konstytucyjnie gwarantowane prawa mniejszości narodowych i etnicznych wzmacnia wynikającą z wolności religii ochronę uboju.
TK uznał, że ubój rytualny podlega ochronie w ramach wolności religijnej. - Konstytucyjna gwarancja wolności religii obejmuje dokonywanie wszelkich czynności, praktyk, obrzędów i rytuałów, które mają charakter religijny. Tym samym konstytucyjna ochrona obejmuje również czynności religijne dalekie od zachowań konwencjonalnych dominujących w danym państwie, w tym także czynności być może niepopularne z punktu widzenia społecznej większości - mówiła w uzasadnieniu sędzia Gintowt-Jankowicz.
Dodała, że "ubój rytualny ma charakter religijny, jest praktykowany od wieków przez wyznawców judaizmu i islamu". - Współcześnie ubój rytualny, mimo że najczęściej prowadzony jest w uprawnionych rzeźniach, w dalszym ciągu jest czynnością o charakterze liturgicznym - zaznaczyła.
Sędzia Gintowt-Jankowicz mówiła też, że zakazu uboju nie uzasadniają ani konstytucyjna przesłanka ochrony zdrowia, ani konieczność ochrony moralności publicznej. Podkreśliła, że skoro w Polsce niemal powszechnie akceptowany jest ubój zwierząt gospodarskich, to zakaz jednej z jego form - chronionej w ramach wolności religii - nie jest konieczny do ochrony moralności.
Według TK nie ma jednoznacznych dowodów naukowych, że w każdym wypadku taki ubój jest bardziej bolesny dla zwierząt niż inne jego formy. - Tymczasem nazbyt często pomija się, że również dozwolone przez obowiązujące prawo różnorodne metody uboju zwierząt z ogłuszeniem nieodłącznie niosą ze sobą cierpienie, ból i niepokój zwierzęcia - podkreśliła sędzia.
Zaznaczyła, że poza zakresem orzekania znalazły się takie kwestie, jak "finalne przeznaczenie mięsa pochodzącego z uboju rytualnego i ewentualność ograniczania skali tego uboju, łącznie z eksportem". Rozstrzygnięcia w tej materii należą do władzy ustawodawczej - dodała sędzia.
Według TK ważenie wartości konstytucyjnych - w tym wolności religii i jej uzewnętrzniania oraz wolności działalności gospodarczej, ze znajdującą umocowanie w konstytucji ochroną zwierząt - jest zadaniem ustawodawcy. - Ustawodawca powinien tak ważyć konkurujące wartości, aby każda z nich była skutecznie realizowana - dodała sędzia Gintowt-Jankowicz.
TK zarzucił ustawodawcy niekonsekwencję w ustawie o ochronie zwierząt, bo zakazu zabijania ich bez uprzedniego ogłuszania nie stosuje ona m.in. podczas polowań lub łowienia ryb. Trybunał wziął także pod uwagę, że ubój rytualny jest dopuszczalny w zdecydowanej większości państw Unii Europejskiej. Sędzia powołała się m.in. na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Trybunał wskazał, że na ubój rytualny w rzeźni zezwala rozporządzenie Rady Europejskiej z września 2009 r. w sprawie ochrony zwierząt podczas ich uśmiercania, które jest bezpośrednio stosowane od 1 stycznia 2013 r.
Z dniem ogłoszenia wyroku TK ubój rytualny będzie dozwolony na podstawie tego rozporządzenia. "W każdym wypadku (tj. niezależnie od liczby poddawanych ubojowi zwierząt) dokonanie uboju rytualnego będzie wymagało przestrzegania - z jednej strony - licznych i szczegółowych wymagań prawa polskiego i unijnego oraz - z drugiej strony - wymogów przewidzianych przez normy prawa religijnego właściwe dla danego wyznania" - podkreśliła sędzia.
Zarazem za niezbędne TK uznał zasygnalizowanie konieczności dostosowania przez ustawodawcę ustawy o ochronie zwierząt do tego rozporządzenia. Według TK szereg postanowień ustawy nie odpowiada standardowi oraz terminologii rozporządzenia.
W zdaniu odrębnym sędzia Wojciech Hermeliński uznał, że TK "otworzył drogę do uboju w celach komercyjnych". Według niego ubój rytualny jest bardziej okrutny niż standardowy ubój w rzeźni. Opowiedział się też za utrzymaniem zakazu eksportu mięsa z uboju rytualnego, bo - jak powiedział - w Polsce zabija się w ten sposób więcej zwierząt, niż wynoszą potrzeby ok. 8-tysięcznej społeczności żydowskiej.
Również sędzia Teresa Liszcz oceniła, że powinno się ograniczyć ubój rytualny. Także jej zdaniem jest on bardziej okrutny niż inne rodzaje uśmiercania zwierząt; wyraziła zarazem szacunek dla wegetarian. Według niej do zadań gmin wyznaniowych nie należy pozyskiwanie mięsa z tego uboju ponad potrzeby społeczności żydowskiej w Polsce.
Według sędziego Stanisława Rymara cała sprawa powinna być przez TK umorzona, bo - jego zdaniem - gminy żydowskie i tak miały, i mają prawo do uboju rytualnego na swe potrzeby (tak uważał także Sejm; TK nie podzielił tej opinii - PAP). Sędzia Piotr Tuleja ocenił, że ubój rytualny powinien być ograniczony tylko do "wspólnot religijnych znajdujących się na terenie Polski". Granice dopuszczalnego uboju rytualnego powinny być węższe - oświadczyła sędzia Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz. - Mamy do czynienia z istotną kwestią moralną - dodała.
Poza zainteresowaniem Trybunału Konstytucyjnego pozostaje, co przedsiębiorca prowadzący rzeźnię robi z mięsem pochodzącym z uboju normalnego czy też z rytualnego - podkreśliła sędzia Gintowt-Jankowicz na konferencji prasowej. Pytana przez PAP, czy wyrok oznacza otwarcie "drogi do uboju w celach komercyjnych", odpowiedziała, że kwestia nie mieści się ani we właściwości TK, ani też nie była w ogóle przedmiotem wniosku gmin żydowskich. - Jest to też poza polityką gospodarczą państwa - dodała sędzia.
