- Ajajajajaj! Panie Rotenschwanz, pan wiesz? Pan nie jesteś żaden Rotenschwanz! Pan jesteś Paganini! Pan jesteś Rubinstein!
- Nu, co pan mówisz takie rzeczy, panie Piperman? Od kiedy pan masz tych objawów? Ja jestem porządny kupiec, a nie żaden Paganini, a pan mnie tu o Rubinsztajnu! Pan powinieneś się leczyć na głowę, a nie na nogi!
- Uj, jak pan dużo o sobie myślisz, panie Rotenschwanz! Ja nie mam żadne objawy, ja nie potrzebuję leczyć się na głowę! Pan nic nie rozumiesz? Czy ja mówię, że pan nie jesteś kupiec? Ja mówię, że pan jesteś kupiec, aj, co ja mówię! Pan jesteś jak tysiąc kupiec!
- Panie Piperman, jaka Tysiąc? Co pan mnie wmawiasz dziecko w brzuch? Tysiąc to nie jest żaden kupiec, Tysiąc, to... - ja nie powiem, co jest, bo ona mnie zaraz poda do niezawisłego sądu, a to dla mnie żaden interes. Pan nie możesz po ludzku powiedzieć, o co pana biega?
- Mnie biega o Brukselę.
- Nu?
- Pamiętasz pan, panie Rotenschwanz, jak mnie pan mówiłeś, że pan jedziesz do Brukseli, bo goje – ony się boją klimatu i ony kupują sobie limitu, a jak ony kupią sobie limitu, to ony machają rękami i krzyczą: „yes, yes, yes!”?
- Aaa, to tak mnie pan mów, panie Piperman, a nie o żaden Tysiąc albo inne Paganini, czy Makagigi. Ja mogę pana powiedzieć, że ja zrobiłem git-interes!
- Nu?
- Uważasz pan, panie Piperman, goje - ony boją się klimatu. A inne goje też się boją i ony mówią – znaczy – te inne, że jak dostaną od tamtych pieniądze, to ony już tak nie będą się bały. To tamte goje uradziły, żeby im dać tych pieniędzy, żeby ony się tak nie bały i żeby nie uciekały od klimatu. I ony zaczęły się kłócić ile kto ma dać pieniądze na tego klimatu i ony obiecały korzystnego kompromisu. I z powodu że obiecały, ony znowuż sze czeszą i krzyczą: „yes, yes,yes!”
- No a pan - co za interes zrobiłeś?
- Aj, kto tu mówi o interes; pan wypluj to słowo. Jaki tu interes, kiedy świat się męczy?
- Co pan żałujesz temu światu – niech on sze trochę pomęczy. Jak on sze męczy, to on by sobie chciał ulżyć. A jak on by sobie chciał ulżyć, to on potrzebuje znieczulenia. A jak on potrzebuje znieczulenia, to jemu trzeba sprzedać szczepionki. No a jak trzeba sprzedać szczepionki, to pan wiesz – bierze sze trochę talku albo wody destylowanej i szczepionka gotowa. Pan, panie Piperman, zamiast narzekać, że świat sze męczy, lepiej byś przeszedł na prowizje od przekonywania gojów, że mają sze zaszczepić. Pan przekonasz takiego ministra od zdrowia, on nakupi szczepionek i niech ony szczepią sze na zdrowie! Jak świat sze męczy to jest interes!
- To tak sze pana wydaje, panie Rotenschwanz. Weź pan takiego PSL. Jemu niezawisły sąd kazał oddać 18 milionów za kampanię wyborczą. To jaki ony mają interes, że sze męczą?
- A kto mówi, że ony? Ony wcale nie muszą mieć interes! Pan niby jesteś kupiec, panie Piperman, a pan nie wiesz, że wystarczy, jak jeden ma interes? Wicepremier Pawlak negocjuje z Ruskimi o tym, tfy! - o gazu i jak ony wiedzą, że wicepremieru Pawlaku na gewałt potrzeba 18 milionów, to im od razu lepiej sze negocjuje. I ony mogą wtedy zrobić interes, a taki, dajmy na to, Gudzowaty – nie.
- Aaa, to co innego panie Rotenschwanz.. To jest polityka na wysokim poziomie. Pan mnie nie mów o polityka, pan mnie mów o interes!
- Panie Piperman, polityka to jest interes! Weź pan takie Niemcy. Tam Naszą Złotą Panią Anielę zatwierdzili na kanclerza i ona teraz ma jasność, co zrobić z tutejszymi gojami. Ony, te Niemcy, teraz takie postępowe są, że nawet goja, to znaczy oczywiście goja też, ale jak to ony mówią „geja”, zrobili ministrem spraw zagranicznych. On sze nazywa Gwidon Westerwelle i on z pierwszą swoją wizytą przyjechał do Polski. Co tu dużo gadać; on ma dobry gust, bo minister Sikorski i młody i przystojny. A pan wiesz, o czym ony rozmawiają?
- Uj, panie Rotenschwanz, pan to już myślisz, że ja nic nie wiem. A o czym ony mają rozmawiać, jak nie o stosunkach?
- I tu masz pan rację, panie Piperman. Właśnie dlatego minister Sikorski sze pilnuje, żeby zawsze do niego frontem – że to niby, pan wiesz, nie ma przed nim nic do ukrycia. To on o tych stosunkach może sobie gadać, a co to komu szkodzi? To nic nikomu nie szkodzi, a on zadowolony.
- Myślisz pan, że zadowolony?
- A czemu on ma nie być zadowolony? Jak takiego Dalajlamę podnieca już sama myśl o śmierci, to może i temu niemieckiemu gojowi też dużo nie potrzeba. Popatrzy sobie, pogada o stosunkach i szczęśliwy, jakby kto jemu sto koni wsadził.
- A Chlebowski, patrz pan, jaki nieszczęśliwy. On mówi, że on jeszcze nigdy tyle nie płakał.
- Pan sze dziwisz? Jak byś pan stracił takie alimenty, jak poseł Chlebowski, to też byś pan płakał żywymi łzami. Ale po co on płacze? On nie wie, jak trzeba płakać? Umieć płakać, to jest dopiero interes! Kto może lepiej tego wiedzieć od nas, no nie? On potrzebuje płakać przed kamerami telewizji, a nie gdzieś po kątach! O – jak raz tak się złożyło, że umarł Wejchert i ony będą mieli żałobę, jak ony będą mieli żałobę, to Chlebowski będzie mógł płakać w TVN ile dusza zapragnie i kto wie – może nawet zrobią z niego gwiazdora?
- Takiego od płakania?
- Od płakania. Od śmichów-chichów to ony mają premieru Tusku, albo Palikotu, a znowuż od powagi, to mają tego, tam... wi hajst der goj? Ten taki siwawy, taki pobożny, z Krakowa?
- Czekaj pan, ja go mam w końcu języka... O – już wiem: Gowin. Gowin Jarosław. On robi im kodeks etyczny, znaczy sze – jak mają kraść po Bożemu.
- Panie Piperman, pan znowu mówisz takie dziwne rzeczy. Jak to – po Bożemu?
- A tak. Pan nie słyszałeś, panie Rotenschwanz, jak rabin Schuldrich wziął w obronę przez angielskimi Żydkami Michała Kamińskiego? Ony jemu zarzucają antysemitismus i że „były neonazista”. A rabin im powiada: co z tego że on były neonazizsta, jak on jest przyjacielem Izraela? On teraz dla Izraela wszystko zrobi, żeby tylko jego się nie czepiali i żeby nie stracił alimenty. Pan rozumiesz; jak się taki, jeden z drugim, neonazista przyzna, to my do niego nie mamy już żaden interes! To znaczy, my dopiero wtedy mamy do niego interes, żeby on sze słuchał i to jest właśnie po Bożemu.
- No to a giten cześć, panie Piperman!
Felieton • tygodnik „Najwyższy Czas!” • 6 listopada 2009
Stanisław Michalkiewicz
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.