Opublikowano: piątek, 21 listopada 2014
Konflikt na Ukrainie nie był spowodowany żadną „rosyjską agresją”, ale chciwością zachodu, który dążył do podporządkowania sobie całego terytorium tego państwa. To nie Rosja jako pierwsza zaczęła mieszać w strukturach legalnej władzy ukraińskiej, ale buntownicy z neojakobińskiej „pomarańczowej rewolucji”, którzy byli wspierani przez swoich mocodawców anglosaskich, syjonistycznych oraz zachodnioeuropejskich. Rosja bardzo długo powstrzymywała się od ingerowania w sprawy ukraińskie. Kreml podjął pierwsze działania dopiero po naleganiach ze strony prorosyjskich aktywistów.
Rewolucja wyłoniła kilka grup interesów, które po obaleniu legalnego przywódcy Wiktora Janukowycza, przejęły władzę nad Ukrainą. Najbardziej bezwzględną grupą buntowników z „Majdanu” są neobanderowcy, którzy mimo historycznych związków z nazistami obecnie cieszą się ogromnych poparciem ze strony zachodu. Samą rewolucję na Ukrainie określa się mianem „pomarańczowej”. Kolor ten jest kojarzony z doktryną polityczną republikanów, których główny filar w USA stanowi polityczna sekta „neokonów”. Historycznie kolor czerwony wskazywał na związki rewolucji z bolszewikami, obecnie zaś kolor pomarańczowy wskazuje na związki przewrotu z republikanami. Neokonserwatyści są ideologiczną mieszanką konserwatyzmu, judeochrześcijaństwa oraz republikanizmu. Ich doktryna polityczna na Starym Kontynencie nie ma racji bytu, gdyż w swej istocie służy interesom amerykańskim, jak niegdyś komunizm mimowolnie służył interesom sowieckim. Warto również dodać, że wielu przywódców kijowskiego majdanu to ludzie związani ze scjentologią lub Opus Dei, a więc z ruchami wrogimi naszemu wielowiekowemu dziedzictwu.
Prawdziwą intencją rewolucji na Ukrainie jest chęć wprowadzenia w tym kraju demoliberalizmu. Podstawowymi założeniami tej ideologii są oczywiście demokracja i liberalizm polityczny. Ponadto wiąże się z nią: wrogość do hierarchii, niszczenie tradycji, oraz nieograniczona tolerancja dla funkcjonowania przeróżnych dewiacji. Filarem tradycji państw europejskich są: autorytaryzm, hierarchia i posłuszeństwo, a w przypadku niektórych państw również imperium. W przypadku Rosji wzmacnianie imperium jest czymś naturalnym, zgodnym z wielowiekową tradycją Chrześcijańskiej Europy. Historycznie rosyjskie dążenia do mocarstwowości nigdy nie wysuwały samoczynnie roszczeń terytorialnych wobec Polski, w przeciwieństwie do aktywnego ostatnio rewizjonizmu ukraińskiego.
Nie możemy wypowiadać wojny ani Rosji Władimira Putina ani Białorusi Aleksandra Łukaszenki, gdyż wtedy de facto, zaatakujemy ostatnie bastiony szczątków naszego dziedzictwa. Przywódcy Węgier, którzy rzeczywiście działają dla dobra własnego kraju, nie wypowiadają wojny Rosji bo wiedzą, że atakując to państwo, zniszczyłyby też siebie. My powinniśmy pójść w węgierskie ślady i postąpić jak niegdyś wybitny pruski dowódca Johann Ludwig Yorck von Wartenburg, który porzucił związki własnego kraju z Napoleonem przechodząc na tradycjonalistyczną stronę cara Aleksandra I. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie zmianie kursu z prozachodniego, na prorosyjski. Zachód widzi w nas tylko tarczę do obrony ich własnych zdegenerowanych politycznych ideałów. Rosja jest jak olbrzymia polityczna zapora, która powstrzymuje nadpływającą do nas falę dekadencji.
