Jak już pisałem wcześniej:
-jesteśmy cywilizacją sztucznie wywoływanych niedoborów;
-ludzie w większości są materialistami;
Wiadome jest, że tzw “potrzeby materialne” są najniżej w hierarchii potrzeb. Jednak aby żyć w materialnym świecie, należy je zaspokoić w pierwszej kolejności. Ich niezaspokojenie jest najbardziej dotkliwe. Bez duchowości, kultury, życia w prawdzie człowiek może się obejść, i zresztą zdecydowanej większości ludzkości te wartości nie są potrzebne. I właśnie to bezlitośnie wykorzystuje obecny system.
Dziś nie tylko kryzysy gospodarcze są wynikiem celowo zaplanowanej strategii. Tak naprawdę “konspiracja” idzie znacznie dalej. Wiemy już, że zmieniając polityków przy korycie, tak naprawdę nie zmienimy nic, dalej będzie tak samo. Zmienią się szyldy polityczne, będzie więcej patriotyzmu lub mniej patriotyzmu, będzie więcej religii lub mniej religii, będą związki partnerskie bądź nie będą, będą wisiały krzyże w szkołach i urzędach lub nie będą.. Ale co z tego? Skoro dalej będzie tak samo, a to, co wymieniłem to niewiele znacząca kosmetyka, tematy zastępcze. Zmienić należy system, to już wiemy. Zmienić system, ale jak?
Aby dać odpowiedź na to pytanie, podam kilka właściwości systemu, jaki obowiązuje obecnie:
Niedobory materialne są kreowane sztucznie. Ma to sens dla rządzących. Społeczeństwo żyjące w niepewności, nędzy, dąży niemal wyłącznie do zaspokojenia potrzeb materialnych. Zaś ci, którym się lepiej powiodło, i mają zaspokojone potrzeby materialne – żyją w dumie, że są “lepsi” niż cała reszta niewolników. Więcej grosza, które skapnęło im z pańskiego stołu, dowartościowuje ich ego. W takiej sytuacji praktycznie nikt nie zajmuje się dążeniem do prawdy ani rozwojem duchowym, intelektualnym. Masy ludzi tkwią ciągle na poziomie minimum, czyli na poziomie zaspokajania wyłącznie potrzeb materialnych. Biedacy, wiadomo – robią wszystko byle tylko na chleb wystarczało, bo co mają zrobić? Zaś bogatsi po zaspokojeniu podstawowych potrzeb materialnych, brną dalej w zaspokajanie kolejnych i kolejnych materialnych zachcianek, po to, aby dowartościować się i odróżnić na tle reszty upodlonych niewolników.
Przyczyna tego jest prosta. Nawykliśmy do tego, że musimy zarabiać mało i koniec, bo tak głoszą “prawa ekonomii”. Raczej: prawa pseudo-ekonomii, które ja nazywam “ekonomiactwem”. Robotnik jest źle wynagradzany, za swoja pracę. Ba. Bardzo często jest wynagradzany w sposób urągający wszelkim standardom, jego pensja nie starcza na zaspokojenie nawet tych najbardziej podstawowych potrzeb materialnych.. Tak samo jest w przypadku tysięcy innych zawodów: nauczycieli, zawodów fizycznych, często ludzie po studiach inżynierskich słyszą, że maksymalna pensja, jaką mogą dostać, to 1500 brutto, z możliwością zmiany do 4 – 5000 brutto za kilka lat, w miarę awansów zawodowych..
Warto zadać sobie pytanie: czy jest jakiekolwiek ekonomiczne uzasadnienie dla tak niskich wynagrodzeń? To pytanie jest dziś tak niepoprawne politycznie, że nie przejdzie przez usta żadnemu politykowi. Każdy wspaniałomyślnie przyjął, że przy cenach dóbr i usług na poziomie zachodnim, uzasadnione są zarobki na poziomie azjatyckim. Ja się pytam: dlaczego?
Przyjrzyjmy się teraz tym, którzy za swoją pracę są dobrze wynagradzani. Kim są ci ludzie? W większości przypadków są to ludzie, którzy tak naprawdę.. nic nie robią, nie pracują, niczego nie produkują – ani dóbr ani usług. Szokujące? Z pewnością. PKB kraju należy PRODUKOWAĆ. Nie wszyscy obywatele mogą zrobić kursy biznesu czy life-coachingu, i powiedzieć nazajutrz: “chcę założyć własną firmę, być dla siebie szefem i dobrze zarabiać”. Nie, to niemożliwe..
-ktoś musi napierdalać młotem w maszynę przy temperaturze 60 stopni, w oparach olejów silnikowych – inaczej nie mielibyśmy: samochodów, samolotów, statków, i wielu innych potrzebnych urządzeń / maszyn. Jak jest w obecnym systemie? Dziś największą kasę zgarniają pośrednicy, czyli np: korporacje sprzedające samochody, biura reklamy tych produktów i media reklamujące je, firmy ubezpieczeniowe, banki udzielające kredytów samochodowych – czyli podmioty, które nic nie produkują.
-ktoś musi zamiatać ulice i wywozić śmieci, inaczej w mig zaroślibyśmy brudem, a potem zdziesiątkowałyby nas epidemie dawno już wygasłe, np cholery. Jaka jest obecna rzeczywistość? Wynagrodzenia w tym sektorze są głodowe, zaś konkretne pieniądze robią znowu ci, którzy nic nie produkują, czyli: gminy pobierające podatki za śmieci, itp
-ktoś musi pracować w kopalni, elektrowni, w transporcie – inaczej umarlibyśmy z zimna w zimie; a jak jest teraz? Pensje w tym sektorze bardzo małe, zaś konkretne pieniądze robią ci, którzy nic nie produkują – np państwo pobierające podatki od energii, koncesji, zagraniczne kartele energetyczne (np ENEA).
-ktoś musi produkować płody rolne, inaczej umarlibyśmy z głodu; tymczasem na żywności kasę robią pośrednicy, np zagraniczne supermarkety które do tego nie płacą w Polsce podatków. A sami producenci często muszą sprzedawać swoje produkty na bardzo niekorzystnych warunkach, czasami wręcz poniżej kosztów produkcji.
A więc jak zawsze, potrzeba gruntownych zmian systemowych. Gdyby nie było owych “pośredników” i innych bumelantów niczego nie produkujących (dobra lub usługi), gdyby ludzie byli godnie wynagradzani za swoja pracę – rzeczywistość byłaby inna..
Wtedy więcej ludzi kierowało by się w kierunku polityki, spraw społecznych, ku kulturze (a nie tylko pop-kulturze), ku rozwoju duchowemu i poszukiwania prawdy. Ale co by było gdyby, nie?
Dziś całe społeczeństwa i narody są zajęte zwierzęcą walką o przetrwanie. Ba. Większość ludzi uczyniła z tej zwierzęcej walki o przetrwanie credo życia. Dziś człowiek jest wartościowany właśnie poprzez to, czy umie na siebie zarobić, czy nie. Prawie nikogo nie obchodzi choćby to, co ten człowiek ma w głowie, czy jest zaangażowany w jakieś ważne przedsięwzięcia, albo czy np tworzy, komponuje, gra, śpiewa.. Większość patrzy na Ciebie poprzez to, jaka masz pracę, ile zarabiasz, w jakich klubach / pubach bywasz, jakie alkohole pijasz w weekendy, gdzie spędzasz urlop, czy masz mieszkanie własnościowe czy nie, jakie gadżety masz w kieszeni tudzież torebce. I tak można wyliczać..
Oczywiście, zaraz podniosą się głosy sprzeciwu. To tak samo jak z tym, że kobiety nie “lecą” na umięśnionych gangsterów. W takim razie: po co taki nacisk na bogacenie się, i po co tak wielki rynek suplementów na siłownię, pobudzających wzrost mięśni. Pamiętaj też, że protestuje jednostka – np Ty napiszesz komentarz pod tym tekstem, że nie jesteś materialistą.. Jednak o kształcie systemu decyduje nie buntownicza jednostka, ale ogół – ogół społeczeństwa, które nie protestuje, nie buntuje się, nie komentuje, tylko żyje miotana wiatrem życia, jak chorągiewka na wietrze.
