Pochodzący ze Lwowa minister oświaty i nauki Ukrainy Iwan Wakarczuk czyni wszystko, żeby wybielić wojaków OUN-UPA na nieskazitelnych bohaterów walk o niepodległość Ukrainy. Tak ogromnych manipulacji świadomości młodych Ukraińców jak teraz nie dokonywano nawet za rządów stalinowskich. Kłamstwo to zwykle narzędzie pracy byłej chłopo-robotniczej inteligencji Ukrainy, która pozałatwiała sobie wysokie stopnie naukowe. O masowych mordach cywilnej ludności polskiej Wołynia, Galicji Wschodniej i Podola w nowych podręcznikach z historii Ukrainy nie ma prawie ani słowa. W najlepszym wypadku można przeczytać, iż to były akcje odwetowe OUN-UPA na wrogie akcje AK skierowane przeciwko Ukraińcom.
W rewizji wyników II wojny światowej spadkobiercom OUN-UPA pomagają niekiedy i polscy historycy, traktując wojaków UPA po bratersku, wyrozumiale jako bohaterów, zapominając przy tym o tysiącach niewinnie zabitych Polaków na Kresach Południowo-Wschodnich II RP. Jacy to byli „bohaterowie” świadczą tysiące porozrzucanych szczątek Polaków na tzw. Ukrainie Zachodniej. Niedaleko ukraińsko-polskiej granicy w Jagodzinie na miejscu polskiej wsi, gdzie zabito setki Polaków zaorano ziemię. I tylko stojąca obok Matka Boża płacze o tych ofiarach ludobójstwa banderowców. Bestialsko zabici przez OUN-UPA polskie dzieci, kobiety i starcy nie mieli nawet pogrzebu chrześcijańskiego – o tym się nie mówi uczniom ukraińskim na lekcjach z historii.
Ukraina, która od lat nie miała i nie ma prawdziwej inteligencji nadal stacza się na margines życia duchowego, wychowując ze swojej młodzieży nie świadomych obywateli lecz pionków podatnych na rozkazy wodzów typu Bandery i współczesnego neonazisty Tiahnyboka. Czyżby Polska będzie bezpieczna u boku takiego sąsiada strategicznego?
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Za: Blog Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=2249