W dniu 2 stycznia o godzinie 11 w południe w parafii Drozdowo został spisany pierwszy akt zgonu w 1939 roku.
Zmarł Roman Dmowski, syn Walentego i Józefy z Lenarskich, lat 74, wskrzesiciel Polski niepodległej, były minister spraw zagranicznych Rzeczypospolitej
A u dołu stara z 1772 roku pieczęć parafii, podpis proboszcza Antoniego Mielnickiego i dwóch świadków: Mieczysława i Andrzeja Niklewiczów.
"Nikt nie przewidywał tak szybkiej katastrofy. Jeszcze przecież w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia był na przechadzce, jeszcze patrzył na piękną dolinę Narwi i zaśnieżone mazowieckie lasy, jeszcze Go ludzie z okolicy widzieli, jeszcze śpiewał kolędy w wigilijny wieczór, jak co roku
I w ten ostatni dla Niego wigilijny wieczór, w salonie Drozdowskiego dworu przy choince Dmowski zachęcał do śpiewania i sam śpiewał ulubione, staropolskie, najpiękniejsze jak mawiał kolędy.
Los dziwnie ludźmi rzuca. I znowu się spotkali. Razem przecież bronili polskości na starej poznańskiej ziemi. Dwaj wielcy tytani ducha. Wielki Książę Kościoła i Wielki Mąż Stanu Biskup Łukomski i Roman Dmowski. J. E. ks. Biskup Łukomski często odwiedzał swego Wielkiego Przyjaciela. W zaciszu dworku Drozdowskiego prowadzili długie rozmowy o Polsce katolickiej, narodowej i Wielkiej.
Autor rozprawy Kościół, naród i państwo, wielki Kanclerz zmartwychwstałej Polski odszedł z tego świata, tak jak na prawdziwego Polaka i katolika przystało. Jego jakby ostatnim kapelanem i powiernikiem najserdeczniejszym był ks. prałat Krysiak Poznali się z Prezesem już dawno. Długie, serdeczne rozmowy prowadzone w mieszkaniu Dmowskiego zbliżyły ich wzajemnie.
Z każdego słowa Dmowskiego mówi ks. Krysiak czułem, że ten człowiek nie tylko wierzył, ale i wiary bronić umiał
4 września 1938 r. za zezwoleniem udzielonym przez J. E. ks. Biskupa Łukomskiego odprawił nabożeństwo we dworze ks. Krysiak. Prezes wyspowiadał się, przyjął Komunię św. W czasie całego nabożeństwa klęczał i modlił się żarliwie. Po skończonym nabożeństwie podszedł do Księdza i ucałowawszy jego rękę powiedział: Czcigodny Księże Prałacie, dziękuję serdecznie za ten ostatni
i nie dokończył.
28 grudnia 1938 roku wobec tego, że stan zdrowia pogarszał się, przybył z Ostatnimi Olejami ks. Krysiak. Prezes ucieszył się niezmiernie. Był zupełnie przytomny. Wyspowiadał się z widocznym wzruszeniem. Opatrzony Olejami Świętymi żartował jeszcze. Długo i serdecznie ściskał rękę swego ostatniego Kapelana.
2 stycznia o godzinie 1 min. 5 w nocy oddał ducha Bogu Wielki Polak.
Migocą mdławo światła świec. W skromnej, metalowej trumnie leży Roman Dmowski. Bez orderów, bez gali spoczywa ten rycerz bez skazy, co pracę całego życia na ołtarzu Ojczyzny złożył
Wychowawca i Wódz Narodu Dostojna, piękna twarz po śmierci jest jeszcze szlachetniejsza
Pochyliły się krepą spowite sztandary. Zaciągnęły pierwszą wartę u trumny Wodza, przybyłe z Łomży poczty sztandarowe Stronnictwa Narodowego i Pracy Polskiej. Na piersiach chorążych widnieją odznaczenia bojowe. To ochotnicy z 1920 r. Nie bali się kul, dziś mają w oczach łzy
Najjaśniejszym światłem Polski nazywano Go za życia. Wierny lud mazowiecko-podlaski skupił się wokół tej skromnej, a wielkiej właśnie swoją skromnością trumny Wodza. Staną kirem spowite organizacyjne sztandary i miliony ludzkich serc. A pod nieba strop do tronu Pana Zastępów popłynie żałobna pieśń przez miliony serc śpiewana: Dobry Jezu, a nasz Panie, daj mu wieczne spoczywanie
Fragmenty artykułu Stanisława Mojkowskiego w: Warszawski Dziennik Narodowy 1939 Pamięci Romana Dmowskiego
Za: http://www.lpr.pl/?sr=!czytaj&id=6804&dz=kraj&x=0&pocz=0&gr=