Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Oświadczenie CDU/CSU w sprawie tzw. wypędzonych to jeszcze jeden dowód na to, że polska polityka historyczna ponosi porażkę za porażką. Przecież to tylko jeden z wielu przypadków, z jakimi mamy do czynienia w ostatnich latach. Media na świecie notorycznie kontynuują pisanie o „polskich obozach koncentracyjnych”, mimo szybkich i ostrych protestów polskich ambasad i samego MSZ. W świadomości zachodnich elit nie „docenia” się także naszego wkładu w tzw. obalenie komunizmu, czego przykładem był spot wyprodukowany przez Komisję Europejską. Za symbol upadku poprzedniego systemu uważa się na Zachodzie zburzenie muru berlińskiego, podczas gdy my chcielibyśmy, żeby uznano za decydujące wysiłki Papieża-Polaka i „Solidarności”.

Ale to nie wszystko – klęska naszej polityki historycznej to także ostentacyjna gloryfikacja na Ukrainie zbrodniczej organizacji OUN-UPA, litewskie zacieranie śladów polskości Wilna i Wileńszczyzny, i w ogóle fałszowanie przez Litwinów historii tej ziemi.  Jest to tym bardziej dotkliwe, że dzieje się to w państwach, które uznaje się u nas za najbliższych sojuszników.
Pojawia się pytanie – z czego to wynika? Czy wszyscy się przeciwko nam sprzysięgli? Czy jesteśmy mało skuteczni? A może po prostu nie lubi się naszej nachalności i wyzywającego cierpiętnictwa? Na pewno przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Na „odcinku” niemieckim mamy do czynienia z wielką różnicą potencjału. Weźmy chociażby tak ważny instrument jakim jest dzisiaj kino – Niemcy produkują od kilku lat całą masę filmów, w których naród niemiecki przedstawiony jest jako ofiara wojny. To nieprawda, że nie mówi się w nich o odpowiedzialności Hitlera i NSDAP, ale twórcy tych filmów dokonują istotnego, bardzo jasno zarysowanego rozgraniczenia – naród i partia hitlerowska. Naród cierpi, walczy, ginie, ratuje co może, a partia tenże naród lekceważy, wykorzystuje, oszukuje i często zabija.

Filmy te, znakomicie zrobione, świetnie grane przez aktorów i kręcone z wielkim rozmachem – odgrywają ogromną rolę w kształtowaniu współczesnej opinii niemieckiej na wojnę. Nie tylko zresztą opinii niemieckiej, bo takie filmy jak „Upadek” czy „Drezno” dotarły do masowego odbiorcy na całym świecie. Ba, nawet Hollywood kręci już filmy o „dzielnych Niemcach” (vide: „Walkiria”). My na tym tle nie istniejemy – filmy z okresu PRL uznaje się obecnie za „niesłuszne”, a nowych się zwyczajnie nie kręci, a jeśli już, to dotyczą prawie wyłącznie naszych rozrachunków z Rosją.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Tekst z książki doktora Dariusza Ratajczaka z 1999 r., w którym zreferował poglądy rewizjonistów Holocaustu. Został za to wyrzucony z Uniwersytetu Opolskiego, stracił przyjaciół z uczelni, żona z dziećmi też od niego odeszła. Polecam alternatywne spojrzenie na “mit założycielski” religii poprawności politycznej. - portal Wolność i Kapitalizm

REWIZJONIZM HOLOCAUSTU

Od polowy lat 70-tych Holocaust, traktowany jako religia, jako coś wyjątkowego, nie mającego precedensu w dziejach świata, zaczyna spotykać się z odporem ze strony historyków-rewizjonistów.
Krytykują oni nie tylko jego wyjątkowość, ale także rewidują dotychczasową wersję wydarzeń. Innymi słowy poddają rewizji oficjalnie podawaną liczbę Żydów zgładzonych podczas wojny, a także sposoby ich uśmiercania.
Ludzie ci traktowani są przez wyznawców religii Holocaustu, a więc zwolenników cenzury i narzucania opinii światowej fałszywego, propagandowego obrazu przeszłości, jako szarlatani, neonaziści i skrajni antysemici.

Argument to chyba chybiony, gdyż ruch historycznego rewizjonizmu, którego elementem (co prawda ważnym) jest nonkonformistyczne podejście do Holocaustu, nie jest jednorodny. Zaangażowani są w nim historycy-zawodowcy, amatorzy, całe instytucje. Nie ma on jednego oblicza ideowo-politycznego. Występują w nim postawy rozciągające się od skrajnej prawicy po skrajną lewicę, a rewizjoniści to ludzie wszystkich ras i wielu narodowości, włącznie z Żydami.

I jeszcze jedna uwaga porządkująca: rewizjonizm historyczny, zauważalny w USA i Europie Zachodniej, a ostatnio w jej środkowo-wschodniej części (może najmniej w Polsce), stara się zwalczać tzw. utarte prawdy nie podlegające z różnych - propagandowych, politycznych, “biznesowych” - względów krytyce. Problem jest więc bardzo szeroki. My skoncentrujemy się tylko na Holocauście.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Zobacz także "Związek Socjalistycznych Republik Europejskich? "


 W związku z intensyfikacją działań lewicowych oligarchów z Brukseli na rzecz stworzenia totalitarnego superpaństwa europejskiego, Włodzimierz Bukowski przestrzega przed tworzeniem się „nowego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich”. Były dysydent i wieloletni więzień sowieckich łagrów twierdzi, że Unia Europejska jest niepokojąco podobna w swoich założeniach ideologicznych oraz metodach działania do Związku Radzieckiego – informuje portal LifeSiteNews.com.

