Rak nie jest dziedziczny!!!
Fałszywa flaga, czyli jak oszukują onkolodzy.
Z cyklu: "P - 335, państwo istnieje formalnie".
dr J.Jaśkowski
"Dziecinną naiwnością jest wiara w przypadki.
O wszystkim decydują służby”. G.Piecuch
Jak wiadomo, służby służą temu, kto płaci -jj
„Fakty nie przestają istnieć, ponieważ są ignorowane”. A. Haxley
Ludzie dobrze wytresowani w czasie powszechnej, państwowej edukacji, zupełnie przestają myśleć i odbierają wszystko co się dzieje, jako prawdę. Jest to szczególnie niebezpieczne w takich dziedzinach, jak medycyna.
Nawet w naszym biednym kraju nie zauważyli, że po 1989 roku i wprowadzeniu amerykańskich procedur, zaprzestano publikacji wyników leczenia. Żaden szpital, ani klinika, szczególnie onkologiczna nie publikuje rocznych sprawozdań, ilu ludzi leczyli, jakimi metodami i ilu spośród nich przeżyło, za to mamy ustawy i programy pt: np."walka z rakiem".
A przepis taki wprowadzono już w 1812 roku, w królestwie pruskim i to z obowiązkiem składania takich sprawozdań co pół roku.
A w 200 lat później, rzekomo utytuowani naukowcy o tym nie wiedzą? Czy też specjalnie nie publikuje się sprawozdań, aby ukrywać negatywne skutki stosowanych amerykańskich procedur?
W przeciwnym bowiem przypadku, nie można by wyprowadzać tych ogromnych kwot z systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Koncerny amerykańskie przecież nie po to działają w Polsce, aby nie czerpać zysków.
Sam musisz sobie odpowiedzieć na wyżej postawione pytanie, Dobry Człeku.
Chcąc zapewnić sobie monopol na informacje związane z leczeniem, koncerny wykupiły, czyli przejęły wszystkie czasopisma naukowe w Polsce. Nawet w stanie wojennym, mieliśmy ok. 2000 tytułów naukowych z ok. 10 milionami egzemplarzy nakładu. Obecnie nie mamy żadnego czasopisma polskiego, a tylko polskojęzyczne reklamówki koncernów zagranicznych. Zmieniono nawet zasady zdobywania specjalizacji medycznych. Dawniej, młody adept sztuki Eskulapa, przed specjalizacją, musiał mieć co najmniej dwie publikacje wydrukowane w odpowiednim czasopiśmie. Dzisiaj nawet tego nie musi wykonać.
Programy te i procedury rockefellerowskie, nie tylko, że nie mają żadnego większego sensu, to są wyjątkowo szkodliwe dla chorych i w większości przypadków przyspieszają zgony, nawet o całe lata.
Średni, statystyczny czas życia po leczeniu nowotworu za pomcą radioterapii czy chemioterapii, to najwyżej ok. 3.5 lat.
Natomiast leczenie innymi metodami, to ponad 13,5 roku.
Zanim więc udasz się do onkologa potencjalny PT Pacjencie, to się zastanów jak długo chcesz żyć?
Ale od poczatku!
Rozwój onkologii zaczął się od dziadka p. Rockefellera, który sprzedawał butelkę ropy - nafty za ok. 37 dolarów, na początku XIX wieku. W tym czasie koń kosztował ok. 10 dolarów.
Tak więc majątek p. Rockefellera powstał na ropie, ale nie do samochodów, ponieważ wówczas nikt nawet nie myślał o takim pojeździe lecz na ogłupianiu chorych ludzi.
Majątek ten, w sposób gwałtowny podskoczył do góry, kiedy to p. Rockefeller zainteresował się medycyną, jako monopolem na produkcję syntetyczną leków z ropy.
Na początku XX wieku wspólnie z p.Carrnegi opracowali projekt zmonoplizowania produkcji leków i metod leczenia. Po opracowaniu kosztem ok. 100 milionów ówczesnych dolarów [ kilkanaście miliardów obecnych], przejęli monopol na nauczanie. Z ok. 460 uczelni medycznych istniejących w XIX wieku, zostały tylko te, które zgodziły się realizować program p. Rockefellera, czyli ok. 60.
