27,2 mld zł deficytu budżetowego zaplanowanego w nowelizacji tegorocznego budżetu to nie cała dziura w naszych finansach. Sytuacja wygląda dużo poważniej, jeśli weźmiemy pod uwagę deficyt całego sektora finansów publicznych, a więc także tych jednostek publicznych, które jednak działają poza budżetem państwa, m.in. samorządy, jednostki budżetowe czy fundusze celowe. Wtedy okazać się może, iż dziura w budżecie wyniesie w tym roku nawet 80 mld złotych.
Na 80-miliardowy deficyt sektora finansów publicznych wskazywały prognozy Komisji Europejskiej, która przewidywała, że deficyt ten wyniesie w tym roku 6,6 proc. produktu krajowego brutto. To właśnie ponad 3-procentowy deficyt sektora finansów publicznych spowodował, że Komisja zdecydowała o wszczęciu m.in. wobec Polski procedury nadmiernego deficytu. Utrzymanie deficytu sektora finansów publicznych w wysokości do 3 proc. PKB jest również warunkiem przyjęcia euro. Ministerstwo Finansów przewidywało, że w tym roku deficyt sięgnie 4,6 proc. PKB. Było to jednak jeszcze przed nowelizacją ustawy budżetowej, a więc zanim rząd doszedł do wniosku, że oczekiwane przychody z podatków będą niższe od założonych w ciągle obowiązującym budżecie państwa.
Teraz wiadomo, że deficyt będzie większy. O ile, tego Ministerstwo Finansów nie chciało ujawnić senackiej Komisji Budżetu i Finansów Publicznych, która rozpatrywała wczoraj znowelizowany przez Sejm budżet. Resort finansów przyznał jednak, iż mimo że prognoza deficytu uwzględniała już cięcia w budżecie, które rząd zaplanował w styczniu, będzie on jednak większy, niż prognozowane do tej pory 4,6 procent. - Duże znaczenie będą miały faktyczne zmiany w budżetach jednostek samorządu terytorialnego. Dopiero teraz, gdy rząd oszacował spadek wpływów z podatków, przystępują one do zmiany swoich budżetów - mówiła wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska. Wyjaśniała, że samorządy zdecydują teraz, czy wskutek mniejszych wpływów z podatków będą oszczędzać, rezygnując z wykonania części zadań, czy też zdecydują się zadłużyć.
Zdaniem wiceministra finansów Ludwika Koteckiego, jest szansa, aby Polska zeszła z deficytem sektora finansów publicznych do zapisanych w traktacie z Maastricht 3 proc. PKB jeszcze przed 2012 rokiem, jak chciałaby Komisja Europejska. Aby tak się stało, wzrosnąć muszą dochody lub PKB. W tym roku jednak wzrost gospodarczy, jeśli taki odnotujemy, będzie tylko symboliczny. W znowelizowanym budżecie rząd oczekuje, że gospodarka wzrośnie nam śladowo, jedynie o 0,2 procent.
Artur Kowalski
Za: http://www.naszdziennik.pl/