Świat cały już dzisiaj zdaje sobie sprawę i wie o tym, że los II RP został przesądzony przez dwóch piratów-dyktatorów - super morderców Adolfa Hitlera i Józefa Wisarionowicza Stalina. Po układzie monachijskim, po przesądzeniu losu Czech - hitlerowcy przystąpili do opracowania planów napaści na Polskę, Anglię i Francję. Niemcy traktowali zagarnięcie Polski jako niezbędny warunek przed decydującym uderzeniem na Francję i Anglię, jako najważniejszego sojusznika na wschodzie. W październiku 1938 r. Warszawa odrzuciła propozycję Berlina - wzięcia udziału we wspólnej wyprawie przeciwko ZSRR. W tym czasie powstał tajny plan zdobycia przez Niemcy pozycji mocarstwa światowego drogą zagarnięcia dużych posiadłości kolonialnych - oraz wyjście na ocean. Żeby to zrealizować należy przeprowadzić wojnę z Francją i Anglią - droga pokojowa jest zamknięta - niemożliwa - zagarnięcie państwa polskiego jest niezbędnym warunkiem przed zmierzeniem się z Francją i Anglią. Sprawy potoczyły się szybko i nieoczekiwanie. Po odrzuceniu przez Polskę wspólnego ataku na ZSRR 21 marca 1939 r. Niemcy zażądali przyłączenia Gdańska do Niemiec i udostępnienia eksterytorialnej strefy D zbudowania autostrady i linii kolejowej oraz inne żądania.
21 kwietnia 1939 r. Hitler podpisał wskazówki gotowości do przeprowadzenia planu "Fall Weiss" już od 1 września zagarnięcia siłą Polski - po uporaniu się z Polską Niemcy całą siłą uderzą na demokracje zachodnie - sojusznik ich Włochy będą też brać w tym udział. Następnym krokiem Niemiec po opanowaniu zachodnich demokracji nastąpić ma wielkie starcie z ZSRR! Po to, aby zaspokoić potrzeby Niemiec w zakresie przestrzeni życiowej oraz surowców na następny wiek.
23 maja 1939 r. w spotkaniu z generalicją Hitler powiedział: stajemy w obecności powzięcia decyzji zaatakowania przy najbliższej okazji Polski. Nie możemy jej oszczędzać. Nie będzie to powtórka sprawy czeskiej - będzie to wojna! Niemcy muszą izolować Polskę.
22 maja 1939 Niemcy, Japonia i Włochy zawarły między sobą sojusz wojskowy - pakt stalowy wymierzony przeciwko wszystkim państwom Zachodu. Dnia 23 sierpnia 1939 r. Niemcy i ZSRR podpisały pakt zwany Ribbetrop-Mołotow - ratyfikowany przez ZSRR 31 sierpnia 1939 r. Pakt ten mówił o rozgraniczeniu obopólnych interesów w Europie Wschodniej. Hitler bez targów przychylił się do wszystkich roszczeń nowego partnera. W odpowiedzi na pakt Ribbentrop-Mołotow dnia 25 sierpnia 1939 r. rządy Wielkiej Brytanii i Polski podpisały pakt o wzajemnej obronie polskich granic. Fakty potoczyły się bardzo szybko.
Dnia 1 września 1939 r. rozpoczęła się II wojna światowa atakiem na niepodległe suwerenne granice Polski. Masowy mord ponad 6 milionów polskich obywateli - 2.8 miliona to Żydzi. Rozpoczęły się zbiorowe mordy przez niemiecką armię. Wehrmancht w Bydgoszczy 5 września 1939 r. wymordował 20.000 Polaków, w Gdańsku ok. 50.000 polskich katolików zostało do roku 1945 zamordowanych. We wschodniej całej Polsce rozpoczęto mordy masowe używając list przyszykowanych zawczasu przez zdrajców-renegatów. 15 września 1939 r. Sowiety podpisały pokój z Japonią co zwolniło Czerwoną Armię do zaangażowania na Dalekim Wschodzie. 16 września 1939 r. Sowiety postawiły w stan gotowości bojowej milionową armię, która miała zaatakować na 1000 km odcinku granicę Polski. Dnia 17 września 1939 r. Czerwona Armia "taktyką hieny" zaatakowała broniącą się przed najeźdźcą - armią hitlerowską - Polskę. 300.000 armia polska, która znajdowała się na Wschodnich Ziemiach II RP gromadząca się w celach reorganizacji i uzupełnienie. W
W tym samym czasie ofenzywa niemiecka słabła - Niemcy w nachalny sposób upominają się od bolszewików jak najszybciej wypełnienia danych przyrzeczeń - natychmiastowej pomocy w zaangażowaniu znajdujących się sił wojska polskiego, które spełniając rozkaz wodza naczelnego gen. E. Rydza-Śmigłego, nie stawiały zbrojnego oporu Czerwonej Armi i unikają spotkań z bolszewikami, nie atakują ich oddziałów. Polacy wciąż mieli 26 dywizji pełnych, uzbrojonych, zaangażowanych w 25 głównych bitwach, które nienadzwyczajnie Niemcom się udawały - w wielu bitwach Niemcy dostawali niewąskie wciry.
Spustoszenie robiła 10 Brygada Kawalerii Pancernej dowodzonej przez płk. St. Maczka - późniejszego gen. broni, dowódcy I Polskiej Dywizji Pancernej w Anglii. Pierwotnym zadaniem Polskiej Armii było utrzymanie Wehrmachtu w szachu - dopóki Francja nie zdoła zmobilizować swoich dywizji na Linii Maginota i rozpocznie inwazję w Nadrenii. Warszawa broniła się dziewiętnaście dni. Polacy zabili lub zranili 50.000 żołnierzy Wehrmachtu - ostatnia polska jednostka pod Kockiem skapitulowała 6 października 1939 r. Dnia 3 września Anglia i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom. Dobrze pamiętamy, że ani jeden pocisk nie został wystrzelony w obronie Polski przez te dwie armie sprzymierzonych. Dnia 7 do 13 września 1939 r. powołali bolszewicy rozkazami rezerwistów, przegrupowano formacje i skierowano je na granicę zachodnią. Bolszewicy podzielili całą ofensywę przeciwko Polsce na dwa fronty. Front Białoruski - gdzie dowodził komandor II stopnia M. Kowalow - Frontem Ukraińskim dowodził komandor I stopnia Siemion K. Timoszenko. Ten marsz wyzwolenia nie miał na celu zajęcia przed Niemcami terenów zamieszkałych przez Ukraińców i Białorusinów zgodnie z Traktatem Ryskim z 1921 r. przyznanych Polsce, lecz rozgromienie armii polskiej i zniszczenie jej kompletnie! Oto chodziło też Niemcom.
Kiedy uświadomimy sobie dzieje "marszu wyzwolenia" - zbrodnię katyńską, masowe wywózki ludności cywilnej z polskich Ziem Wschodnich II RP, to wiemy, że był to jednolity plan, spisek przeciwko narodowi polskiemu, który według określenia artykułu 6 statutu Trybunału Norymberskiego stanowi zbrodnię przeciwko ludzkości.
Panie Putin!
17 września 1939 r. o godz. 2 w nocy ambasador niemiecki został zaproszony na Kreml do Stalina, tam w obecności Mołotowa i Woroszyłowa poinformowano go, że o godz. 6 rano tego dnia wojska sowieckie przekroczą polską granicę i będą maszerować do linii Narew - Wisła - San przewidzianej już 23 sierpnia 1939 roku w tajnym protokóle. W tym marszu wyzwolenia braci Ukraińców i Białorusinów wzięło udział: 28 dywizji piechoty, 7 dywizji kawalerii, 10 brygad pancernych, 7 pułków artylerii, ponad 600.000 "sołdatów", około 4000 czołgów, ponad 5500 dział i 2000 samolotów i to wszystko przeciwko około 300 000 polskich żołnierzy, którym strzelać zakazano do bolszewików.
Ukraińcy i Białorusini uwierzyli w cel tego marszu wyzwolenia. Bo sami bolszewicy wchodzący na ziemie polskie z radością witali ich wmawiając, że to radziecka Ukraina idzie wyzwolić swoich braci od polskich panów ciemiężców, od kapitalistycznego ucisku. Ledwo wlekący się bojcy z torbami na plecach wykrzykiwali "smert polskim panom", a w darze serca rozdawali "kuryszki", a czasami śmierdzącą machorkę. Byłem świadkiem tego wyzwolenia, 17 kilometrów od granicy polsko-rosyjskiej w Ostrogu nad Horyniem, na tak zwanym Trakcie Tatarskim w osadzie wojskowej Poniatówka.
Do dziś dnia 65 lat po tym sławnym "wyzwoleniu", kiedy zbliża się 17 września wracają te ponure, jakże tragiczne dla Polaków wspomnienia. W żaden sposób nie mogę ich się wyzbyć pomimo, że przeszedłem tak wiele w moim życiu zesłańca Sybiru, a te widma tych tragicznych czasów nie opuszczają mojej starej siwej głowy, jak i pobyt w sybirksich tajgach - gdzie właśnie ci wyzwoliciele jako "pomieszczyka" niebezpiecznego - wroga sowieckiego narodu - wywieźli.
