Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Jedna jaskółka nie czyni wiosny. Gdyby tak były charyzmatyczny premier Jerzy Buzek został wybrany na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego 12 miesięcy temu, to niezależne media, nie mówiąc już o „Polakach”, czy Salonie, nie posiadałyby się z radości, puszczając na cześć premiera Tuska fajerwerki. Na tamtym bowiem etapie był rozkaz, by cieszyć się z sukcesów rządu, więc cieszono się nawet z tego, że rząd nie miał sukcesów, ale bo też nie miał i porażek. A czy kto widział kiedyś rząd, co by nie miał porażek? Nikt takiego rządu nigdy nie widział, więc rozkaz, by się radować, padał na nader podatny grunt.

Teraz jednak, gdy nie tylko dr Andrzej Olechowski opuścił szeregi Platformy Obywatelskiej, ale coraz to lepiej przypomina sobie, dlaczego właściwie nie może już dłużej wytrzymać z premierem Tuskiem, kiedy generał Czempiński nie może sobie darować, że stworzył Platformę Obywatelską, która okazała się dziełem nieudanym, kiedy premieru Tusku zaczyna brakować pieniędzy, a inwestorzy podobnież zaczynają z Polski uciekać – jeden charyzmatyczny premier Buzek tego wszystkiego zrównoważyć nie może, nawet jeśli został swoim czasie zarejestrowany przez SB aż pod dwoma pseudonimami jednocześnie.

Inna sprawa, że Parlament Europejski chyba jeszcze takiego przewodniczącego nie miał, chociaż i poprzedni przewodniczący w swojej karierze o tajne służby ma się rozumieć, się ocierali. Więc ani niezależne media już się tak nie cieszą, jak jeszcze cieszyłyby się rok temu, ani Salon tak nie cmoka, jak jeszcze cmokał przed rokiem, ani wreszcie „Polacy” już nie skrzykują się SMS-ami, żeby udzielić premieru Tusku poparcia. Jedna jaskółka nie czyni wiosny, a cóż dopiero kiedy tu nie do wiosny, co raczej do zimy idzie – oczywiście z okresem jesiennej pieriedyszki. Ale jesień, to nie wiosna, co spenetrował już dawno generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, pisząc w słynnym wierszu „Ustrojona w purpury, kapiąca od złota, nie uwiedzie mnie jesień czarem zwiędłych kras, jak pod szminką i pudrem starsza już kokota, na którą młodym chłopcem nabrałem się raz”.


Tymczasem na Jasnej Górze odbyła się doroczna pielgrzymka Radia Maryja z udziałem około 200 tysięcy ludzi, którym towarzyszyli politycy Prawa i Sprawiedliwości z premierem Jarosławem Kaczyńskim na czele. Obecnie prezes Kaczyński bardzo podkreśla swoje przywiązanie do wartości tradycyjnych i nawet zapowiedział skorzystanie z telefonu komórkowego sieci zainicjowanej przez o. Tadeusza Rydzyka – co oczywiście niezależni dziennikarze natychmiast podchwycili. Inna rzecz, że nie zawsze tak było i trafiały się okresy, kiedy prezes Kaczyński próbował, jak to mówią - ciąć po skrzydłach, a jednym z tych skrzydeł był właśnie o. Rydzyk i Radio Maryja. Ale to było w okresie potęgi PiS, która obecnie jest raczej wspomnieniem, więc nic dziwnego, że na tym etapie PiS stara się szlusować do Radia Maryja. Ubocznym skutkiem tego zwierania szeregów będzie niewątpliwie zastopowanie rozwoju innych politycznych inicjatyw, jakie w orbicie Radia Maryja się pojawiły; np. Ruchu Przełomu Narodowego prof. Jerzego Roberta Nowaka, czy Naprzód Polsko – firmowanego przez b. wicemarszałka Janusza Dobrosza. Z punktu widzenia prezesa Kaczyńskiego najważniejsze na tym etapie jest zablokowanie jakichkolwiek politycznych inicjatyw na prawo od PiS.

Z drugiej strony, z punktu widzenia o. Tadeusza Rydzyka, który przecież ma świadomość, że nie tylko Platforma Obywatelska, ale i każda inna inicjatywa polityczna podjęta przez razwiedkę, będzie starała się Radio Maryja zlikwidować, albo przynajmniej spacyfikować, nie mówiąc już o Niemcach, Żydach, czy masonach, którzy swoich zamiarów wobec tej rozgłośni wcale nie ukrywają, życzliwość istniejącej i mającej pewien ciężar gatunkowy partii politycznej, nawet jeśli byłby to związek z rozsądku, jest rzeczą pożądaną. Wprawdzie prezydent Lech Kaczyński zawetował ustawę medialną, zawierającą rozwiązania groźne zarówno dla wolności słowa w ogóle, a dla Radia Maryja i telewizji Trwam w szczególności, ale nie jest pewne, czy Sojusz Lewicy Demokratycznej, chwilowo zirytowany na premiera Tuska za odmowę gwarancji finansowych dla państwowych mediów, nie przyłączy się w końcu do Platformy, kiedy trzeba będzie głosować odrzucenie weta prezydenta. Odrzucenie weta i wejście ustawy medialnej w życie starzałoby w perspektywie duże zagrożenie dla Radia Maryja, chyba, żeby Episkopat oficjalnie uznał je za element stanu posiadania Kościoła w Polsce i postawił sprawę jego funkcjonowania na prawno-międzynarodowym gruncie konkordatu. Wprawdzie większość biskupów mniej lub bardziej z Radiem Maryja sympatyzuje, ale ma ono też w Episkopacie potężnych wrogów, którzy mogą zechcieć wykołysać tę sytuację do spacyfikowania toruńskiej rozgłośni. Solidne podstawy finansowe Radia Maryja niewątpliwie wzmacniają jego odporność na różne ryzyka, ale co to komu szkodzi mieć jeszcze jakieś polityczne odwody?

Tymczasem Stronnictwo Demokratyczne pod przewodnictwem Pawła Piskorskiego podobno wyprzedaje swoje nieruchomości, by w ten sposób zyskać środki na przyszłoroczna kampanię prezydencką, w której główną rolę Wielkiej Nadziei Białych odegrać ma dr Andrzej Olechowski. Pan doktor zapowiada rozpoczęcie intensywnych podróży po Polsce już jesienią. Mają one utwierdzić go w przekonaniu, że naród go kocha i pragnie, albo, że nie kocha i nie pragnie. Na wypadek, gdyby nie kochał, pan dr Olechowski nie chce mu się narzucać, ale być może, że naród jednak go pokocha, zwłaszcza, gdy razwiedka dyskretnie zasugeruje takie uczucie niezależnym mediom, salonowym cmokierom i zmobilizowanym tajnym współpracownikom, którzy jako „Polacy” będą obdarzali dra Olechowskiego coraz większa miłością i zaufaniem. W każdym razie wyprzedaż nieruchomości Stronnictwa Demokratycznego pokazuje, że pan Paweł Piskorski gotów jest postawić na dra Olechowskiego wszystko, czym łaskawy los go obdarzył.

Komentarz  ·  tygodnik „Goniec” (Toronto)  ·  2009-07-19  

 Stanisław Michalkiewicz

  www.michalkiewicz.pl


Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).