Polska w czasie kryzysu okazała się ostoją wzrostu gospodarczego. Wszystko trzeba w tej dziedzinie podporządkować dobrej, świadomej polityce gospodarczej w latach 2004 – 2008. W tym czasie doszło do obniżenia podatków, w tym PIT(z trzech progów 19%, 30% i 40% do dwóch 18% i 32%) oraz CIT(z 27% do 19%). Pomniejszono znacząco składkę rentową. Dzięki tym zmianom, a także dobrze agregowanym środkom z Unii Europejskiej przedsiębiorczość zdecydowanie wpłynęła na poziom rozwoju gospodarczego Polski. Doskonała w czasie kryzysu okazała się struktura polskiej gospodarki, która wciąż polega na zaspokajaniu potrzeb wewnętrznych. Bilans obrotów bieżących, zestawiających eksport z importem wciąż jest ujemny, a światowy kryzys pogłębił problemy z eksportem polskich produktów. Tylko popyt wewnętrzny nie doprowadził do katastrofy.
Zastanawiają kolejne działania polskiego rządu. W ostatnim czasie podniesiono podatek od wartości dodanej (VAT), co negatywnie wpłynie na popyt, spowoduje wzrost cen, a także wydatki przedsiębiorców, którzy też są konsumentami. Rok 2010 był także obfity w prywatyzacje, a właściwie sprzedaż państwowych spółek. Większość graczy została rozparcelowana na giełdzie, a wpływ na ich działalność wciąż ma państwo. Akcje dużych państwowych spółek były też przedmiotem zakupu innych wielkich państwowych firm. Przykładem takiego zachowania jest kupno akcji spółki Energa przez państwowego molocha z branży energetycznej PGE. Jest to fałszywa prywatyzacja. A głównym jej powodem było prawdopodobnie dofinansowanie budżetu, który pod rządami Jacka Rostowskiego co raz gorzej się dopina. Nasz dług publiczny zbliża się w niebezpiecznym tempie do drugiego progu zapisanego w konstytucji, który wymusi obniżanie deficytu budżetowego. Po przekroczeniu trzeciego w Polsce będzie się szykował społeczny sprzeciw, na wzór tego greckiego. Wciąż niewiadomo czy rząd będzie coś reformował w sferze emerytalnej. Przedsiębiorcy nie mogą być pewni czy w przyszłym roku po raz kolejny nie zostanie podniesiony VAT. Wciąż brak jakichkolwiek działań deregulacyjnych. „Jedno okienko” okazało się kompletną klapą. Długi samorządów za chwilę nie będą pozwalały na wykorzystywanie środków unijnych. A tych już od 2013 roku może nie być. Bezrobocie wśród młodych absolwentów uczelni wyższych sięga 50%. To rejestrowane z poziomu poniżej 10% wzrosło do 13%. Zagraniczne firmy w Polsce łapią oddech po kryzysie. Wciąż jednak nie powróciły do poziomu sprzed 2008 roku. Upada bardzo wiele firm zakładanych przez Polaków. W tym samym czasie administracja rozdęła się o kolejne 60 tys. etatów. Wydatki w wielu działach budżetowych są obcinane na oślep. Straciło na tym wojsko, służba zdrowia i wiele innych.
Taki właśnie jest stan polskiej gospodarki. Wszystko stało się w ostatnich trzech latach. Można tłumaczyć to kryzysem, nieudolnością zarządzających, ich lenistwem, niesprzyjającymi warunkami społecznymi, brakiem zaangażowania opozycji do reform. Jednak za wszystkie wskaźniki makroekonomiczne odpowiada rząd. To co zdarzyło się przez 1000 dni urzędowania w fotelach premiera Tuska i ministra Jacka Rostowskiego, jawi się jako czarny koszmar dla polskich przedsiębiorców. Miało być pięknie. Wiele elementów zweryfikował światowy kryzys gospodarczy. Mimo wszystko można było podjąć działania, które niewiele kosztują, a przynoszą wymierne efekty. Podniesienie VAT-u potwierdziło, że nasz budżet oddycha przy pomocy respiratora. W tym czasie nie przeprowadzono zmian, które przywróciłyby normalny oddech.
