Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 

70. rocznica wymordowania profesorów lwowskich w 1941 r. czy 68. rocznica mordu, dokonanego na Polakach na Wołyniu przez nacjonalistów ukraińskich. Wspominał też zamordowanie polskich nauczycieli w Stanisławowie oraz inne miejsca na Kresach, gdzie ginęli Polacy. Rzeź wołyńska [1] – masowa zbrodnia (czystka etniczna, ludobójstwo[2]) dokonana przez nacjonalistów ukraińskich wobec mniejszości polskiej[3] byłego województwa wołyńskiego II RP (w czasie wojny należącego do Komisariatu Rzeszy Ukraina), podczas okupacji terenów II Rzeczypospolitej przez III Rzeszę, w okresie od lutego 1943 do lutego 1944.
Ofiarami mordów, których kulminacja nastąpiła w lecie 1943, byli Polacy, w mniejszej skali Rosjanie, Ukraińcy, Żydzi, Ormianie, Czesi i przedstawiciele innych narodowości zamieszkujących Wołyń. Nie jest znana dokładna liczba ofiar, historycy szacują[4], że zginęło do 50–60 tys. Polaków i znacznie mniejsza liczba (2-3 tysiące) Ukraińców.[5][6][7][8].
Tło wydarzeń

W wyniku agresji Niemiec i ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 r., po okupacji całości terytorium II Rzeczypospolitej przez Wehrmacht i Armię Czerwoną i ustaleniu w dniu 28 września 1939 r. w pakcie o granicach i przyjaźni pomiędzy III Rzeszą a ZSRR granicy niemiecko-sowieckiej na okupowanym terytorium Polski, tereny województwa wołyńskiego znalazły się pod okupacją ZSRR. Aby uzasadnić aneksję okupowanych terenów Polski, Sowieci przeprowadzili 22 października 1939 r. w atmosferze terroru fikcyjne wybory do lokalnego Zgromadzenia Ludowego. 27 października Zgromadzenie Ludowe Zachodniej Ukrainy ogłosiło włączenie Wołynia w skład Ukraińskiej SSR, co potwierdziło Prezydium Rady Najwyższej 1 listopada 1939 r.[9].

Osobne artykuły: Kampania wrześniowa, Agresja ZSRR na Polskę 1939, Niemiecko-radziecki traktat o granicach i przyjaźni, Wybory do Zgromadzeń Ludowych Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi 1939, Represje ZSRR wobec Polaków i obywateli polskich 1939-1946.
Po ataku Niemiec na ZSRR Wołyń został włączony do utworzonego 1 września 1941 r. Komisariatu Rzeszy Ukraina. Hitler zgodnie ze swoją polityką wschodnią traktował Ukrainę jako zaplecze materialne III Rzeszy i nie przewidywał istnienia tam administracji innej niż niemiecka. Głównym jego celem była eksploatacja gospodarcza, której podstawą były wysokie kontyngenty nakładane na ludność[10].
Po rozpoczęciu likwidacji gett i masowej zagłady ludności żydowskiej (początek 1942), ukraińska policja pomocnicza współdziałała z SS i policją niemiecką przy obławach w gettach i konwojowaniu Żydów do miejsc egzekucji, również niejednokrotnie uczestnicząc w egzekucjach. W Holocauście zostało zamordowanych przez aparat przemocy III Rzeszy około 150 tys. Żydów na Wołyniu i 455 tys. w Małopolsce Wschodniej. Ludobójstwo dokonane publicznie przez niemieckiego okupanta na Żydach, było kolejnym – po masowych deportacjach, aresztowaniach i masowych morderstwach ludności Kresów Wschodnich dokonanych również publicznie w okresie okupacji sowieckiej 1939–1941 przez NKWD – dowodem na amoralność i "skuteczność" masowych prześladowań i zbrodni dokonywanych instytucjonalnie przez państwa-okupantów i skierowanych przeciw całym grupom narodowościowym lub społecznym. Stwarzało to w konsekwencji klimat społecznej obojętności dla przemocy, zbrodni i wreszcie zbrodni na skalę masową – ludobójstwa. Zagłada Żydów stała się dla ukraińskich nacjonalistów przykładem, jak można usunąć Polaków[11][12][13].
Tej taktyki masowych mordów Ukraińcy nauczyli się od Niemców. To dlatego czystki etniczne UPA zaskakiwały swą skutecznością i dlatego wołyńscy Polacy w 1943 r. byli niemal tak samo bezradni jak Żydzi na Wołyniu w 1942 r. Kampania przeciwko Polakom zaczęła się na Wołyniu, a nie w Galicji, prawdopodobnie właśnie dlatego, że tutaj policja ukraińska odegrała większą rolę w wydarzeniach Holokaustu. Łączy to zagładę Żydów z rzezią Polaków i wyjaśnia obecność na Wołyniu tysięcy doświadczonych w ludobójstwie Ukraińców.[14]
W wyniku zbrodni sowieckich i niemieckich, zsyłek, wyjazdów na roboty do Rzeszy, liczba ludności Wołynia spadła z szacowanych 2,3 mln w sierpniu 1939 roku do niespełna 2 mln w styczniu 1943 roku. Oprócz Żydów, relatywnie największe straty poniosła mniejszość polska - ubytek około 45 tysięcy osób, w tym wiele jednostek przywódczych, o przygotowaniu wojskowym i organizacyjnym. W 1942 roku Niemcy szacowali liczbę Polaków na Wołyniu na 306 tysięcy, co stanowiło 14,6 % ogółu ludności[15][16].
W 1942 bezwzględne postępowanie władz niemieckich (wysokie kontyngenty, rabunkowa gospodarka, egzekucje) doprowadziło do żywiołowego rozwoju ruchu partyzanckiego na Wołyniu. Oprócz grup nie związanych z żadną organizacją polityczną i partyzantki radzieckiej, powstały trzy ukraińskie formacje partyzanckie: tzw. pierwsza UPA (największa), oddziały wojskowe OUN-M, oraz drobne oddziały OUN-SD (OUN-R, później OUN-B). Oddziały OUN-SD działały jednak najbardziej dynamicznie. Jako jedyni zdecydowali się oni na zjednoczenie wszystkich ukraińskich partyzanckich formacji zbrojnych (często siłą), oraz natychmiastowe podjęcie walk partyzanckich[17].
W marcu i kwietniu 1943 nastąpiła na Wołyniu masowa dezercja policjantów Ukraińskiej Policji Pomocniczej. Część dezerterów zasiliła oddziały OUN-B, OUN-M i UPA. Dezerterujący policjanci dopuszczali się zbrodni na wybranych Polakach[18]. Akcja ta nosiła znamiona realizacji postanowień OUN-B o rozpoczęciu walki zbrojnej i planu usunięcia polskiej ludności Wołynia[19][20].
Osobny artykuł: Dezercja Ukraińskiej Policji Pomocniczej na Wołyniu w 1943 roku.
Decyzja o usunięciu Polaków

