Ród Bobolów jest jednym ze starszych rodów szlacheckich w Polsce. W wieku XIII ród ten spotykany jest na Śląsku (Bobolice. Leżą one na linii Wrocław - Kamieniec). W XIV w. wymieniony jest Jakub z Piasków Bobola – właściciel Małych Piasków, Wielkich Piasków, Słupowa, Gadawy, Zagajowa i innych wsi w ziemi sandomierskiej. W XVI w. Bobolowie mieszkają już w różnych miejscowościach Małopolski. Nie należą jednak do najbogatszych. Wielu z nich żyje z dzierżawy różnych majątków. Nazwiska te można spotkać w tamtych czasach w okolicach Sandomierza, Sanoka, Krosna i… Gorlic. Nie wiadomo jednak skąd przybyli jego przodkowie. Jedni podają, że z Czech, inni, że znad Renu, a jeszcze inni twierdzą, że jest to staropolski ród. Pieczętowali się herbem Leliwa, podobnie jak ród Tarnowskich czy Melsztyńskich. Herb ten to księżyc na błękitnym lub czerwonym polu zwrócony rogami do góry, nad nim sześcioramienna gwiazda.
Babka przyszłego świętego pochodziła z rodu Wielopolskich. A ta rodzina jest właścicielem m.in. Kobylanki. W tym kościele można spotkać wiele epitafiów tychże właścicieli Kobylanki.
Żaden z zachowanych dokumentów nie podaje miejsca jego urodzin. Sam Andrzej podaje, że jest „Małopolaninem”. W ostatnich latach zaczęto przychylać się do opinii proboszcza Parafii w Strachocinie k/ Sanoka, że właśnie tam miał się urodzić przyszły święty. Jako dowód podaje się, że miał się on ukazywać po nocach temuż Proboszczowi na plebanii, w pobliżu której znajduje się wzgórek kryjący ruiny dworku, w którym miał się urodzić św. Andrzej. Pokazuje się też chrzcielnicę przy której jakoby miałby być ochrzczonym.
Czy jednak Strachocina jest miejscem jego urodzin? Również dobrze mógł się urodzić w okolicach Gorlic, bo tu do dziś spotyka się nazwiska Bobolów, a w kościele w Kobylance koło Gorlic znajdują się liczne epitafia rodziny Wielopolskich, właścicieli Kobylanki i innych wiosek. A właśnie babka świętego Andrzeja Boboli pochodziła z rodu Wielopolskich.
Pewnym jest rok urodzenia - 1591. Natomiast nie jest pewnym ani miesiąc, ani tym bardziej dzień. Jest tylko domysłem, że jest nim 30 listopada, gdyż powszechnym był zwyczaj, że dziecko rodząc się w dniu jakiegoś świętego „przynosiło sobie imię”. A jeżeli jest to Andrzej, więc urodził się w dniu św. Andrzeja – oczywiście Apostoła. Imię Andrzej pochodzi z języka greckiego i znaczy dzielny, mężny.
Już w roku 1606 Andrzej Bobola zostaje oddany do jezuickiej szkoły w Braniewie (Warmia), gdzie kończy pięcioletnią szkołę – odpowiednik dzisiejszej szkoły średniej.
Po jej ukończeniu w wieku 20 lat wstępuje do Zakonu Jezuitów – Towarzystwa Jezusowego. Z tego okresu dochował się jego własnoręczny wpis do księgi tegoż zakonu: „Ja, Andrzej Bobola, Małopolanin, zostałem przypuszczony do pierwszej próby, dnia ostatniego lipca 1611, zdecydowany za pomocą Boga wypełnić wszystko, co mi przedłożono”.
Po ukończeniu nowicjatu w dniu 31 lipca 1613 roku złożył we Wilnie śluby wieczyste proste: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Tutaj też studiuje filozofię. Po ich ukończeniu, jak inni kandydaci do tegoż zakonu, odbywa praktykę nauczycielską. Przez jeden rok uczy gramatyki w Braniewie. Po roku zaś w Pułtusku, gdzie kształciła się młodzież ze znanych rodzin szlacheckich i magnackich, uczy trzecie klasy humanistyczne.
W latach 1618-1622 studiował teologię na Akademii Wileńskiej. Pod koniec studiów jego rodzina stara się, by Andrzej powrócił do Małopolski. Generał wyraził zgodę, ale Andrzej nie wiadomo dlaczego aż do swej śmierci pozostał w prowincji litewskiej.
Święcenia kapłańskie przyjął we Wilnie dnia 12 marca 1622 roku. W tym też dniu w dalekim Rzymie odbywała się kanonizacja świętego Ignacego Loyoli – założyciela Zakonu Jezuitów, św. Franciszka Ksawerego z TJ, św. Teresy od Jezusa i św. Filipa Nereusza.
Święty Andrzej Bobola
We wigilię Wniebowstąpienia Pana Jezusa, w dniu 16 maja 1657 roku, w 66 roku życia zostaje schwytany koło Janowa Podlaskiego (nie Lubelskiego!). Już w Peredylu, gdzie został ujęty, zostaje poddany pierwszym męczarniom, by przeszedł na prawosławie.