Warto tutaj zauważyć coś jeszcze. Jaka jest strategia postępowania większości ludzi, gdy zaspokoją już potrzeby materialne? Czy kierują się na przykład ku twórczości, ku rozwojowi duchowemu? Otóż nie.
Większość ludzi brnie dalej w te podstawowe potrzeby, czyli materialne. Świat, czyli głównie rodzina, szkoła, znajomi, politycy – wmówili, narzucili nam konkretny schemat postępowania. I według niego ludzie postępują. “Masz zbudować dom, posadzić drzewo i spłodzić syna” – głosi ludowe przysłowie. A kogo stać na dom, jak nawet zdobycie własnościowego mieszkania graniczy z cudem? Kogo stać na kupno działki własnościowej, gdzie można posadzić drzewo? No i: kogo stać na utrzymanie rodziny? Warto przypomnieć, że w Polsce jest najmniejszy przyrost naturalny. Podobny jak na obszarach postradzieckich. Już na wstępie skazani jesteśmy na porażkę, no, może 80% społeczeństwa. A co dalej, gdy uda Ci się wzbogacić? Samochód, potem samochód dla żony, jakaś wycieczka, drogie gadżety.. W międzyczasie bywanie w towarzystwie, kluby, puby, imprezy.. No i koncerty – bo trzeba dbać o ofertę “kulturalną”. A potem starzejesz się i umierasz.. I jaki sens ma takie życie?
Tkwienie w zaspokajaniu zachcianek materialnych, obojętnie jakiego szczebla i wartości – jest dalej tkwieniem na poziomie minimum. Potrzeby materialne, obojętnie jak rozbuchane, stoją najniżej w hierarchii. Warto by było, by po ich zaspokojeniu, powiedzieć sobie w pewnym momencie: stop, i skierować się wyżej, w kierunku innych, bardziej wzniosłych potrzeb i dążeń.
Taki pomysł na życie, jak już wspomniałem, dyktuje nam od pokoleń społeczeństwo, w tym nasza rodzina, nasi znajomi. Tak nauczyli ich ich rodzice i ich znajomi, i taki model życia chcą narzucić nam. Czy warto podążać tą ścieżką?
Zadaniem Twoich rodziców jest:
-zapewnienie Ci chleba, odzienia, dachu nad głową;
-przygotowanie Ciebie do życia w społeczeństwie, czyli nauczenie konformizmu i uległości;
-przygotowanie Ciebie do pracy, czyli zaspokajania potrzeb materialnych.
Nikt nie powiedział, że rodzina, bliższa czy dalsza, ma dać Ci: wsparcie emocjonalne – to czasami jest, ale nie jest opcjonalne. Nikt nie powiedział, że mają oni akceptować Ciebie, takiego jakim jesteś, i Twoją indywidualność – tutaj jest raczej dokładnie na odwrót.
To wszystko masz zapewnić sobie sam. To, co dała Ci rodzina, to podstawa, to baza. Dobrze by było, gdybyś nie ograniczał się ślepo do tej podstawy, ale wypracował także coś swojego, indywidualnego.
W Portugalii, Grecji, i innych krajach – ludzie zarabiają po 2000 – 3000 euro, i gdy tylko władza chciała im zabrać te 20 czy 50 euro z pensji – wybuchła rewolucja! W Grecji od dawna trwa nieoficjalna wojna domowa, odnotowano liczne zamachy terrorystyczne na siedziby władz czy posterunki policji. W Bułgarii proponowane podwyżki były tak wielkim szokiem dla społeczeństwa, że kilka osób dokonało publicznie samospalenia, a rząd pod wpływem protestów złożył dymisję.
A w Polsce? U nas ludzie zarabiają 200 – 400 euro i jak władza zabiera nam 50 – 100 euro (wzrost opłat za śmieci, czynsze, energię, innych podatków) to nic się nie dzieje! Zaledwie 11.000 osób skrzyknęło się na facebooku, że będą robić “rewolucję” w dniu 23 marca.. Nosz kurwa, ŻAŁOSNE! Ta rewolucja powinna być natychmiast, spontanicznie, tuż po ogłoszeniu podwyżek! A nie 23 marca, czyli prawie po 1/3 roku 2013.