Na początku 1943 na Wołyniu (niektórzy historycy twierdzą, że na III konferencji OUN-B, która odbyła się w dniach 17–23 lutego 1943 r. w wiosce Tereberze lub Wałujky w pobliżu Oleska w obwodzie lwowskim[21]) kierownictwo OUN-B podjęło decyzję o usunięciu wszystkich Polaków z wszystkich ziem uznawanych przez nich za ukraińskie. Miało to zapewnić po zakończeniu wojny tereny jednolite etnicznie, co miało duże znaczenie wobec ewentualnych rozmów pokojowych, czy też ewentualnych plebiscytów.
Organizacja mordów, ich przebieg, rozmiary, zasięg terytorialny oraz cele i motywy, jakie tej akcji przyświecały, uprawniają zdaniem pionu śledczego IPN do stwierdzenia , iż na terenie Wołynia w latach 1939–1945 doszło do zbrodni ludobójstwa[22]. Zbrodnie były dziełem Ukraińskiej Powstańczej Armii, wzmocnionej w marcu i kwietniu 1943 przez dezerterów z Ukraińskiej Policji Pomocniczej, wspomaganej przez chłopów, Samoobronni Kuszczowi Widdiły i Służbę Bezpeky OUN-B[23]. Niektórzy historycy (Ryszard Torzecki, Tadeusz Olszański) podkreślają również rolę służb sowieckich w inspirowaniu i podsycaniu tej akcji, czemu przeczą z kolei inni (Grzegorz Hryciuk)[24].
Inspiratorzy zbrodni

Prawdopodobnie odpowiedzialnym za wydanie rozkazu do udziału UPA w czystce etnicznej jest Dmytro Klaczkiwski ps. "Kłym Sawur", dowódca okręgu UPA-Północ[25]. Śledztwo IPN[26] wskazuje przywódców OUN-B i UPA bezpośrednio odpowiedzialnych za decyzję o zbrodni i kierowanie mordami:
Dmytro Klaczkiwski, ps. "Kłym Sawur", ówczesny dowódca grupy UPA-Północ. W czerwcu 1943 roku wydał tajną dyrektywę terytorialnego dowództwa UPA na Wołyniu w sprawie przeprowadzenia wielkiej akcji likwidacji polskiej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat. Samego dokumentu do dziś nie odnaleziono. Informacje o nim i jego treści znajdują się w zeznaniach dowódcy UPA Jurija Stelmaszczuka, złożonych w czasie śledztwa po jego aresztowaniu przez NKWD w 1945[27][11][28].
[...] Powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat. [...] Tej walki nie możemy przegrać i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi
Iwan Łytwyńczuk, ps. „Dubowyj”, dowódca Pierwszej Grupy UPA, a następnie Okręgu Wojskowego „Zahrawa”
Petro Olijnyk, ps. „Enej”, dowodził Okręgiem Wojskowym „Bohun”.
Jurij Stelmaszczuk, ps. „Rudyj”, dowódca grupy UPA „Ozero”, a następnie Okręgu Wojskowego UPA „Turiw”.

Zasadniczo można wyróżnić trzy rodzaje napadów:
napady na pojedyncze osoby oraz małe grupki udające się do innych miejscowości, lub pracujące w polu lub lesie
napady na małe skupiska Polaków, złożone z kilku, kilkunastu rodzin, zamieszkujące w ukraińskich wsiach, lub położone na uboczu kolonie
napady na duże skupiska ludności polskiej, wymagające skoncentrowania większych sił.
Dwa pierwsze rodzaje napadów były dziełem Służby Bezpeky OUN lub oddziałów UPA. Trzeci rodzaj wymagał mobilizowania ukraińskiej ludności cywilnej uzbrojonej w białą broń lub sprzęty gospodarskie[29].
Początki zbrodni
Do grudnia 1942 następowały mordy na pojedynczych osobach i rodzinach polskich. Ofiarami byli głównie Polacy zatrudnieni w niemieckiej administracji rolnej i leśnej (nadleśniczy[30], zarządcy folwarków[31], agronomowie), a następnie ludność wiejska, głównie we wschodnich powiatach Wołynia. Za pierwszy masowy mord rzezi wołyńskiej Instytut Pamięci Narodowej[26] uznaje masakrę w dniu 9 lutego 1943 w polskiej kolonii Parośla Pierwsza (gm. Antonówka, powiat sarneński). Oddział UPA Hryhorija Perehijniaka "Dowbeszki-Korobki" zamordował tam 173 Polaków[32]. W nocy z 26 na 27 marca 1943 oddziały UPA podległe Iwanowi Łytwyńczukowi - "Dubowemu" zabiły co najmniej 179 osób w Lipnikach[33]. 23 kwietnia 1943 oddział UPA pod osobistym dowództwem "Dubowego" zabił około 600 osób w Janowej Dolinie (gm. Bereźne, powiat kostopolski)[34]. W tym czasie największe nasilenie zbrodni miało miejsce w okręgach UPA podległych Łytwyńczukowi i Petrowi Olijnykowi[35], głównie w powiatach sarneńskim, kostopolskim i krzemienieckim[36].
Osobne artykuły: Zbrodnia w Parośli I, Zbrodnia w Lipnikach, Zbrodnia w Pendykach, Zbrodnia w Janowej Dolinie.
Również maj nie był spokojny: 12 maja w powiecie sarneńskim spalono wsie: Ugły, Konstantynówkę, Osty, Ubereż. 24 maja we wsi Niemodlin w pow. kostopolskim zamordowano 170 osób. W nocy z 24 na 25 maja 1943 spalono wszystkie dwory i folwarki w powiecie włodzimierskim. 28 maja 600-osobowy oddział UPA spalił wieś Staryki i wymordował wszystkich jej mieszkańców. Do lipca 1943 w powiecie horochowskim dokonano napadów na 23 wsie polskie, w powiecie dubieńskim – na 15, w powiecie włodzimierskim – na 28 wsi.
Fala napadów rozpoczęta na wschodzie Wołynia przesuwała się systematycznie w kierunku zachodnim. Eksterminacja ludności polskiej w maju-czerwcu 1943 rozszerzyła się na powiaty dubieński, łucki i zdołbunowski, a w lipcu 1943 objęła wszystkie, poza powiatem lubomelskim ziemie Wołynia.
Osobne artykuły: Obrona Kut, Zbrodnia w Kundziwoli, Zbrodnie w Złoczówce, Zbrodnia w Niemili, Zbrodnia w Hurbach, Republika Kołkowska.
Najwięcej mordów dokonano latem 1943. Mordy niejednokrotnie miały miejsce w niedziele. Ukraińcy wykorzystywali fakt, że ludność polska gromadziła się podczas mszy w kościołach, więc często kościoły były otaczane, a wierni przed śmiercią niejednokrotnie torturowani w okrutny sposób (np. przecinanie ludzi na pół piłą do drewna, wyłupywanie oczu, palenie żywcem)[37][38].
Na 15 lipca (mając błędne informacje, że antypolska akcja zaplanowana jest na 20 lipca) Armia Krajowa zaplanowała przeprowadzenie antyukraińskiej akcji, polegającej na likwidacji aktywistów OUN-B, a mającej udaremnić akcję ukraińską. Całkowitym zaskoczeniem było wcześniejsze rozpoczęcie akcji przez Ukraińców[39].
Krwawa niedziela

O świcie (godzina 3.00 nad ranem) 11 lipca 1943 oddziały UPA dokonały skoordynowanego ataku na 99 polskich miejscowości, głównie w powiatach horochowskim i włodzimierskim[40] pod hasłem Śmierć Lachom[41]. Po otoczeniu wsi, by uniemożliwić mieszkańcom ucieczkę, doszło do nieludzkich rzezi i zniszczenia. Ludność polska ginęła od kul, siekier, wideł, kos, pił, noży, młotków i innych narzędzi zbrodni. Polskie wsie po wymordowaniu ludności były palone, by uniemożliwić ponowne osiedlenie. Była to akcja dobrze przygotowana i zaplanowana. Na przykład, akcję w pow. włodzimierskim poprzedziła koncentracja oddziałów UPA w lasach zawidowskich (na zachód od Porycka), w rejonie Marysin Dolinka, Lachów oraz w rejonie Zdżary, Litowież, Grzybowica. Na cztery dni przed rozpoczęciem akcji we wsiach ukraińskich odbyły się spotkania, na których uświadamiano miejscową ludność o konieczności wymordowania wszystkich Polaków. Rzeź rozpoczęła się około godz. 3 rano 11 lipca 1943 od polskiej wsi Gurów, obejmując swoim zasięgiem: Gurów Wielki, Gurów Mały, Wygrankę, Zdżary, Zabłoćce – Sądową, Nowiny, Zagaję, Poryck, Oleń, Orzeszyn, Romanówkę, Lachów, Swojczów, Gucin i inne. We wsi Gurów na 480 Polaków ocalało tylko 70 osób; w kolonii Orzeszyn na ogólną liczbę 340 mieszkańców zginęło 270 Polaków; we wsi Sądowa spośród 600 Polaków tylko 20 udało się ujść z życiem, w kolonii Zagaje na 350 Polaków uratowało się tylko kilkunastu.
Osobne artykuły: Zbrodnie w Dominopolu, Zbrodnia w Gurowie, Zbrodnia w Orzeszynie, Zbrodnia w Sądowej, Zbrodnia w Zagajach.
Również tego dnia rano 20-osobowa grupa napastników weszła w czasie mszy św. do kościoła w Porycku, gdzie w ciągu trzydziestu minut zabito ok. 100 ludzi, wśród których były dzieci, kobiety i starcy. Bandyci wymordowali wówczas wszystkich (ok. 200) Polaków mieszkających w Porycku. Podobne ataki na kościoły przeprowadzano w innych miejscowościach.
Osobne artykuły: Zbrodnia w Chrynowie, Zbrodnia w Porycku, Zbrodnia w Kisielinie.
Zabójstw dokonywano z wielkim okrucieństwem. Wsie i osady polskie ograbiono i spalono. Po dokonanych masakrach do wsi na furmankach wjeżdżali chłopi z sąsiednich wsi ukraińskich, zabierając całe mienie pozostałe po zamordowanych Polakach. Główna akcja trwała do 16 lipca 1943. W całym zaś lipcu 1943 celem napadów stało się co najmniej 530 polskich wsi i osad. Wymordowano wówczas siedemnaście tysięcy Polaków, co stanowiło kulminację czystki etnicznej na Wołyniu.
Osobne artykuły: Zbrodnia w Marii Woli, Zbrodnia w Majdańskiej Hucie, Zbrodnia w Rudni, Zbrodnie w Złoczówce, Zbrodnia w Kołodnie, Zbrodnia w Kupowalcach, Obrona Huty Stepańskiej i Wyrki.
Sierpień 1943