P. Rockefeller umiał dogadywać się z aktorami sceny politycznej, to znaczy finansował tylko takich posłów i senatorów, którzy byli mu przychylni i przeforsował ustawy o jednolitym programie nauczania na uczelniach medycznych. Zaraz potem, wietrząc najlepszy interes w walce z rakiem, powołał Towarzystwo Onkologiczne w 1913 roku.
To towarzystwo istnieje do dnia dzisiejszego i ustanawia tzw. standardy leczenia onkologicznego, które są bezmyślnie wprowadzane w innych krajach kontrolowanych przez konsorcjum Rothschilda, czyli wszędzie tam, gdzie istnieją Banki Centralne.
Wspominałem już w jednym z poprzednich artykułów, że w nauce istnieje współczynnik psi. Współczynnik ten oznacza stosunek korzyści z danego wynalazku czy idei, do strat, jakie ponosi ludność w wyniku wprowadzenia danego wynalazku itd. w życie. Bardzo istotnym jest fakt, że współczynnik ten ma wymiar czasowy 25 lat.
Możemy to prześledzić na "wprowadzaniu" nafty do leczenia raka w Polsce. W latach 80-tych ubiegłego wieku, była bardzo modna recepta na naftę do leczenia raka, nawet reklamowana przez Kościoły, łącznie z cudakiem Harrisem. Pamiętam, komitety partyjne handlowały zaproszeniami nawet po 500 złotych. Do Harissa w Kościele pchali się zatwardziali ateiści. Nawet komitety partyjne rozdawały zaproszenia dla swoich, po podobno 500 złotych.
O tym, że to ewidentna głupota nie muszę nikogo przekonywać. Ale o ile sobie przypominam, było to zalecenie odgórne i z ok. 23 000 polskich tzw. profesorów, nikt publicznie nie zabierał głosu, aby wykazać kompletną durnotę tego postępowania.
I tak pozostało do dnia dzisiejszego.
Także żaden z profesorków, zarówno belwederskich jak i uczelnianych nie zabiera głosu w tej sprawie, a problem się odnowił i na Podkarpaciu kwitnie interes sprzedaży nafty na raka.
Podobnie jest ze sprzedażą np. rutinoscorbiny, która została wycofana w połowie lat 70- tych, dodatkowo ośmieszona nawet w Biuletynie Izb Lekarskich na początku lat 90 -tych ubiegłego wieku, a obecnie po tych 25 latach, jest reklamowana w TVP jako cudowny lek na przeziębienie.
Dlaczego tak się dzieje?
To proste!
Aktorzy sceny politycznej, zwani posłami czy senatorami, uchwalają podatki, czyli podstawy prawne okradania ludności. Proszę zauważyć, nigdzie nie publikuje się co za te pieniądze będzie zrobione, oprócz utrzymywania armii bezrobotnych, zwanych urzędnikami.
W Polsce PKB tworzy ok. 6 milionów pracujących, a 12 milionów, rzekomo pracujących, je konsumuje.
Średnia płaca w Polsce to ok. 5000 złotych, ale średnie wynagrodzenie urzędnika to ponad 7000 złotych. Nie podaję mediany, która wynosi ok. 2000 z kawałkiem.
Teoretycznie to Sejm uchwala budżet, a rząd ma prawo tylko go wykonywać. Żaden sejm nigdy nie dyskutował i nie zatwierdzał żadnych pożyczek, a cały czas słyszymy, że długi wzrastają, ponieważ każdy kolejny rząd warszawski dorabia sobie na boku, zaciągając pożyczki bez zgody sejmu.
Na co idą owe pożyczki ?
A to nie twój zakichany interes Rodaku. O tym decydują starsi i mądrzejsci, czyli panowie z City of London Corporation. Już obecnie odsetki wynoszą prawie tyle samo co koszt utrzymania całej służby zdrowia, przez jakieś 9- 10 miesięcy.