Prezes TK Andrzej Rzepliński przypomniał, że jest wolność przepływu towarów w UE. - Czy można sobie wyobrazić jakieś bariery np. dla mięsa pochodzącego z uboju rytualnego? - spytał retorycznie. Rzepliński podkreślił, że "ubój niekomercyjny jest niemożliwy, bo ubój rytualny musi się dokonywać w rzeźni, a tam zawsze jest komercja, w tym dobrym sensie tego słowa".
Naczelny rabin RP Michael Schudrich powiedział, że "jest dumny, że może żyć w kraju, gdzie wolność religijna jest szanowana". - Wyrok TK pozwoli nam w pełni realizować obowiązki poszczególnych gmin wyznaniowych żydowskich - podkreślili skarżący.
Przedstawiciel Sejmu Borys Budka powiedział, że należy poczekać na pisemne uzasadnienie wyroku TK, by ocenić, w jakim zakresie Sejm powinien zmienić przepisy.
(KT)
I tak w Polsce z przestępstwa robi się ogólnie obowiązujące prawo.....
Legalizacji mordowania zwierząt w bestialski sposób muzułmanie i żydzi potrzebują również do swoich chorych praktyk religijnych, np. na "święto ofiarowania"...........http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9710
"Według TK nie ma jednoznacznych dowodów naukowych, że w każdym wypadku taki ubój jest bardziej bolesny dla zwierząt niż inne jego formy." - zastanawiam się, czy ta pani posiada kompetencje zasiadając w TK...???? Jeśli ów kobita potrzebuje dowodów na to, że istota żywa, której przecina się przełyk i arterie pozwalając wykrwawić się podczas stanu pełnej świadomości cierpi tak samo co istota żywa pozbawiona życia natychmiast, to lecę jutro na księżyc.
"Sędzia Gintowt-Jankowicz mówiła też, że zakazu uboju nie uzasadniają ani konstytucyjna przesłanka ochrony zdrowia, ani konieczność ochrony moralności publicznej. Podkreśliła, że skoro w Polsce niemal powszechnie akceptowany jest ubój zwierząt gospodarskich, to zakaz jednej z jego form - chronionej w ramach wolności religii - nie jest konieczny do ochrony moralności." - to mówi sędzia Trybunału konstytucyjnego....... nie wierzę! "Jedna z jego form"- równie dobrze niedługo można będzie wprowadzić gwałt za dopuszczalny i zgodny z prawem w końcu to tylko jedna z form aktu seksualnego, nieprawdaż pani Gintowt?
Jakby pani Gintowt-Jankowicz skorzystała z dobrodziejstw cywilizacji jakim jest internet, to nie plotłaby takich bzdur. Informacje na temat dowodów naukowych o uboju zwierząt są dostępne np. TUTAJ
Szperając w internecie od razu można dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi, na pewno nie o "wolność religijną" i praktyki z tym związane, wolności religijnej judaiści i islamiści mają więcej niż inne religie, więc takie brednie nie przejdą. Więc o co tu chodzi? Jak nie wiesz o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze.
Poniżej artykuł z
19.07.2013 08:00 aktualizacja: 19.07.2013 08:00 - dowód na to, że ubój rytualny jednak był dostępny, ale z ograniczeniami, ale oczywiście daj takiemu palec, to odetnie ci całą rękę....Za tym całym ubojem rytualnym kryją się PIENIĄDZE!
Ubój rytualny. 10 rzeczy, które powinniście wiedzieć
Polecam, cały artykuł na stronie http://www.fakt.pl/Polska-tlumaczy-sie-po-uchwale-sejmu-w-sprawie-uboju-rytualnego,artykuly,221255,1.html
i jeszcze TEN artykuł polecam.
Z wikipedii:
"Historia szechity w Polsce
W XI i XII w. powstały pierwsze zorganizowane osady żydowskie, na których terenie znajdowały się m.in. rzeźnie rytualne, umożliwiające ubój zgodny z zasadami judaizmu.
16 sierpnia 1264 r. książę Bolesław Pobożny nadał Żydom w Wielkopolsce przywilej kaliski, który m.in. zapewniał im swobodę praktyk religijnych, a więc także prawo do religijnego uboju zwierząt, których mięso przeznaczone było do konsumpcji. W latach 1273-1295 podobne przywileje wydali książęta śląscy.
W roku 1334 przywilej kaliski zostaje potwierdzony przez króla Kazimierza Wielkiego, a w roku 1364 rozszerzony na terytorium całej monarchii piastowskiej.
W latach 1254 i 1258 zostają wydane nakazy synodów Kościoła katolickiego, nakazujące oddzielanie kramów z mięsem dostarczanym przez Żydów od kramów chrześcijańskich. W roku 1267 synod wrocławski, na polecenie legata papieskiego Gwidona, wydał uchwałę wzywającą chrześcijan do nienabywania mięsa od Żydów.
W roku 1649 na podstawie postanowień Jana Kazimierza w Poznaniu wprowadzono nadzór cechmistrza rzeźnickiego nad ubojem zwierząt rzeźnych dokonywanym przez Żydów. Nie ograniczyło to jednak ilości ubojni żydowskich.
Obowiązująca w Królestwie Polskim ustawa policji weterynaryjnej z 1844 r., mająca na celu zapobieganie i uśmierzanie chorób panujących i zaraźliwych wśród zwierząt domowymi, wskazywała ubój rytualny jako jedną z dopuszczanych metod uśmiercania zwierzęcia. Ustawa przyjmowała, że ubój ten wypełnia postulat prawodawcy, aby rzeź zwierzęcia odbyła się "sposobem krótkim".