W sierpniu kontynuowano antypolską akcję w miejscowościach, które z różnych przyczyn ludobójstwo ominęło. Do zmasowanej akcji przypominającej atak z 11 lipca doszło w dniach 28-31 sierpnia, kiedy zaatakowano 85 miejscowości, głównie w powiatach kowelskim, włodzimierskim i nietkniętym dotąd przez rzezie powiecie lubomelskim[42]. 29 sierpnia UPA przeprowadziła akcję we wsiach Ostrówki i Wola Ostrowiecka w powiecie lubomelskim. Zabito wszystkich Polaków, spalono wszystkie budynki, zrabowano mienie i zwierzęta gospodarskie. W wyniku tej akcji we wsi Wola Ostrowiecka zginęło 529 osób, w tym 220 dzieci w wieku do 14 lat, a we wsi Ostrówki zamordowano 438 osób, w tym 246 dzieci do lat 14[43]. Łącznie w sierpniu 1943 dokonano napadów na 301 miejscowości i zamordowano co najmniej 8280 Polaków[44].
Osobne artykuły: Zbrodnie w Budach Ossowskich, Zbrodnia w Głęboczycy, Zbrodnia w Teresinie, Zbrodnia w Sokołówce (Wołyń), Zbrodnie w Gaju, Zbrodnia w Kątach, Zbrodnia w Ostrówkach, Zbrodnia w Woli Ostrowieckiej.
Wiarygodnie brzmi hipoteza Grzegorza Motyki, że przynajmniej w części przypadków tak krwawy przebieg akcji był zamierzony, mordy bowiem miały przerazić Polaków, uniemożliwić im stworzenie efektywnej samoobrony i zmusić Ukraińców do walki do upadłego, bez możliwości odwrotu. Zdaje się to potwierdzać informacja zamieszczona w jednym ze sprawozdań podziemia polskiego, że ulotki wzywające do opuszczenia Wołynia pojawiły się tylko w powiecie dubieńskim i krzemienieckim.[45]
W drugiej połowie 1943 UPA przeprowadziło akcję podziału między chłopów ukraińskich ziem pozostałych po zniszczonych osadach polskich i ziem folwarków znacjonalizowanych przez władze sowieckie po 1939, zaś od czerwca 1941 pozostających pod zarządem niemieckim.
Przełom 1943/1944
Po okresie względnego uspokojenia sytuacji w październiku-listopadzie 1943, pod koniec roku, szczególnie w czasie świąt Bożego Narodzenia na terenach całego Wołynia nastąpiła nowa fala zbrojnych antypolskich akcji nacjonalistów ukraińskich. Grupy UPA, wspomagane przez miejscową ludność ukraińską, uderzyły na skupiska ludności polskiej i bazy samoobrony w powiatach: rówieńskim, łuckim, kowelskim i włodzimierskim (tzw. "krwawe świętowanie").
Osobny artykuł: Zbrodnia w Janówce.
Do ostatniej fali napadów na Wołyniu doszło na początku 1944 r. Korzystając z wycofywania się garnizonów niemieckich przed następującą Armią Czerwoną, oddziały UPA i bojówki OUN atakowały pozbawioną obrony polską ludność. 2 lutego 1944 na drodze między Kuśkowcami Wielkimi a Śniegorówką zamordowano 129 uchodźców z Łanowiec. 13 lutego w kilku miejscowościach położonych w pobliżu Włodzimierza Wołyńskiego zabito łącznie około 140 Polaków. W tym samym miesiącu w klasztorze w Wiśniowcu bojówka SB OUN zamordowała około 300 osób, głównie kobiet i dzieci[46].
Osobny artykuł: Zbrodnie w Wiśniowcu.
Wiosną 1944 oddziały UPA przeniosły ciężar swych działań na ziemię lwowską i Podole, liczniej niż Wołyń zamieszkane przez Polaków[47] [48]. Ponadto na lewym brzegu Bugu doszło do eskalacji partyzanckich walk polsko-ukraińskich.
Osobne artykuły: Czystka etniczna w Małopolsce Wschodniej, Partyzanckie walki polsko-ukraińskie w latach 1944-1945.
Bardzo trudno dziś określić dokładnie liczbę pomordowanych Polaków. Jednym z powodów jest fakt, że niektóre miejscowości zostały zrównane z ziemią, a wszyscy ich mieszkańcy wymordowani. Ostrożne szacunki poparte materiałem dowodowym w postaci relacji tych, którzy przeżyli, pozwalają określić straty polskie na Wołyniu na 50–60 tys. pomordowanych w całym roku 1943 i początkach 1944, z czego 15 tys. do lipca 1943, zaś 17 tys. w lipcu 1943. Duża grupa ludności polskiej szukała schronienia w miastach pod opieką Niemców, ok. 5–7 tys. trafiło do partyzantki sowieckiej. Łączne straty ludności polskiej Wołynia obejmujące zabitych, rannych, deportowanych (i zamordowanych po aresztowaniu) przez NKWD w latach 1939–1941 na Syberię i do Kazachstanu (ok. 45 tys. ludzi)[49], zamordowanych przez NKWD w więzieniach w Łucku, Równem i pomniejszych w czerwcu 1941 (po agresji III Rzeszy na ZSRR – p. ks. Władysław Bukowiński), wywiezionych na roboty do Niemiec (do czerwca 1943–25 tys. Polaków)[50], zamordowanych w czasie pacyfikacji przez policję niemiecką i uciekinierów wyniosły w okresie 1939–1945 około 150 tysięcy osób. Polskie podziemie (Okręgowy delegat rządu) w raporcie z 7 października 1943 r. (a więc po największej fali mordów) oceniało liczbę ludności polskiej na 170 tys. skupionej w 11 miastach powiatowych oraz w 25 bazach obronnych[51].
Na obszarze województw lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego w analogicznych napadach zginęło w r. 1944 ok. 30–40 tys. Polaków, w województwach poleskim i lubelskim 10–20 tys.[52] – w sumie wraz z wołyńskim ofiarami czystek etnicznych padło 80–100 tys. osób narodowości polskiej[53]. Łączną liczbę ofiar ukraińskich na tym samym terenie szacuje się na nie więcej niż 30 tys. osób[54],przy czym za najbardziej prawdopodobny przyjmowany jest przedział 10–20 tys. ludzi[55].
Polska samoobrona

