Doniosła ona, że autorem zwrotu w amerykańskiej polityce wobec Europy jest izraelski premier Szymon Peres. "
Doniosła ona, że autorem zwrotu w amerykańskiej polityce wobec Europy jest izraelski premier Szymon Peres. Podczas ostatniej swojej wizyty w Rosji 18 sierpnia miał on namówić rosyjskiego prezydenta Miedwiediewa by Rosja odstąpiła od instalowania rakiet „Iskander” w Okręgu Królewieckim, w zamian za co Ameryka odstąpi od instalacji tarczy w Polsce i Czechach, zaś Rosja „zaostrzy” swoje stanowisko wobec złowrogiego Iranu. W zamian za to Izrael miał zapewnić prezydenta Miedwiediewa, że nadlatujące znad Oceanu Indyjskiego niezidentyfikowane samoloty nie zbombardują instalacji nuklearnych w Iranie, bo w ogóle znad Oceanu Indyjskiego nie nadlecą. W świetle tych rewelacji wygląda na to, jakby 17 września prezydent Obama w podskokach wykonał ustalenia prezydentów Peresa i Miedwiediewa. Czy jednak „Maariv” czegoś aby nie przemilczał? Tego oczywiście wiedzieć na pewno nie możemy, ale możemy się domyślać, że między prezydentem Peresem i prezydentem Miedwiediewem mogły zapaść jeszcze inne ustalenia. Nie tylko dlatego, że jeszcze w roku 1987 minister Szewardnadze powiedział, że ZSRR nie ma w zasadzie nic przeciwko zjednoczeniu Niemiec, jednak oczekuje, że między zjednoczonymi Niemcami, a Związkiem Radzieckim zostanie ustanowiona strefa buforowa. Nawet nie dlatego, chociaż jest to już poszlaka bardzo poważna, że prezydentowi Peresowi nie tak dawno wyrwała się przechwałka, całkowicie zresztą uzasadniona, iż izraelski kapitał „wykupuje” Polskę, Węgry i Manhattan. Mniejsza już o Manhattan; niech go sobie Izrael wykupuje, natomiast jeśli również Węgry, a zwłaszcza Polskę – to już nas interesuje specjalnie.
No i wreszcie – red. Adam Michnik, który czasami ma napady szczerości, pewnie na zasadzie że z obfitości serca usta mówią. Właśnie wystąpił z pomysłem ustanowienia POLUKR-a, czyli unii Ukrainy i Polski. Wydaje mi się, że red. Michnik jest wprawdzie szczery, ale nie do końca. Nie chodzi bowiem oczywiście o żaden POLUKR, tylko o starą, poczciwą Judeopolonię. Jak była dobra w roku 1916, to dlaczego nie miałaby być dobra w roku – dajmy na to – 2012? Nu? Czyż można sobie wyobrazić lepszą strefę buforową, w której dodatkowo mniej wartościowy tubylczy naród będzie skutecznie nadzorowany przez starszych i mądrzejszych? Czy aby nie dlatego do zachowania spokoju nawołuje Aleksander Kwaśniewski, że to niby mamy bezpieczne granice, bo jesteśmy w UE i NATO? Pozbawiony złudzeń biskup Ignacy Krasicki przypominał, że psy zjadły zająca nie gdzie indziej, tylko właśnie wśród serdecznych przyjaciół, więc w razie potrzeby któż jak nie Aleksander Kwaśniewski i oświeci nas i uspokoi, że wszystko to stanie się dla naszego dobra – no bo jakże by inaczej?
Oczywiście nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej, więc do podróży po Polsce szykuje się pan dr Andrzej Olechowski, żeby sprawdzić, czy naród rzeczywiście kocha go tak, jak mówią. Na wszelki wypadek przygotowuje prezenty, zgodnie ze starym hasłem Stronnictwa Demokratycznego: „wszystko dla wszystkich”. Więc dla sodomitów ma związki partnerskie, dla gomorytów – gomorę, dla kobiet – parytet i podwyżki pensji, dla twórców – „Fundusz Kultury”, a dla prawdziwych mężczyzn – koniec lustracji – oczywiście „w dotychczasowej formie”. Do tego wszystkiego nie będzie stręczył sam jeden, tylko na czele „drużyny”, do której zgłosił się już Władysław Frasyniuk, prof. Andrzej Romanowski i prof. Jan Widacki. Nie ulega wątpliwości, że ta najważniejsza obietnica skłoni wielu prawdziwych mężczyzn do poważnego zastanowienia, czy nadal mają udzielać kredytu swego zaufania premieru Tusku i jego farbowanym lisom w rodzaju pana wicemarszałka Niesiołowskiego, czy też przenieść go na pana doktora Olechowskiego i jego SD, które najstarszym może kojarzyć się nawet z Sicherheistdienst. Oczywiście ostatnie słowo w tej, podobnie jak w innych sprawach, będzie należało do starszych i mądrzejszych, a przede wszystkim - pani Anieli, która, po wyborach 27 września w Niemczech, też będzie miała lepsze rozeznanie sytuacji. Zatem gdy agentura w mediach, która dotychczas ma rozkaz wspierania PO, zacznie przypominać zalety „fizjologiczne i inne” pana dra Olechowskiego, będzie to nieomylny znak, że wśród państw poważnych już postanowiono. Więc chociaż wrzesień mija pogodnie, to „Ustrojona w purpury, kapiąca od złota, nie uwiedzie mnie jesień czarem zwiędłych kras. Jak pod szminką i pudrem starsza już kokota, na którą młodym chłopcem nabrałem się raz” – napisał generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, zanim popełnił samobójstwo.
Felieton · tygodnik „Nasza Polska” · 2009-09-29
Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.