I tu w tym miejscu muszę przyznać staremu "koniuchowi" Dieduszce, który całe życie, od 5-letniego chłopca, jako syn kułaka carskiego oficera spędził w tajgach Sybiru, któy wciąż, gdy brałem konia ze stajni do pracy, mawiał do mnie, kiedy wsuwał mi pajdę czarnego jak święta ziemia chleba do rąk: Lonka, pamiętaj, że w Rosji Sybir to jak przymus - i kto tam nie był, to jeszcze będzie, a kto był, to już do końca życia jego nie zapomni. Były to święte słowa Dieduszki, niech jemu ta sybiryjska ziemia przesiąknięta polską krwią, lekką będzie!
Po wkroczeniu do Polski wojsk sowieckich Frontu Białoruskiego i Ukraińskiego, posuwały się one około 60 kilometrów dziennie, nieomal nienapotykając prawie oporu wojsk polskich wykonujących rozkaz Naczelnego Wodza. Oprócz tego część wojska polkiego wycofano ze wschodu i rzucono przeciw Wehrmachtowi, który 14 września 1939 r. zdobył Brześć nad Bugiem, 15 września 1939 r. Białystok, a 17 września 1939 r. zajął twierdzę brzeską.
Natarcie wojsk sowieckich rozwijało się bardzo szybko. Dnia 17 września 1939 r. wpadły w ręce bolszewików Nowogródek, Święciany, Podstawy, Wilejka, Mołodeczno, Wołożyn, Oszmiana, Kurmelany, Hołszany, Baranowicze. W nocy z 17 na 18 września 1939 r. dowództwo Fruntu Białoruskiego rozpoczęło operację zajęcia Wilna. Miasta bronił Pułk Piechoty Polskiej - oskrzydlono dwustronnie Wilno, atakowano z północy oraz z południa przez 2 grupy armii. O godzinie 11.30 Wilno padło - bolszewicy złamali opór obrońców miasta - do miasta wpadły oddziały pancerne. Do niewoli bolszewicy wzięli 10.000 polskich żołnierzy i oficerów. Dopiero 22 września 1939 r. Czerwona Armia w wyniku koncentrycznych ataków zdobyła Grodno! Tutaj żołnierze polscy stawiali zacięty opór - prowadząc ogień z karabinów i broni maszynowej z dachów domów oraz rzucając na czołgi i pojazdy sowieckie butelki z płynem zapalającym się łatwo.
Do 30 września 1939 roku wojska Frontu Białoruskiego zajęły cały teren wyznaczony im do opanowania. Wojska Frontu Ukraińskiego przekroczyły o godz. 5 rano granicę Polski - w pierwszym dniu operacji wojska Frontu Ukraińskiego zawładnęły olbrzymimi obszarami, weszły 70 do 100 kilometrów w głąb polskiego terytorium, zdobyły miasta Ostróg nad Horyniem, Zdołbunów, wielką stację węzłową. Zdobyły też węzły kolejowe Równe, Kołomyja, Tarnopol, Czortków. Przyhamowane w rejonie umocneń armii polskiej w Sarnach.
18 września 1939 r. wojska Frontu Ukraińskiego zajęły węzły kolejowe Sarny - miasta Łuck, Stanisławów, Krasne, Buczacz, Dubno, gdzie rozbrojono dwa pułki piechoty 18 i 26. Bolszewicy wzięli do niewoli 5800 żołnierzy i 500 oficerów polskich. W rejonie Łucka wzięli czerwoni do niewoli 9.000 żołnierzy i 1000 oficerów polskich. Po wejściu do Halicza bolszewicka Czerwona Armia wzięła do niewoli 20.000 żołnierzy polskich. W tym samym dniu bolszewicy wkroczyli do Sokala nad Bugiem, Brodów, Bobrka, Rohatynia, Doliny i dotarły do przedmieść Lwowa. Dowódca Frontu Ukraińskiego Timoszenko wysłał meldunek do Stalina, Mołotowa i Szaposznikowa - meldunek bojowy: 19 września 1939 roku brygada pancerna zajęła Włodzimierz Wołyński, wzięto do niewoli 6000 jeńców i wiele trofeów.