Postulaty stowarzyszeń opieki nad zwierzętami doprowadziły na przełomie XIX i XX w. do otwarcia dyskusji nad kwestiami humanitarnego uboju zwierząt rzeźnych. Często jednak dyskusje te podnosiły hasła ekonomiczne i antysemickie. Ks. Stanisław Trzeciak opowiadał się przeciw ubojowi rytualnemu. W lutym 1936 grupa posłów sanacyjnych, z posłanką Janiną Prystorową jako wnioskodawczynią, wniosła do Sejmu projekt ustawy o zakazie uboju rytualnego, co motywowano „okrucieństwem i brakiem humanitaryzmu tej metody uboju zwierząt”. Akcję poparło także Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Inicjatywę Trzeciaka poparła prasa katolicka i narodowa, przeciwstawiła się jej natomiast w całości prasa żydowska, twierdząc, że byłoby to ograniczenie swobody kultu religijnego. Sprzeciw wyraziły nawet pisma żydowskiej lewicy, m.in. Bundu, podkreślające dotąd swoją laickość i brak zainteresowania sprawami religijnymi. Podczas debaty parlamentarnej Trzeciak został powołany przez komisję sejmową jako rzeczoznawca. Jego ówczesne wystąpienie zostało opublikowane w broszurze Ubój rytualny czy mechaniczny? Opinia rzeczoznawcy wypowiedziana na posiedzeniu Komisji Administracji i Gospodarki Sejmu Polskiego 5 III 1936 (Warszawa 1936). 1 stycznia 1937 weszła w życie ustawa o zakazie powszechnego uboju rytualnego, ograniczająca stosowanie szechity tylko dla potrzeb religijnych. W 1939 ustawa została znowelizowana przez Sejm i ubój rytualny został zakazany całkowicie, jednak wybuch wojny uniemożliwił jej ratyfikowanie przez Senat.
Formalnie ustawa z 1937 została uchylona dopiero w dniu 15 grudnia 1997 w związku z wejściem w życie ustawy z dnia 24 kwietnia 1997 r. o zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, badaniu zwierząt rzeźnych i mięsa oraz o Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej. 24 października 1997 r. weszła w życie ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt, w której przedstawiona była zasada, iż zwierzę może zostać poddane ubojowi po uprzednim pozbawieniu świadomości, lecz dopuszczała wyjątek dla uboju w sposób przewidziany przez obrządki religijne.
Wchodząca w życie z dniem 28 września 2002 r. nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt nakazywała przeprowadzenie uboju tylko po wcześniejszym ogłuszeniu i nie uwzględniania wyjątku dla uboju rytualnego[1].
27 listopada 2012 Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wydane w 2004 r. rozporządzenie ministra rolnictwa, dotyczące warunków uboju rytualnego, jest niezgodne z ustawą z 1997 roku i że Minister Rolnictwa przekroczył swoje kompetencje, wydając rozporządzenie bez należytego upoważnienia ustawowego[2].
Od 1 stycznia 2013 roku, po uprawomocnieniu się wyroku Trybunału Konstytucyjnego, na terenie Polski obowiązuje całkowity zakaz uboju religijnego bez ogłuszenia. "
A poniżej jako ciekawostkę wklejam artykuł "Kobiety w Izraelu" ze str. http://pismozadra.pl/archiwum/zadra-2/366-kobiety-w-izraelu
Kobiety w Izraelu
W pułapce demokracji i judaizmu
Z pozoru status izraelskich kobiet niczym się nie różni od statusu mężczyzn.
Regulacje prawne, np. dotyczące równości w kwestiach zatrudnienia, kobiety odbywające służbę wojskową, przykłady robotnic kibuców, postać legendarnej premier Goldy Meir - wszystko to daje podstawy do tego, by sądzić, że państwo Izrael - "jedyna demokracja na Bliskim Wschodzie", jak mówią z dumą Izraelczycy - nie zagraża równości kobiet. Mimo to spróbuję dowieść, że są to nie tylko fałszywe mity; stanowią one także istotny element sprzyjający utrzymywaniu niesprawiedliwości i dyskryminacji kobiet w Izraelu. Przypadek Goldy Meir ma tylko zaciemniać skromne w rzeczywistości uczestnictwo kobiet w życiu publicznym. Służba wojskowa stoi na przeszkodzie, a nawet może zahamować aktywność kobiet na rynku pracy, w życiu akademickim czy w sferze publicznej. A prawna sytuacja kobiet w Izraelu, jeśli bacznie jej się przyjrzeć, ma się najgorzej i jest porównywalna do pozycji kobiet w Iranie. W oczywisty sposób nie odpowiada zasadom demokratycznego i liberalnego kraju, jakim mieni się Izrael. Prawny status kobiet właściwie zaprzecza koncepcji równości i wszelkim konstytucyjnym zasadom państwa demokratycznego. Z tą różnicą, że Izrael nie ma konstytucji.
Mit równości
Gdy w 1948 roku powstało państwo Izrael, miało być oparte na demokratycznych i liberalnych zasadach oraz tradycji (w rzeczywistości raczej micie niż tradycji) kobiet-pionierek, bojowniczek i robotnic, które przybyły tu, by odbudować dawną ojczyznę. Koncepcja równości płci została wyraźnie zawarta w Deklaracji Niepodległości Izraela: "Państwo Izrael zapewni wszystkich obywatelom, niezależnie od ich wyznania, rasy i płci, równe prawa społeczne i polityczne". Powtórzono to w ogólnych założeniach pierwszego izraelskiego rządu: "Przestrzegana będzie całkowita i absolutna równość kobiet - równość w prawach i obowiązkach, w życiu kraju, w społeczeństwie i gospodarce oraz w całym systemie prawnym". Jednak te puste frazesy nie zawierały ani żadnych zobowiązań, ani intencji przestrzegania ich, miały charakter wyłącznie deklaratywny. Ponadto musimy pamiętać, że deklaracja niepodległości nie ma konsekwencji prawnych i statusu konstytucji.
Już w 1951 roku izraelski parlament przegłosował obowiązującą do dzisiaj ustawę, która zaprzecza zasadniczej koncepcji demokracji. Prawo o nazwie całkowicie oddającej ducha orwellowskiej nowomowy - Ustawa o równych prawach kobiet z 1951 roku - zakłada ni mniej ni więcej, tylko prawną nierówność izraelskich kobiet. "Mężczyzna i kobieta powinni cieszyć się równym statusem we wszelkim postępowaniu prawnym; regulacje, które w postępowaniu prawnym dyskryminowałyby kobietę, nie będą obowiązywać."
