Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
W ostatnich latach daje się zauważyć (także na blogowisku) ciekawe i jakże zabawne zjawisko ludzi będących formalnie katolikami, ale w pewnych sprawach kwestionujących nauczanie Kościoła katolickiego, Nieomylne Magisterium, katolicką naukę społeczną czy katechizm. Co więcej, osoby uprawiające ten proceder zarzucają tym, którzy stoją na gruncie nauczania KK pychę, ciągotki do umoralniania tych kwestionujących nauczanie KK czy wręcz uzurpowanie sobie posiadania monopolu na niebo.

Dla mnie jest to zabawny argument, który wzbudza u mnie uśmiech (także politowania nad takim osobnikiem), bo przecież te osoby, które stoją na gruncie nauczania KK i przyjmują w całości, to nauczanie są pokorne wobec Nieomylnego Magisterium oraz ponad dwóch tysięcy lat istnienia Kościoła katolickiego. To przecież ci domorośli pseudoreformatorzy nauczania KK stawiają siebie w pozycji mądrzejszych od całej armii wybitnych teologów i filozofów. To przecież ci domorośli pseudoreformatorzy, którzy chcą np. znieść niektóre sakramenty stawiają się ponad dwudziestowiekową Tradycją KK, który przetrwał różne zawieruchy dziejowe i przetrzymał sztormy na wzburzonym oceanie historii ludzkości. A już najbardziej mnie bawi fakt, że najczęściej bywa tak, że taki pseudoreformator nie zna nawet podstaw dziecięcego katechizmu, ale wielce zabiera się za reformowanie Kościoła. Jaja jak berety.
Dlatego takie osoby wzbudzają u mnie wesołość, bo jakież trzeba mieć rozbuchane ego (mam na myśli ludzi podających się za katolików) i nie mieć żadnego, literalnie żadnego dystansu do samego siebie, aby próbować kwestionować Nieomylne Magisterium KK? Przecież taka osoba robi się mądrzejszą nie tylko od obecnego papieża, ale także od poprzednich oraz całych zastępów wybitnych teologów, filozofów oraz świętych.

No więc kogo tutaj zżera pycha? Tych, którzy pokornie, w całości przyjmują nauczanie KK i trzymają się tegoż nauczania, czy tych domorosłych pseudoreformatorów? Kto tutaj się wywyższa? A jeśli taka osoba, która trzyma się nauczania KK zwraca uwagę takiemu pseudoreformatorowi, to przecież nie robi tego z pychy, ale z obowiązku, bo właśnie obowiązkiem katolika jest zwrócić uwagę bratu w wierze, że wszedł na ścieżkę doktrynalnego błędu. I nie ma tutaj żadnej pychy czy wywyższania się tylko zasada św. Augustyna: „Nienawidź błędu, kochaj błądzącego”.

Bywa, że ze strony pseudoreformatora pada zarzut, że osoby trzymające się nauczania KK (potocznie zwane: frontem katechetycznym) mają nienawiść do osoby kwestionującej to nauczanie. Pomijam kwestię, że jest to argument wypisz wymaluj wyjęty z arsenału „Gazety Wyborczej”, jednakże napiszę sam za siebie: jestem katolikiem-amatorem i bynajmniej nie jestem wzorem cnót- jestem przeciętnym, zwykłym człowiekiem jakich w Polsce są miliony. Natomiast znam nauczanie KK, katechizm i trzymam się tego. Nieomylne Magisterium KK, to jest to, co czyni, że wiem, iż stoję na twardym fundamencie Prawdy oraz realizmu i nie wejdę na ruchome piaski relatywizmu.

Gdy zauważam, że jakiś znajomy katolik głosi poglądy, które stawiają go poza Kościołem zwracam mu na to uwagę i koniec, kropka. Nic więcej. Bo to jest sprawa pomiędzy tym człowiekiem i Panem Bogiem. Moim obowiązkiem jest tylko zwrócić uwagę na to, że jest w błędzie. A co on dalej z tym zrobi, to mnie to ani ziębi, ani grzeje i nigdy nie wpłynęło na moje prywatne relacje z taką osobą. Niech on tam sobie robi i głosi poglądy jakie chce. Zwróciłem mu uwagę- wykonałem swój obowiązek i tyle. Nigdy nikogo na siłę nie przekonywałem i nie będę. Ma człowiek rozum i wolną wolę, więc niech postępuje jak uważa, ale musi pamiętać o tym, że głosząc pewne poglądy, stojące w jawnej sprzeczności z Nieomylnym Magisterium sam siebie stawia poza Kościołem. Nikt go nie wyrzuca- paradoksalnie on sam siebie usuwa poza obręb KK.

Dlatego z dystansem patrzę na takie miotanie się pseudoreformatorów. Niech sobie głoszą poglądy jakie chcą (przynajmniej jest z nich ubaw). Dzięki Bogu mamy wspaniałego Ojca Świętego Benedykta XVI, który w swoim pontyfikacie kładzie nacisk na nauczanie i powrót do wielowiekowej Tradycji. Przywrócił należne miejsce Mszy Świętej po łacinie w rycie trydenckim. Powoli, aczkolwiek systematycznie porządkuje Kościół. Niedawno wyniósł na ołtarze nawróconego z ewangelicyzmu na katolicyzm Johna Henry’ego kardynała Newmana, co jest wyraźnym znakiem dla wiernych, że należy trzymać się nauczania Kościoła, sakramentów, katechizmu i trwać przy prymacie papieskim. Za to wszystko jako katolik- amator jestem wdzięczny Jego Świątobliwości Benedyktowi XVI. Zachowując optymizm i radość zakończę w ten sposób: front katechetyczny rulez!

Amator

Za: http://amator.blog.onet.pl/