20 września 1939 r. komunikat Sztabu Generalnego stwierdza, że od 17 do 20 września 1939 r. "niezwyciężona" Czerwona Armia rozbroiła 3 polskie dywizje piechoty, dwie brygady kawalerii i wiele drobnych grup Armii Polskiej - wzięto do niewoli ponad 60.000 żołnierzy i oficerów polskich, zajęto rejony umocnione: Wilno - Baranowicze, Mołodeczno i Sarny. 22 września 1939 r. w komunikatach armii stwierdzono, że Czerwona Armia wzięła do niewoli już 120.000 polskich żołnierzy i oficerów. W dwie godziny po przekroczeniu przez Czerwoną Armię granicy suwerennego państwa polskiego, Niemcy wydali rozkaz swoim wojskom pozostania na linii Lwów -Włodzimierz Wołyński - Białystok. 22 września 1939 r. dowódca Brygady gen. Józef Konstanty Olszyna -Wilczyński, który zadał poważne straty atakującym miasto Grodno bolszewikom, koło miasteczka Sopockinie w pobliżu granicy litewskiej został zatrzymany przez patrol bolszewicki składający się z 3 czołgów. Dowódca patrolu wyprowadził generała i jego adiutanta, kpt. Mieczysława Strzemieckiego, kazał im stanąć przed szopą, koło drogi i zastrzelił ich na oczach żony gen. Olszyny-Wilczyńskiego i jego kierowcy! 20 września 1939 r. w podobnych okolicznościach zginął porucznik książę Andrzej Światopełk Czetwertyński. Tego samego dnia bolszewicy spalili majątek Bojary i zabili M. Krasińskiego.
Od 17 września 1939 r. Lwów był otoczony przez Niemców. Od dziesięciu dni Niemcy usiłowali złamać opór obrońców Polaków. Dowództwo Wehrmachtu zakładało, że jeżeli niemieckie oddziały znajdą się na przedmieściach miasta, garnizon pod dowództwem generała Langnera od razu skapituluje! Niestety, po długim oblężeniu wojska niemieckie nie zdołały złamać oporu obrońców Lwowa i zdobyć miasta.
19 września 1939 roku dowództwo XVII Korpusu postawiło ultimatów garnizonowi, grożąc, że w razie nieprzyjęcia go do godz. 17.00 tego dnia, miasto zostanie zburzone!
Dowództwo polskie odrzuciło niemieckie zadania. Niemcy przystąpili do ciężkiego ostrzeliwania miasta w dzień i w nocy. 19 września 1939 roku dowództwo Frontu Ukraińskiego otrzymało rozkaz zdobycia miasta Lwowa! Bolszewicy przyszykowali olbrzymie siły bojowe, które miały nacierać na "semper fidelis" miasto Lwów. Tymczasem w rejonie Krasnego bolszewicy napotkali na silny opór wojsk gen. Wilhelma-Orlika-Rueckemana. Atakujące oddziały dotarły tylko do przedmieść Lwowa. W mieście według bolszewików znajdowały się dwie lub trzy dywizje piechoty i wielu oficerów przybyłych z różnych odcinków frontu. Z pomocą broniącemu się garnizonowi spieszyło zgrupowanie gen. Sosenkowskiego, wśród którego znalazł się mój ojciec kpt. Antoni Wacław Witkowski. Niemcy jednak rozgromili to zgrupowanie,a cofające się oddziały tego zgrupowania natknęły się na wojska sowieckie w rejonie Łaszki Murowane - tu bolszewicy wzięli do niewoli dużą liczbę polskich żołnierzy i oficerów, a większość z nich trafiła jak mój ojciec do obozu polskich jeńców w Starobielsku. Gen. K. Sosenkowski z gartką żołnierzy przebił się na Węgry. Bolszewicy zmasowali olbrzymią siłę uderzeniową z kilku kierunków na miasto. We Lwowie, wciąż broniącym się teraz przeciwko dwóm atakujących "hienom" ludobójcom nie ma wody i chleba!
22 września 1939 r. o goz. 8.40 dowódca bronionego Lwowa garnizonu gen. Lander przybył osobiście do punktu dowodzenia gen. Golikowa i poddał mu miasto Lwów zgodnie z warunkami kapitulacji podpisanymi przez zastępcę dowódcy Frontu Ukraińskiego gen. Golikowa i gen. Langnera. Zgodnie z podpisaną kapitulacją żołnierzom garnizonu Lwów zagwarantowano swobodę poruszania się i przyrzeczono jeśli zechcą umożliwienie przejścia do Rumunii lub na Węgry - obietnic bolszewicy nie dotrzymali jak zawsze i wszędzie. Prawie wszyscy obrońcy Lwowa - oficerowie ponad 2000 osób znalazło się wkrótce w obozie jeńców wojennych w Starobielsku. Bolszeiwcy natychmiast też zabezpieczyli granice z Rumunią i Węgrami, żeby nie dopuścić do ucieczki Polaków do tych krajów. Kontrola granic była bardzo dokładna. Autobus, którym usiłowano przeprawić złoto i bardzo wartościowe przedmioty został zatrzymany i tak jak zawartość banku w Zaleszczykach natychmiast skierowany do Stanisławowa. Dziwnie zachowywały się cofające się oddzialy Niemców - robili to z dużym opóźnieniem, aby wywieźć ze sobą wszystko co tylko mogli zrabować. Ze Stryja wywieziono wszystko, nawet meble. Tak cofający sie z zajętych wcześniej rejonów przez Niemców robili przyjaciele. Dowództwo Wehrmachtu opóźniało przekazanie rejonu Drohobycza Czerwonej Armii żeby jak najwięcej wysłać stamtąd do Niemiec nafty! Bolszewicy nawet musieli zaprotestować przeciwko takim oszustom. Ribbentrop rościł sobie pretensje do okręgu Lwów - Drohobycz, rejonu bardzo bogatego - roponośnego, na którym Niemcom bardzo zależało. Stalin wszelkie roszczenia odrzucił, ale przyrzekł dostarczać Niemcom 300.000 ton ropy rocznie!