Jednak dalej następuje: "Regulacja ta nie powinna wpływać na prawny zakaz lub zezwolenie związane z zawarciem związku małżeńskiego lub postępowaniem rozwodowym". Ponadto ustawa z 1953 roku o sądzie rabinicznym jest obowiązująca dla prawa żydowskiego (halakah) w zakresie spraw małżeńskich i rozwodowych wszystkich Źydów w Izraelu. Tutaj znowu demokratyczne państwo Izrael odmawia swoim obywatelom podstawowego prawa do zawarcia małżeństwa zgodnie z ich przekonaniami, odmawia im wolności wyboru i narzuca im szereg praw, które w gruncie rzeczy uzasadniają dyskryminację 50% populacji. Jeśli kobieta ukradnie, pobije kogoś czy zamorduje, będzie w sądzie potraktowana tak, jak mężczyzna, który kradnie, bije i morduje. A jednak: ile kobiet to kryminalistki? Z pewnością nieistotna mniejszość.
Lecz gdy kobieta - a tak jest w przypadku większości kobiet - chce wyjść za mąż i, co dotyczy 30% kobiet, chce rozwieść się zgodnie z literą prawa i zasadami przyzwoitości, nie ma na to najmniejszej możliwości. Kobieta w Izraelu nie ma szansy na uzyskanie na własną prośbę rozwodu, w taki sposób, by zostały uszanowane jej prawa, a ona sama została uznana za równą wobec prawa, dorosłą osobę. A wszystko to dlatego, że w przypadku ślubu czy rozwodu stosowane prawo nie jest prawem demokratycznym, lecz wynikającym z prawa żydowskiego. Takie sprawy jak śluby, rozwody, alimenty, opieka nad dziećmi są rozstrzygane wyłącznie w sądzie rabinackim.
W świetle żydowskiego prawa kobieta nie ma uprawnień dorosłej osoby. Nie jest równoprawnym podmiotem prawnym, lecz znajduje się w jednej grupie z dziećmi, niewolnikami i osobami upośledzonymi umysłowo, które nie są zdolne do zeznawania przez żydowskim sądem. I znów - muszę to powtórzyć, abym sama mogła w to uwierzyć - zgodnie z żydowskim prawem, kobieta nie może być świadkiem w sądzie. W tej kwestii umieszczana jest w tej samej kategorii, co dzieci i szaleńcy, którzy nie są podmiotami prawa. Naturalnie, jeśli kobieta nie może być świadkiem, tym bardziej nie może być sędziną, adwokatem lub interpretatorką prawa.
Tak wielka jest niesprawiedliwość wobec kobiet w żydowskich sądach, że chciałabym przytoczyć kilka przykładów. Kobieta w żaden sposób nie może uzyskać rozwodu bez zgody męża. Nawet jeśli ten torturuje ją, gwałci, bije ją i dzieci, kobieta nie może nic zrobić bez jego zgody. Tak jest również wtedy, gdy mąż ją opuszcza i znika na wiele lat. Jeśli nie ma jednoznacznych dowodów jego śmierci, jest z nim nadal związana. Sytuację tę nazywa się aguna - słowo to oznacza kobietę, którą mąż opuścił nie dając jej rozwodu. Kobieta może mieć zaledwie 20 lat i zostać aguną do końca swojego życia. Wiele jest takich przypadków. Traci możliwość rozpoczęcia nowego życia, zbudowania nowej rodziny, posiadania dzieci, ponieważ jej mąż się na to nie zgodził. A jeśli zdecyduje się na dziecko z innym mężczyzną, bo nie chce zrezygnować ze swojego naturalnego prawa do zostania matką, jej dziecko prawnie będzie miało status mamzera - bękarta, zgodnie z żydowskim prawem, jedynym, które decyduje o tych sprawach w Izraelu. Mamzer będzie wyłączony ze społeczności, nie będzie mógł wejść w związek małżeński z żydowskim partnerem przez dziesięć pokoleń. Nie znam kobiety, która zrobiłaby coś podobnego swojemu dziecku, zwłaszcza, jeśli ona i dziecko nie mają wyboru i muszą żyć w państwie żydowskim. Do dziś, ponad 2000 lat po ogłoszeniu tego prawa, nie dokonano żadnej zmiany i żadne rozwiązania nie zostały zaakceptowane. Co więcej, jeśli mężczyzna chce rozwodu, a żona nie wyrazi na to zgody, sąd rabinacki może wyrazić (i robi to) formalną zgodę na jego ponowny ślub. Jeśli będzie miał dziecko z kobietą, która nie jest jego żoną, dziecko to nie jest uważane za mamzera.
Kolejnym dowodem dyskryminacji kobiet jest status moredet - rebeliantki. Określenie to wciąż jest kobietom nadawane. Przykład, który teraz podam, jest aktualny, z listopada 1999. Kobieta, która była torturowana i gwałcona przez męża, opuściła dom i poprosiła o rozwód. Mąż w sądzie powiedział, że chciałby się z nią pogodzić, więc sąd rabinacki zadecydował, że kobieta musi wrócić do domu i nadal z nim żyć, inaczej zostanie ogłoszona moredet, co oznacza, że straci wszelkie prawa do wspólnej własności, alimentów, a nawet opieki nad dziećmi.
Trudno w to uwierzyć, ale prawo w Izraelu pozwala na maltretowanie i znęcanie się nad kobietami w rodzinie. Co może w takim wypadku zrobić kobieta? Jaką drogę ucieczki znalazły kobiety przez 50 lat dyskryminacji?
