Kryzys religii i wiary ma swoje źródło w inteligencji zaczadzonej ideologia liberalna i technologiczna
Ks. prof. Czeslaw S. Bartnik
Wydaje sie, ze nadchodzi epoka, w ktorej ludzie beda sie dzielili duchowo na dwa wielkie obozy: na wierzacych w Boga i niewierzacych, na konsekwentnie religijnych i na antyreligijnych. Taki jest podstawowy temat dzisiejszej historii. W tej sytuacji rowniez po stronie katolickiej narasta liczba ludzi duchownych i swieckich, zwlaszcza tych katolikow, ktorzy odkrywaja u siebie tak poplatne obecnie korzenie zydowskie, dazacych do "ratowania" religii katolickiej przez radykalna liberalizacje Kosciola, czyli przez dostosowywanie go do dzisiejszego nurtu liberalizmu i postmodernizmu, ktore w skrajnej formie niszcza wszelka prawde, dobro, piekno, prawo, religie, kulture, a w koncu sama wolnosc i czlowieka.
Nieszczescie, ze malo kto w Kosciele zdaje sobie sprawe, do czego zmierza caly ten proces liberalizacji. Stad chcialbym tutaj pokrotce przedstawic program procesu liberalizacji, poniewaz wydaje sie, ze nawet sami katoliccy liberalowie nie widza calego obrazu, a zajmuja sie tylko jego fragmentami.
Oto 3 lutego 2011 r. ponad 200 teologow, duchownych i - w wiekszosci - swieckich (w tym takze teolozek) z obszaru jezyka niemieckiego oglosilo na lamach "Szddeutsche Zeitung" "Manifest 2011. Potrzeba przebudzenia", zadajacy pelnej przebudowy Kosciola katolickiego, siegajacej niekiedy az do jego strony sakramentalnej, co w rezultacie prowadzi do poteznego rozlamu. Wyglada to na nowa wielka wspolczesna herezje. Czego ci "reformatorzy" zadaja?
By Kosciol katolicki, jesli chce przezyc i byc potrzebny, ustapil w wielu punktach ze swej dyscypliny moralnej, by zlagodzil zasadniczo etyke seksualna, by zniosl scisly obowiazek wiernosci malzenskiej, by wprowadzil rozwody na zadanie, by uznal zwiazki homoseksualne lacznie z adoptowaniem przez nie dzieci i udzielil im liturgicznego blogoslawienstwa; by dopuscil do swiecen prezbiteratu i biskupstwa kobiet i zeby zniosl obowiazkowy celibat.
By Kosciol odstapil od tradycyjnej teologii rodziny i sakramentalnosci malzenstwa, pozwolil panstwu na decydowanie o liczbie dzieci (jak w Chinach i Indiach) oraz przyznal panstwu prymat nad wychowaniem dzieci juz od drugiego roku zycia i mozliwosc odbierania dzieci rodzicom, gdy zazada tego czynnik spoleczno-panstwowy.
By kazda kobieta miala pelna wolnosc dokonywania aborcji, bez zadnych konsekwencji prawnych, panstwowych i koscielnych.
By wolno bylo stosowac wszelkie srodki antykoncepcyjne, poronne, eugenike, zaplodnienie in vitro, niszczenie zarodkow, prowadzenie badan i wykorzystywanie zarodkow do celow leczniczych, a takze by zalegalizowac eutanazje na zyczenie lub w ciezkich przypadkach na podstawie decyzji rodziny lub otoczenia. Jesliby jakies wielkie spolecznosci mialy w tych sprawach watpliwosci, to nalezy zwolac nowy sobor, ktory zreszta zajalby sie takze wszystkimi innymi dzisiejszymi problemami.
Do Komunii Swietej powinny byc dopuszczane osoby rozwiedzione i zyjace w powtornych zwiazkach bez slubu koscielnego.
Zada sie wolnosci co do dogmatow i prawa do wlasnych pogladow religijnych, chocby byly sprzeczne z zasadami wiary.
Nalezy zmienic ustroj Kosciola jako zbyt monarchiczny i arystokratyczny, by stal sie "obywatelski", a wiec indywidualistyczny (za Williamem Ockhamem z XIV w.), gdzie kazdy sobie jest niejako kosciolem i obywatelem rownym w spolecznosci religijnej. Kaplani mieliby tylko sprawowac Eucharystie, a w pozostalych sprawach powinni wiesc prym swieccy, przede wszystkim kobiety, ktorzy winni wspolrzadzic we wszystkich instytucjach diecezjalnych i watykanskich. Swieccy powinni tez w wiekszej mierze zarzadzac parafiami, prowadzic finanse, a takze miec prawo wybierania proboszcza (kogo wybierac, skoro jest jeden ksiadz na kilka parafii?) oraz biskupa, a takze miec prawo oficjalnego krytykowania i kontrolowania calej dzialalnosci i zycia prezbiterow i biskupow.
Nalezy zwiekszyc udzial kobiet we wszystkich nabozenstwach liturgicznych i paraliturgicznych, a takze dopuszczac zarowno wyznawcow innych religii, jak i niewierzacych, by "eksperymentowali" ze swoja wiara czy szukaniem Boga (co przypomina Szwecje, gdzie rowniez ateisci naleza do wspolnoty protestanckiej i chlubia sie tym). Poza tym w Kosciele nie wolno pytac kogokolwiek, czy jest wierzacy czy niewierzacy lub inaczej wierzacy, bo jest to naruszenie intymnosci.
Kosciol ma sie wycofac z form zycia publicznego i ograniczyc sie tylko do wlasnego forum wewnetrznego, rowniez swieccy katolicy nie moga sprawowac zadnych funkcji spolecznych i politycznych jako katolicy w imie Ewangelii i moralnosci religijnej, lecz musza sie podporzadkowac oficjalnej linii rzadu i panstwa, ktore wlasnie musza byc areligijne, czyli publicznie ateistyczne.
Kosciol powinien odbywac czeste synody diecezjalne, na ktorych rownowazny glos powinni miec swieccy, by Kosciol mogl byc dostosowany do potrzeb czasu i kultury swieckiej.
A co przejmuja lub/i
dodaja nasi reformatorzy?
W Polsce program "liberalizacji" Kosciola jest, jak na razie, mniej liberalny, ale i nasi liberalowie, duchowni i swieccy, juz zaczynaja mowic i pisac, ze "stary" Kosciol nalezy powoli zegnac.
Glosza mianowicie, ze Kosciol katolicki, zwlaszcza w Polsce, jest nie tylko niedemokratyczny, ale wprost antydemokratyczny. Nie rozumie wolnosci ani w sobie, ani w zyciu swieckim. Nie ufa wolnosci i sluzy raczej dogmatom, prawu, biskupowi i urzedowi, a nie samemu Bogu i ludziom. Przy tym jest zbyt feudalny, biskupi przypisuja sobie autorytet na zasadzie samego stanowiska i poslania, tymczasem powinni sobie autorytet dopiero wypracowac przez postepowanie, kompetencje ludzkie i zalety, glownie przez zdolnosc sluchania swiata i dialogowania z nim.
Nie nalezy sie bac swiata doczesnego, takze ateistycznego, ani bronic sie przed nim, lecz nalezy z nim dialogowac, zeby swoje prawdy i zycie unowoczesnic.
Kosciol musi zerwac z tradycyjnym patriotyzmem i duchem narodowym. Laczenie uczuc religijnych z katastrofa smolenska przez stawianie i bronienie krzyza przed Palacem Prezydenckim to "cynizm i glupota", katastrofa bowiem to byl zwykly wypadek. Przezywanie zaloby na skale narodowa w "goryczy i bolu" bylo malo chrzescijanskie, chrzescijanie powinni raczej budzic nadzieje. Nie byloby "jatki z krzyzem".
Katoliccy politycy nie moga stawiac ani bronic krzyza umieszczonego w miejscu publicznym. Biskupi winni byli natychmiast go usunac na zadanie prezydenta, poniewaz tego nie zrobili, to krzyz upolitycznili i zbezczescili. Musze tu zauwazyc identycznosc postawy wladz z SB za PRL. Oto przyklad. Korzystajac z wybuchu "Solidarnosci", Komitet Rodzicielski Zbiorczej Szkoly Gminnej w Wawolnicy wiosna 1981 roku zawiesil wszystkie krzyze w szkole. Ale na jesieni 1982 r. wladze wytoczyly najciezsze dziala przeciwko krzyzowi. Dyrektora szkoly, Eugeniusza Snopka, zaatakowali: naczelnik gminy, kuratorium oswiaty, Sluzba Bezpieczenstwa, wojskowa grupa operacyjna i wreszcie I sekretarz z Lublina Wieslaw Skrzydlo i tak go brutalnie nekali, zeby zdjal krzyze osobiscie, ze az dostal zawalu i zmarl. Krzyzy nie zdjal. Jednak Sluzba Bezpieczenstwa natychmiast odebrala dobre imie bohaterskiemu dyrektorowi, rozglaszajac, ze popelnil samobojstwo po zdjeciu krzyzy. Takie samo zaklamanie towarzyszy i dzisiejszym czynnikom przesladujacym smolenski Krzyz Pojednania.
Rowniez polscy "reformatorzy" Kosciola zadaja, by polski Episkopat nie zakazywal metody in vitro, gdyz nie ma na ten temat zadnej wiedzy; powinien ten problem pozostawic indywidualnemu sumieniu wiernego.
Panstwowa wladza swiecka ma autonomie takze w sprawach religii i moralnosci, moze uchwalac swoje prawa w tych dziedzinach i nie musi "klekac przed ksiezmi" - jak mowi Donald Tusk.
Radio Maryja ze swoim "przestarzalym" rozumieniem Kosciola i Polski jest czysto polityczne, przeciwne wspolczesnemu postepowi, a nawet stanowi "trucizne" spoleczna. Episkopat powinien juz dawno je rozwiazac i ojca Tadeusza Rydzyka uciszyc.
Kosciol katolicki w Polsce mial autorytet za PRL i byl faworyzowany przez komunistow, dlatego skamienial w sobie i do dzis tkwi w tamtym swiecie, zapominajac, ze sytuacja religii sie zmienila i Kosciol musi sie zliberalizowac i pojsc na daleki kompromis, zeby zdobyc prawdziwy autorytet.
Katolicy w Polsce czesto zloszcza sie na swiat i politykow, ze w polityce nie sa lojalnymi katolikami i patriotami, czego chca Radio Maryja i TV Trwam, ale jest to nierozumne i niekatolickie, poniewaz ani sw. Pawel, ani Chrystus nie ganili w niczym wladzy politycznej.
Mlodzi ksieza nie moga, jak dotychczas, tworzyc zamknietych grup, bojacych sie krwiozerczej "Gazety Wyborczej", ani nie moga glosic umoralniajacych frazesow i banalow, lecz musza od razu wtopic sie w konkretne spolecznosci, zeby sie od nich czegos nauczyc. Bo ludzie przyjda do nich tylko wtedy, gdy beda calkiem jak oni, a nie jak poslancy z innego swiata.
Kosciol w Polsce nie powinien byc masowy i ludowy, jak za czasow Prymasa Stefana Wyszynskiego, wystarcza male grupy swiadomej inteligencji. Na przyklad nie powinno byc masowych spowiedzi z okazji jakichs swiat, spowiedz ma byc indywidualnym, osobistym i nastrojowym spotkaniem z ksiedzem i opowiadaniem o swoim zyciu.
Religia nie powinna byla wrocic do szkol, bo dzis jest pluralizm religijny, a i szkola jest instytucja panstwowa, czyli politycznie ateistyczna. Miejsce religii powinna zajac etyka, formulowana przez czynniki panstwowe i przez uczonych liberalow.
Jezeli chodzi o Komisje Majatkowa, przekazujaca Kosciolowi mienie i odszkodowania, to byloby lepiej, zeby jej nie bylo, bo Kosciol nie powinien miec majatkow.
Wychowani po dawnemu duchowni polscy i katolicka inteligencja swiecka stoja bardzo nisko intelektualnie i nie tworza w Polsce wyzszej kultury. Zamiast zajmowac sie polityka i misjami spolecznymi, powinni sie zajac tworzeniem pozytecznej kultury, np. ekologia.
