Widać wyraźnie, że polityka wschodnia polskich elit różnych barw politycznych osiąga fiasko.
Dotychczas Rosję traktowano jako wroga i starano się wokół Polski stworzyć mur obronny w postaci wrogich Rosji państw byłego Związku Radzieckiego sąsiadujących z naszym krajem. Od kiedy Białoruś wymknęła się tym planom i swoją przyszłość zaczęła wiązać z bliskimi kontaktami na linii Mińsk – Moskwa, władze Rzeczypospolitej podjęły walkę. Zaczęto negatywną propagandę w stosunku do prezydenta Aleksandra Łukaszenki (zresztą sam Łukaszenko dostarczał argumentów tej propagandzie), wspierano opozycję białoruską (w tym antypolski Białoruski Front Narodowy), aż po nadawanie niezależnej telewizji dla Białorusinów z terytorium Polski.
We wschodnim murze obronnym i tak jest wyłom w postaci Obwodu Kaliningradzkiego więc kolejny w postaci Białorusi musiałby spowodować zmianę strategii. To nie było i nie jest w smak rządzącej Polską neo – sanacji, która traktuje dogmatycznie każdy swój pomysł i plan. Tymczasem rzeczone elity popełniły kolosalny błąd który powinien być przyczyną radykalnej korekty polityki wschodniej. Błędem tym było wsparcie Pomarańczowej Rewolucji na Ukrainie. Co prawda ów przewrót wygrał w walce o władze w Kijowie ale Polska stanęła przed realnym zagrożeniem. O ile sam Juszczenko zachowuje się wobec naszego kraju poprawnie to znaczna część zaplecza politycznego które go wyniosło na najwyższy urząd na Ukrainie wcale nie ukrywa swojej niechęci wobec naszej Ojczyzny. Pewne symptomy było już widać gdy walka o fotel prezydenta Ukrainy jeszcze trwała – wtedy to np. członkowie pro – pomarańczowej organizacji Ruch paradowali w koszulkach z wizerunkiem zbrodniarza Stepana Bandery.
Prowokacja ukraińskich szowinistów którą chcieli przeprowadzić parę dni temu jest tylko logiczną konsekwencją wcześniejszych wydarzeń – np. legalnych przemarszów byłych członków UPA oraz SS – Galizien, domagania się przyznania im uprawnień kombatanckich itp. Prezydent Juszczenko jest zakładnikiem swojego zaplecza politycznego więc antypolscy szowiniści zyskują coraz nowe zdobycze. Według znawców sceny politycznej Ukrainy Polacy powinni się pogodzić z faktem, iż w wyniku następnych wyborów parlamentarnych zwolennicy UPA wzmocnią swoje wpływy. Sprzyja temu m.in. niestabilna sytuacja polityczna i ekonomiczna wschodniego sąsiada.
Obecnie Ukraina to olbrzymi chaos polityczny i zapaść ekonomiczna, ale również spory arsenał militarny. Taki kraj zawsze przypomina beczkę z prochem – wystarczy szaleniec który podpali lont aby katastrofalne skutki odczuli sąsiedzi.
Myślę, ż w obecnej sytuacji Polska powinna współdziałać z Rosją w kwestii ukraińskiej. Obecna Ukraina jest również solą w oku Moskwy więc współpraca z Kremlem w tej kwestii powinna być czymś oczywistym i naturalnym. Pora już odejść od pomysłu oddzielenia się od Rosji murem obronnym, gdyż mur ten posiada trwały wyłomy w postaci Kaliningradu i Białorusi. Inna część tego muru – Ukraina – stanowi dla Polski o wiele bardziej realne zagrożenie od przewidywalnej i stabilnej Federacji Rosyjskiej.
Zamiast tracić energię na bezsensowną walkę z Łukaszenką i przeciwnym naszemu interesowi wspieraniem Juszczenki i jego otoczenia należy ucywilizować wreszcie nasze relacje z Rosją. Zamiast pokładać nadzieje w Litwie (gdzie Polacy są ciągle dyskryminowani), Białorusi (która jest silnie związana ekonomicznie, politycznie i militarnie z Kremlem), Ukrainie (gdzie coraz silniejsze są antypolskie nastroje), lepiej wreszcie zacząć porządkować i układać nasze relacje z największym wschodnim sąsiadem.
Jeżeli w interesie bezpieczeństwa Polski i Rosji będzie likwidacja państwa ukraińskiego, jest to koszt na który Polska powinna zgodzić się bez mrugnięcia okiem i wziąć czynny udział w jak najszybszym zakończeniu sprawy. Czasem, dla własnego bezpieczeństwa, należy ponosić koszty. Jednak zawsze w perspektywie lat one się zwracają.
Krzysztof Kocur