Później przywiązany do konia, wleczony jest kilka kilometrów do „dowództwa”, gdzie zostaje okrutnie zamęczony. Opis Jego męki nie nadaje się tu do opisania. Zbyt nieludzkie to męczarnie… Skonał w rzeźniczej szopie w Janowie Podlaskim, odarty ze skóry, powieszony za nogę, dobity uderzeniem szabli. Nie miał na sobie szat kapłańskich, ale jego krew i odarte ze skóry ciało na kształt ornatu, były ozdobą, w której dokończył ofiary kapłańskiej swego życia. Tak umęczonego ciała nie pokazano młodszym zakonnikom, gdy przerażeni nadejściem polskiego oddziału kozacy uciekli pozostawiając w miejskiej rzeźni swoją ofiarę.
W 1793 roku po zabraniu jezuitom kościoła w Pińsku i oddaniu go prawosławnym, ciało Męczennika przewieziono do Połocka, gdzie były bardzo czczone również przez prawosławnych budząc wielkie niezadowolenie władz carskich. Po zmianach, jakie zaszły w Rosji po Rewolucji Październikowej nienaruszone ciało błog. wówczas jeszcze Andrzeja „zbadano” rzucając nim o ziemię, ale ciało ku zdumieniu komisji nasłanej z Moskwy nie rozsypało się. Dziwną dla nich trwałość ciała przypisano właściwościom ziemi, w której to ciało spoczywało – bagatela - przez 265 lat!!). 20 lipca 1922 ciało zabrano siłą i umieszczono w gmachu Higienicznej Wystawy Ludowego Komisariatu Zdrowia w Moskwie. Bolszewicy nie ustąpili nawet rządowi polskiemu, który starał się o jego wydanie. Udało się to dopiero Papieżowi Piusowi XI, któremu oddano ciało błog. Andrzeja w podziękowaniu za pomoc, jakiej ten Papież udzielił wygłodzonemu po Wielkiej Rewolucji Związkowi Radzieckiemu. Ciało było przechowywane najpierw w kaplicy św. Matyldy na Watykanie, a w następnym roku znalazło się w jezuickim kościele Il Jesu w pobliżu Watykanu.
W uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego 1938 roku odbyła się na Watykanie wielka uroczystość kanonizacji znanego już wówczas w całym świecie męczennika Św. Andrzeja Boboli. Z samej Polski przybyło ok. 6 tys. Polaków. Tak wspaniałej uroczystości kanonizacyjnej Rzym nie oglądał od dawna.
W wielkim tryumfie Ciało św. Andrzeja Boboli ubrane w szaty kapłańskie, umieszczone w szklanej trumnie wracało przez Słowenie (Lublanke), Budapeszt, Bratysławę, Morawską Ostrawę, Zebrzydowice, Kraków, Poznań i dojechało do Warszawy witane wszędzie przez tysiące wiernych i delegacje kościelne i rządowe… Tu spoczęły na ul. Rakowieckiej. Ale nie był to koniec wędrówki Męczennika. Przenoszone było wielokrotnie pod gradem kul w czasie Powstania warszawskiego, a teraz spoczywa w poświęconej przez ks. Prymasa Józefa Glempa bazylice św. Andrzeja Boboli w Warszawie przy tejże ulicy. Cząstki Jego Ciała – relikwie – znajdują się chyba w setkach, jeżeli nie tysiącach miejsc nie tylko Polski. Jego ramię znajduje się jeszcze w Rzymie. Relikwia z jego żebra znajduje się w kościele św. Andrzeja Boboli w Gorlicach, w kościele, którego on jest Patronem. Tu 16-tego dnia każdego miesiąca modlimy się przed jego obrazem w intencjach Ojczyzny, poprzednio w intencjach Ojca św. Jana Pawła II, a teraz o Jego beatyfikację i kanonizację oraz zebranych. Odpust ku jego czci obchodzony jest obecnie w III niedzielę maja.
Jeszcze w okresie międzywojennym, a nawet wcześniej był czczony jako Patron Polski, co zresztą sam Męczennik przepowiedział. Oficjalnie drugorzędnym Patronem Polski został ogłoszony w roku 2002.
Warto czcić tego Świętego i prosić go o wstawiennictwo u Boga. Wielu, bardzo wielu, wiele Mu zawdzięcza. Ale by otrzymać, trzeba prosić, stosownie do słów Chrystusa, który zapewnił: ”Proście, a otrzymacie…” a „nie otrzymujecie, bo się nie modlicie”….
Święty Andrzej Bobola
Dlaczego św. Andrzej Bobola jest patronem parafii i kościoła w Gorlicach?
