Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Rząd bez wiedzy posłów zgodził się na ratyfikację protokołu irlandzkiego, który zmienia traktat lizboński. I nie raczył nawet o tym poinformować parlamentarzystów, którzy o sprawie dowiedzieli się z protokołu posiedzeń... brytyjskiej Izby Gmin

Czy rząd postanowił reprezentować Polskę na własną rękę bez kontroli parlamentarnej i bez zdawania z tego relacji przed posłami? Dlaczego bardzo istotne decyzje, w podejmowaniu których Polska uczestniczy na poziomie ponadnarodowym w Unii Europejskiej, zapadają poza kontrolą parlamentarną? Takie pytania stawia poseł Krzysztof Szczerski (PiS), gdy na jaw wyszła kwestia ratyfikacji protokołu irlandzkiego. Poseł dowiedział się o niej, czytając stenogram z brytyjskiej Izby Gmin, gdzie tamtejszy minister ds. europejskich składał sprawozdanie.
- Poziom arogancji ze strony obozu władzy i pogardzania parlamentem przekracza kolejne granice. Tego typu praktyka wprost narusza ład konstytucyjny w naszym kraju i prowadzi nas na manowce, świadczy bowiem o nielegalności działań obozu władzy. Twierdzę to z całą odpowiedzialnością. Stąd też problemem dziś nie jest gra polityczna z rządem wokół tej czy innej ratyfikacji, tylko przywrócenie porządku konstytucyjnego w Polsce - mówi oburzony parlamentarzysta. Jak podkreśla, rząd Donalda Tuska wstrzymał się od głosu w sprawie protokołu, ale nie wiadomo, wedle jakich instrukcji działał i na podstawie jakich przesłanek podjął taką decyzję. - Nic nie wiadomo, dlatego złożyłem wniosek o dyskusję na forum Komisji ds. UE w kwestii tzw. protokołu irlandzkiego, czyli zmiany traktatu z Lizbony, która została obiecana Irlandczykom, aby skłonić ich do drugiego referendum ratyfikacyjnego. I oto otrzymałem odpowiedź od prezydium komisji, że mój wniosek jest bezprzedmiotowy, gdyż protokół irlandzki został już przyjęty przez Radę Europejską w trybie obiegowym 11 maja, a Polska wstrzymała się od głosu - relacjonuje były wiceminister spraw zagranicznych.

Poinformowano go tylko, że w najbliższym czasie "będzie okazja do zapytania ministra ds. europejskich, dlaczego rząd w tej sprawie nie dopełnił obowiązku zasięgnięcia opinii Sejmu".
To nie pierwszy tego rodzaju incydent. Coraz częściej ma miejsce próba ratyfikowania zmian w traktatach europejskich przy zwykłej większości głosów, a więc zgodnie z art. 89 Konstytucji. Świadczy to o tym, że rząd za wszelką cenę stara się ominąć konieczność akceptacji swoich kolejnych decyzji przy większości 2/3 głosów na podstawie art. 90 Konstytucji. Przez ten zabieg nie musi pozyskiwać głosów posłów Prawa i Sprawiedliwości, a więc zgody największego ugrupowania opozycyjnego w Sejmie. - Zwykła ratyfikacja odnosi się do umów międzynarodowych, w których Polska nie oddaje suwerenności organom ponadnarodowym, dużą stosuje się wówczas, gdy przeniesienie takie ma miejsce. Rzecz polega na tym, że każda zmiana traktatów europejskich wpływa na nasz status członkowski, a zatem zmienia zakres kompetencji polskiego państwa przekazanych na poziom unijny - zauważa Szczerski.
Po raz pierwszy z tą sytuacją mieliśmy do czynienia przy okazji nowelizacji traktatu związanej z Europejskim Mechanizmem Stabilności. Rząd zgłosił ustawę ratyfikacyjną wedle art. 89. W odpowiedzi Szczerski przedstawił projekt kontruchwały Sejmu, popartej ekspertyzami prawnymi, która wskazywała na konieczność ratyfikacji większością 2/3 głosów. Projekt został oczywiście odrzucony przez koalicję PO - PSL, a ratyfikację przepchnięto zwykłą większością głosów. Sprawa znajdzie finał w Trybunale Konstytucyjnym. - Obawiam się, że scenariusz ten będzie się powtarzał za każdym razem, i przy traktacie chorwackim, i przy pakcie fiskalnym, i przy pozostałych zmianach. Doprowadzi to do całkowitego chaosu prawnego i instytucjonalnego w Polsce i Unii Europejskiej - podkreśla Krzysztof Szczerski.

Tajne europejskie decyzje
Pytaniem podstawowym jest prawomocność takich decyzji. W ocenie posła Szczerskiego, są one wątpliwe, a po odejściu obecnej ekipy rządzącej można będzie, a niekiedy z racji ich bezprawności nawet będzie należało, uznać je za "niebyłe". Ich konsekwencją może być nie tylko pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej osób uczestniczących w podejmowaniu decyzji, np. premiera czy szefa MSZ, ale może stać się to poważnym problemem dla funkcjonowania Polski w strukturach europejskich. W ocenie posła, podważy to naszą wiarygodność jako państwa i wprowadzi zamieszanie prawne.
Wszystko to dzieje się w sytuacji szczególnej dla Europy. Unia Europejska chwieje się w posadach i zmienia swój charakter. Nie przypomina już tej wspólnoty, do której przynależność wybierali w referendum akcesyjnym obywatele RP. Jak podkreśla prof. Szczerski, mamy obecnie w Unii Europejskiej do czynienia z nieznaną do tej pory sekwencją zmian prawa traktatowego. - One tylko pozornie mają charakter nowelizacji rozproszonych i niezwiązanych ze sobą, podczas gdy w rzeczywistości przebudowują całą konstrukcję prawno-instytucjonalną w Europie - tłumaczy. Chodzi tutaj o nowelizację Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej w celu powołania Europejskiego Mechanizmu Stabilności, pakt fiskalny, traktat akcesyjny z Chorwacją oraz właśnie wspomniany tzw. protokół irlandzki, a więc wywalczone przez irlandzki rząd specjalne gwarancje, które państwo to uzyskało po tym, jak UE wymogła na niej powtórzenie referendum ratyfikacyjnego. Do tego dochodzi tzw. protokół czeski, czyli włączenie Czech do polsko-brytyjskich zastrzeżeń dotyczących konsekwencji obowiązywania Karty Praw Podstawowych, ale tym samym zmieniające ich prawne znaczenie. - Zmiany te wprowadzane są bez otwartej debaty i konferencji międzyrządowej, ale w dużej mierze za pomocą tzw. procedury uproszczonej, czyli decyzjami w wąskim gronie szefów państw i rządów - zauważa poseł Szczerski. Tak jak miało to miejsce 11 maja, w czasie głosowania nad protokołem irlandzkim. A to tylko wzmacnia niebezpieczny precedens ignorowania Sejmu przez rząd, mnoży praktyki tajnego podejmowania takich decyzji oraz zmniejsza parlamentarną kontrolę nad rządem.

Maciej Walaszczyk

Za: Nasz Dziennik, Wtorek, 29 maja 2012, Nr 124 (4359)