Czytając Rezolucje Parlamentu Europejskiego z dnia 2 kwietnia 2009 r. w sprawie świadomości europejskiej a totalitaryzmu, nieciężko jest odnieść wrażenie o sprytnym manipulowaniu przy tej rezolucji, dla przykładu w niektórych punktach miedzy innymi czytamy:
A. mając na uwadze, że historycy zgadzają się, iż nie jest możliwa w pełni obiektywna interpretacja faktów historycznych i że nie istnieją obiektywne relacje historyczne;..
B. mając na uwadze, że żaden organ polityczny czy partia polityczna nie mają monopolu na interpretowanie historii, oraz że takie organy i partie nie mogą twierdzić, że są obiektywne,
C. mając na uwadze, że oficjalna polityczna interpretacja faktów historycznych nie powinna być narzucana w drodze większościowych decyzji podejmowanych w parlamentach; mając na uwadze, że parlamenty nie mogą stanowić prawa działającego wstecz,...
E. mając na uwadze, że błędna interpretacja historii może podsycać politykę wykluczania i tym samym zachęcać do nienawiści i rasizmu,
Jednak w punkcie G czytamy:
"mając na uwadze, że w XX wieku w Europie miliony ofiar były deportowane, więzione, torturowane i mordowane przez totalitarne i autorytarne reżimy; mając jednak na uwadze, że należy uznać wyjątkowy charakter Holocaustu"
(w tym przypadku widać że nie obowiązuje punkt "A" tej rezolucji)
W tym punkcie mamy narzucony tok i proces myślenia o Holocauście, a we wcześniejszych punktach narzuca nam się i praktycznie otwiera drzwi, do swobodnego interpretowania naszej historii, oraz tragicznej historii Europy.
Takie podejście Parlamentu Europejskiego zostawia furtkę dla prześladowania takich ludzi jak dr Gerald Fredrick Toben który został skazany w 2002 roku za publikowanie na stronie internetowej Instytutu Adelajdy (Adelaide Institute - www.adelaideinstitute.org) materiałów obraźliwych dla Żydów i negujących Holocaust.
Dr Toben uważa natomiast, że publikowane przez niego informacje wskazują jedynie na wiele niejasności dotyczących niektórych aspektów II wojny światowej, znanych pod pojęciem “Holocaustu” i tym bardziej ma prawo do ich publikowania w ramach wolności wypowiedzi.
Widać tu że Dr. Toben, postępuje zgodnie z punktem "A" powyższej rezolucji i ma na uwadze "że historycy zgadzają się, iż nie jest możliwa w pełni obiektywna interpretacja faktów historycznych i że nie istnieją obiektywne relacje historyczne;.." i że " (C) oficjalna polityczna interpretacja faktów historycznych nie powinna być narzucana w drodze większościowych decyzji podejmowanych w parlamentach."
Więc jak to się dzieje że o niektórych faktach historycznych z krwawej historii Europy, można dyskutować i Parlament Europejski wręcz taką dyskusję nakazuje i pozwala (na naciąganie) na różne opinie historyków, a o faktach związanych z badaniem historii Holocaustu rozmawiać nie wolno.?
Za rozmowę o Holocauście można nawet iść do więzienia bo przecież dr Gerald Fredrick Toben jest ścigany europejskim listem gończym, został zatrzymany w Londynie i cudem uniknął deportacji do Niemiec, gdzie ten europejski nakaz aresztowania został wydany.
Pomijam tu fakt że Niemcy pragną podlizać się i chcą skazać kogoś w procesie, aby pokazać że walczą z "ludźmi negującymi Holocaust"
Tak jak czasami w Niemczech urządza się procesy zbrodniarzy wojennych, i jakby ich nie mieli u siebie, szuka się ich za granicą. Ostatnio "znaleziono" 89 letniego Johna Demjanjuka, Ukraińca obywatela USA.
Nasówa się więc pytanie dlaczego Niemcy nie karzą własnych zbrodniarzy wojennych ?
Odpowiedź jest prosta - bo Niemcy nie mogą, w 1969 przegłosowali amnestię dla siebie.
Więc gdy trzeba, znajduje się kogoś innego.
Obłuda i zakłamanie jest wszechobecne w naszych przepisach, w naszym prawie, a teraz wdarła się do interpretacji naszej historii.
Parlament Europejski przyczynia się do tego, limitując tematy o których możemy głośno rozmawiać.
zjw.