Chcąc czy nie chcąc, polskie władze muszą współpracować z nowym ukraińskim prezydentem Wiktorem Janukowyczem. Jaka ona będzie, nie wiadomo, ale jedno jest pewne. Na obu brzegach rzeki Bug zostanie przełamana zmowa milczenia w sprawie ludobójstwa na Kresach, na co rodziny pomordowanych czekają od przeszło dwóch pokoleń, tak jak swego czasu czekały na to rodziny pomordowanych w Katyniu. Z pewnością zostanie także zatrzymana gloryfikacja banderowców, prowadzona przez partię "Swoboda" i Kongres Nacjonalistów Ukraińskich. Pierwsza z tych organizacji jest finansowana przez Moskwę, druga przez środowiska faszystów z SS "Galizien", którzy po II wojnie światowej za zgodą aliantów uwili sobie ciepłe gniazdka w Kanadzie i USA. Obie organizacje nie tylko atakują polskich obywateli, ale i swoich rodaków, którzy chcą dobrych relacji z zachodnimi sąsiadami. Jest to więc działanie bardzo szkodliwe dla obu narodów, a w konsekwencji dla całej Europy Wschodniej. Nawiasem mówiąc, co za paradoks historii, że dopiero wybór prorosyjskiego postkomunisty spowoduje pozytywny zwrot w tych sprawach. Nie mogli (a raczej nie chcieli) dokonać tego politycy polscy wywodzący się z szeroko pojmowanego obozu "Solidarności" oraz ukraińscy z tzw. obozu pomarańczowego. Paradoks rzeczywiście niebywały!
W tym miejscu publicznie apeluję do ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera i szefa ABW Krzysztofa Bondaryka: Panowie, reagujcie na działania wspomnianego Kongresu na terenie naszego kraju. Po przegranej Juszczenki i Tymoszenko już wam wolno. Reagujcie także na gloryfikację tego zbrodniarza, który z zimną krwią przyczynił się do zamordowania m.in. jednego z Waszych poprzedników na urzędzie, ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego. Przy okazji warto zapoznać się z pochwałą Bandery, którą na łamach jednej z gazet wypowiedział ostatnio Piotr Tyma, szef Związku Ukraińców w Polsce. Warto też przeczytać, jak w innej gazecie z rodzin pomordowanych Polaków pokpiwa sobie b. prominentny działacz tej organizacji Miron Sycz, swego czasu członek PZPR i Unii Wolności, w przeszłości związany ze Służbą Bezpieczeństwa (o jego niechlubnej przeszłości wspominają nawet sami Ukraińcy), a dziś poseł PO, odznaczony przez Juszczenkę Orderem I stopnia za zasługi.
Jeżeli już mowa o orderach, zacytuję apel Stowarzyszenia Obrońców Pamięci Orląt Przemyskich, które w liście do posła Marka Kuchcińskiego pisze: "Zbulwersowani postawą Prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki, który nadając mordercy Polaków Stepanowi Banderze tytuł Bohatera Ukrainy napluł w twarz wszystkim Polakom - apelujemy do Pana, Panie Pośle, o zwrot otrzymanego ostatnio przez Pana orderu III stopnia za zasługi dla Ukrainy. Główny Rabin Ukrainy, odznaczony takim samym jak Pan orderem, zwrócił go na znak protestu przeciwko odznaczeniu Bandery. Miał odwagę! Czy Pan zdobędzie się na podobną postawę?"
Z pozytywnych spraw należy odnotować interpelację poselską Bogusława Kowalskiego, w której czytamy: "Działając na podstawie ustawy o wykonywaniu mandatu [...] zwracam się do Pana Premiera z następującymi pytaniami: 1. Jakie kroki polski rząd podjął lub podejmie w najbliższym czasie, aby powstrzymać narastającą falę antypolonizmu na Ukrainie w postaci gloryfikacji autorów ludobójstwa ludności polskiej. 2. Czy Pan Premier zamierza podjąć stosowne działania na forum Unii Europejskiej i innych organizacji międzynarodowych, które doprowadzą do jednoznacznego potępienia zbrodni ukraińskich szowinistów na ludności polskiej i innych narodowości? 3. Jakie działania podejmuje polski wymiar sprawiedliwości, aby doprowadzić do osądzenia i skazania winnych rzezi na Kresach II RP w latach 1943-1944?". List poparcia dla działań posła Kowalskiego jest na mojej stronie internetowej i można go podpisywać.
Co do samego Janukowycza, to nie jest to osoba, która by budziła sympatię. Ciekawostką jednak są jego rodzinne korzenie. Pan Andrzej z Grodna napisał do mnie: "W Polsce jest praktycznie nieznana sprawa, że dziadek Janukowycza pochodzi z terenów dzisiejszej Białorusi, z obwodu witebskiego ze wsi Januki. Dziadek ten na początku XX wieku wyjechał do pracy na wschodnią Ukrainę i tam już został. Wieś zaś jeszcze żyje, choć tam jest tylko kilka domów i cmentarz. Kiedy Janukowycz był premierem, to białoruscy dziennikarze byli tam we wsi i robili reportaż. Na cmentarzu są TYLKO nagrobki z napisami po polsku, a miejscowi też mają takie same nazwisko, i jakoś nikt nie ukrywał, że są nadal katolikami i Polakami". Czy pochodzenie prezydenta będzie miało wpływ na jego relacje z Polakami? Jak mówią na Wschodzie: pożyjemy, zobaczymy.
Wraz z doc. dr. Czesławem Partaczem z Koszalina nagrałem program o zbrodniach Bandery i UPA, który w ramach cyklu "Świadkowie nieznanych historii" nadała TVP Polonia. Ta sama stacja 1 marca o g. 20.40 wyemituje kolejny odcinek, tym razem o losie Polaków na Kresach. Zapraszam na mszę św., którą za duszę Józefa Kurasia ps. "Ogień" odprawię 20 lutego o g. 11 w Waksmundzie, i mszę św., którą 21 lutego o g. 14 w kościele Dominikanów we Wrocławiu będę sprawować za wywiezionych na Sybir. Zapraszam także na spotkania autorskie: 18 lutego o g 17. w "Lutni", ul. Ogrodowa 17 w Aleksandrowie Łódzkim, 23 lutego o g. 17 w bibliotece przy Rynku w Wałbrzychu (tego samego dnia także w szkołach we Lwówku Śląskim) i 27 lutego o g. 16 w Nowej Cerekwi k. Głubczyc.
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Gazeta Polska 17 lutego 2010
Za: http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=88&nid=2689