Wypowiedzi birmańskich działaczy świadczą o ich zupełnej ignorancji i braku wiedzy o Polsce. Generałowie rządzący dziś ich krajem też zachowaliby się jak Jaruzelski i jego gang nadzorujący „Polskę”, gdyby opozycja w ich kraju była odrobinę silniejsza. Przecież budowanie nowej demokratycznej Polski było oparte na porozumieniu komunistów z częścią opozycyjnych działaczy. W ramach niej komuniści zachowali swoje gigantyczne majątki zbite za czasów totalitarnych rządów, otrzymali gwarancję wolności, uniknęli odpowiedzialności za czasy zniewolenia, zyskali dominujący wpływ w administracji państwowej, prywatnym biznesie, mediach, szkolnictwie, stali się doradcami ważnych dla kraju osób, a resztą życia publicznego podzielili się z opozycją. I birmańscy generałowie przystaliby pewnie na taki „marsz do demokracji”, gdyby poczuli się zagrożeni.
Zawarty w Polsce układ do dziś ma bowiem pozytywne skutki dla czerwonych kanalii z czasów PRL. Dowodem tego jest zupełnie nieracjonalny zachwyt nad czerwonym generałem, z którego w Polsce robi się symbol znajdowania wspólnej drogi do demokracji, twórcę współczesnego państwa polskiego, współautora upadku komuny w Europie Wschodniej. A przecież ten człowiek jest byłym namiestnikiem sowieckiego odpowiednika Rzeszy na Polskę, odpowiada za śmierć setek swoich rodaków, niszczenie wolnej myśli, ducha i wolności, był nikczemnym sługusem obcego państwa tłamszącym własny naród. A w 1989 roku nie przestawił się na żaden dialog. On po prostu zobaczył, że władza wymyka mu się z rąk, ale ma szansę uniknięcia odpowiedzialności za swoje zbrodnicze rządy i z tej szansy skorzystał.
Słowa birmańskiej opozycji to kolejny dowód na ignorancję i brak wiedzy o polskiej historii i współczesnej rzeczywistości. Nawet laureaci pokojowej nagrody Nobla powinni sprawdzać, czy to co chcą powiedzieć, ma jakiś sens. Jak dowodzi niemal co dzień nasz rodowity laureat tej samej nagrody, Nobel nie wystarczy, by wystrzegać się ośmieszenia. Rozumu i wiedzy nie zastąpi...
Stanisław ŻarynZa: http://stanislawzaryn.salon24.pl/