Wraz ze wzrostem zagrożenia napadami ukraińskimi na polskie wsie, na przełomie 1942/1943 zaczęły powstawać samorzutnie pierwsze oddziały samoobrony. Były one nieliczne, słabo uzbrojone i ich działalność ograniczała się do patrolowania okolicy i ostrzegania przed atakiem. W 1943 roku na Wołyniu powstało nieco ponad 100 ośrodków samoobrony kierowanych w początkowej fazie ich tworzenia przez władze cywilne. Pierwsze placówki samoobrony powstały w miejscowościach: Jeziory, Szachy, Serniki, Swarycewicze, Borowe, Dubrowica, Wołczyce, Huta Stepańska, Dobryń, Nowosiółki, Ostrowsk, Wieluń, Biała, Komary, Huta Sopaczewska, Hały. W powiecie kostopolskim zorganizowano placówki samoobrony we wsiach: Głuszków, Moczulanka, Nowiny, Stara Huta, Bronisławówka, Rudnia, Stryj, Mokre, Myszków, Zawołocz, Marulczyn, Woronusze, Jakubówka. Szczególnie duża baza powstała w rejonie Starej Huty, gdzie 14 wsi utworzyły wspólny system obrony z ośrodkiem dowodzenia w Starej Hucie.
Drugą dużą bazę zorganizowano w Przebrażu. Wieś zamieniono w obóz warowny. Siły samoobrony stanowił batalion w składzie 4 kompanii. W organizacji samoobrony, uzbrojeniu i przeszkoleniu jej członków pomocy udzielił Inspektorat Łuck AK. Latem 1943 siły w Przebrażu to już siedem kompanii i szwadron zwiadu konnego. Ogółem około 1 000 ludzi stanęło pod bronią.
W rejonie na południu od Kowla zorganizowano placówki samoobrony we wsiach: Zasmyki, Janówka, Radomle, Lityń, Ossa, Wierzbiczno, Suszybaba, Lublatyn, Zielona, Różyn, Stara i Nowa Dąbrowa.
Na północ od Włodzimierza Wołyńskiego utworzono samoobronę we wsiach: Spaszczyzna, Wodzinów, Wodzinek, Bielin, Sieliski, Aleksandrówka, Marianówka. Do największych baz samoobrony należały: Przebraże, Huta Stepańska, Pańska Dolina, Stara Huta, Zasmyki, Bielin. Mniejsze ośrodki nie wytrzymały naporu ukraińskich nacjonalistów i zostały zniszczone. Tylko z niektórych mieszkańcy wsi zdołali przedostać się do miast lub większych ośrodków samoobrony.
Ta taktyka nie zapobiegała mordom, dlatego też w lipcu 1943, Okręgowa Delegatura Rządu na Wołyniu wydała instrukcje o tworzeniu baz samoobrony i oddziałów partyzanckich. Była to inicjatywa spóźniona, gdyż w lipcu 1943 ofiarami ludobójstwa padło już około 30 tys. polskiej ludności cywilnej. Z powstałych pojedynczych placówek samoobrony do wkroczenia na tereny Wołynia przetrwało tylko kilkanaście, natomiast w przypadku większych baz samoobrony (składających się z kilku sąsiednich wsi polskich otoczonych różnego rodzaju umocnieniami polowymi) wspomaganych przez oddziały partyzanckie na ogólną liczbę 16, rozbite przez UPA zostały tylko dwie. W styczniu 1944 z oddziałów partyzanckich na tym terenie utworzono 27 Wołyńską Dywizję Piechoty. Powstanie samoobrony na Wołyniu poważnie ograniczyło rozmiary polskich strat, ale nie zapobiegło ludobójstwu Polaków[56].
Osobny artykuł: Polska samoobrona na Wołyniu.
Polski odwet

Na początku stycznia 1944 roku, po przekroczeniu przez Armię Czerwoną przedwojennej granicy Polski dowództwo AK zarządziło mobilizację oddziałów partyzanckich na Wołyniu i podjęło decyzję o rozpoczęciu akcji Burza. 28 stycznia 1944 r. utworzono 27 Wołyńską Dywizją Piechoty AK[57].
Osobny artykuł: 27 Wołyńska Dywizja Piechoty.
Osobny artykuł: Akcja Burza na Wołyniu.
Oprócz działań przeciwko Niemcom, dywizja przeprowadziła 16 większych akcji bojowych przeciw oddziałom UPA, usuwając częściowo zagrożenie dla polskiej ludności cywilnej na zachodzie Wołynia[11].
Szacowana liczba ofiar

