Czterdzieści lat temu na festiwalu w Opolu Jan Pietrzak zaśpiewał piosenkę pod wymownym tytułem „Za trzydzieści parę lat” – w której przedstawił dwa możliwe scenariusze. Jeden – tragiczny – że „cisza nieznana, spokój odwieczny, kilka bakterii w głębi mórz; nie obliczy nikt, że już rok dwutysięczny”. I drugi – pogodny - że „w kiosku „Ruchu” kupię „Świat” – „Forum” nie będzie; zaparzę ziółka, zapalę „Sporta”...”. Scenariusz tragiczny zawierał aluzję do nuklearnej zagłady, która w latach 60-tych wydawała się całkiem możliwa, a z kolei scenariusz pogodny zakładał przetrwanie PRL-owskiej martwoty, która na tle nuklearnej zagłady wydawała się całkiem zachęcająca. I o to właśnie chodziło. Inaczej zresztą cenzor nie dopuściłby piosenki na festiwal, który przecież transmitowany był na całą Polskę.
Pierwszy scenariusz na szczęście się nie ziścił, ale nie ziścił się również scenariusz drugi, co pokazuje że alternatywy, jakie aktualnie podsuwa nam wyobraźnia, wcale nie muszą wyczerpywać wszystkich możliwości. Na przykład teraz, gdy 50 synekur w Parlamencie Europejskim garstka statystujących w tym konkursie wyborców rozdzieliła między PO, PiS, SLD i PSL - wszystko wskazuje na to, że na taka scenę polityczną jesteśmy skazani – co do złudzenia przypomina PRL-owską martwotę, z PZPR-em w roli głównej oraz dwoma „stronnictwami sojuszniczymi”.
Dzisiaj rolę PZPR, która za komuny pełniła u nas rolę sowieckiego prokurenta, przejęła Platforma Obywatelska, z którą PiS, porzuciwszy zamiar wysadzenia w powietrze „grupy trzymającej władzę” i zajęcie jej miejsca, dobrotliwie się przekomarza, chociaż tak naprawdę wszyscy chcą tego samego, bo jakież niespodzianki mogą nas czekać po ratyfikacji – albo wprowadzeniu go w życie i bez ratyfikacji, bo i takie projekty są całkiem serio rozważane - traktatu lizbońskiego? Właśnie kierująca Eurokołchozem biurokratyczna międzynarodówka, pod osłoną demokratycznej retoryki, kończy domykać totalniacki system, wyposażony w prawne i instytucjonalne narzędzia inwigilacji i terroru. Czeka nas zatem recydywa PRL-owskiej martwoty, która może okazać się nawet jeszcze bardziej martwa (o ile to w ogóle możliwe) od tamtej. O ile bowiem wtedy mogliśmy jeszcze pocieszać się istnieniem normalnego świata i do niego tęsknić, o tyle w tej martwocie, która stanie się jedynym dostępnym sposobem życia, nie będzie już nawet do czego tęsknić, co pokazuje, ile racji mieli Francuzi wymowni, tworząc przysłowie, że „lepiej tęsknić, niż nie tęsknić wcale”.
Ale nigdy nie jest całkiem martwo. Nawet w więzieniach zawsze coś się dzieje, a cóż dopiero, gdy rodzajem więzienia stanie się cała Zachodnia i Środkowa Europa? W takim dużym więzieniu narodów zawsze coś tam musi się zdarzyć, zwłaszcza, gdy z dzisiejszych trendów można z dużym prawdopodobieństwem antycypować na przykład ewolucję tak zwanej polityki historycznej. Zainspirowany nie tylko postępami badawczymi, jakie objawiła przed nami pani dr Alina Cała z Żydowskiego Instytutu Historycznego, ale również rewelacjami objawionymi przez płk Sergiusza Kowalowa na stronach internetowych rosyjskiego Ministerstwa Obrony, postanowiłem puścić wodze fantazji, jak to będzie wyglądało za trzydzieści parę lat.
Właśnie Ministerstwo Prawdy Unii Europejskiej przesłało gubernatorowi Polskiego Terytorium Etnograficznego, doktorowi Chaimowi Rotenschwanzowi zatwierdzony podręcznik historii dla ostatnich klas szkół elementarnych, wraz z zestawem gotowych pytań i odpowiedzi, które najpierw mają expedite opanować nauczyciele ludowi, a potem przy jego pomocy realizować program nauczania. Wprawdzie poziom świadomości europejskiej na Polskim Terytorium Etnograficznym systematycznie się podnosi, niemniej jednak gubernator postanowił nadal utrzymać w mocy surowe prawa, wprowadzone w ramach usuwania skutków zdradzieckich zamachów na europejskie dzieło odbudowy, dokonywanych przez watahy osobników cierpiących na schizofrenię bezobjawową, których miejscowe władze nie zdołały w porę wykryć i izolować. W myśl tych praw, wszelkie próby kwestionowania zatwierdzonej prawdy historycznej, nawet przy pomocy mimiki lub gestów, są przestępstwami ściganymi z urzędu, w związku z czym, każdy mieszkaniec Terytorium jest pod rygorem odpowiedzialności sądowej zobowiązany do informowania władz o każdym dostrzeżonym kłamstwie. Zgodnie z porozumieniem Komisji Europejskiej z COMECE, dotyczy to również duchownych, którzy o przestępstwach tych dowiedzieli się przy okazji tak zwanej spowiedzi.
Podręcznik uwzględnia rezultaty najnowszych badań Instytutów Polityki Historycznej, z których wynika, iż przyczyną drugiej wojny światowej stała się zatwardziałość polskich nazistów, którzy złośliwie odmawiali spełnienia słusznych i umiarkowanych postulatów niemieckich i rosyjskich, a ponadto zbudowali polskie obozy zagłady, w których rozpoczęli nie mającą precedensu w dziejach świata zbrodnię holokaustu. W tej sytuacji Tewie Bielski i Claus von Stauffenberg wzniecili przeciwko polskim nazistom zarzewie walki partyzanckiej, w której odnieśli wiele znaczących i niezapomnianych sukcesów. Dzięki bratniej pomocy Rzeszy Niemieckiej i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, oddziały partyzanckie pod zjednoczonym dowództwem Tewie Bielskiego i Clausa von Stauffenberga zepchnęły polskich nazistów do Warszawy, gdzie wzniecili oni tak zwane powstanie, obliczone na wymordowanie resztek pozostałych przy życiu Żydów. Kiedy wojska Rzeszy Niemieckiej i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich stłumiły to tzw. powstanie, polscy naziści ruszyli na zachód, pędząc przed sobą niemieckich wypędzonych, a następnie, obawiając się sądu zagniewanych narodów, w okolicach Berlina, po uprzednim całkowitym zniszczeniu miasta, rozproszyli się, mniemając, że w ten sposób unikną dziejowej odpowiedzialności. Ale europejska społeczność międzynarodowa, wprawdzie po upływie dziesięcioleci, niemniej jednak, doprowadziła do godziwego i sprawiedliwego zadośćuczynienia, podejmując zarazem działania zapobiegające powtórzeniu się podobnych zbrodni w przyszłości.
Felieton · tygodnik „Nasza Polska” · 2009-06-16
Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl