Czy Duch Święty rzeczywiście jest obecny w Kościele i dlaczego pozwala na kryzysy w jego łonie? Jak powinni zachować się katolicy w obecnej sytuacji zamętu? – na te pytania odpowiada Sergio Solimeo, jeden z członków Stowarzyszenia Obrony Tradycji Rodziny i Własności w najnowszym artykule na stronie tfp.org.
Solimeo pisze, że wielu katolików jest zdezorientowanych i niepewnych, czy rzeczywiście Duch Święty udziela pomocy Kościołowi, skoro tyle złych rzeczy dzieje się w jego łonie.
Duch Święty działa w Kościele i jest to bezsprzeczny fakt – stwierdza członek TFP. Ze względu jednak na grzech pierwszych ludzi Boża Opatrzność dopuszcza zło w jego łonie, ponieważ Pan Bóg ustanawiając Kościół nie pozbawił ludzi – mających wolną wolę – możliwości zarządzania świętą instytucją. Chrystus obiecał Kościołowi pomoc Pocieszyciela, ale chciał, by kierowali nim ludzie. Ci jednak nie są wolni od pokus szatana, świata i ciała.
Tak więc, chociaż „Parakleta” wspiera członków hierarchii specjalnymi łaskami, pomoc ta nie pozbawia ich wolnej woli i skłonności do zła odziedziczonej w następstwie grzechu pierworodnego. Specjalne działanie Bożej Opatrzności sprzyja dobru, jednak często pozwala na zło, które występuje w „ludzkiej cząstce Kościoła” i jest karą za nasze grzechy.
Solimeo zauważa, że nie można kwestionować prawdy o ustanowieniu pomocy dla Kościoła poprzez obecność i działanie w jego łonie Ducha Świętego, by uzasadnić odchylenia, lekkomyślność lub skandale, które Bóg dopuszcza wewnątrz świętej instytucji. Bóg pozwala na kryzysy w Kościele. Nie chce też, by historycy – usiłując „ratować reputację” tej instytucji – zaprzeczali tym faktom.
Takie podejście jest sprzeczne z prawdą i z tego powodu godzi w świętość Kościoła. Zostało ono poważnie potępione przez papieża Leona XIII (1878-1903), który powołał się na natchnione słowa księgi Hioba (13, 7): „Bóg nie potrzebuje naszych kłamstw”.
Leon XIII podkreślił w encyklice „Depuis Le Jour”, że historyk Kościoła nie może usprawiedliwiać niecnych czynów „swoich sług”, które wyrządziły szkody „Oblubienicy Chrystusa” na przestrzeni wieków.
Podczas otwierania Tajnego Archiwum Watykańskiego ten sam papież powiedział historykom: „Nie mówcie nic fałszywego i nie zatajajcie nic prawdziwego”.
Solimeo przypomina, że nikt, kto w wystarczającym stopniu zna historię Kościoła, nie może zaprzeczyć istnieniu kryzysów w jego łonie ani skandalicznym postawom niektórych papieży.
W encyklice „Mystici Corporis Christi” papież Pius XII (1939-1958) wyjaśnia, że ze względu na naszą skłonność do zła “czasami pojawia się w Kościele coś, co wskazuje na słabość naszej ludzkiej natury, ów objaw należy przypisać nie jego ustrojowi prawnemu, lecz raczej pożałowania godnej skłonności jednostek do złego; skłonności, którą dlatego Boski jego Założyciel znosi, nawet gdy ona zachodzi w wyższych członkach jego mistycznego Ciała, by wzmocnić drogą prób cnotę owieczek i Pasterzy, oraz by spowodować we wszystkich wzrost zasług pochodzących z wiary chrześcijańskiej. Albowiem Chrystus – jak to wyżej powiedzieliśmy – nie chciał wykluczać grzeszników z założonego przez siebie wspólnoty; jeżeli zatem niektórzy z członków podlegają chorobie ducha, nie stanowi to powodu, dla którego mielibyśmy ostygać w miłości ku Kościołowi, lecz winno to raczej zwiększyć w nas współczującą przychylność ku jego członkom”.
Leon XIII pochwalił historyka Ludwiga von Pastora, autora monumentalnego dzieła „Historia papieży od końca średniowiecza”, nie dlatego, że ukrywał niewygodną prawdę, lecz ujawnił niegodną postawę niektórych papieży i ich ekscesy dobrze je dokumentując, potwierdzając jednocześnie świętość Kościoła, który trwa pomimo tego.
Solimeo podkreśla, że nie można przyjąć, iż Duch Święty, który pomaga podczas konklawe chciał, aby papieżem został Rodrigo Borgia, kardynał, który jak wiadomo spłodził czworo dzieci z konkubiną Vannoza dei Cattanei i innymi kobietami. Oczywiście, jego wybór na papieża – przybrał imię Aleksandra VI – był po prostu przyzwoleniem na karę dla ludzkości „zamroczonej renesansowym pogaństwem”.
Nie można też przypisać woli Bożej wyboru Benedykta IX (1032-1044), który jak pisze historyk ks. Joseph Brusher, był „jednym z niewielu papieży o tak złej reputacji w historii Kościoła”. Encyklopedia Katolicka jest bardziej dosadna: „Był hańbą dla Stolicy Piotrowej”.
Solimeo podkreśla, że zawsze powinniśmy dokonać rozróżnienia pomiędzy wolą Bożą, a przyzwoleniem na zło. Pomoc Ducha Świętego dla Kościoła nie wyklucza niewierności i kryzysów.
Z drugiej strony, jak dowodzą tego słowa Leona XIII i Piusa XII, te „niewierności i kryzysy” dobitnie pokazują, że instytucja Boskiego pochodzenia może trwać wiecznie, mimo ludzkiej słabości i skłonności do zła odziedziczonej w następstwie grzechu pierworodnego.
Nawet podczas najpoważniejszych kryzysów, dzięki pomocy Ducha Świętego, Kościół nigdy nie przestaje uświęcać przez sakramenty ani głosić prawdy, chociaż czasami katolicy – jak pokazuje to np. kryzys ariański – muszą wykazać się nadzwyczajną siłą, by zachować wiarę.
Obecny kryzys ─ przedłużenie modernistycznej herezji potępionej przez Piusa X ─ prawie osiągnął punkt kulminacyjny i wielu czuje zniechęcenie – zauważa Solimeo. Na najwyższych szczeblach kierownictwa Kościoła dyskutuje się o możliwości udzielania Komunii Świętej ludziom pozostającym obiektywnie w stanie grzechu śmiertelnego. Wiernym każe się „docenić wartość związków homoseksualnych” (sic!). Mimo to nie wolno nam się zniechęcać i wątpić w obecność oraz pomoc Ducha Świętego.
Zło w Kościele służy testowaniu naszej wiary i jest karą za grzechy ludzkości. Powinniśmy zachować – jak św. Atanazy i św. Hilary z Poitiers – silną wiarę. Bardziej też niż kiedykolwiek, „w tym okresie ciemności i zamieszania” musimy uciekać się do wstawiennictwa Maryi, która niszczy wszystkie herezje – konkluduje Solimeo.
Źródło: tfp.org., AS.
Za: http://www.bibula.com/?p=79922