W czasie mojej rozmowy z księdzem biskupem Jerzym Ablewiczem w dniu 11 czerwca 1983 roku na temat organizowania parafii w Gorlicach, zapytałem się, czy parafia, którą mam tam organizować ma już swego Patrona. Odpowiedział, że nie. Ale albo nie wiedział, albo sobie zapomniał. Gdy bowiem dwie godziny później zjawiłem się w Gorlicach, by na miejscu przekonać się o możliwościach organizowania parafii i budowy kościoła, kamieniarze obrabiali węgielny kamień, który dniu 26.06.1983 r. miał poświęcić Ojciec Święty na Błoniach Krakowskich. Już były wykute litery. Kościół miał być pod wezwaniem… Św. Maksymiliana Kolbe… Ale ponieważ Ksiądz biskup powiedział, że jeszcze nie ma Patrona, zapytałem, czy ja mogę go poddać. „Jak najbardziej tobie wypada go obrać, jako organizującemu parafię” – odpowiedział ksiądz Biskup Jerzy. Odpowiedziałem, że ja bym proponował św. Andrzeja Bobolę, gdyż:
- jest to wielki święty, a dotychczas mało czczony w Polsce, a nawet jego nabożeństwo mało jest propagowane przez jego współbraci zakonnych, gdyż był to święty bardzo „niemiły” naszemu „wielkiemu bratu” ze wschodu, a nawet niezrozumiały przez współbraci, stąd niewygodny….
- był ogromnie gorliwym i pracował w bardzo trudnych czasach wśród ludności bardzo podzielonej religijnie i narodowościowo… Coś z takich warunków jest i w samych Gorlicach….
- wprawdzie Strachocina przypisuje sobie przywilej narodzin u nich Świętego Andrzeja, ale Gorlice mają nie mniej powodów, by twierdzić, że przynajmniej równie dobrze mógł się urodzić właśnie na Gorlickiej Ziemi – piękniejszej niż sanocka… Wprawdzie nie ukazuje się proboszczowi po nocach, ale nie pozwalał też o sobie zapomnieć. I dlatego ma tutaj kościół pod Jego wezwaniem, chociaż bez chrzcielnicy…
- mam wielki sentyment do mego Patrona od najmłodszych lat. Imponował mi zawsze ogromną stanowczością, pracowitością i walką ze swymi wadami. A już nigdy nie mogłem nadziwić się jego stałości w straszliwych torturach. Mam jakieś zobowiązania wobec mego Patrona. Mogę mu okazać mój szacunek i wdzięczność, oraz… zachwyt budując kościół pod Jego wezwaniem i tworząc taką parafię.
Ksiądz Biskup był ogromnie rad z wyboru. Odpowiedział, że i on sam jest wielkim jego czcicielem, bo św. Andrzej Bobola jest jego patronem od bierzmowania. Bierzmowanie bowiem przyjmował już jako kleryk i to w czasie kanonizacji św. Andrzeja Boboli. Też go zawsze podziwiał i uważa, że właśnie on najbardziej nadaje się na Patrona tej parafii Gorlickiej….. A do tego dodał „św. Andrzej Bobola nie ma w mojej diecezji uczciwego kościoła. Będzie go miał”…. Ma teraz, ale nie diecezja tarnowska, lecz rzeszowska, która ma też drugi kościół św. Andrzeja Boboli na swym terenie w Nawsiu Górnym, odłączonym od parafii w Wielopolu Skrzyńskim. Ksiądz prałat Julian Śmietana długoletni proboszcz i dziekan w Wielopolu też bardzo czcił św. Andrzeja Bobolę i brał udział w uroczystościach jego kanonizacji w Rzymie i stamtąd przywiózł jego obraz, który wisiał w kościele wielopolskim i zawsze mnie intrygował. W czasie wojny podmuch pocisku zrzucił go na ziemię, ale szyba w nim nie pękła. Co też było jakimś znakiem… Gdy więc budowano kościół w Nawsiu i tam tworzono parafię, jej patronem został też św. Andrzej Bobola…. A więc jego jakieś „narodzenie” dokonało się w…. Wielopolu….
Nasz parafialny malarz - Michał Wachowski - namalował dla prowizorycznej kaplicy jeszcze w roku 1984 obraz św. Andrzeja Boboli. Przyniósł go dosłownie na kilka minut przed rozpoczęciem Mszy św. na poświęcenie kaplicy. Wcześniej namalowany taki sam obraz podarowaliśmy Księdzu Biskupowi jako pamiątkę z naszego poświęcenia. Był to obraz w formie „portretu”, ale bardzo wymowny.
Do kościoła jednak był za mały. Trzeba było wymalować nowy. Nie chciałem, by był powtórzeniem któregoś ze znanych obrazów.. Chciałem, by mocno była zaznaczona jego męczeńska śmierć, gdzie zamiast kapłańskich szat, jest krew płynąca z odartego ze skóry na kształt ornatu ciała. By też były zaznaczone czasy wojen i pożarów…. Czy coś z tego znalazło się w tym obrazie, który znalazł się w kościele Św. Andrzeja Boboli w Gorlicach?
Literatura:
ks. Jan Poplatek, Błogosławiony Andrzej Bobola, Kraków 1936,
Dzieło zbiorowe pod redakcją O. Romualda Gustawa OFM, Hagiografia Polska, Księgarnia Św. Wojciecha 1971
Zofia Śliwowa, Patronowie Polski, Wydawnictwo Promyczek Nowy Sącz
http://www.bobola.gorlice.pl/patron/bobola4.html
Za: http://www.ojczyzna.org