Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Fragment wywiadu jaki przeprowadził z Jego Ekscelencją x. bp Atanazym Schneiderem Pan Daniel Fülep z John Henry Newman Center of Higher Education. Dotyczył on różnych spraw, w tym też odnośnie Neokatechumenatu.

(...)

Pan Fülep: (...) istnieją pewne nowe współczesne ruchy, które są silnie wspierane. Jednym z nich jest wspólnota Kiko. Jaka jest Twoja opinia na temat Neokatechumenatu? [11]

Jego Ekscelencja bp Schneider: To bardzo złożone i smutne zjawisko. Mówiąc otwarcie: jest to koń trojański w Kościele. Znam ich bardzo dobrze, ponieważ byłem u nich delegatem biskupim przez kilka lat w Kazachstanie, w Karagandzie. Również uczestniczyłem w ich Mszach i spotkaniach i czytałem pisma Kiko, ich założyciela, więc znam ich dobrze. Jeśli mówić otwarcie bez dyplomacji, muszę stwierdzić:

Neokatechumenat to protestancko-żydowska wspólnota wewnątrz Kościoła, jedynie z katolicką dekoracją. Najbardziej niebezpieczny aspekt dotyczy Eucharystii, ponieważ jest ona sercem Kościoła. Kiedy serce jest w złym stanie, całe ciało jest w złym stanie. Dla Neokatechumenatu, Eucharystia jest jedynie braterską ucztą. To protestanckie, typowo luterańskie podejście. Odrzucają pojęcie i nauczanie Eucharystii jako prawdziwej ofiary.

Uważają nawet, że tradycyjne nauczanie i wiara Eucharystię jako ofiarę nie jest chrześcijańska, lecz pogańska. To zupełny absurd, to typowo luterańskie, protestanckie. Podczas ich liturgij eucharystycznych traktują Najświętszy Sakrament w tak banalny sposób, że czasem jest to aż straszne. Podczas przyjmowania Komunii siedzą, gubią fragmenty gdyż nie przykładają do nich uwagi, a po Komunii tańczą zamiast się modlić i adorować Jezusa w ciszy. To zupełnie światowe i pogańskie, naturalistyczne.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

W ostatnim półwieczu wielką karierę w publikacjach religijnych i wystąpieniach różnych autorów zajmujących się Kościołem zrobiło określenie „powrót do źródeł”, czy też ściślej – „powrót do źródeł chrześcijaństwa”. W tym artykule rozważymy, czym się różni tradycyjne i nowe rozumienie tego terminu i jaki rodzaj powrotu do źródeł może być ważny, uzasadniony, a także potrzebny dla tradycyjnych katolików, dla Kościoła. Pojęcie powrotu do źródeł ma bowiem, jak się okazuje, kilka różnych znaczeń.

Potoczne rozumienie idei powrotu do źródeł

Każdy katolik zna dobrze ideę powrotu do źródeł. Sakrament spowiedzi jest powrotem do źródeł łaski, oznacza powrót grzesznika do Boga, który jest źródłem życia nadprzyrodzonego. Corocznie w Kościele obchodzi się Adwent i Wielki Post – to również oznacza powrót do źródeł, a więc ponowne przeżywanie źródeł zbawienia, źródeł wypływających z historii biblijnej i z misji Jezusa Chrystusa na ziemi. W podobnym sensie również każda niedziela jest dla katolika powrotem do źródeł, bo jest udziałem w uobecnieniu zawsze tej samej, źródłowej Ofiary Krzyżowej na ołtarzu podczas Mszy św. Jest to powrót do źródeł zbawienia, które żyje w Kościele. Można nawet powiedzieć, ze każda modlitwa, publiczna i prywatna, kapłana i wiernego, jest zawsze powrotem do źródeł, bo oznacza przypomnienie zasad wiary, pokorne spotkanie z Bogiem, który jest źródłem pobożności, wiedzy religijnej, łaski i nadziei. W ten sposób katolicyzm jest nieustannym powrotem do źródeł, a kto do tych źródeł nie wraca, tego wiara i cnota zamierają. Kto nie wraca do źródeł łaski, ten wraca do źródeł grzechu, do czasów przed przyjęciem chrztu, do natury skażonej grzechem pierworodnym. Nie ma trzeciej drogi.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Reforma reformy liturgicznej zostanie przeprowadzona, nawet gdyby miano przy tym zgrzytać zębami, bo od tego zależy przyszłość Kościoła – deklaruje kard. Robert Sarah, prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Jego zdaniem liturgia jest dziś chora, nie wprowadza człowieka w misterium Boga, odarta została z sakralności. Traci na tym lud Boży, zwyczajni ludzie, którym odbiera się możliwość wejścia w komunię z Bogiem. Liturgii trzeba pilnie przywrócić jej piękno i sakralność, odkrywając jej Boże pochodzenie – podkreśla szef watykańskiej kongregacji.

Kard. Sarah mówi o tym bardzo obszernie w kolejnym wywiadzie książkowym, który wczoraj ukazał się we Francji, a w najbliższych miesiącach zostanie przełożony na inne języki. Książka nosi tytuł „La Force du silence”, czyli moc ciszy, bo to właśnie na tym aspekcie liturgii afrykański kardynał skupia się najbardziej, wychodząc od trafnej diagnozy kard. Danneelsa z Brukseli, który już przed wielu laty stwierdził, że liturgia zachodnia stała się za bardzo przegadana. Kard. Sarah ukazuje więc znaczenie adoracyjnej ciszy w liturgii, w tym podczas Modlitwy Eucharystycznej, ale do tego się nie ogranicza.

