Najsłynniejsza żydowska myślicielka XX wieku Hannah Arendt w książce "Eichmann w Jerozolimie" (Kraków 1987). Napisała tam m.in. (s. 151): "Dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu, stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej historii".
Uległość Judenratów wobec nazistów oznaczała skrajną kompromitację żydowskich elit w państwach okupowanych przez III Rzeszę. Arend stwierdziła wprost: "O ile jednak członkowie rządów typu quislingowskiego pochodzili zazwyczaj z partii opozycyjnych, członkami rad żydowskich byli z reguły cieszący się uznaniem miejscowi przywódcy żydowscy, którym naziści nadawali ogromną władzę do chwili, gdy ich także deportowano" (tamże, s. 151).
Arendt pisała, że bez pomocy Judenratów w zarejestrowaniu Żydów, zebraniu ich w gettach, a potem pomocy w skierowaniu do obozów zagłady zginęłoby dużo mniej Żydów. Niemcy mieliby bowiem dużo więcej kłopotów ze spisaniem i wyszukaniem Żydów. W różnych krajach okupowanej Europy powtarzał się ten sam perfidny schemat: funkcjonariusze żydowscy sporządzali wykazy imienne wraz z informacjami o majątku Żydów, zapewniali Niemcom pomoc w chwytaniu Żydów i ładowaniu ich do pociągów, które wiozły ich do obozów zagłady. Także w Polsce doszło do potwornego skompromitowania dużej części żydowskich elit poprzez ich uczestnictwo w Judenratach i posłuszne wykonywanie niemieckich rozkazów godzących w ich współrodaków.
Przy tym, skuteczność Policji Żydowskiej w wykonywaniu rozkazów okupacyjnych, wyłapywaniu niepokornych Żydów, udaremnianiu im ucieczek z getta, ograbianiu z kosztowności i żywności, ujawnianiu skrytek oraz "załatwianiu" braciom szybszej ekspedycji do obozów zagłady, przekraczała wielokrotnie szkodliwość wszystkich szmalcowników i kolaborantów narodowości polskiej na terenach okupowanych przez Niemców.
Jeżeli tacy jak Jan Tomasz Gross lub (na mniejszą skalę) bloger Eli Barbur są tak skrupulatni w liczeniu żydowskich krzywd, to zanim ostatecznie obarczą Polaków odpowiedzialnością za holokaust, niech najpierw zobaczą belkę (jak legar) we własnym oku.
Różański/Goldberg
Co dziwne, sami Żydzi, tak chętnie plujący na Polaków za ich bohaterską postawę w czasie terroru niemieckiego jakoś dziwnie milczą na temat skali pomocy, jaką udzielali Żydzi Polakom w czasie ciężkich lat Stalinizmu - a więc raptem kilka lat później. Chętnie poznałbym jednego sprawiedliwego Żyda wśród narodów świata, który ratował polskich oficerów, AKowców i siedemnastoletnie łączniczki z łap enkawudowskich oprawców Rakowieckiej, Jaworzna lub Zamku Lubeskiego. Kołaczą mi sie z tego okresu takie nazwiska żydowskie jak Humer, Goldberg, Michnik, Morel i Stolzman... Ci wprawdzie Polaków nie ratowali lecz katowali, ale przynajmniej dwóch z nich przyjaźniło się z rodziną Jana Tomasza Grossa. I tu jest ten pies pogrzebany.
Humer
Łażący Łazarz
Za: http://lazacylazarz.nowyekran.pl/post/6617,najwiecej-zlotych-zniwiarzy-bylo-wsrod-zydow