Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Na naszych oczach Unia Europejska zaczyna przepoczwarzać się w socjalistycznego federalistycznego potwora. Kilka dni temu wybrano prezydenta UE oraz unijnego ministra spraw zagranicznych. Zarówno procedura wyboru jak i osoby, którym powierzono te funkcje u rozsądnych osób wzbudzają śmiech. Otóż wyboru dokonali przywódcy unijni w sposób nie mający nic wspólnego z elementarnymi zasadami demokracji, o której Bruksela tak często bełkocze, ani tym bardziej z przejrzystością. Wystarczy stwierdzić tylko, że odpowiedź na poniższe  pytania :

- Czy odbyła się jakakolwiek debata z udziałem kandydatów do zajęcia przedmiotowych stanowisk ?
- Czy przedstawili oni swoje programy, plany, założenia, poglądy ?
- Czy poinformowano opinię publiczną o sposobie, terminie wyborów ?
- Czy kandydaci przedstawili się przed wyborami społeczności europejskiej, na czele której stanęli ?
- Czy odbyły się jakieś wybory ?

 brzmi NIE !

Otóż unijni przywódcy mając w głębokim poważaniu jakiekolwiek zasady demokracji spotkali się na roboczym obiadku, podczas którego pomiędzy zakąskami dokonali wybory unijnego prezydenta i ministra spraw zagranicznych. Wyboru kuriozalnego, gdyż pierwsze stanowisko powierzono 62 – letniemu Hermanowi van Rompuy, który od końca 2008r. pełnił funkcję premiera Belgii i w spokoju zmierzał ku emeryturze. Ten nieznany poza Belgią polityk to dość dziwaczny chadek słynący z uprawiania medytacji zen i pisania 17 –sylabowych wierszyków haiku, czyli buddysta jak się patrzy, chociaż ponoć katolik. Podobnie nieznaną nawet dla wielu Anglików osobą jest nowa minister spraw zagranicznych UE 53 – letnia Catherine Margaret Ashton, która tylko dzięki przyjaźni z premierem Gordonem Brownem w 2008r. została europejskim komisarzem do spraw handlu. Doświadczenia dyplomatycznego nowa skrajnie lewicowa szefowa europejskiej dyplomacji nie ma żadnego, a jej największym sukcesem jest w tej dziedzinie prawdopodobna umiejętność odróżnienia Ukrainy od Rosji w kwestiach Europy Wschodniej.

Wybór bezbarwnych polityków bez osiągnięć i najmniejszych nawet kwalifikacji wydaje się wyborem głupim. Jednak tylko pozornie. Przywódcy UE zagryzając kolejne zakąski dokonali najlepszego dla siebie wyboru wybierając osoby, które w żaden sposób nie zagrożą interesom państw tzw. starej unii. Zarówno buddyjski chadek von Rompuy jak i socjalistka Asthon są gwarantem pokornego wypełniania poleceń swoich mocodawców i zapewnienia im spokojnego snu. W roboczym obiadku brał udział również polski premier „cudotwórca”, który jak przystało na premiera kraju mającego „wysoką” pozycję w UE nie miał nic do powiedzenia w temacie dokonywanego wyboru i musiał pokornie przyklasnąć decyzji ważniejszych przywódców. Dokonując tak komicznego wyboru Francja, Niemcy i Wielka Brytania pokazały m.in. Polsce, że to one rozdają karty w UE, a szumne podkreślane przez polski rząd pozycji Polski w strukturach unijnych jest tylko ściemą dla ciemnego ludu, który ponoć wszystko kupi. Warto podkreślić, że Polska proponowała, aby uwzględniając pewne formy demokracji przed dokonaniem wyboru zorganizować jakąkolwiek prezentację poglądów przez kandydatów. Oczywiście Polska propozycja została natychmiast odrzucona jako niestosowna.

No i oczywiście nie wolno zapominać jeszcze o jednym niezwykle ważnym aspekcie dokonanych przez unijnych przywódców wyborów, a mianowicie zachowanie zasad poprawności politycznej. Przecież wybrano miłośnika buddyzmu i socjalistkę, a w dodatku zachowano zasadę parytetu płciowego.

W rządzie federalistycznego socjalistycznego molocha znalazł się także Janusz Lewandowski, któremu powierzono tekę komisarza ds. budżetu. Oczywiście w polskojęzycznych mediach po tym wyborze panowała niezwykła euforia podobna jak po wyborze Jerzego Buzka na przewodniczącego unijnego parlamentu. Żaden z dziennikarzy nie zdobył się na to, aby publicznie przyznać, że oba stanowiska może i są medialnie prestiżowe, ale w unijnej hierarchii nie znaczą zbyt wiele. Jakby tego było mało szybko w naszym kraju zapomniano o „osiągnięciach” Lewandowskiego i Buzka. Czy już zapomnieliśmy hasło „Buzek na wózek” jakim dziękowano premierowi Buzkowi za jego rządy i brak poparcia w kolejnych      wyborach ? Widocznie Polacy pamięć mają dość krótką, a więc należałoby przypomnieć również o wielkich „osiągnięciach” Janusza Lewandowskiego pełniącego na początku lat 90. w jednym z najgorszych rządów III RP, którego premierem był Jan Krzysztof Bielecki, funkcję ministra przekształceń własnościowych. Lewandowski zyskał sobie ponurą sławę zwolennika prywatyzacji wszystkiego co się tylko sprywatyzować da, a nawet tego co się nie da. Polityczni przeciwnicy ówczesnego rządu określali go nawet mianem „liberałowie – aferałowie”. Jerzy Buzek i Janusz Lewandowski doskonale wpasowali się do nowego unijnego rządu wraz z nowym prezydentem oraz ministrem spraw zagranicznych UE.

Wybór miernych polityków na rzekomo „ważne” unijne stołki świadczy o tym, że stołki te są nic nieznaczące, a za unijne sznurki pociągać będą i tak ci co zawsze, czyli Niemcy, Francja i Wielka Brytania. Jednak sposób dokonywania tych wyborów powinno budzić sprzeciw narodów, które nie będą miały żadnego wpływu na politykę UE. Nowy federalistyczny twór w jaki przepoczwarzyła się unia za nic ma demokrację, a jego przywódcy mają gdzieś nasze zdanie. Socjaliści obnażają swoje oblicze i wskazują narodom ich miejsce w szyku, a mianowicie miejsce wiernych poddanych, którzy nie powinni w żadnym wypadku podejmować żadnych decyzji. Ot to taka nowa unijna forma demokracji.

Paweł
Za: http://prostowoczy.blog.onet.pl/