Ofiary polskie i prowadzone śledztwa
Ryszard Torzecki szacował straty polskie na tym obszarze na 30–40 tys. osób[58]. Według badań przeprowadzonych przez Władysława i Ewę Siemaszków, na Wołyniu zginęło co najmniej 36 543–36 750 znanych z nazwiska Polaków, oraz dalsze kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy, których okoliczności śmierci nie są znane, co daje łączną liczbę 50–60 tys. zamordowanych Polaków[59]. Analogiczną wielkość podają Grzegorz Motyka[60] i Jan Kęsik[61]. Liczba 50-60 tys. zamordowanych Polaków jest obecnie uznawana za najbardziej realną przez polskich historyków[62].
Część danych opracowanych przez Siemaszków jest podważana przez ukraińskiego krajoznawcę Jarosława Caruka, który na podstawie własnych badań w rejonie włodzimierskim twierdzi, że autorzy ci zawyżyli liczbę polskich ofiar o 1916 osób, zaś ilość ofiar ukraińskich zaniżyli o 1184 osoby[63]. Ustalenia Caruka są kwestionowane przez polskich świadków[64]. Grzegorz Hryciuk krytykuje je za ślady zbyt daleko posuniętego "literackiego talentu autora"[65], Grzegorz Motyka wskazuje na przypisywanie Polakom przez Caruka zbrodni niemieckich[66]. Liczb podawanych przez Jarosława Caruka nikt nie weryfikował[67].
Śledztwa w sprawie zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej Wołynia i Podola prowadzą obecnie terenowe oddziały Instytutu Pamięci Narodowej[68].
Oddziałowa Komisja ŚZPNP w Rzeszowie – prowadzi "śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej zamieszkałej na terenie pow. przemyskiego w latach 1944-1948" [69].
Ryszard Szawłowski w artykule Genocidum atrox, publikowanym również jako Trzy ludobójstwa[70] postawił tezę o równoważności zbrodni dokonanych przez III Rzeszę, ZSRR i nacjonalistów ukraińskich, przy nadaniu zbrodniom ukraińskim klasyfikacji wyższej od zbrodni niemieckich i sowieckich[71].
Zbieranie historycznych świadectw zbrodni

Prócz instytucji państwowych powołanych ustawowo do badania, dokumentowania i ścigania zbrodni przeciwko narodowi polskiemu jak Instytut Pamięci Narodowej, badaniem i dokumentowaniem zbrodni ukraińskich nacjonalistów zajmują się organizacje społeczne , w tym Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, założone w 1992 Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów z siedzibą we Wrocławiu, które wydaje kwartalnik Na Rubieży i działający od 1982 (do 1989 w podziemiu) Ośrodek "Karta" wydający kwartalnik "Karta". Karta uczestniczyła w organizacji w latach 1997–2005 serii seminariów historyków polskich i ukraińskich, poświęconych wzajemnym stosunkom w okresie II wojny światowej. Owocem seminariów jest dziesięciotomowa seria "Polska-Ukraina. Trudne pytania" zawierająca opracowania przygotowane w trakcie seminariów. Współwydawcami serii były Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej i Ośrodek "Karta".
Ofiary innych narodowości [edytuj]
Nacjonaliści ukraińscy mordowali także Żydów i Ukraińców nieprzychylnych UPA, pomagającym Polakom i kolaborantów z okresu pierwszej okupacji sowieckiej 1939-1941. Wiele ofiar było też wśród osób z małżeństw mieszanych. Wg wyliczeń Siemaszków na Wołyniu podczas w latach 1941–1945 r. z rąk nacjonalistów ukraińskich zginęło: 846–847 Ukraińców, 1210 Żydów, 342 Czechów, 135–136 Rosjan i 70 osób jeszcze innej narodowości[72].
Zdaniem Grzegorza Motyki na Wołyniu zginęło ok. 2–3 tysięcy Ukraińców[73]. Grzegorz Hryciuk szacuje tę wielkość na 2–2,2 tys. osób[61], Wołodymyr Serhijczuk mówi ogólnie o "kilku tysiącach"[74].
Ofiarami czystki etnicznej była również niewielka społeczność polskich Ormian w Galicji, mordowanych za przywiązanie do polskości (pamiętano, że arcybiskup ormiański Józef Teodorowicz zdecydowanie opowiadał się za przynależnością Lwowa do Polski). W dniach 19- 21 kwietnia 1944 r. w Kutach nad Czeremoszem na Pokuciu (zwanych małą stolicą Ormian polskich), zamordowano ok. 500 polskich Ormian i Polaków[75].
Straty materialne

Oprócz dużej ilości ofiar, antypolskie akcje nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu doprowadziły do olbrzymich strat materialnych. Zdołano ustalić, że z ogólnej liczby 1150 wiejskich osad polskich w których znajdowało się 31 tys. zagród, oddziały ukraińskie zniszczyły 1048 osiedli i 26 167 zagród[76]. Ponadto z 252 kościołów i kaplic zniszczonych zostało 103 obiekty[77].
Już 16 października 1943 r. dowódcy Okręgu Wojskowego UPA Turiw nakazywali swoim oddziałom blokady gospodarcze miast, tak aby zabrakło w nich chleba dla uchodźców i usuwanie śladów polskości poprzez rozbieranie bądź palenie domów. Dalsze usuwanie materialnych przejawów obecności Polaków na Wołyniu było przeprowadzane zgodnie z rozkazem OUN z 2 lutego 1944 r.[78][79]
[...] 7. Likwidować ślady polskości [...].
a) Zniszczyć wszystkie ściany kościołów i innych polskich budynków kultowych,

b) Zniszczyć drzewa przy zabudowaniach tak, aby nie pozostały nawet ślady, że tam kiedykolwiek ktoś żył, ale nie niszczyć drzew owocowych przy drogach,