Jednym z rozwiązań jest ślub cywilny w innym kraju. Najbardziej popularnym miejscem jest Cypr, gdzie procedury są proste i sprawa załatwiana szybko, a podróż z Izraela niedługa. Pary, które chcą obrządku religijnego, ale nie ortodoksyjnego, wybierają żydowski ślub udzielany przez rabina postępowego lub konserwatywnego. Obrządek nie jest uznawany przez władze kraju, który zobowiązał się do nie dyskryminowania obywateli z powodu ich przekonań religijnych. Problem ze ślubem udzielonym na Cyprze jest taki, że - jeśli oboje małżonkowie są Źydami i kiedyś zechcą rozwieść się w Izraelu - muszą uzyskać zgodę sądu rabinackiego. Kolejna pułapka.
Innym rozwiązaniem jest zawarcie małżeństwa kontraktowego w obecności prawnika. Kontrakt spisany przez parę ma prawne konsekwencje w razie rozwodu, a separacja jest orzekana w cywilnym sądzie, gdzie kobieta i mężczyzna są równi wobec prawa. Minus tej metody jest taki, że państwo nie uznaje małżeństwa, a w rezultacie para nie może korzystać z przywilejów, jakie państwo zapewnia rodzinom w takich sprawach, jak np. zakup domu, opłacanie podatków itd.
Trzecim sposobem jest wspólne pożycie bez brania ślubu. Po pięciu latach wspólnego mieszkania para otrzymuje status wspólnoty małżeńskiej, co oznacza, że w razie separacji oboje mają prawo stanąć przed cywilnym sądem, by rozwiązać kwestie wspólnych dzieci, własności itd. W tym wypadku, jak i w poprzednim, kobiety i mężczyźni są równorzędnymi podmiotami prawa. Minusy są również podobne w obu sytuacjach.
Optymistyczna uwaga: społeczeństwo izraelskie jest bardzo tradycyjne i chociaż wierzących jest zaledwie 25% (z czego 10% to ultra-ortodoksi), większość obywateli w 51. roku istnienia państwa izraelskiego woli pobierać się w sądzie rabinackim. W ostatnich latach jednak nastąpiły pewne zmiany, zapewne pod wpływem ogromnej fali imigracji z krajów dawnego Związku Radzieckiego. Izrael ma 6 mln mieszkańców, z czego 4,8 mln to Źydzi. W latach 90. z dawnego ZSRR przybyło do Izraela około miliona osób, które uważają się za Źydów. Jednak 30% z nich nie jest uznawanych za Źydów przez izralskie władze, ponieważ niektórzy są tylko małżonkami Źydów lub mieli jedynie żydowskiego ojca (w świetle ortodoksyjnego judaizmu, który przetrwał w Izraelu, tylko osoba, której matka jest Źydówką, jest uważana za Źyda). Poza tym imigranci z tej grupy, nawet jeśli są Źydami, przez długi czas wychowywani byli w tradycji ateistycznej. W rezultacie, również wskutek pluralizacji i liberalizacji społeczeństwa izraelskiego, około 20% małżeństw wybiera alternatywne formy małżeństwa, a wiele - nie ma na to dokładnych danych, lecz ich liczba rośnie - żyje razem bez ślubu.
Wydaje mi się, że w tej sytuacji prędzej czy później państwo Izrael będzie zmuszone wprowadzić śluby cywilne.
Mit kobiety-bojowniczki
Kobiety są powoływane na dwa lata do obowiązkowej służby w Izraelskich Siłach Obronnych. W oficjalnych publikacjach często pojawia się postać młodej kobiety w mundurze z bronią na ramieniu, co ma dowodzić równego traktowania mężczyzn i kobiet w Izraelu. Bliższe przyjrzenie się roli kobiet w wojsku pozwala stwierdzić, że w ciągu 50 lat ich służby tylko nieliczne odegrały istotną rolę w Izraelskich Siłach Obronnych. W gruncie rzeczy ich role sprowadzały się, i nadal sprowadzają, do pełnienia tradycyjnych funkcji sekretarek i nauczycielek, i to wymagających najniższych kwalifikacji. Większość kobiet, które odbywały służbę wojskową, spędziła ten zbyt długi, dwuletni okres wypełniając niepotrzebne dokumenty i podając co pięć minut kawę swojemu dowódcy i jego kolegom.
Wojskowa hierarchia otwiera również wiele możliwości nadużywania władzy przez przełożonego i liczba przestępstw na tle seksualnym, a także molestowania seksualnego, była i nadal jest bardzo wysoka. Przez długie lata wokół tych przypadków panowała zmowa milczenia i dopiero w ostatnich latach wzrosła świadomość tego rodzaju problemów. Dwa-trzy lata temu w IDF zaczęła obowiązywać zasada, że wszelkie kontakty seksualne między przełożonym i podwładnym, nawet związki zawarte za obopólną zgodą, są zabronione. Wynikało to z założenia, że prawdziwie wolna wola nie istnieje w hierarchicznej strukturze, gdzie ludzie nie są równi. Pomimo tych ustaleń i większej świadomości tego problemu, dowódcy, którzy zostali uznani winnymi wykroczeń na tle seksualnym, podlegali niewysokim karom. Głośnym przypadkiem ostatnich tygodni było oskarżenie oficera służb medycznych o molestowanie seksualne kilku podwładnych. Umożliwiono mu opuszczenie armii z pełnymi świadczeniami emerytalnymi i wszelkimi innymi przywilejami, jakimi cieszą się oficerowie kończący służbę. Nie jest to, oczywiście, najgorszy przypadek, biorąc pod uwagę wszystkie inne.
Poza tym kobiety w IDF pozbawione są możliwości zrobienia kariery. Najwyższą rangą, jakiej może dosłużyć się kobieta, jest stopień generała brygady. Segregacja stanowisk sprawia, że większość z nich jest niedostępna dla kobiet.
Podsumowując: po niemal dwóch latach, w czasie których kobiety w mundurach nie mają szans rozwijania swoich uzdolnień, umiejętności, osobowości czy doskonalenia się w zawodzie, rozpoczynają życie w cywilu nabywając umiejętności zawodowe czy wykształcenie od zera, mając dwa lata więcej niż ich koleżanki z Europy. Szanse 20-21-latki (zważywszy, że średnia wieku kobiet wychodzących za mąż to 22-26 lat) na zdobycie wykształcenia, znalezienie pracy czy zrobienia kariery zanim założy rodzinę są ograniczone. W skrócie -służba wojskowa kobiet w Izraelu nie oznacza promocji równouprawnienia społecznego, lecz odnosi wprost przeciwny rezultat. W rzeczywistości powstrzymuje rozwój kobiet i stoi na drodze ich równouprawnieniu.
