Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

 "Powiedz mi kogo popierasz a powiem ci kim jesteś" ( w tych przypadkach odpowiedź jest ta sama)


 Marek Wysocki  

Kulminacja kilkumiesięcznego przedstawienia teatralnego zatytułowanego, „Kto pod żyrandol” dobiegła do pierwszego antraktu. Dwóch grających główne role, choć w rzeczywistości trzecioplanowych komediantów, karmiło widzów tanimi wygłupami przez kilka ostatnich tygodni. Malując na „odwal” w wyobraźniach „gawiedzi” nieporadny obraz lepszej, bogatszej, bezpieczniejszej i tak w ogóle; „co złego to nie my” krajowej sceny, widzieli dobrze gdzie jest jego miejsce zanim jeszcze podniesiono kurtynę.

 

Podobnie jak kiedyś starego komedianta wyciągnął z czarnego kapelusza nadworny magik tak i nowego wydobył sprawnie na światło jupiterów z głębi partyjnych otchłani ten sam iluzjonista. Sztukmistrz w obu przypadkach najwyraźniej „grzebał” w tym samym kapeluszu. Zarówno stary jak i nowy komediant obdarzeni zostali wcześniej jedynie poprawnymi żonami z wiadomej, jedynie słusznej, bo wybranej nacji. Nie, nie jest to żaden "antysemtymentaliz" tylko taka polska tradycja zapewne.

Rozpoczęta od Króla zwanego Wielkim i jego Esterki, aż do jednego z tych, co „ukradli księżyc”.  Nie pomijając oczywiście pomiędzy nimi całej plejady równie „tradycyjnych” władców sceny naszego nieszczęśliwego kraju obdarzonych tym samym koszernym szczęściem. Dlatego pewnie reszta pomniejszych aktorów nie miała na scenie żadnych poważniejszych szans- po prostu „za mało tradycyjni są”. Pomimo tego kilku z nich błysnęło całkiem niezłym „talentem”. Braw dostawali więcej niż dwie obstawione w głównych rolach miernoty. Widzowie wcale nie zwracali uwagi na głównych komediantów, chociaż ci prześcigali się wskakując na krzesła, robiąc najprzeróżniejsze polit-fikołki i gadając najgłupsze głupoty.

Nikomu na widowni jednak do śmiechu nie było, bo wielu już na ten teatr nie  stać i musieli wyjść znudzeni i przestraszeni głupotą emanującą ze sceny. Z tych, co zostali tylko polowa zwracała jeszcze uwagę, co się w ogóle na scenie wyrabia. Pozostali, chociaż jeszcze wewnątrz teatru, nie chcą mieć już nic do czynienia ze sceniczną błazenadą. Każdy na widowni wie, że decyzja o tym, kto na scenie jest najlepszy zapadła jeszcze przed podniesieniem kurtyny. Co z tego, że ci nowi są naprawdę dobrzy? Teatralni eksperci siedzący w górnych rzędach zadecydowali i nie pomogą żadne brawa dla nowych czy gwizdy i „buczenie” dla starych. Po przerwie na scenie pozostaną tylko ci, którzy mają zabawiać „gawiedź” przez następne pięć lat czy to się, komu podoba czy nie. Teatr można zawsze opuścić. „Nikt was tu przecież nie trzyma”, sam główny magik nakazał otwarcie na oścież wszystkich drzwi dla tych, co wolą oglądać sztuki teatralne w innych językach. Teatr zresztą już sprzedany.

MW

 

Nadesłał: USOPAŁ