Tak to i polskie "programy reformy liberalnej" sa pelne glupoty i zlej woli. A popieraja je z cala sila rowniez partie polityczne, jak PO, a nawet podstepnie, jak SLD.
"Liberalizacja" uczelni katolickich
Obledny program liberalizacji katolicyzmu nie omija tez wyzszych uczelni i uniwersytetow katolickich. Rowniez u nas jest coraz czesciej i coraz bardziej radykalnie przedstawiany przez marginalne, ale za to glosne publikacje czesci inteligencji swieckiej oraz nielicznej grupy teologow: swieckich, zakonnych i diecezjalnych. Przypomina to rodzenie sie jakiejs nowej herezji w historii Kosciola.
Uniwersytety katolickie, wedlug tych glosow, nie powinny zajmowac sie obrona prawd filozoficznych i teologicznych, lecz maja jedynie dialogowac z przeciwnikami, idac na kompromisy, zeby przeciwnikow nie obrazac ani nie zrazac.
Filozofia i teologia katolicka powinny byc badawcze i wolne, nie moga kierowac sie Nauczycielskim Urzedem Kosciola, teolog na uniwersytecie nie moze zalezec od biskupa, moze glosic swobodnie swoje wlasne poglady. Zadaniem teologa jest rowniez cenzurowanie nauczania biskupow.
Wydzialy filozofii i teologii winny wspolpracowac pozytywnie z innymi wydzialami, a takze zatrudniac u siebie, na ile to mozliwe, profesorow innych wyznan i religii, a wiec prawoslawnych, anglikanow, protestantow, narodowcow, hinduistow, buddystow, muzulmanow, zydow, scjentologow itp. Poniewaz teologia nie ma wartosci poznawczych, tylko wierzeniowe, dlatego powinna przyjmowac odpowiednio wyniki innych nauk, poniewaz pelna prawda jest dzis w pluralizmie.
Teologowie polscy beda niewiarygodni, jesli nie otworza sie na swiat liberalny i nie poddadza dotychczasowego katolicyzmu pelnej krytyce. Jesli zas pozostana przy tradycji, to inteligencja opusci Kosciol.
Tylko liberalizm wyzwoli polskich katolikow z nacjonalizmu, patriotyzmu, ksenofobii, antysemityzmu i wszelkich ograniczen. Trzeba pamietac, ze to chrzescijanska Europa, w tym szczegolnie Polska, stworzyly kolebke dla nazizmu i holokaustu. Dopiero wiec liberalizm daje gleboki oddech uczelniom katolickim, bo dotychczasowy uniwersytet i jego tradycyjne, bezkompromisowe wychowanie szpeca twarz Kosciola.
Niektorzy biskupi i profesorowie polscy reprezentuja watki narodowe, patriotyczne i prawicowe, ale jest to "bledne i obledne", bo zbawienie daje tylko Bog, poza Narodem i Ojczyzna. Model katolicyzmu i patriotyzmu Radia Maryja "oznacza dziczenie kultury katolickiej".
Kosciol i katolicyzm nie moga glosic prawd i wartosci autorytatywnie, tylko w dialogu, w pelnym otwarciu na krytyke. Nie moga nikogo nawracac ani dawac mu rozwiazan, nawet ewangelicznych, jako pewnych i kategorycznych, musza dopuszczac zawsze jakas doze niepewnosci i pokory. Jest bowiem zawsze jakis obszar wspolnych prawd i wartosci, nawet miedzy katolikami a wojujacymi ateistami. Odrzucanie takich wspolnych obszarow to "jezyk Jaroslawa Kaczynskiego", a krytyka liberalizmu "to gwalt na jezyku, na wolnosci slowa i zatruwanie umyslu". Srodowisko uniwersyteckie, ktore nie popiera liberalizmu, pluralizmu pogladow i krytycyzmu wobec Kosciola, bardzo nisko upada. Taka kultura katolicka ma styl arbitralny i totalitarny - w przeciwienstwie do liberalnej.
