Na spotkaniach organizowanych przez stowarzyszenia i grupy katolickie przed pierwszymi wyborami w Polsce Niepodległej, to jest w 1919 r., pouczano, że uczestnictwo w wyborach jest udziałem w kształtowaniu państwa. „Od was zależeć będzie, w jaki sposób podbijecie i urządzicie polską ziemię, którą nam Bóg oddaje” - uświadamiano wyborców.
Katolik ma, w związku z wyborami, dwa obowiązki do spełnienia: „nie uchylać się od głosowania” oraz „głosować dobrze i rozumnie”. Jako cechy dobrego posła wymieniano następujące przymioty: „prawdziwy katolik”, „sumienny człowiek”, „zobowiąże się do obrony waszych spraw i pracy nad podniesieniem waszego dobrobytu”. Przestrzegano natomiast przed tymi: „co zbyt dużo przyrzekają”, „co przyrzekają prawie zupełną wolność od ciężarów na rzecz państwa”, „co wmawiają, że teraz tylko chłopi znaczyć będą, i podjudzają przeciw innym stanom pod pozorem, że teraz wszystko ludowi tylko się należy”, „co zapewniają, że po ich wybraniu państwo każdemu da wszystko”.
Podobne treści wyborcze pojawiały się w listach biskupów na temat wyborów. Powstrzymywano się przed wskazywaniem konkretnych partii politycznych, nie utożsamiając poglądów Kościoła z żadną z nich. Formułowano jedynie ogólne zasady i kryteria oceny różnych grup i partii. Przestrzegano przed oddaniem głosu na wrogów Kościoła i na „wichrzycieli siejących niezgodę między klasami”. Zakazano wykorzystania ambony do agitacji politycznej, a duchowieństwu na wskazywanie jednej tylko partii.
Przygotowując społeczeństwo polskie do wyborów w 1922 r., katoliccy działacze przypominali o tym, jakim ogromnym dobrodziejstwem jest możliwość współdecydowania o losach własnego kraju. Uświadamiano jednak, że demokracja, oprócz niekwestionowanych zalet, niesie z sobą zagrożenie wprowadzenia rządów „niekompetencji i demagogii”. Dlatego też przy tych wyborach, aby pomóc w wyborze właściwych partii, na nowo sformułowano „zasady przy głosowaniu” dla katolików. Mówiły one:
* o odpowiedzialności katolika za głos - rozumianej jako wzięcie pod rozwagę nie tylko własnego, klasowego, partyjnego czy regionalnego dobra, lecz „dobra całego państwa i dobra Kościoła”;
* o nierozerwalności małżeństwa - której każdy katolik powinien bronić, gdyż jest prawdą wiary i podstawą życia rodzinnego i dlatego odrzucić należy te wszystkie partie, które ją lekceważą;
* o wychowaniu religijnym - jest ono bowiem zasadą kościelną i postulatem rodziców chrześcijańskich, a więc nie można dopuszczać do władzy tych, którzy chcą ograniczyć wpływy religii na życie szkoły;
* o zbawieniu w Kościele katolickim - to przekonanie wiąże się z nakazem głosowania na tych, którzy nie będą odwodzić obywateli od wiary, walczyć z religią, a Kościołowi stworzą warunki swobodnego rozwoju.
Za niemoralne i grzeszne uznano świadome oddanie głosu wyborczego na „wroga Kościoła oraz państwa”. Katolik obciąża swoje sumienie ciężkim grzechem także wówczas, gdyby „przez absencję katolików w czasie wyborów zwyciężyły partie wrogie Kościołowi oraz państwu”.
Przy formułowaniu wskazówek dla katolickiego wyborcy przed najbardziej nagłośnionymi wyborami w okresie II Rzeczypospolitej, w 1928 r., powtarzano jako główny obowiązek - uczestniczenie w wyborach oraz wybieranie tak, jak każdemu „Bóg i sumienie rozkazuje”. Wybory są „niejako bitwą o przyszłe losy naszej Ojczyzny”, w której każdy, kto tylko może, powinien wziąć udział. Do cech, którymi powinien się odznaczać parlamentarzysta, zaliczano: świadomość wyższości dóbr duchowych nad materialnymi, przyjacielskie nastawienie do wiary i Kościoła, umiłowanie Ojczyzny i szacunek dla państwa. Ponieważ list biskupów wyraźnie wymienił jedynie komunistów, których katolicy nie mogą popierać, podawano dodatkowe kryteria, według których należy oceniać programy innych partii politycznych. Był to m.in. stosunek partii do różnych bieżących zagadnień życia społecznego, np.: rozdziału Kościoła od państwa, tzw. świeckiej szkoły, cywilnego małżeństwa i rozwodów oraz zniesienia własności prywatnej.
Obowiązek wzięcia udziału w wyborach był także przypominany katolikom przed wyborami w 1930 r., gdyż zachodziła obawa ich bojkotu, zwłaszcza po „sprawie brzeskiej”. Argumentowano więc, że obowiązek głosowania jest tym ważniejszy, że „wielu zobojętniało względem wyborów lub się zniechęciło; przez powstrzymanie się od wyborów obywateli dobrych, ludzie źli wezmą górę i dadzą nam takich posłów, którzy sprowadzą na kraj zamieszki i walkę z Bogiem i Jego Kościołem”.