Polacy nie protestują, choć niszczy się podstawy ich egzystencji i podstawy ich życia. Bo w materializmie, czyli martwej materii, zwykli pokładać: marzenia, bezpieczeństwo, nadzieje, poprzez materię oceniają, wartościują innych i samych siebie. Ale nie protestują, jak im się zabiera resztki tej materii!
Czy to system jest tak morderczo perfekcyjny, czy ludzie tak ogarnięci marazmem? Czy telenowela i micha taniego ryżu wystarczy?
Śmiem twierdzić, że Polacy to zombie. Jesteśmy na ostatnim miejscu na Ziemi pod względem świadomości. To dlatego akcja finałowa rozegra się w naszym kraju – znowu. Przy wznoszeniu się na wyższe poziomy świadomości, tam, gdzie ludzie tkwią w patologicznych układach – politycznych lub religijnych – zawsze jest ciężej niż w innych obszarach.
Rozróżnijcie pomiędzy jednostką a społeczeństwem. Nie sądźcie po tym, że na forach, blogach, portalach – jest dużo ludzi świadomych, gotowych iść na takie demonstracje, czy nawet zamieszki.
Internet ma w Polsce mniej niż 50% społeczeństwa. Jaki procent internautów jest świadoma? 50% społeczeństwa posiadającego internet, ma konkurencję w postaci 50% tych, którzy internetu nie mają, a wolą obejrzeć mecz, telenowelę czy innego mózgojeba.
Na sytuację polityczną, gospodarczą, mentalną – narzekają JEDNOSTKI.
Zaś społeczeństwo i tak wybierze partie polityczne z telewizora, i tak przyklaśnie Balcerowiczowi czy Rostowskiemu, i tak wybierze telewizyjną papkę zamiast ciekawszej oferty kulturowej.
To samo można obserwować także w innych dziedzinach życia. Np: widziałem mnóstwo ludzi na you tube czy na demotywatorach, narzekających na denną reklamę iPhone: “wszyscy chodźcie”. Jak się wchodzi na taki portal, to rzeczywiście, można odnieść mylne wrażenie, że ludzie jednak myślą, bo narzekają, bo krytykują. Ale trzeba pamiętać, że te góra kilkaset krytycznych komentarzy jest przeciwstawionej kilku milionom przeciętnych Kowalskich, którzy nie komentują na portalach, nie udzielają się w dyskusjach, a zdanie wyrabiają sobie najczęściej po przeczytaniu nagłówka (!), czasami dwóch pierwszych akapitów tekstu. I do takich ludzi – a jest ich miliony – ta reklama dotarła. Przykładowo: kilkaset tysięcy hipsterów po obejrzeniu tej reklamy (“wszyscy chodźcie”) napomknęło rodzicom, że chcą koniecznie nowego iPhone. Efekt jest? Jest. Pomijam już fakt, że tego typu reklama jest celowo robiona tak, by wkurzała – najczęściej poprzez podkręcanie ścieżki dźwiękowej przez syntezatory. Taka reklama Cię wkurwi na maxa, po czym po dwóch, góra pięciu minutach zapomnisz o niej.. Ale za parę dni przypomni Ci się, że Twój telefon komórkowy to już wysłużony szmelc, i że warto było by kupić nowy. Nie?
Pamiętajcie: narzeka jednostka, w wyborach głosuje społeczeństwo.
Poznaje wady i zalety jednostka, kupuje społeczeństwo.
Komentuje i dyskutuje jednostka, czyta – społeczeństwo.Pozostaje pytanie: co robić? Jestem zdania, że niedawno osiągnęliśmy szczyt świadomości w skali planety, który był możliwy do uzyskania dzięki nowoczesnym technologiom przesyłu informacji. Więcej nie osiągniemy posługując się tylko techniką. Ale jest pewien wytrych w tym systemie. Teraz należy zwrócić się bardziej “ku sobie” – w kierunku rozwoju duchowego. Zmieniając siebie, zmienimy świat. Zmieniając siebie, spowodujemy dalsze poszerzanie świadomości.. Ludzie widząc pozytywną zmianę w nas samych, chętniej będą wstępować na tę samą ścieżkę co my – czyli ścieżkę rozwoju. Nic więcej nie uzyskamy posługując się jedynie techniką. Powiem więcej: teraz możemy jedynie zniechęcić nieświadome osoby, jeśli będziemy dyskutować nieumiejętnie, czyli bez rozwoju własnego, głównie duchowego.