Kosciol musi byc otwarty, co znaczy nie tyle, ze ma przyjmowac wszystkich, ktorzy do niego przychodza, ale ze musi przyjmowac pewne tezy ze swiata i isc na jakies kompromisy w zyciu publicznym. To nie kompromis prowadzi do relatywizmu czy nawet nihilizmu, ale uporczywe trzymanie sie dogmatow i dawnych prawd. Kosciol w Polsce chce widziec wszystko albo biale, albo czarne, tymczasem na swiecie wszystko jest pomieszane, trzeba wiec i czarne w jakims stopniu tolerowac.
W rezultacie az sie nie chce wierzyc, ze moga glosic takie i podobne poglady oraz programy ludzie wyksztalceni.
Przyklad duszpasterstwa w parafiach "zliberalizowanych"
Liberalizacja Kosciola to nie tylko teoria i fantazjowanie, ale to juz rowniez praktyka. Stalo sie nieszczescie, ze wiele prowincji, diecezji i parafii na Zachodzie zostalo juz dotknietych "ukaszeniem" ateizujacego liberalizmu. Oto maly prosty obrazek z parafii w pewnym kraju na Zachodzie opowiedziany przez naszych duszpasterzy.
Parafianie juz porzucaja wiele obyczajow, postaw i prawd katolickich, a naturalny glod wiary zaspokajaja jakimis dziwacznymi nowosciami. Zaczyna sie od rozbicia rodzin, spadku demograficznego i zaniku zmyslu wspolnego narodu. Wioski bardzo sie wyludniaja. W parafii powstaje mieszanka ludnosciowa: miejscowi katolicy i duzy naplyw imigrantow, glownie swiadkow Jehowy i muzulmanow. W ciagu dwoch lat ludnosc parafii sie podwoila, jak grzyby po deszczu wyrastaja meczety, nawet na wsiach. Z imigrantami nie sposob dialogowac, bo nie chca nawiazywac kontaktu. Ich nie wolno nawet pytac, jakiego sa wyznania, bo jest przeciez "ochrona danych osobowych". Terenem rzadza nie tyle wladze panstwowe, ile raczej jakies uklady nieoficjalne, czasami wprost ateizujacy masoni lub inni otwarci wrogowie religii, przez kogos inspirowani i oplacani przeciwko Kosciolowi. Dochodzi do tego, ze niekiedy parafianie boja sie publicznie afiszowac sie ze swoja religijnoscia, bo jest to sprzeczne z polityczna poprawnoscia i np. moga stracic prace. W niedziele na Msze sw. uczeszcza najwyzej 10 proc. ludzi.
Nie ma formacji religijnej, brakuje katechizacji doroslych, a i dzieci nie sposob czegokolwiek dobrze nauczyc, bo mozna zostac oskarzonym o stosowanie przymusu. Zreszta dzieci jest malo. W rezultacie niektore nawet przed I Komunia Swieta nie umieja sie dobrze przezegnac albo nierzadko nie umieja tez na pamiec "Ojcze nasz" lub "Zdrowas Maryjo". Po otrzymaniu bierzmowania juz rzadko przychodza do kosciola. W czasie katechezy nie mozna dziecku zwrocic dyscyplinujacej uwagi ani go upomniec, ani zachecac zdecydowanie do nauki religii, a tym bardziej do praktyk religijnych. Nie mozna ingerowac nawet wtedy, gdy dzieci sie bija. Zaraz prasa lokalna atakuje ksiedza, ze jest apedagogiczny, zacofany i sredniowieczny.
I starsi, i dzieci nie znaja pojec religijnych bardziej abstrakcyjnych czy filozoficznych. Malo co rozumieja z kazan teologicznych. Totez homilie musza byc krotkie: od 8 do 10 minut, i to na tematy konkretne, dotyczace codziennosci. Nawet nie mozna odnosic Ewangelii do stanu moralnego wsi, bo jest to traktowane jako atak na obecnych w kosciele. Zaraz podnosi to prasa, ze ksiadz jest niekulturalny i totalitarny. Zreszta w ogole ksieza sa czesto przez dziennikarzy inwigilowani i zlosliwie sledzeni. W prasie bardzo czesto pojawiaja sie prymitywne teksty krytyczne o Papiezu.