c) do 21 XI 1944 roku zniszczyć wszystkie polskie chaty, w których poprzednio mieszkali Polacy [...]. Zwraca się uwagę raz jeszcze na to, że jeżeli cokolwiek polskiego pozostanie, to Polacy będą mieli pretensje do naszych ziem.
Uchwała Sejmu w sprawie tragicznego losu Polaków na Kresach Wschodnich
W sprawie zbrodni ludobójstwa popełnionych w latach 1939–1945 na terenie województwa wołyńskiego przez nacjonalistów ukraińskich toczy się śledztwo IPN[80].
2003 (sondaż OBOP). W chwili obecnej 49% Polaków nie wie nic, 17% "coś słyszało, ale dokładnie nie wie, o co chodzi", 20% "wie, ale mało" a tylko 14% "wie dużo" o ludobójstwie nacjonalistów ukraińskich w latach II wojny światowej.
10 lipca 2003 w 60 rocznicę rzezi wołyńskiej, lider Prawa i Sprawiedliwości, późniejszy premier Jarosław Kaczyński powiedział "To, co się stało przed 60 laty na Wołyniu, a później w innych częściach Galicji Wschodniej – to było ludobójstwo! To było ludobójstwo w najczystszym tego słowa znaczeniu! To było ludobójstwo na wielką skalę i każdy, kto nie chce tego powiedzieć, każdy, kto tego po prostu nie mówi – kapituluje przed zbrodnią, zapewnia triumf zbrodniarzom. [...] Jeżeli w jakikolwiek sposób relatywizujemy, zmniejszamy wagę, nie określamy w sposób adekwatny właśnie, czyli jako ludobójstwo, masowego zabijania Polaków – to stwarzamy podstawę do powtórzenia tego rodzaju wydarzeń!"
11 lipca 2003, w 60 rocznicę mordu w Porycku, prezydenci Polski (Aleksander Kwaśniewski) i Ukrainy (Leonid Kuczma) odsłonili w Porycku pomnik pomordowanych. Prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział wówczas: " Trzeba jednak tutaj wyrazić moralny protest wobec ideologii, która doprowadziła do "akcji antypolskiej", zainicjowanej przez część Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii. Wiem, że te słowa wielu mogą zaboleć. Ale żaden cel, ani żadna wartość, nawet tak szczytna jak wolność i suwerenność narodu, nie może usprawiedliwiać ludobójstwa, rzezi cywilów, przemocy i gwałtów, zadawania bliźnim okrutnych cierpień."
29 października 2007 – projekt uchwały w sprawie uznania za ludobójstwo rzezi dokonanych na Polakach przez Ukraińców na Wołyniu w latach 1942–1944 został zredagowany przez czterech polskich eurodeputowanych wybranych z listy Ligi Polskich Rodzin[81] i przedstawiony wszystkim delegacjom do Parlamentu Europejskiego[82]. Projektu uchwały nie poddano jednak pod głosowanie[83].
17 maja 2008 odbyła się w Warszawie konferencja międzynarodowa: Polska-Ukraina przyjaźń i partnerstwo (OUN-UPA hańba i potępienie).
10 lipca 2008 odbyła się w Warszawie, w galerii Porczyńskich, konferencja naukowa: 65. rocznica eksterminacji ludności polskiej na Kresach Wschodnich dokonanej przez nacjonalistów ukraińskich.
29 września 2008 roku Sejmik Województwa Dolnośląskiego uczcił 65 rocznicę ludobójstwa ludności polskiej na Wołyniu – Kresach południowo-wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej specjalną uchwałą[84].
Działa Ogólnopolski Komitet Budowy Pomnika Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA[85], odsłonięcie nastąpi prawdopodobnie we wrześniu 2009 na placu Szembeka w Warszawie[86]. Wcześniej planowano wzniesienie pomnika na placu Grzybowskim, przeciwko formie (pięciometrowe drzewo ze skrzydłami zamiast konarów z przybitymi do pnia zwłokami dzieci) protestowali wówczas m.in. Agnieszka Holland i Bronisław Geremek[87].
15 lipca 2009 r. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął przez aklamację uchwałę w sprawie tragicznego losu Polaków na Kresach wschodnich w 66. rocznicę rozpoczęcia przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię na Kresach II Rzeczypospolitej tzw. antypolskiej akcji – masowych mordów o charakterze czystki etnicznej i znamionach ludobójczych[88].
27 października 2009 r. Sejmik Województwa Opolskiego oddał cześć Polakom i obywatelom II Rzeczypospolitej Polskiej innych narodowości, pomordowanym na Kresach Rzeczypospolitej, a także złożył hołd żołnierzom Samoobrony Kresowej, oraz Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich, którzy podjęli bohaterską walkę w obronie polskiej ludności cywilnej[89].
28 grudnia 2009 r. Sejmik Województwa Podkarpackiego złożył hołd obywatelom Polakom i obywatelom II RP zamordowanym na Kresach i potępił zbrodnie OUN-UPA[90].Zaczęła się prawdziwa masakra. Zewsząd dochodziły krzyki ludzi, wołanie o pomoc. Wszystko się paliło, płonęły domy, plebania. Jęki ludzi mieszały się z rykiem oszalałego bydła, wyciem psów, rżeniem koni, kwikiem świń. W powietrzu dym, smród, śmiertelna groza.

Rzeź trwała niemal przez całą noc. Słyszeliśmy przerażające jęki, ryk palącego się żywcem bydła, strzelaninę. Wydawało się, że sam Antychryst rozpoczął swoją działalność!

 Wyjrzałam przez okno. Było jasno jak w dzień, to płonęły we wsi budynki. [...] Wokół słychać było krzyki rannych, mordowanych i konających, rżenie koni i ryk bydła, skowyt psów i strzelaninę. Wybuchy granatów, trask płonących budynków i widoczne morze płomieni.

To było prawdziwe piekło na ziemi.

...zobaczyłyśmy czerwone niebo, wyszłyśmy na podwórze i zobaczyłyśmy płonącą Trójcę – płonęła polska wieś, wiatr od wschodu niósł echo i krzyki: “ratunku, ratunku!”. Stałyśmy przy płocie – było słychać trzaski płonących belek. To było straszne! Paląca się wieś i rozpaczliwe krzyki ludzkie.

Słychać było strzały, krzyk mordowanych ludzi i ryk palonego żywcem bydła. Płomienie i dym zasłaniały cały horyzont. Widok był potworny. Tego zapomnieć się nie da. Byliśmy przerażonymi i bezsilnymi obserwartorami tego piekła.

Widok, jaki ukazał się moim oczom, był przerażający. Wokół płonęły budynki, słychać było przeraźliwe krzyki palących się ludzi, wyły psy, zewsząd unosił się swąd palonych ludzkich ciał i bydła.

... i wtedy zobaczyłem sąd ostateczny: cała wieś Szerokie Pole płonęła, lamenty, krzyki ludzkie, salwy karabinowe, ryk bydła, kwik koni i świń palących się w oborach [...]. Słyszałem po sąsiedzku głos Kazi, konającego Wojtka Pęka i wołanie: „Mamo, mamo”, i jej matki, „Jezu, Jezu!” oraz Pęka Wojciecha: „Dzieci, chodźcie do mnie, idziemy do nieba, bo to sąd ostateczny” (był baptystą).