Jego refleksja nad kryzysem liturgii Kościoła zachodniego ma wielkie ramy historyczne. Przypomina on zgubną dla Kościoła desakralizację chrześcijaństwa dokonaną przed kilkudziesięciu laty przez wpływowych teologów i ludzi Kościoła. Uważali oni, że poprzez wcielenie Syna Bożego kategoria sakralności straciła rację bytu. W konsekwencji „obalona też została pobożność, w tym samo słowo. Usunęli ją liturgiści, którzy nazwali ją bigoterią. Lud tymczasem musiał znosić ich eksperymenty liturgiczne, przy czym usunięte zostały różne spontaniczne formy pobożności i adoracji” – wspomina kard. Sarah. Konsekwencje tego są bardzo poważne. „Zaniknęło bowiem poczucie tajemnicy, na skutek przemian, nieustannych dostosowań, wprowadzanych w sposób dowolny i indywidualnych, aby urzec naszą mentalność profanacyjną, naznaczoną przez grzech, zeświecczenie, relatywizm i odrzucenie Boga”.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Odmówiony z ponad setką tysięcy Polaków katolików na Jasnej Górze, przez Ojca Piotra Glasa egzorcystę w czasie Wielkiej Pokuty dnia 15. X. 2016

Z krzyżem w dłoni

Trzymajmy teraz nasze krzyże w górze i powtarzajcie za mną:

Żałujemy, że zmarnowaliśmy zasługi męki naszego Zbawiciela i zdeptaliśmy Jego Krew za nas przelaną. Żałujemy, że obraziliśmy sprawiedliwość Twoją, Panie, i zasługujemy na słuszną karę. Ojcze, zgrzeszyliśmy przeciw Tobie i przeciw Niebu.

Nie jesteśmy godni nazywać się Twoimi dziećmi. Brzydzimy się wszystkimi naszymi grzechami, nieprawościami i odwracamy się od nich, prosząc Ciebie o wybaczenie.

Pragniemy teraz jako Naród wybaczyć.

W Imię Jezusa Chrystusa przebaczamy zaborcom naszych ziem, przebaczamy zbrodnie hitlerowskie, stalinowskie, zbrodnie katyńską i wołyńską. Z serca im błogosławimy i oddajemy te narody Niepokalanemu Sercu Matki Bożej.

Ojcze, dzisiaj stajemy przed Tobą i wraz z Maryją, Pogromczynią mocy piekielnych, naszą Królową i Orędowniczką, pragniemy jako Naród, w Imię Twojego Syna Jezusa Chrystusa, zerwać raz na zawsze pęta zła okalającego każdego z nas, nasze rodziny i cały nasz kraj, i stanowczo powiedzieć szatanowi i jego sługom – nie.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Ks. Stanisław Małkowski
Warszawska Gazeta 7 – 13 października 2016 r. KOMENTARZ TYGODNIA
 
Niedzielna liturgia słowa Bożego 9 października mówi o cudownym uzdrowieniu trędowatych: wodza syryjskiego Naamana wg Drugiej Księgi Królewskiej (5, 1-17) za sprawą posługi proroka Elizeusza oraz dziesięciu błagających o litość Jezusa, z których tylko jeden wrócił, dziękując i oddając chwalę Bogu (Łk 17, 11-19).
Trąd oznaczał nieczystość, rozkład ciała za życia i rozpad więzi społecznej wskutek wykluczenia zarażonych. Plaga trądu była oznaką grzechu i kary Bożej, zaś uzdrowienie znakiem Bożego miłosierdzia oraz wiary chorych, gotowych posłusznie, jak Naaman, zanurzyć się w wodzie Jordanu siedem razy na wezwanie proroka, co zapowiada uświęcenie tygodnia i gotowość przyjmowania sakramentów świętych, poczynając od chrztu, a następnie, na wzór dziesięciu z Ewangelii, pragnienie, aby przyjść do Jezusa i trwać w dziękczynieniu, naśladując jednego z nich.
Bóg w swojej miłości i wszechmocy odpowiada na rozkład i rozproszenie ocaleniem i zjednoczeniem ludzi gromadzących się we wspólnocie Przymierza aż ku przyszłemu zmartwychwstaniu i wejściu do wiecznej ojczyzny zbawionych. Jezus nie tylko leczy trędowatych, ale bierze na siebie ich cierpienia „wzgardzony i odepchnięty przez ludzi” (Iz 53,3).
 
Pokonać chorobę i przywrócić wspólnotę można poprzez leczenie i uzdrowienie, ale można też próbować, jak to czyni się dzisiaj w przewrotny sposób, przez obalenie granicy między chorobą i zdrowiem, a ludzi duchowo zdrowych, gotowych wciąż odróżniać chorobę od zdrowia, zło od dobra, przez nazywanie „chorymi z nienawiści”. Chorują na nienawiść według współczesnej nihilistycznej mentalności i posługują się „mową nienawiści” tacy ludzie, którzy w mowie i czynie stosują podstawowe rozróżnienie prawdy i kłamstwa, zdrowia i choroby.