Przecież p. Premier Morawiecki wyraźnie powiedział, że jesteśmy własnością kogoś z Zachodu. Jako były pracownik konsorcjum Rothschilda, nie mógł przecież wymienić swojego chlebodawcy, a odsetki od rzekomych pożyczek, to po prostu haracz, jaki musimy płacić suwerenowi.
Już przecież w 1990 roku podano, że opublikowany zostanie tzw. koszyczek świadczeń, zawierający wykaz, co chorym przysługuje za te pieniądze, zwane ubezpieczeniami.
Na wszelki przypadek przypomnę, że do końca stanu wojennego na służbę zdrowia przeznaczano ok. 10.5 % PKB, co było śrdnią europejską, a takie tuzy jak USA przeznaczły na służbę zdrowia ok. 14% PKB.
Po tej ustwce służb specjalnych, we współpracy z CIA, zwanej "Okrągłym Stolem", Aaron Bucholc, czyli Leszek Balcerowicz zaraz potem mianowany na kolejnego profesurka, wypełnił polecenia p. Sorosa, agenta CIA, opracowane przez p. Sacksa i obniżył wydatki na zdrowie do ok. 4%.
Obecnie, słyszymy na potęgę wypowiedzi różnego rodzaju trolli politycznych, jak to chcą podnieść wydatki na Służbę Zdrowia do ok. 6 %. Część trolli z Ministerstwa Zdrowia twierdzi, że to zrobią do 2025 roku, a część, że dopiero do 2050 roku.
Oczywiście, przeżyją tylko zdrowi, nie leczeni i ewentualnie będą mogli sprawdzić, czy zostały te obietnice spełnione.
Ale jak mówi przysłowie, dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło.
Czyli, mamy taką sytuację.
Obywatele muszą płacić tyle, ile im się każe. Co rząd warszawski z tym zrobi, to nie ich sprawa. A rząd warszawski przekazuje te pieniąde do prywatnych kieszeni korporacyjnych, po pobraniu prowizji na swoje utrzymanie, podróże zagraniczne itd.
Minęło 30 lat i nikt nie wie, co mu przysługuje za te składki, natomiast widzi narastanie kolejek, ale tym samym musi ponosić dodatkowe opłaty na prywatne leczenie, co podobno urasta do ponad 40 % wydatków państwowych i osiąga już ok. 30 miliardów złotych rocznie, a być może dużo więcej.
Na czym się najlepiej zarabia?
Oczywiście, na hurtowych zakupach rządowych. Nie ma problemu potem ze zbytem, nikt nie musi się martwić o przeterminowanie leków, tak jak to ostatnio podobno było ze szczepionką przeciwko odrze.
Jeżeli "rząd", czyli koncerny mają do dyspozycji polskojęzyczną prasę niemieckich właścicieli, pod amerykańskim zarządem do 2099 roku, to w dowolnej chwili mogą wywołać gazetową epidemię i strszyć ludzi.
Wiadomo, że przestraszony człek wyda ostatni grosz na rzekome ratowanie swojego zdrowia.
W ten sposób tworzy się ustawy, które pozwalają na takie kantowanie ludzi np. Ustawę o Chorobach Zakaźnych z 2008 roku z późniejszymi zmianami czy ustawę o Chorobach Psychicznych czy programy walki z rakiem.
Wiadmo, że czym poważniejsza choroba, tym wydatki muszą być większe.
Proszę zauważyć, że ta zasada ogłupiania ludności jest realizowana przez Ministerstwo Zdrowia cały czas, od 1990 roku.
Najpierw była to walka z "dziurą ozonową", potem walka z efektem cieplarnianym, potem ze smogiem, którego nie ma, itd.
Dlaczego walka z rakiem jest tak dochodowa ?
Ponieważ stworzono system ogłupiania ludności za pomocą Stowarzyszenia zwanego Onkologicznym, rzkomo znającym się na sprawie walki z rakiem. Podobnie jak walkę z chorobami zakaźnymi prowadzi się za pomocą Stowarzyszenia Wakcynologów, czyli specjalistów od jednego zastrzyku. Tylko czekać należy, jak powstanie Stowarzyszenie Lewatywy dla ludzi leczących wlewami doodbytniczmi.
Pomimo, że nauka zrobiła ogromny postęp w leczeniu różnych chorych, onkolodzy trzymają się metod i sposobów sprzed pół wieku.
Pomimo udowodnienia, że mammografia jest szkodliwa, nadal w Polsce się ją stosuje i wyprowadza w ten sposób pieniądze z worka, zwanego ubezpieczeniami, dofinansowując nawet Pocztę Polską, poprzez wysyłanie całej masy wezwań na badania.
Pomimo udowodnienia, że tomografia komputerowa to zwykły rentgen, tylko wielokrotnie silnieszy tak, że wolno go wykonywać tylko raz na 5 lat, onkolodzy zlecają wykonanie tego badnia nawet kilka razy w roku. W ten prosty sposób, olbrzymie pieniądze wypływają z worka ubezpieczeń bezproduktywnie.
Przykładowo, p. Radziwiłł w krótkim swoim życiorysie ministerialnym zdążył wyprowadzić ok. 280 milionów, na zakup nikomu do niczego niepotrzebnych szczepionek.
Obecnie wprowadzono bezpłatne usuwanie piersi u kobiet z tzw. dziedzicznym obicążeniem rakiem piersi, co jest oczywistą fikcja literacką i mogłoby być śmieszne, gdyby nie było tragiczne takie oszpecanie kobiet i okradanie systemu. Badania udowodnły bowiem, że rak nie jest dziedziczny.
Natomiast badania genetyczne są potrzebne wojsku, do produkcji broni biologicznej. Pod pretekstem tych badań zdobywa się cenny materiał genetyczny. Przecież, gdyby nie strach, to żadna kobieta nie poszłaby na takie badanie.
Obecnie rozszerzono ten proceder poprzez nakłuwanie pięty u nowonarodzonych dzieci i pobieranie materiału genetycznego.
Podobnie walczył z uporem maniaka p. Radziwiłł z homeopatią, chociaż w ubiegłym roku w sierpniu, Królewskie Towarzystwo medyczne udowodniło działanie homeopatii związane ze spinem elektronów wodoru.
Ale to trzeba wiedzieć, a nie udawać wiedzę.
Pomimo posiadanej wiedzy, już od 1930 roku o przyczynach rozwoju raka, odkrytych przez Warburga, czyli o zmianie metabolizmu komórki ze spalania na fermentację, pomimo udowodnienia, że biopsje i chemia przyspieszają rozwój nowotworów z podwodu niszczenia warstwy fibroblastów otaczających guz, nadal się je stosuje.
Pommimo posiadanej od lat wiedzy, że to połączenie makrofagów z komórkmi nowotworowymi powoduje przyspieszenie powstawania przerzutów, do czego doprowadza chemia czy radioterapia, nadal w Polsce się te archaiczne metody stosuje, ponieważ to jest olbrzymi zysk dla koncernów.
Rak to nie choroba DNA i jądra komórkowego jak to do tej pory uważano, ale, co udowodniły badania, choroba mitochondriów zmieniających system powstawania energii ze spalania glukozy na fermentację, czyli wzrost produkcji dwutlenku węgla.
Przypomnę, Warburg dostał za swoje odkrycie o roli dwutlenku węgla w powstawaniu nowotworów, nagrodę Nobla w 1930 roku, a tzw. Ministerstwo Zdrowia, do dnia dzisiejszego nie zdążyło sobie tego odkrycia o roli dwutlenku węgla w powstawaniu nowotworów przyswoić i wprowadza procedury rockefellerowskie przyspieszające zgony. Procedury są obowiazujące i tylko za takie leczenie NFZ płaci.
Efekt takiego działania?