Uwaga optymistyczna: w ciągu ostatnich dwóch lat, zwłaszcza po nominacji obecnego szefa sztabu, można dostrzec zmianę w stronę poprawy sytuacji kobiet w wojsku. Segregacja funkcji zaczyna się załamywać. Coraz więcej atrakcyjnych stanowisk zajmują kobiety: od pozycji wymagających wysokich uzdolnień technicznych, poprzez prowadzenie szkoleń bojowych, do udziału w walkach. Np. przez ostatnie 2-3 lata kobiety były przyjmowane na najbardziej prestiżowe szkolenia - do lotnictwa IDF - i wkrótce armia będzie miała pierwszych pilotów-kobiety. Jeśli ta tendecja się utrzyma, może za 10 lat służba wojskowa nie będzie stanowić już czynnika przeszkadzającego równouprawnieniu kobiet w Izraelu.
Mit Goldy Meir
Przyjmuje się, że jeśli już w latach 70. pani Meir została premierem Izraela, to najpewniej droga do wysokich politycznych stanowisk oraz funkcji w życiu społecznym czy akademickim jest dla kobiet otwarta. Twierdzę, że jest to mit listka figowego, kamuflaż dla słabej pozycji kobiety w społeczeństwie i jej skromnej reprezentacji w życiu publicznym.
Dane statystyczne są przygnębiające. Zaledwie dwie kobiety w rządzie (spośród 24 osób) i 14 ze 120 członków parlamentu. Zarówno w nauce, jak i administracji państwowej udział kobiet ma strukturę piramidy, z wieloma na samym dole i kilkoma lub żadną na szczycie. Kobiety stanowią 56% studentów na poziomie studiów licencjackich, 51% - magisterskich i 39% na studiach doktoranckich. Tylko kilka z nich ma tytuł profesora.
W 1996 roku pracowało 47,8% kobiet, większość z nich w zawodach nisko opłacanych lub niepełnoetatowych. Pojawiła się nowa generacja bizneswoman, lecz większość z nich zarządza małym, rodzinnym interesem. Spośród wszystkich pracujących kobiet tylko 2,9% ma pozycję menadżera, podczas gdy wśród mężczyzn udział ten wynosi 9,3%. W administracji państwowej kobiety zajmują większość niskich stanowisk i tylko jedna kobieta jest dyrektorem generalnym. Wszystkie te dane dowodzą niskiego statusu kobiet w Izraelu, ich słabej reprezentacji i dyskryminacji.
Pozornie prawo w Izraelu jest bardzo postępowe. Fakty wskazują na coś innego. Oto przykład: w 1988 roku parlament przegłosował bardzo postępową ustawę, "Równouprawnienie w prawie pracy", która zabrania przy określaniu warunków pracy dyskryminacji ze względu na płeć, status cywilny, liczbę dzieci czy orientację seksualną. Dotyczy to awansu, zwolnień, prawa do urlopu macierzyńskiego, opieki nad dzieckiem sprawowanej przez mężczyzn i kobiety. Specjalna klauzula zabrania molestowania seksualnego w miejscu pracy. amanie tych praw może prowadzić do postępowania karnego. W rzeczywistości wiele kobiet jest dyskryminowanych ze względu na swoją płeć czy macierzyństwo, ale jak można udowodnić, że to była przyczyna zwolnienia lub nieprzyjęcia do pracy? Jak obalić twierdzenie pracodawcy, że kandydatka nie posiadała wystarczających kwalifikacji czy nie pasowała do tej pracy?
Jeśli chodzi o molestowanie seksualne, ogólnie wiadomo, jak trudno jest podtrzymać podobne oskarżenie, jeśli nie ma świadków. Poprawka do rządowego prawa korporacyjnego z 1955 roku przyjmuje, że równe prawa głosu powinni mieć przedstawiciele obu płci reprezentowani w zarządach państwowych spółek; zanim do tego dojdzie, ministrowie powinni jak najczęściej powoływać dyrektorów "płci niewystarczająco reprezentowanej w zarządzie spółki". Jak pokazuje rzeczywistość, nie jest to możliwe. Kilka kobiet faktycznie pełni funkcję dyrektora, ale tylko kilka, a tylko jedna - jak wcześniej wspomniałam - jest dyrektorem generalnym w rządowym ministerstwie.
17 maja 1999 roku w Izraelu odbyły się wybory. Ehud Barak, który po raz pierwszy został wybrany premierem, obiecał przed wyborami, że będzie popierał kobiety w ich dążeniach do pełnienia odpowiedzialnych funkcji, i że powierzy stanowiska ministerialne co najmniej trzem kobietom. Po wygranej w wyborach dochował wszystkich obietnic poza tą dotyczącą kobiet. Ogłosił ministrem tylko jedną kobietę i powierzył jej jedno z mniej ważnych ministerstw. Tylko pod wpływem protestów kobiet, zwłaszcza w mediach, zdecydował się nie odwołać swoich obietnic i mianował jeszcze jedną kobietę na stanowisko ministerialne, a jednej zaoferował funkcję wiceministra. A wszystko to dla podtrzymania pozorów, że czyni przysługę połowie mieszkańców kraju. Ostatecznie najczęstszym przesłaniem dla kobiet jest "nie zabieraj głosu, ponieważ lud Izraela ma znacznie ważniejsze problemy, wciąż nie ma pokoju między nami a naszymi sąsiadami, nadal trwają wewnętrzne konflikty arabsko-żydowskie oraz pomiędzy wierzącymi i niewierzącymi, nie rozwiązaliśmy również problemu ubóstwa, więc z łaski swojej dajcie sobie spokój z powtarzanymi do znudzenia żądaniami. Kiedy Izrael nie będzie miał żadnych problemów, wtedy możemy przyjrzeć się waszym". Jeśli kobiety w Izraelu będą czekać na idealną sytuację, nie będą miały szansy niczego się domagać czy polepszyć swojego statusu.
Na szczęście kobiety i organizacje kobiece nie czekają na nadejście stosownego dnia. Niektóre z nich są bardzo aktywne w działaniu na rzecz poprawy sytuacji izraelskich kobiet. Na przykład największa Na'amat - ruch kobiet pracujących i wolontariuszek. Jej celem jest poprawa statusu kobiet w Izraelu, domaganie się równouprawnienia płci i zwalczanie dyskryminacji w miejscu pracy i w społeczeństwie. Organizacja zrzeszająca kilka grup feministycznych usiłuje reprezentować interesy kobiet, które mają różnego rodzaju problemy i zapewniać im możliwość decydowania o swoim życiu, a także zwalczać dyskryminację i przemoc. Hamerkaz Lesijua Lenifgaot Ones (Stowarzyszenie Centrów Kryzysowych Ofiar Gwałtu) pomaga kobietom, które padły ofiarą gwałtu, zapewnia im pomoc psychologa i pomaga składać zeznania na policji. Szolulat Hanaszim (Związek Kobiet Izraela) jest przede wszystkim grupą domagającą się przestrzegania praw kobiet, koalicją kobiet, które zrzeszyły się, by poprawić swój status poprzez działania promocyjne, prawne oraz podnoszenie świadomości i edukację. Organizacja ta odnosi sukcesy; ma na swoim koncie, między innymi, przeforsowanie w 1988 roku prawa o równoprawnym traktowaniu w pracy, a w 1987 roku o jednakowym wieku emerytalnym.
Uwaga optymistyczna: w ostatnich latach feminizm i problemy feministyczne nie są lekceważone. Kobiety są bardziej pewne siebie, nie wstydzą się publicznego wyrażania swoich opinii, domagają się równouprawnienia i wypowiadają przeciwko przemocy. Coraz więcej świadomych feministek pracuje w mediach. Coraz więcej znanych dziennikarek nie pozwala, by tematyka feministyczna zniknęła ze sceny publicznej. Dziennikarki, takie jak Sheli Jechimovitz czy Dalya Yairi, prowadzą bardzo popularne i cenione codzienne programy w radiu, gdzie nie zapominają o tematyce kobiecej, niesprawiedliwości i przypadkach przemocy. Kilka parlamentarzystek, takich jak Yael Dayan czy Zehava Galon, jest również bardzo aktywnych; nie powinnam również pominąć znanej bojowniczki Shulamit Aloni. Ta nowa siła stopniowo sankcjonuje feministyczną debatę w sferze publicznej. Jest również kilku szowinistów, którzy mają odwagę otwarcie wyrażać swoje opinie, ale bycie szowinistą nie jest dobrze widziane. Mam wrażenie, że kobiety w Izraelu są ostatnio bardziej świadome niesprawiedliwości swojego położenia i mają zamiar to zmienić. Nie wierzę, że taki głos może być długo ignorowany.
Uwaga osobista
W szkole podstawowej miałam nauczycielkę, która bardzo mnie lubiła i pochwalała moje osiągnięcia. Na koniec roku szkolnego dała mi ogólną najwyższą ocenę i napisała na świadectwie, że jeśli chcę wiedzieć, co o mnie sądzi, powinnam zajrzeć do Księgi Przysłów, rozdział 31. Podekscytowana otworzyłam Księgę i przeczytałam: "Niewiastę dzielną któż znajdzie? [...] Serce małżonka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa; nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia. [...] Wstaje, gdy jeszcze jest noc, i żywność rozdziela domowi [...] Powstają synowie, by szczęście jej uznać, i mąż, ażeby ją sławić..." itd. Trudno wyrazić, jak wielkie było moje rozczarowanie. Nauczycielka tak bardzo mnie ceniła, że nie widziała dla mnie lepszej przyszłości, niż zostać idealną żoną, matką i gospodynią. Myślę, że to był moment, w którym zostałam feministką.
Kilka uwag na temat przyszłości
Czego może oczekiwać dziewczynka w Izraelu za kilka lat? W rabinackim sądzie nadal będzie traktowana jak dziecko i osoba upośledzona; wierzę jednak, że nie będzie musiała opuszczać Izraela, żeby zawrzeć cywilny ślub. Będzie miała większe niż jej matka szanse na zdobycie wykształcenia (już od przedszkola) w poszanowaniu wartości takich jak sprawiedliwość i równość. Prawdopodobnie będzie miała możliwość zdobycia wyższego wykształcenia, chociaż jej szanse na wyższą pozycję w administracji państwowej czy w świecie biznesu i polityki będą nadal niewielkie. Będzie mogła zdobyć tytuł doktora, ale raczej nie zostanie profesorem na żadnym z izraelskich uniwersytetów. Niezależnie od pozycji społecznej dziewczynek izraelskich (jeśli obecna sytuacja drastycznie się nie zmieni), jedna na siedem padnie ofiarą gwałtu, jedna na dziesięć będzie ofiarą przemocy w domu, około dwanaście rocznie zostanie zamordowanych przez męża lub narzeczonego. Co więcej, będą zarabiać średnio 25% mniej niż mężczyzna na tym samym stanowisku. Pomimo to wierzę, że ich głos tak szybko nie zamilknie. Większa świadomość może zmienić rzeczywistość.
tłum. Beata Płonka
Oskarżają nas o antysemityzm, grożą dyplomatyczną wojną, wzywają na dywanik naszego ambasadora. Izraelowi nie podoba się to, że polski Sejm zakazał uboju rytualnego. I na nic tłumaczenia, że przecież dla gmin żydowskich Polska robi wyjątek...
Specjalna ustawa sprzed lat zagwarantowała wspólnotom, że mogą dokonywać uboju rytualnego, jeśli mięso służy kultywowaniu tradycji religijnych.