W rejonie Zamościa, Tomaszowa i Hrubieszowa według raportu Niemców dla bolszewików grupują się znaczne siły Polaków. Nowogródzka brygada kawalerii gen. W. Andersa przedzierała się do granicy rumuńskiej, prowadząc uporczywie zacięte walki. Z tyłu została zaatakowana przez oddziały Czerwonej Armii. Podzieliwszy się na drobne grupy żołnierze przebijali się do granicy rumuńskiej. Gen. W. Anders odniósł kilka ran i 30 września 1939 r. został wzięty do niewoli sowieckiej wraz ze swoimi dwoma adiutantami, gen. Plisowskim oraz czterema innymi oficerami. W czasie likwidacji grupy bolszewicy zabili 2 oficerów, a 4 oficerów uciekło. Do 5 października 1939 r. zacięty opór Czerwonej Armii stawiało zgrupowanie pułkownika Tadeusza Zileniewskiego, które składało się ze szczątków 1 i 2 pułku kawalerii, 1, 5, 6, 16, 19 i 41 dywizji piechoty oraz 1, 4, 9, 11, 15, 17, 18, 24, 27 pułków ułanów - zostało ostatecznie rozbrojone. Bolszewicy wzięli do niewoli 5662 żołnierzy, 520 podoficerów i 355 oficerów, zdobyli 2789 koni, 4800 karabinów oraz 120 karabinów maszynowych. 36 korpus piechoty Czerwonej Armii rozbroił 6000 żołnierzy. Ogólną liczbę żołnierzy zgrupowania płk. T. Zieleniewskiego oceniono na 12.000 żołnierzy.
5 października 1939 r. ustanowiono granice państwowe ZSRR i Niemiec! Wojska sowieckie wycofały się na wyznaczoną granicę. Obie armie demonstrowały współdziałania i współpracę. Zorganizowały defilady wojskowe zwycięstwa w Grodnie i w Brześciu nad Bugiem, w Pińsku i we Lwowie. W Grodnie razem z gen. niemieckim defiladę przyjmował Komkor. Wasilij Czujilow. W Brześciu witali niemieckie i radzieckie oddziały kombrig. Siemion Kriwoszin oraz Heinz Guderian, jeden z najsławniejszych generałów broni pancernej Hitlera, sławny "zagończyk" - działania bojowe Czerwonej Armii na terytorium wschodnim II RP trwały 12 dni! Czerwona Armia wprowadziła swoje oddziały zaborcze na odległość 250-350 km wgłąb zajętego terytorium. Bolszewicy zajęli powierzchnię 190 tysięcy km kwadratowych z ludnością około 13 milionów osób - jak podają statystyki Czerwonej Armii w operacjach wyzwolenia zginęło 737 żołnierzy sowieckich, a 1862 zostało rannych. Są to normalne kłamstwa i brednie sowieckie. Cała polityka bolszewicka była oparta na morderstwach niewiary godnym zakłamaniu, a dowodem tego niech będzie relacja rotmistrza Narcyza Łopianowskiego, byłego dowócy szwadronu 101 pułku, który się wsławił w zwycięskiej bitwie z nacierającymi bolszewikami pod Kodziowcami dnia 23 września 1939 r., w której bolszewicy stracili 25 czołgów i 1800 żołnierzy doborowych oddziałów kijowskiego okręgu (str. 161 "Ocaleni" S.Z.M. Zdrojewski). Ile takich relacji było wiedzą chyba dobrze bolszewicy, więc nie przeszkadza im kłamać jak tylko się daje na każdym kroku. W toku działań wojennych, które wojska sowieckie prowadziły według klasycznych kanonów sztuki wojennej, wzięli do niewoli około 300.000 polskich żołnierzy i oficerów. Jeńcami ich właśnie nazywano we wszystkich rozkazach i meldunkach - komunikatach NKWD. Tych, których zatrzymano i rozbrojono we wrześniu i październiku 1939 roku. Jak mogli być internowani, skoro zatrzymano ich na własnym terytorium, a które wówczas nie zostało jeszcze włączone do ZSRR. Jedynie tych, których przywieziono z krajów nadbałtyckich uważano za internowanych, aż do chwili przekazania ich do armii gen. W. Andersa. Jakie jednak były podstawy prawne żeby zatrzymać żołnierzy polskich ani jako jeńców wojennych ani internowanych? Tak twierdziła historyk, dr hab. N. Liebiediewa w swojej książce "Katyń". Dokładna liczba żołnierzy wziętych do niewoli sowieckiej jest po prostu niemożliwa do ustalenia bez wielu faktów, które nie są znane. Ponieważ jeńcy polscy przechodzili z rąk do rąk Czerwonej Armii, która ich rozbroiła, przekazywała ich do obozów przejściowych, których było 180, a następnie przekazano ich do dyspozycji NKWD, ilu żołnierzy polskich w tym czasie zginęło, ilu zamordowano, sam Bóg wie!