Czyste ograbianie i depopulacja .
więcej
dan w dniu 25 maja w dniu św. Beda Czcigodnego
Beda urodził się w 673 r. w Anglii, w hrabstwie Northumbria. Kiedy miał 7 lat, powierzono jego wychowanie i wykształcenie opactwu benedyktyńskiemu św. Piotra w Weartmouth. Był bowiem wówczas zwyczaj, że rodzice chętnie posyłali swoje dzieci do klasztoru na naukę i na wychowanie w charakterze oblatów, czyli przyszłych kandydatów. Dwa lata później Beda przeniósł się do nowo powstałego opactwa św. Pawła w Jarrow. Z biegiem lat oba opactwa zasłynęły nie tylko w Anglii, ale nawet daleko poza jej granicami jako niezwykle ważne ośrodki życia kulturalnego i religijnego. O założeniu tych dwóch opactw Beda napisał osobną historię, w której przekazał garść wiadomości również o sobie. W Jarrow Beda wstąpił do klasztoru i jako mnich spędził tu ponad 50 lat.
W wieku 30 lat przyjął święcenia kapłańskie (703). Odtąd swoje życie dzielił między modlitwę i studia. Znał język łaciński, grecki i hebrajski, co ułatwiało mu studia nad Pismem świętym i dziełami ojców Kościoła. Słusznie nazwano go najbardziej uczonym wśród świętych i najświętszym wśród uczonych Kościoła w Anglii, co kiedyś powtórzą o św. Tomaszu z Akwinu w skali całego Kościoła. Beda zostawił po sobie wiele pism. Wśród nich na pierwszym miejscu stawia się napisaną przez niego historię Anglii. Zostawił także żywot św. Kutberta (+ 678), św. Feliksa z Noli (+ ok. 260) i św. Atanazego (+ 373). Dziełem wyjątkowej wagi jest Martyrologium Bedy, które posłużyło później do przygotowania wykazów świętych Kościoła.
Zdumiewają wszechstronne zainteresowania Bedy. Pisał bowiem również o poezji, o gramatyce, ortografii, o naturze rzeczy, o czasie itp. Swoje dzieła i rozprawy ilustrował często odpowiednimi rysunkami. Był także uzdolnionym poetą. Zostawił hymny i pieśni poetyckie. Komentarze do ksiąg Starego i Nowego Testamentu czynią św. Bedę największym egzegetą średniowiecza. Ciekawe są jego homilie, których ocalało 50, i bardzo obfita korespondencja, która rzuca światło nie tylko na osobisty charakter Świętego, ale także na stosunki polityczne i religijne, jakie za jego czasów panowały w Anglii.
Zmarł 26 maja 735 r. Jego ciało złożono w Jarrow, w kościele opackim. W roku 1030 przeniesiono je jednak wraz z relikwiami św. Kutberta do katedry w Durham. W roku 1155 wydzielono je i relikwie św. Bedy złożono w nowym relikwiarzu wysadzanym drogimi kamieniami, a w roku 1373, w 700-lecie jego urodzin, wystawiono mu wspaniały grobowiec w katedrze w Durham. W czasie odstępstwa od wiary króla Henryka VIII sprofanowano śmiertelne szczątki św. Bedy i rozsypano je. Udało się jednak ich część uratować.
P.S.
Przed paru dniami miałem wątpliwą przyjemność odsiedzenia spektaklu opery Moniuszki pt. Hrabina w rezyserii p. Jandy. w Operze Gdańskiej.
Okazało się w jak prosty sposób można zepsuć całą wymowę dzieła Moniuszki.
Dzieło Moniuszki opiera się na prostym schemacie; swoi sa dobrzy, a nowinki z zachodeu złe.
Po wyczerpującym odsiedzeniu całości, nijak nie mogłem doszukać się wniosków p. Moniuszki. Nie pomógł nawet koniaczek.
Zostały one zupełnie zamazane.
W ten prosty sposób „aryzm” p Jandy znalazł odzwierciedlenie w rezyserii.
Niestety, rozumienie słowa pisanego, jak wykazały to badania naukowe Uniwersytetu Warszawskiego, dotyczy tylko ok. 2 promili społeczenstwa. Jak można na podstawie wymienionego spektaklu sądzić, p.Janda znajduje się pośród w olbrzymiej większości tego społeczeństwa.