Ale rabini i tak podnieśli larum na cały świat. Niemiecki „Der Tagesspiegel” już pisze, że zakaz to echo „antysemickich resentymentów” w Polsce. Brytyjski „The Economist” z kolei przywołuje słowa naczelnego rabina RP Michaela Schudricha, który porównał krytyczne opinie Polaków w sprawie uboju rytualnego z tym, co sądzili o koszerności naziści.
a tym całym zamieszaniem, kryją się pieniądze. Zakaz uderzył w firmy, które wydają certyfikaty, że dany rzeźnik dokonuje uboju rytualnego zgodnie z procedurami Halal (w przypadku Muzułmanów) i Szehita (tradycja żydowska). Teraz to już nie jest złoty interes...
1.Co to jest ubój rytualny?
Ubój rytualny to zarżnięcie zwierzęcia bez ogłuszenia. Zwierzę ma świadomość wykrwawiania się. Według poszczególnych związków wyznaniowych tylko takie mięso jest czyste
2.Dlaczego zakazano uboju rytualnego?
To skutek wskazań Bruskeli i działań aktywistów walczących o prawa zwierząt. Część polskich polityków uważała, że zakaz uderzy w branżę mięsną, ale Sejm i tak zakazał uboju rytualnego
3.Kto zarabiał na uboju rytualnym?
Organizacja branżowa „Polskie Mięso” twierdzi, że w 2012 roku ubój rytualny odbywał się w 80 zakładach, które nastawiały się na eksport. Mogło dochodzić też do ubojów w małych rzeźniach.
4.Czy Żydzi i Muzułmanie mogą teraz zabijać zwierzęta bez ogłuszania?
Żydzi – tak. Muzułmanie – nie. Ci pierwsi od lat mają specjalną ustawę, która im na to zezwala. Teraz oburzają się na niejasne prawa, bo od 1 stycznia wszedł całkowity zakaz uboju rytualnego
5.Czy polski rzeźnik może dokonać uboju rytualnego w ramach wyjątku dla gminy żydowskiej?
Tak. Ale celem takiego uboju musi być wypełnienie konkretnego wymogu kultu religijnego. Mięso musi być przyrządzane na konkretne święto, a nie tylko po to, by się nim najeść
6.Czy w Polsce można handlować mięsem z uboju rytualnego?
Tak. Ustawa zakazuje zabijania zwierząt, bez ich uprzedniego ogłuszenia na terenie Polski. Można więc importować koszerne mięso i sprzedawać je w sklepach.
7.Czy przez zakaz uboju rytualnego rolnicy stracą odbiorców, a rzeźnicy pracę?
Choć zakaz obowiązuje od 1 stycznia (12 lipca próbowano go znieść) żaden z zakładów mięsnych nie zwalnia z jego powodu. Ale resort rolnictwa przekonuje, że stracą na nim tysiące rolników
8.Co to jest klatka obrotowa?
Klatka obrotowa to urządzenie, które unieruchamia tułów zwierzęcia, a następnie unosi ofiarę, by obrócić ją o 180 stopni i wykrwawić. Krew ścieka do specjalnej wanny.
9.Kto jeszcze zakazał w Europie?
Różne restrykcje, co do uboju rytualnego wprowadziły: Finlandia, Szwajcaria, Szwecja, Łotwa, Litwa, Słowenia, Islandia, Estonia, Luksemburg, Dania, Austria, Norwegia i Holandia
10.Gdzie eksportowano mięso z uboju rytualnego?
Głównie do Turcji (ok. 25 tys. ton). Niemniej mięso wędrowało również do innych krajów europejskich: Włoch, Niemiec, Holandii, Hiszpanii i Francji.
Oskarżają nas o antysemityzm, grożą dyplomatyczną wojną, wzywają na dywanik naszego ambasadora. Izraelowi nie podoba się to, że polski Sejm zakazał uboju rytualnego. I na nic tłumaczenia, że przecież dla gmin żydowskich Polska robi wyjątek...
Specjalna ustawa sprzed lat zagwarantowała wspólnotom, że mogą dokonywać uboju rytualnego, jeśli mięso służy kultywowaniu tradycji religijnych.
Ale rabini i tak podnieśli larum na cały świat. Niemiecki „Der Tagesspiegel” już pisze, że zakaz to echo „antysemickich resentymentów” w Polsce. Brytyjski „The Economist” z kolei przywołuje słowa naczelnego rabina RP Michaela Schudricha, który porównał krytyczne opinie Polaków w sprawie uboju rytualnego z tym, co sądzili o koszerności naziści.
Religia ogłupia, ale zarobić na niej można i to niemało....
Poniżej wybrane komentarze z internetu na temat zalegalizowaniu uboju rytualnego (czyt. mordowania zwierząt ze szczególnym okrucieństwem);
2014-12-10 15:39 | Anna Poll
Precz z sędziami Trybunału Konstytucyjnego!
Religie i ich liturgie dla obecnego składu sędziowskiego Trybunału Konstytucyjnego, to największe dobra ludzkości. Ale cóż, to w końcu zrozumiałe. Przecież trybunalscy sędziowie są obrabiani przez państwo wyznaniowe, jakim jest III RP.
O Boże, gdybyś był, to byś grzmiał.
2014-12-10 16:16 | Znafca
Re:Ubój rytualny dozwolony bez ograniczeń
Dajcie spokój kochani, nie bądźcie naiwni, przecież tu nie chodzi o względy religijne. Czy wy myślicie, że ludzie to idioci i zmieniają prawo tylko po to żeby dostosować je do przykazań? To gra interesów. Pieniądze, władza, wpływy. Zwierzęta nie mają tu żadnego znaczenia. Określonym grupom interesu nie przeszkadzałoby nawet obdzieranie ich żywcem ze skóry jakby to było opłacalne. Grunt to dostosować później do tego religijne przykazania żeby to moralnie uzasadnić i żeby się kasa zgadzała. :P
Szmal, szmal, szmal, szmal...
Za / Czytaj więcej: http://mojaslowianskafilozofia.blogspot.com/2014/12/polska-staje-sie-rytualna-rzeznia-dla.html