Brakuje ksiezy. W omawianym regionie srednia ich wieku wynosi ok. 70 lat, musza poslugiwac nawet 90-latkowie. Zreszta w regionie jest tylko okolo 10 ksiezy, w tym dwoch z Polski. Polscy ksieza wywoluja ciekawosc i poruszenie. Brakuje nowych powolan, ale tez kandydatow do seminarium nie przyjmuje sie z entuzjazmem, bo trzeba ozywiac cala instytucje, a to jest kosztowne. W parafii rzadzi nie ksiadz, tylko rada parafialna. Zbiera sie ona przed niedziela, musi byc przez proboszcza goszczona, "obraduje" szesc i wiecej godzin, omawia same drobiazgi, przy czym jej czlonkowie kloca sie miedzy soba, a najpowazniej zajmuja sie sprawami ekonomicznymi, jak kiedys w bractwach prawoslawnych w Rosji.
W miejscowosciach, gdzie nie ma ksiedza, to kobiety - mezczyzni rzadko - wykladaja szaty liturgiczne na oltarz i odprawiaja jakies nabozenstwa bezsakramentalne. Nieraz nawet niechetnie widza ksiedza, bo on odbiera im funkcje celebry. Do spowiedzi raczej nie chodza, ale do Komunii sw. przystepuja wszyscy, choc w parafii moze byc 80 proc. malzenstw rozwiedzionych. Dyscypliny liturgicznej nie przestrzegaja rowniez miejscowi ksieza, kazdy odprawia po swojemu. Muzyke ze Mszy sw. calkowicie usunieto. Ogolnie zanika zmysl sacrum. W kosciele nie ma Sanctissimum, a nawet gdy gdzies jest, to nikt nie przykleka, bo to "przesadna dewocja". Najuroczysciej obchodzone sa rozne obrzadki swieckie, jak walentynki, swieto wiosny, Halloween i inne. Na Halloween parafia musi przygotowac wielkie ilosci dyn dla 7-10-latkow.
Wielu hierarchow i teologow pociesza sie, ze nie ma kryzysu religii, a jest tylko kryzys instytucji i starych zwyczajow. Jednak w calosci jest to, niestety, przede wszystkim kryzys religii i wiary, ktory ma swoje zrodlo w inteligencji, zaczadzonej ideologia liberalna i technologiczna. Takie oto beda po pewnym czasie rowniez nasze parafie, jesli nie zostana dostrzezone powyzsze niebezpieczenstwa i nie beda podjete zdecydowane dzialania ze strony odpowiedzialnych czynnikow spolecznych, koscielnych i panstwowych; jesli nie ustrzezemy sie przed powolywaniem na wysokie stanowiska liberalow, co tak bardzo zaszkodzilo Kosciolowi katolickiemu na Zachodzie. Po Soborze Watykanskim II zrodzily sie - jak to bylo prawie po wszystkich soborach w przeszlosci - dwa kierunki opozycyjne, a sobie przeciwstawne: skrajny i skamienialy konserwatyzm - lefebrysci, oraz skrajny, burzacy wszystko liberalizm. Liberalizm ma pewne mysli i intencje sluszne, ale w calosci i w postaci radykalnej jest calkowicie niszczacy jak herezja. I, niestety, liberalizm zyskuje dzis ogromna liczbe zwolennikow i przypomina starozytny arianizm, ktory negowal Bostwo Chrystusa, a rozpowszechnil sie ogromnie na Wschodzie i Zachodzie. Swiety Hieronim pod koniec IV w. w pewnym momencie zawolal: "Swiat caly wydal jek grozy, stwierdzajac, ze jest arianski" (Dialogus adversus Luciferianos,19 PL 23, 173). Dzis, gdyby zyl, zapewne by zawolal: "O zgrozo, caly swiat zachodni pograzony jest w herezji skrajnego liberalizmu!", tzn. odrzuca wszystkie wartosci wyzsze, religijne i doczesne. Trzeba jednak miec mocna ponad wszystko wiare; wspolny zmysl wiary, takze u inteligencji, ostatecznie nie zawiedzie.
Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 2-3 lipca 2011, Nr 152 (4083)
Nadesłał: Krzysztof Ś.