„Bo już się z pruską weszką parzy nasz stary, austriacki wszarz” - napisano w „Przygodach dobrego wojaka Szwejka”. A dlaczego stary austriacki wszarz parzył się z pruską weszką? Parzył się gwoli zabezpieczenia wszawej przyszłości. Historia - powiadają - magistra vitae est - co się wykłada, że historia jest nauczycielką życia. A w jaki sposób historia uczy życia? Historia uczy życia przez analogię. Czy wciągnięcie pana posła Sojuszu Lewicy Demokratycznej Bartosza Arłukowicza na członka rządu premiera Tuska jest jaskółką zapowiadającą wiosnę przyszłego, jesiennego („trochę wiosny jesienią tobie miły dać chcę...”) rządu? Wszystko na to wskazuje - ale bo też podstawowym zadaniem owego rządu będzie - po pierwsze - „pojednanie” naszego nieszczęśliwego kraju z Rosją, a po drugie - wypłacenie bezcennemu Izraelowi 65 miliardów dolarów. Nikt nie potrafi lepiej pojednać naszego nieszczęśliwego kraju z Rosją, jak Sojusz Lewicy Demokratycznej. Żyją przecież jeszcze ludzie pamiętający, jak nasz nieszczęśliwy kraj jednała z Rosją partia-poprzedniczka Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Podobnie nikt nie potrafi lepiej przypilnować niesfornego, tubylczego narodu, żeby bezcennemu Izraelowi uregulował jego roszczenia do ostatniego srebrnika. Nawiasem mówiąc, sposób tej regulacji może zostać ustalony już teraz, podczas wizyty w naszym nieszczęśliwym kraju izraelskiego, to znaczy pardon - jakiego tam znowu „izraelskiego”? Nie żadnego „izraelskiego”, tylko amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy, z którym nasi mężykowie stanu będą rozmawiali o gazie łupkowym. Jeśli prezydent Obama zaproponuje, by Polska w ramach rozliczenia z bezcennym Izraelem oddała mu złoża łupkowego gazu w arendę, to czyż któryś z naszych Umiłowanych Przywódców ośmieli się zaoponować? Nie ośmieli się ze względów zasadniczych, a jeśli nawet - co jest niepodobieństwem - by o nich zapomniał, to zawsze przecież może zostać uznany za wspólnika Osamy bin Ladena.
Stanisław Michalkiewicz
Komentarz • „Dziennik Polski” (Kraków) • 11 maja 2011
Stałe komentarze Stanisława Michalkiewicza ukazują się w „Dzienniku Polskim” (Kraków).