A oto liczby oficjalne, które podają bolszewicy: armia Frontu Białoruskiego wzięła do niewoli 57.892 żołnierzy polskich. Armia Frontu Ukraińskiego wzięła do niewoli 190.584 polskich żołnierzy - czyli razem do niewoli sowieckiej dostało się 248,476 polskich żołnierzy. Wielu szeregowych po pewnym czasie zwolniono -do obozów i punktów zbornych NKWD skierowano według ich własnych obliczeń tylko 125.000 polskich jeńców wojennych. Wiadomo jest, że pewna część żołnierzy i oficerów przekroczyła granicę z Litwą, Łotwą, Węgrami i Rumunią. Międzynarodowy Czerwony Krzyż w listopadzie 1939 r. relacjonował, że na Węgrzech znajdowało się 35.000 żołnierzy i 5000 oficerów polskich. W Rumunii odpowiednio 23.000 żołnierzy i 5000 oficerów. Na Litwie około 15.000 polskich wojskowych, a na Łotwie 1600. Profesor Cz. Madajczyk twierdzi, że jesienią 1939 r. na Węgrzech znalazło się 5400 polskich oficerów,w tym 12 generałów i 762 oficerów sztabowych oraz 4182 podoficerów - w Rumunii znajdowało się w tym czasie 5.000 oficerów, z pośród których 2186 wyjechało na zachód. Pozostałych w lutym 1940 r. wydano Niemcom.
Armia polska we Francji w czerwcu 1940 r. liczyła $739 oficerów i podoficerów, którzy przeszli komisję weryfikacyjną i 5300 oficerów, którzy przez nią nie przeszli. W marynarce służyło 1500 oficerów, w lotnictwie 1663 oficerów. Po klęsce Francji ewakuowało się stamtąd 7331 polskich oficerów, 2000 trafiło do niewoli niemieckiej, kilkuset zostało internowanych w Szwajcarii. Do Anglii przybyło ponad 6000 oficerów, w tym 40 generałów, przeszło 100 pułkowników, 200 podpułkowników, 500 majorów, 1000 kapitanów. W niewoli sowieckiej znalazło się 8000 oficerów i 6000 policjantów. Zgodnie z Konwencją Genewską niewoli nie podlegają lekarze wojskowi. W swoim zbrojnym bandyckim napadzie bolszewicy wzięli do niewoli 800 polskich wojskowych medyków - wielu z nich światowej sławy specjaliści. 27 października 1939 r. Moskwa nakazała wszystkim obozom: traktować lekarzy jako oficerów, którzy nie podlegają wymianie! Pamiętamy, że polscy historycy uporczywie twierdzili, że Polacy, którzy dostali się w ręce bolszewików w czasie bandyckiego ataku na Ziemie Wschodnie II RP nie byli jeńcami wojennymi, a internowanymi osobami! Bzdura panowie targowiczanie!
21 września 1939 r. w rozkazie do wojsk Frontu Białoruskiego nakazano wszystkich oficerów polskich uważać za jeńców wojennych i kierować do obozów jeńców wojennych na terytorium ZSRR. Przed rozładowaniami dnia 1 kwietnia 1940 r. w 3 obozach polskich jeńców wojennych znalazło się w Kozielsku 4599 jeńców wojennych, a w Ostaszkowie dnia 16 marca 1940 r. przebywało aż 6461 polskich jeńców wojennych. Jak już kilka razy wspominałem rozładowanie, czyli kompletną likwidację obozów bolszewicy rozpoczęli prawie w jednym czasie i w jednym czasie było zakończone skrwawionymi rękoma mistrzów zbiorowego mordu. I tak z obozu kozielskiego do obwodu smoleńskiego (Katyń) 4404, a do obozu juchnowskiego 205 polskich jeńców wojennych. Z obozu starobielskiego do obwodu charkowskiego wysłano 3896, a do juchnowskiego obozu 78 polskich jeńców wojennych. Z obozu ostaszkowskiego do obwodu kalininskiego 6287, a do obozu juchnowskiego 112 polskich jeńców wojennych, ogółem 6399 tych nieszczęśliwców. I tak łącznie do UNKWD dla wykonania zbrodni morderstwa wysłano 14,587 polskich jeńców wojennych, a do obozu juchnowskiego gdzie wysłano cudem uratowanych jeńców z 3 obozów jenieckich. 395 szczęśliwców - podpisał kpt. bezpieczeństwa Soprunienko! Tak zakończyła się tragedia wziętych do niewoli bezprawnie polskich jeńców wojennych.