Słabnące państwo polskie próbował w 1938 r. wesprzeć prymas Hlond, który w wypowiedzi dla „Małego Dziennika” zachęcał Polaków do udziału w głosowaniu, bez względu na stosunek wyborcy do systemu politycznego. Mówił, że „państwo to nie tylko ustrój, lecz przede wszystkim treść historyczna. Można dyskutować o ustroju, nie wolno godzić w istotę państwowości (...). Nie można wydawać państwa na łaskę i niełaskę losu. Zdrowym rozwojem życia państwowego powinni się zainteresować wszyscy obywatele w tej mierze, w jakiej to możliwe. Trzeba iść do urny z poczucia obowiązku patriotycznego”. Prymas wierzył, wbrew większości, że wybory mogą utorować drogę społeczeństwa do zgody narodowej.
W okresie powojennym biskupi polscy dwukrotnie powtórzyli naukę, w sposób wyraźny i jasny, o obowiązku uczestniczenia katolików w wyborach. Pierwszy raz uczynili to w 1946 roku, przed wyborami do Sejmu, które miały się odbyć w styczniu 1947 r. Przypominali, że:
* Katolicy jako członkowie społeczności państwowej mają prawo do wypowiadania swych przekonań politycznych.
* Katolicy mają prawo głosami swoimi rozstrzygać o najbardziej podstawowych prawach polskiego życia publicznego.
* Katolicy mają obowiązek obywatelski, narodowy i religijny wziąć udział w wyborach.
* Katolicy nie mogą należeć do organizacji ani do partii, których zasady są sprzeczne z nauką chrześcijańską lub których czyny i działania zmierzają w rzeczywistości do podważenia etyki chrześcijańskiej.
* Katolicy mogą głosować tylko na takie osoby, listy i programy wyborcze, które nie sprzeciwiają się katolickiej nauce i moralności.
* Katolicy nie mogą oddawać swych głosów na kandydatów z takich list, których programy albo metody rządzenia są wrogie zdrowemu rozsądkowi, dobru narodu i państwa, moralności chrześcijańskiej i światopoglądowi katolickiemu.
* Katolicy powinni głosować tylko na kandydatów o wypróbowanej uczciwości i prawości, zasługujących na zaufanie i będących godnymi przedstawicielami dobra narodu, państwa polskiego i Kościoła.
* Katolicy nie mogą powstrzymywać się od głosowania bez słusznej i rozumnej przyczyny. Każdy bowiem głos oddany wedle powyższych wskazań pomaga dobru powszechnemu albo przeszkadza złu”.
Kolejne wybory, organizowane w okresie Polski Ludowej, nie spełniały podstawowego warunku, jakim powinna być wolność życia politycznego. Monopartyjność, dyktatura partii komunistycznej, terror społeczny i szeroko rozwinięta manipulacja wynikami wyborów czyniły z nich jedynie parawan dla działań władzy. Stąd zrozumiałe jest milczenie biskupów na temat obowiązku uczestniczenia katolików w tego rodzaju „politycznym teatrze”. Kościół w tym czasie wpływał na życie społeczno-polityczne, wzmacniając duchowo i moralnie osoby oraz upominając się o przestrzeganie podstawowych praw obywatelskich.
Biskupi polscy powrócili do nauki o obowiązku uczestniczenia katolików w głosowaniu dopiero po zmianach, jakie nastąpiły w życiu społeczno-politycznym po roku 1989. Miało to miejsce zwłaszcza w okresie przygotowania wyborów do parlamentu w 1993 roku. W specjalnym „Słowie w sprawie wyborów” z 19 czerwca 1993 r. zwracali się oni „z gorącym apelem do wszystkich, aby w poczuciu odpowiedzialności za budowanie instytucji demokratycznych, a w konsekwencji dobra wspólnego narodu i państwa, wzięli udział w najbliższych wyborach. Każdy obywatel jest zobowiązany uczestniczyć w wyborach, czyli zdecydować o kształcie dobra wspólnego, w którym realizuje się integralne dobro każdego człowieka. Jest to tym bardziej obowiązkiem każdego człowieka wierzącego. Nie można być bowiem dobrym katolikiem, nie będąc dobrym obywatelem. Nieuczestniczenie w wyborach jest brakiem odpowiedzialności za dobro wspólne narodu i społeczeństwa i stanowi poważny grzech zaniedbania”.
Jako zasadnicze kryteria wyboru zostały wówczas sformułowane następujące zasady: „(...) katolicy nie mogą wybierać takich kandydatów lub opowiadać się za takimi programami, które są wrogie dobru narodu, społeczeństwa i państwa, niezgodne z zasadami moralności chrześcijańskiej, ludzi szukających własnych zysków i korzyści, uwikłanych w afery, korupcje i malwersacje. Doświadczyliśmy bowiem, że pośród wybranych byli tacy, którzy nie spełnili pokładanego w nich zaufania na miarę otrzymanego społecznego mandatu. Katolicy powinni natomiast wybierać osoby wiarygodne, kompetentne, cieszące się zaufaniem, prawością, sumiennością i gorliwością w służbie dobru wspólnemu. Wreszcie powinni głosować na tych, którzy prezentują programy pozytywne, służące dobru społeczeństwa, nie zaś na tych, którzy ograniczają się do krytyki i negacji (...). W obliczu ataku sił laickich na wartości chrześcijańskie, a nierzadko także na narodowe, katolicy powinni zespolić wszystkie wysiłki dla ich ocalenia, demokracja bowiem bez wartości podstawowych prędzej czy później degeneruje się, a nawet przeradza w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm (Por. Centesimus Annus, nr 46)”.
Fragment pochodzi z książki Katolik i polityka, Ks. Andrzej Zwolennik, Wydawnictwo WAM.
Ryszard
Za: http://r-golis.blog.onet.pl/