 Słyszałam krzyki, straszny ryk bydła, strzelanie, to było piekło na ziemi.

Tam siedziałem w zbożu, wszystko widziałem i słyszałem, co się we wsi wyrabiało – jeden krzyk, pisk, ryczenie krów i taka strzelanina, że trudno wszystko opisać...

W tym dnu zagłady ludności polskiej, jak wspominali ci, co ocaleli, niebo pokryły ciemne chmury tworząc kształt krzyża.

Była to straszliwa noc. Słychać było bez przerwy serie wystrzałów, rozpaczliwe jęki mordowanych ludzi, trzask palących się budynków, wycie psów, ryk bydła, bicie dzwonów z naszego kościoła.

Spokojny niedzielny poranek, dzień poświęcony Bogu, zamienił się w piekło.

Wokół nas płonęły budynki, słychać było strzały, ryk bydła, skowyt psów i przeraźliwe krzyki ludzkie.

Widziałem z góry wszystko jak na dłoni. Wiele budynków płonęło, bydło ryczało, psy wyły. Sprawiało to niesamowite wrażenie.

Słyszeliśmy w tym czasie straszne krzyki, nie dające się opisać ludzki jęki. Wołanie do Boga i ludzi o pomoc.

Za oknem trwała orgia sądu szatańskiego! Wszystko dokoła płonęło, przed oknami wyło pędzące w różne strony bydło: konie, krowy, świnie, kury, indyki, kaczki i gęsi.

Słyszałyśmy krzyki ludzi, przerażone głosy palonych żywcem zwierząt – prawdziwe piekło.

 Ludzie w popłochu, widząc palące się budynki, ryczące bydlo, ratowali się ucieczką. Napadnięci ginęli od kul i noży. Krzyki i jęki, wycia palących się zwierząt, dolatywały do moich uszu. Nie zapomnę tego do śmierci…

Krzyk i jęk tych niewinnych dzieci żywcem palących się [do] dzisiaj słyszę.

W mojej pamięci na zawsze pozostał obraz pożarów, krzyki i jęki ludzi mordowanych przez banderowców.

Do końca życia nie zapomnę tych przerażających ludzkich jęków, wycia psów, ryku palonego bydła oraz tej łuny pożarów, dymu i zapachu palącego się ludzkiego ciała.

Jeszcze dziś, gdy wspominam, stają mi przed oczyma: dopalające się domy, leżące przy nich zwłoki pomordowanych i ci biedni, znajomi ludzie, którzy zostali przy życiu, opłakujący swoich bliskich.

Do dziś, gdy przypomnę sobie ten tragiczny zimowy wieczór, wydaje mi się, że słyszę jęki matki, ojca i brata.

Widziałam straszliwe rzeczy, które po dziś dzień pozostawiły w mojej podświadomości lęk. Widziałam palonych żywcem ludzi, widziałam niemowlęta i małe dzieci z roztrzaskanymi główkami lub poprzebijane bagnetami.

Do dziś przeżywam tamte chwile i nieraz słyszę, jak przez sen, straszne jęki konających, mordowanych i palonych żywcem ofiar. Do dziś słyszę pijackie śpiewy i wrzaski morderców [...]. Były to rzeczywiście szatańskie wrzaski…

Pamiętam ten straszliwy widok, palące się budynki, swąd i ryk palonego bydła, krzyki, płacz, szukanie swoich rodzin i strach przed nowym napadem.

Pamięć o tym bestialskim morderstwie pozostała mi na zawsze w pamięci i czasami wraca jak straszliwy nocny koszmar.

Pamiętam czerwone kałuże i strugi krwi na zaśnieżonych drogach [...]. Słychać było płacz, lament, błagania schwytanych [...].

Widziałam więc to piekło na ziemi i widzę do dziś... i słyszę, bo w czasie mordów krzyczeli ludzie, ryczały krowy i wyły psy.

Pamiętam to piekło na ziemi! Zewsząd strzały, ogień, krzyki i jęki konających.

Kiedy dobiegliśmy na wzgórza, zatrzymaliśmy się na chwilę. Stąd widać było doskonale palące się nasze budynki we wsi. [...] Wtedy uzmysłowiliśmy sobie, że przeżyliśmy piekło i śmierć.

To, co zobaczyłem na własne oczy, było straszne. Wszędzie zgliszcza, dopalające się zabudowania i smugi czarnego dymu snujące się po ziemi. Wszędzie pełno zwęglonych ciał ludzkich, martwego bydła, koni, krów, świń i psów. Wokół straszliwy smród. Nie było czym oddychać. Nad zniszczoną wsią krążyły stada kruków.

...wykopano ogromny dół, gdzie składano ciała pomordowanych. [...] Ludzie zbiegli się z całej okolicy, by rozpoznać swych najbliższych. Jedni rwali sobie włosy z głowy, kobiety spazmowały, inni biegali jak opętani, wołali o pomstę do nieba, płakali, krzyczeli.

Kiedy skończyliśmy odmawiać druga bolesną część świętego różańca, mama pobłogosławiła nas i dała nam święte obrazki. Ja dostałem obrazek z Aniołem Stróżem, który przeprowadza przez wąską kładkę położoną nad rwącą rzeką dwoje małych dzieci. Z nim to przeszedłem przez śmierć do życia, bym mógł teraz zdać Światu relację z tych zbrodni.

Doznane przeżycia pozostały na zawsze w pamięci. Często jednak zadaję sobie i innym pytanie, jak mogło dojść do takiego zwyrodnienia, ludobójstwa prawie w środku Europy Kto ponosi za to odpowiedzialność? Dlaczego jeszcze do dziś te zbrodnie są przemilczane?. opr(vz).

Poprawiony: środa, 06 lipca 2011 06:50

Wpisany przez opr.vz.   

Za: Radio Pomost - Arizona