Drugą wielką tragedią mieszkańców Wschodnich Ziem II RP to 4 wywózki mieszkańców tych ziem w tajgi Sybiru i dzikie stepy Kazachstanu! Pierwsza wywózka 10 lutego 1940 r. objęła 220.000 osób. Trzecia "wywózka" w czerwcu - lipcu 1940 r. objęła 240.000 osób, a czwarta, ostatnia z czterech wywózek nastąpiła w przeddzień rozpoczęcia wojny między dwoma ludobójcami.
W dniu 21 czerwca 1941 roku, ona to wyniosła ponad 300.000 osób. Masa wagonów załadowanych już zesłańcami zostało zbombardowanych przez Niemców - gotowe już transporty w Pińsku zostały przez uciekających NKWDzistów podpalone po uprzednim oblaniu ich benzyną. Liczba aresztowanych skazanych często na śmierć lub pobyt w łagrach około 300.000 Polaków. Przymusowo do Armii Czerwonej pobrano 210.000 Polaków, a 140.000 Polaków skierowano do kopalni i do przemysłu ciężkiego. W okresie 20 miesięcy rządów NKWD i bolszewików - Kresy Wschodnie II RP straciły 1.700.000 obywateli polskich. Oto jak sławna dr hab. historyk XX wieku pisze: W Rzeczypospolitej dostrzeżono nie tylko niewdzięcznika, który odmawia przyjęcia pomocy i nie zgadza się na wpuszczenie Czerwonej Armii na swoje terytorium, lecz także uczestnika koalicji zachodniej, która zdolna jest przeciwdziałać podziałowi sfer wpływów między ZSRR i Niemcami - podpisany 28 sierpnia 1939 r. pakt o przyjaźni i granicach, likwidacje państwa polskiego i zniszczenia podstaw polskiej państwowości. Tu właśnie tkwi główna przyczyna likwidacji polskiej kadry oficerskiej - jeńcy wojenni Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa stanowili wojskową i intelektualną elię kraju, która była całkowicie zdecydowana przystąpić do walki o przywrócenie niepodległości swojej ojczyzny. Ludzie ci przeciwstawili by się również reżymowi stalinowskiemu, który usiłował narzucić swoje porządki na terenach włączonych do ZSRR. Jeńcy wojenni po półrocznym pobycie w ciężkich warunkach niewoli nie byli ani załamani psychicznie, ani moralnie. Nie wyrzekli się swojej ojczyzny ani też religii, ani uznanych zasad politycznych i moralnych. Według logiki Stalina i jego otoczenia - jego "współmorderców" tych ludzi należało zlikwidować, poza tym Stalin miał życiową nienawiść do polskich oficerów, którzy w 1920 r. sprawili, że bolszewicy doświadczyli goryczy druzgocącej klęski. Następne wywózki Polaków do ZSRR nastąpiły po drugim wyzwoleniu Ziem Wschodnich II RP.
W 1944 r. przez bolszewików z okolic Wilna i Nowogródka pobrano około 25.000 rekrutów. Rozpoczął się nieopisany terror, masowe morderstwa, Lida 9800 osób, Nowogródzkie 8000 osób, Oszmiana 6000 osób. Jednocześnie rozpoczęto wywózki na sybiryjską tajgę: z Wilna wywieziono kilkanaście tysięcy młodych kobiet i mężczyzn do Kaługi. W samym Wilnie zapełniono 32 więzienia Polakami. Z Wilna i Nowogródka wywieziono na początku 1945 roku 38.000 na Syberię i do Kazachstanu. Do grudnia było ich już 80.000 - z Grodna i Białegostoku wywieziono 15.000 osób. Z miast północno-wschodniej części Polski wywożono do ZSRR 2.500 osób miesięcznie w 1945 r. i ten stan trwał do roku 1947. Najwięcej wywożono na obszary północnej Syberii, gdzie skazańców używano do wyrąbu lasów - podróż trwała 5 tygodni, największe nasilenie przypada na okres 1944-1953.