Pierwszym, podstawowym zadaniem, jakie Polska powinna wykonać, żeby jej gospodarka się rozwijała jest deregulacja. Takim elementem miało być „jedno okienko”. Rząd wprowadził rozwiązania, nie korzystał przy tym z efektów pracy innych. Gdyby doszło do wprowadzenia pakietu Kluski, albo nawet jego części odpowiadającej za zakładanie firm to nie mielibyśmy problemów z tą reformą. Dziś, na rok przed wyborami, rząd nie przyzna się, że całość działań skupionych wokół „jednego okienka” nie powiodła się. Już na wstępie ofensywy deregulacyjnej doszło do spektakularnej klęski. A droga jest zdecydowanie dłuższa. Zaraz za uproszczeniem procedur przy zakładaniu firmy musi iść kolejny, jeszcze ważniejszy element. Uproszczenie podatków. Wzorem tego może być liniowy CIT. Choć sposób jego rozliczania wciąż jest skomplikowany to był to krok w dobrą stronę. Uproszczenia podatków, poszerzenie wolności gospodarczej w tej sferze, jest idealnym sposobem na utrzymanie tempa wzrostu i bez kosztowe wsparcie. W jednoosobowych firmach finanse powinny być prowadzone samodzielnie. Nie można polegać na rynku usług księgowych, bo koszty tych usług odbijają się na funduszach firm. Abstrahując przy tym od tego, że księgowi nie nadążają już za zmianami w prawie podatkowym. Do czynników deregulacyjnych trzeba wpisać sprawny organ kontroli, który nie będzie tylko i wyłącznie elementem wywołującym strach, ale także podmiotem edukującym. W rankingach wolności gospodarczej jesteśmy na szarym końcu Europy. Zbudowane procedury powodują kolizje z zapałem i energią Polaków. Usunięcie barier da możliwości rozwoju. To pierwszy z bardzo ważnych celów, które muszą być ujęte w działaniach państwa w przyszłym roku.
Podnoszenie podatków, a także brak świadomości jak bardzo podnosi to koszty to najgłupsze z możliwych podjętych działań. Jako kolejny cel trzeba wpisać pewność. Dla rynkowego gracza nie ma nic gorszego niż brak jasnej wizji jutra. Polski rząd jest nieprzewidywalny. Niekoniecznie wiadomo na co go stać, żeby ratować budżet. Ta niepewność jest zastraszająca dla przedsiębiorców. Rząd musi przedstawiać swoje plany długoterminowe. Warto założyć plany, które dają świadomość kierunku w którym idziemy. Jestem pewien, że koszty związane z podniesieniem VAT-u udałoby się znacznie zmniejszyć, gdyby ta ustawa nie wchodziła na mniej niż miesiąc przed podniesieniem wysokości tego podatku. Może dojść do tego, że wiele firm nie rozpocznie swojej działalności handlowej 3 stycznia, bo nie będą mogły przygotować zmian odpowiednich procedur. Te działania zwiększają nieufność przedsiębiorców wobec państwa. Krążąc wciąż koło VAT-u trzeba mieć świadomość, że może on być zwiększany corocznie. I w każdym roku będzie się to odbywało na zaledwie kilka tygodni przed podwyżką i będzie prowadziło do kolejnych kosztów. Czekam na stabilny plan, pomysł na polską gospodarkę. Mam nadzieję, że szybko się pojawi i da pewność inwestorom.
Gospodarka, głupcze! Bo gospodarka to zwłaszcza ludzie. Nasz kraj, jak już wcześniej tu wspomniano, jest uzależniony od popytu wewnętrznego. Każde wahanie na rynku pracy i obcinanie zasiłków socjalnych zmniejsza popyt, a także prowadzi do kolejnych kosztów. Jednak musimy mieć świadomość, że koszty budżetu trzeba obniżać. Tutaj powinna nastąpić długa liczba instytucji, które mogą sobie pozwolić na zmniejszenie budżetu. Obcinajmy tam, gdzie to konieczne. Wiem, czego na pewno ograniczać nie wolno. Nie wolno ograniczać inwestycji. Niestety to już się zaczęło. Pierwszym sygnałem jest obcinanie inwestycji infrastrukturalnych. Dopóki mamy wsparcie ze środków zewnętrznych to trzeba realizować wszystko, co zamierzone.
Ostatnim elementem na który trzeba zwrócić uwagę jest bezprawie panujące w sferze gospodarczej. Przywołać należy przykłady firm, które po nieostrożnych oskarżeniach upadły, bądź zostały poważnie osłabione. Jeśli prawo definiuje przedsiębiorcę jako potencjalnego przestępcę to kraj nigdy nie może się pod tym względem rozwinąć. Przywołam tu jeszcze raz nazwisko Romana Kluski, właściciela Optimusa. Zmiany w prawie nic nie kosztują. Muszą być tylko rozsądne i wprowadzać mechanizmy, które będą wspierały przedsiębiorczość.
Polska to kraj ludzi, którzy wiedzą na czym polega własność i jak ją pomnożyć. W świecie obowiązujących przepisów i zwyczajów blokowane są ambicje Polaków. Frazesy wciąż wypierają rozsądne działania. Polsce potrzeba innego spojrzenia na gospodarkę. Ani socjalizm, ani liberalizm nie są sposobem na dobrobyt. Tym sposobem jest rozsądek i trwała umowa, która da społeczeństwu narzędzia do pomnażania bogactwa. Państwo nie może zniknąć ze sfery gospodarczej w sposób ostateczny. Zawsze będzie regulować. Tylko to państwo musi mieć odpowiednich ludzi na odpowiednich miejscach. Wtedy wszystko zadziała.
Za: Tomasz Matynia