Spójrzmy prawdzie w oczy.
Nie sztuką zmienić partię polityczną u władzy, czy obalić rząd. Sztuką jest stworzyć rząd który będzie miał konstruktywne pomysły na rządzenie.
Nie jest sztuką obalić istniejący system, sztuka to zbudowanie nowego systemu, takiego, który zaakceptuje naród, takiego systemu, który nie zmieni się w totalitaryzm.Jak sami się domyślacie, bez gruntownej rewolucji w świadomości i duchowości, powyższe postulaty – postulaty zmiany rządu, zmiany systemu – są niemożliwe do wykonania.
Bez rewolucji w świadomości i duchowości, każda rewolucja polityczna skończy się tym samym: tyranią i ludobójstwem. Lub w najlepszym wypadku – tym co mamy teraz, czyli rządami Tusków, Kaczyńskich, Palikotów, Kwaśniewskich itp itd.
Bez rewolucji w duchowości i świadomości, każdy Twój związek będzie się kończył na tym samym: na rozstaniu, kłótniach, pretensjach.
Psychologia i ogólnie nauka, w oderwaniu od duchowości zawsze będzie tym samym. Będzie nieszczęściem dla osoby która poznała tajniki ludzkiej psychiki, ale nie wie co z tą wiedzą robić dalej. Nauka w oderwaniu od duchowości będzie wykorzystywana przez tyranów i technokratów w celu jeszcze większej manipulacji i kontroli społeczeństwa. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że najbardziej ogranicza nas nasze “zwierzęce ja”, a na nie składają się: podświadomość, ID, ego. To nie rządy czy politycy nas ograniczają, ale właśnie nasze “zwierzęce ja” – uległe, tchórzliwe, materialistyczne, płytkie, żałosne. Ja już w dzieciństwie doszedłem do wniosku, że gdybyśmy w jednej chwili, jako naród, jako jedna ludzka wspólnota – powiedzieli: “nie” – to wszystkie ograniczające nas systemy obróciłyby się w ruinę! Jako dzieciak mówiłem wtedy: “gdybyśmy wszyscy porzucili narzucone nam obowiązki, porzucili miejsca pracy – i wyszli na ulicę, to na drugi dzień bylibyśmy wolni!”. Oczywiście to tylko uproszczenie. Ale obrazuje, jak działa system..
Jeszcze bardziej obrazowo działa tzw “paradoks esesmana”. Otóż podczas Wojny, w obozach koncentracyjnych, kilkunastu ludzi uzbrojonych zaledwie w pistolety bądź karabiny Mauser, trzymało za mordę nawet kilkadziesiąt tysięcy więźniów. Co by było, gdyby te kilkadziesiąt tysięcy ludzi zdecydowało się przeciwstawić i po prostu uciec? Czemu tego nie robili w obliczu nieludzkich eksperymentów medycznych dokonywanych przez załogę obozu i nieuchronnej śmierci?
“Bycie “normalnym” może doprowadzić nas do szaleństwa. Bycie normalnym, to jak zauważyła jedna z amerykańskich felietonistek, ubranie się w rzeczy, które kupujesz do pracy, przejechanie się przez zatłoczone ulice autem, które jeszcze spłacasz, żeby dostać się do pracy, która jest ci niezbędna, żeby zapłacić za ubrania, samochód i dom, który musisz zostawić na cały dzień pusty, żeby cię było na niego stać”
-Renata Arendt-Dziurdzikowska
Autor: Jarek Kefir
Za: http://kefir2010.wordpress.com/2013/03/17/pustka-w-naszych-portfelach-prawdziwe-przyczyny/
Redakcja wsercupolska.org nie zawsze zgadza się z wieloma poglądami i tezami, ale publikujemy teksty, które uważamy za ważne lub ciekawe.