W Charkowie znajdował się obóz koncentracyjny dla Polaków będących w opozycji do PKWN (Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego). Warunki w obozie były bardzo ciężkie. W swojej książce "Deportacje XX wieku" prof. A. Leszek Szcześniak pisze: Ogólnie ocenia się, że podczas wywózek wgłąb ZSRR z Kresów Wschodnich w 1944-53 wywieziono kilka milionów obywateli polskich. Z tej liczby kilkadziesiąt tysięcy zginęło w drodze! Na zagrabione ziemie II RP przymusowo przesiedlono 2 miliony Rosjan, Ukraińców i Białorusinów. Łukasz Socha - "Skazani na śmierć i ich sędziowie" podaje, że około 100.000 Polaków wywieziono zimą-wiosną 1945 r. głównie z Pomorza, Górnego Śląska i Wielkopolski na roboty do ZSRR po przeprowadzeniu obław i łapanek, po wkroczeniu na te tereny Czerwonej Armii. Większość wywiezionych do ZSRR nie powróciła w ogóle, zginęli, niedobitki powróciły do Polski w 1955 roku. Ilu mogło wytrzymać dziesięć lat katorgi Sybiru? Po amnestii w sierpniu 1941 r. z armią gen. Wł. Andersa opuściło w 1942 roku ZSRR 75.491 żołnierzy i 37.756 cywili, rodzin wojskowych - razem ZSRR granice opuściło 113.247 osób w drodze do Iranu i na Środkowy Wschód. Drugi Korpus Wojska Polskiego wsławił się w bitwach pod Monte Cassino - pod Ankoną w zdobyciu Bolonii. Część Sybiraków służyła w Pierwszej Polskiej Dywizji Pancernej, która lądowała w Normandii i doszła do Wilhelmshawen - wsławiła się w bitwie pod Falaise - zamykając w kotle 7 korpus niemiecki.
Po zerwaniu stosunków dyplomatycznych ZSRR z Polską w kwietniu 1943 r. kilka dni po tym agencja TASS ogłosiła powstanie Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR pod dowództwem gen. Berlinga - Pierwsza Dywizja Piechoty im. T. Kościuszki powstała w Sielcach nad Oką. Dywizja liczyła 78.000, w 1944 r. wzrosła do 400.000, w roku 1945 wzięła udział w bitwie pod Lenino, gdzie poniosła wielkie straty. W 1944 r. kiedy ZZPP Armia Berlinga połączyła się z Ludową Armią PPR, w ten sposób powstało Wojsko Polskie pod dowództwem sowieckim, a jego organizacje polityczne podlegały PKWN.
Wojsko Polskie doszło do Berlina i tam na Bramie Brandemburskiej zatknęło na znak zwycięstwa polską flagę! Zesłańcy Sybiru, ci, którym Bóg pozwolił przejść przez te wieczne piekło na ziemi, do dnia dzisiejszego nie otrzymali odszkodowań za utracone ziemie, domy, mienie, dobytek - nie otrzymali nawet przysłowiowej kopiejki za niewolniczą pracę w tajgach i katorżniczych Sybiru - za utracone zdrowie. Sprawa mordu polskich jeńców wojennych pomordowanych w Katyniu, Kalininie (Twerze), Charkowie, w Kijowie i Mińsku do dziś dnia, 64 lata po tym nie została do końca wyjaśniona - dokładnie gdzie zamordowano i gdzie pogrzebano ciała 7.300 jeńców z Ukrainy Zachodniej i Białorusi Zachodniej jak nazywali bolszewicy.
Spadkobierca bolszewików "car" Putin i jego zgraja nie uznają zbrodni katyńskiej dokonanej z premedytacją za zbrodnię ludobójstwa i twierdzą, że sprawa już jest przedawniona i nie zamierzają w tej sprawie nic robić.
Sprawiedliwości nie stało się zadość!
Naród polski został w okropny, bezczelny sposób znieważony, obrabowany i wymordowany. Do dziś dnia sprawa największej zbrodni ludobójstwa w drugiej wojnie światowej nie została zamknięta - żaden bolszewik nie został postawiony w stan oskarżenia - żaden bolszewik nie został skazany za zbrodnie, ukarany. Upokorzeni Polacy wciąż szukają sprawiedliwości, która z szybkością rakiety oddala się od nich, a tacy panowie jak pan Leon Kieres z IPN, na pewno tej sprawy nie doprowadzą do oczekiwanego sprawiedliwego końca.
Pokolenia nasze powinny pamiętać, że Stalin i jego czerwona zgraja morderców dokonał na narodzie polskim morderstwa, wytępienia, obracania ludzi w niewolników, dokonał zsyłek Polaków w tajgi Sybiru i dzikie stepy Kazachstanu. To wszystko określa się panie Putin mianem ludobójstwa i to mimo pańskich szczerych życzeń - przedawnione być nie może!
Zesłaniec Sybiru - weteran II wojny światowej
Leopold Terlicz Witkowski
Materiał: "Katyń" - N. Liebiediewa
Za: http://www.kuriercodziennychicago.com/witkowski-17wrzesnia1939.html