W najnowszej, opartej na dokumentach, książce, zatytułowanej „Brytania na krawędzi” Bukowski pisze: „To jest naprawdę zaskakujące dla mnie, że dopiero co pogrzebawszy jednego potwora, jakim był Związek Radziecki, tworzy się inny zadziwiająco podobny, jakim jest Unia Europejska. Ta samo ideologia – pisze dysydent – jest podstawą obu systemów. Unia Europejska jest starym modelem sowieckim prezentowanym w przebraniu zachodnim”.

Bukowski, podobnie jak wiele innych znanych i mniej znanych osób obawiających się totalitaryzmu europejskiego, przestrzega przed lewicowymi oligarchami z Brukseli, którzy wraz ze swymi sojusznikami z parlamentów narodowych są w trakcie procesu tworzenia nowego komunistycznego superpaństwa zwanego Europą, w którym krajowa suwerenność i demokracja stracą jakiekolwiek znaczenie.

Stwierdził on, że Unia Europejska do zwalczania opozycji stosuje „intelektualny gułag znany jako polityczna poprawność”. „Kiedy ktoś próbuje mówić zgodnie ze swoimi przekonaniami na temat rasy lub płci, lub jeśli poglądy te odbiegają od tych zaakceptowanych, poddawany jest ostracyzmowi. To początek gułagu. Początek utraty wolności” – podkreśla były więzień sowieckich zakładów psychiatrycznych.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Na jednym z portali internetowych opublikowano ciekawy tekst pt. „Czy Europa jednoczy się pod czujnym okiem esesmanów ?”. Brytyjski pisarz i publicysta mieszkający w Budapeszcie opisuje tzw. Raport Czerwonego Domu, trzystronicowy dokument, który jest bardzo ciekawym źródłem dla poszukujących korzeni współczesnej Unii Europejskiej. Czerwony dom to nazwa strasburskiego hotelu, w którym we wrześniu 1944r. miało dojść do spotkania nazistowskich przywódców, głównie czołowych esesmanów z niemieckimi przedsiębiorcami. Uczestniczący w spotkaniu przedsiębiorcy mieli przygotować plan, którego celem byłoby odbudowanie po zakończeniu wojny gospodarki niemieckiej i odtworzenie państwa niemieckiego jako europejskiego imperium – Czwartą Rzeszę. Fundamentem nowej Rzeszy nie miała być już potęga militarna, ale właśnie silna gospodarka. Pojawiły się więc koncepcje budowy poza granicami Niemiec prężnych firm oraz instytucji finansowych, które miałyby pozostawać w rękach niemieckich przedsiębiorców. W odpowiednim czasie te firmy i instytucje miałyby pomóc w powrocie do świetności niemieckiej gospodarce.

Sukces tych koncepcji miały zapewnić środki pieniężne, które wypłynęłyby z Rzeszy przez szwajcarskie banki oraz indywidualne kontakty niemieckich przedsiębiorców z przedsiębiorcami zachodnimi. A wszystko to miało odbywać się z pomocą i pod nadzorem ludzi z SS. Oczywiście przedsiębiorcy mieli również sponsorować działalność nazistów, którzy zeszliby do podziemia i zaczęliby budować sieć agentów mających wpływ na władzę w nowych Niemczech i nowej Europie, a dzięki tak zyskanym wpływom mogliby oni zakulisowo rozdawać karty na kontynencie.

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Z prof. Tomaszem Szarotą, historykiem, rozmawia Anna Gwozdowska
Czy Niemcy piszą historię na nowo?
Od pewnego czasu przyjęło się w Polsce mówić, że jest to pewnik. Mam co do tego duże wątpliwości. Jako historyk i badacz stereotypów narodowych protestuję, kiedy padają takie uogólnienia. Na sformułowanie: “Niemcy piszą nową historię” odpowiadam: tak istnieją w Niemczech tacy historycy, którzy chcą to robić. Ale znam też wielu niemieckich badaczy, którzy są rzetelni i uczciwi. Trzeba pamiętać, że my nadal będziemy sąsiadować z Niemcami w Europie i nie możemy następnych pokoleń stawiać pod murem za to, co zrobili ich dziadkowie.

Nie musimy się więc obawiać skutków niemieckiej polityki historycznej?

Oczywiście, że w Niemczech istnieje tendencja mówienia o niemieckich cierpieniach, przedstawiania siebie jako jednej z ofiar II wojny światowej. Ci, którzy tak piszą, zapominają jednak, że jako naród Niemcy ponieśli po prostu skutki wywołania wojny. Są ostatnią ofiarą swojego Führera.
    Termin “hitlerowiec” pojawił się natomiast znacznie wcześniej za sprawą propagandy komunistycznej. Przypomnę, że powstanie Niemieckiej Republiki Demokratycznej w 1949 r. spowodowało, że Komisja ds. Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce została przemianowana na Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich.