Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
„Zachodzim w um z Podgornym Kolą”, jakimi właściwie kryteriami kierowali się starsi i mądrzejsi przy niedawnym obsadzeniu stanowisk prezydenta Unii Europejskiej i unijnego ministra spraw zagranicznych i do żadnej wyraźnej konkluzji dojść nie możemy. To znaczy – nie moglibyśmy, gdyby nie informacja, że pani baronessa Katarzyna Ashton, właśnie desygnowana na stanowisko ministra spraw zagranicznych UE, w czasach zimnej wojny brała pieniążek moskiewski jako skarbniczka organizacji na rzecz rozbrojenia nuklearnego. Jak pamiętamy Związek Radziecki nie pozwolił nikomu prześcignąć się w umiłowaniu pokoju i z tego powodu zwalczał wszelkie zbrojenia, a już zwłaszcza – nuklearne – ale, ma się rozumieć, w krajach imperialistycznych, takich na przykład, jak Wielka Brytania. Wprawdzie pani baronessa Katarzyna Ashton zaprzecza, by należała do Partii Komunistycznej, podobnie jak zaprzecza, by brała pieniążek moskiewski – ale umiłowania pokoju się nie wypiera, podobnie, jak i działalności w ruchu na rzecz rozbrojenia nuklearnego – oczywiście rozbrojenia Wielkiej Brytanii, bo Związek Radziecki, jeśli nawet tu i ówdzie się zbroił, to czynił to wyłącznie gwoli obrony pokoju.

Jeśli te informacje, jakie publicznie obwieścił lider brytyjskiej Partii Niepodległości Nigel Farage się potwierdzą, to będziemy mieli lepsze rozeznanie kryteriów, jakimi starsi i mądrzejsi kierowali się przy obsadzaniu unijnych stanowisk. Okazuje się, że strategiczne partnerstwo rosyjsko-niemieckie sprawdza się znakomicie również i w tej dziedzinie, co powinno w rezultacie doprowadzić do tego, że Związek Socjalistycznych Respublik Europejskich ogarnie ludzki ród – a jeśli nawet nie cały, to przynajmniej jego europejską część. Przewidział to zresztą poeta pisząc: „trup baronowo, grób baronowo, plajta, klapa, kryzys, krach!”

Stanisław Michalkiewicz
Komentarz  •  „Dziennik Polski” (Kraków)  •  27 listopada 2009
Stałe komentarze Stanisława Michalkiewicza ukazują się w „Dzienniku Polskim” (Kraków).