O tym, że obecna Rosja maszeruje w kierunku tradycji przekonuje nas polityka Władimira Putina. To właśnie w Rosji dewianci poddawani są resocjalizacji, podczas gdy w Polsce, za ich krytykę można pójść do więzienia. Im dalej na zachód, tym terror ten jest silniejszy. W Rosji władze walczą o ochronę życia. Na zachodzie jest z kolei na odwrót, władze walczą o prawo do zabijania nienarodzonych i upośledzonych, każąc surowo tych, którzy się temu przeciwstawiają. W Rosji za profanację świątyni członkinie Pussy Riot poszły do łagru! W Polsce prawdopodobnie za podobny popis w Częstochowie, dostałyby własny program w telewizji. Czy zatem taką chcemy iść drogą? Gdzie się podział ten słynny „polski katolicyzm”, skoro prawicowi i katoliccy publicyści, a nawet księża, nawołują do walki z administracją państwa zwalczającą świętokradztwo? Najwyraźniej pozostał tu jedynie w sferze kulturowej, bo ten tradycyjnie rozumiany zszedł już dawno do podziemia.
Polskie elity, podające się za prawicowe, w większości na Stanach Generalnych, ze swoimi poglądami reprezentowałyby stronę rewolucyjnej lewicy! Przesiąknięte są bowiem: republikanizmem, tolerancją i „prawami człowieka”, czyli antywartościami, które doprowadziły w konsekwencji do pierwszego w historii nowożytnej masowego ludobójstwa mającego miejsce podczas rewolucji we Francji. Szczyt swojego zwyrodnienia republikanie osiągnęli podczas masakry rojalistów w Wandei! Pomimo masowego poparcia dla paryskich władz ze strony przywódców amerykańskich, stowarzyszeń demokratycznych oraz organizacji wolnomularskich, niektóre rządy wystąpiły zbrojnie przeciwko rewolucji. Były to władze: Prus, Austrii, Związku Niemieckiego i przede wszystkim Rosji. Niestety ich wojska zostały uwiązane lokalnymi zamieszkami, przez co siły prusko-niemieckie przegrały na froncie francuskim. To dało zwycięstwo rewolucjonistom, którzy stworzyli we Francji podwaliny do przejęcie władzy w tym kraju przez Napoleona. Skutkiem jego polityki było zalanie krwią całej Europy. W taki bandycki sposób francuscy republikanie rozprzestrzeniali w Europie demokrację i „prawa człowieka”. Dużo się mówi o „zbrodniczych systemach”, ale nikt nie raczy wspomnieć, że pierwszym takowym była właśnie demokracja!
Nauczeni przykładem konsekwencji rewolucji we Francji, nie możemy pozwolić na bezkarne masakrowanie ludności neojakobinom z Kijowa. Separatyści broniący de facto prawowitej władzy są jak współcześni powstańcy z Wandei. Możemy zauważyć wiele analogii między tymi dwoma przewrotami. We Francji obalono legalny rząd, a następnie zamordowano głowę państwa wraz z całą jego rodziną. Dokonano bluźnierczego aktu królobójstwa. Na Ukrainie obalono również prawowitego przywódcę państwa. Wiktor Janukowycz jest więc w pewnym sensie współczesnym Ludwikiem XVI, który na szczęście uniknął publicznej egzekucji, ale nie uniknął kampanii oszczerstw pod jego adresem. Kolejną analogią są występujące w obu przewrotach kontrrewolucje w obronie prawowitego porządku. Obywa spotkały się z równą nienawiścią ze strony zwolenników nowego porewolucyjnego ładu. We Francji jakobini nieludzko rozprawili się z powstaniem w Wandei. Zwłoki zabitych profanowano bądź wykorzystywano do produkcji przedmiotów codziennego użytku. To właśnie demokracji z Paryża, a nie naziści z Niemiec jako pierwsi wytwarzali torebki, buty i rękawiczki z ludzkiej skóry. Nikt jednak nie raczy o tym powiedzieć. Na Ukrainie porewolucyjna władza okazała część swojego zwyrodnienia podczas nieudanych prób masakry bojowników z Donbasu. Ciała mordowanych ludzi podpalano, aby zatuszować ślady po użytych narzędziach zbrodni. Kontrrewolucjonistów ocalił solidaryzm słowiański i mądrość wielu ludzi, którzy poznali już zgubne skutki zachodnich ideologii. Życzmy więc powodzenia zarówno Władimirowi Putinowi, jak i samej Noworosji, gdyż ich sukces wielkim będzie tryumfem świata tradycyjnego nad światem porewolucyjnym.
Dziękuję,
Piotr Marek
Za: http://piotr-marek.blogspot.com/2014_11_01_archive.html