Przypominamy
„Wojna to pokój, wolność to niewola, ignorancja to siła” to hasło partii rządzącej w powieści „Rok 1984” George’a Orwella. Również w „Folwarku Zwierzęcym” Orwell z dużym talentem pokazał jaką wagę przykładają systemy totalitarne do zmiany znaczenia słów. I chodzi przeważnie o zmianę znaczenia na dokładnie przeciwne. Ministerstwo Miłości w powieści Orwella to tajna policja skupiająca się na sianiu nienawiści, Ministerstwo Pokoju prowadzi wojny.
Obserwując obecny rozkwit Komuny 2.0 można wyraźnie dostrzec ten sam mechanizm. Partia wykorzystuje propagandę, by systematycznie, z ogromnym uporem, naginać i wykręcać słowa. Gdy działania te są rozłożone w czasie, mniej wnikliwemu obserwatorowi umknie moment, w którym wolność stała się niewolą.
Świetnym przykładem jest przekształcenie znaczenia słowa „prawo”. Partii udało się przekonać wielu z nas, że prawem jest każda legislacja przez nią wyprodukowana.
Rzeczywistość jest odmienna. To co produkuje nasz parlament, to czym zasypuje blisko pół miliarda ludzi Unia Europejska to są legislacje. To nie są prawa. Bardzo często są to anty-prawa. Można sobie wyobrazić akty legislacyjne jako skrzynie z amunicją. Każda ustawa, każde rozporządzenie to skrzynia z amunicją pozwalająca Partii rozwiązać problemy, których nie potrafiła rozwiązać dobrowolnie. Których nie powinna była w ogóle starać się rozwiązywać. To kolejna porcja amunicji w wojnie o podzielenie społeczeństwa na dziesiątki skłóconych grup.
Zaakceptowanie logiki, iż każda legislacja jest prawem prowadzi nieuchronnie do głębokiego totalitaryzmu, który zawsze kończy się ogromną przemocą, mordowaniem przeciwników i słabszych grup ludzi, ogólnym terrorem.
Ileż to razy w rozmowach słyszymy argumenty typu „w zasadzie to się z tym nie zgadzam, ale takie jest prawo”. Zasłanianie się „prawem” unijnym jest obecnie podstawowym narzędziem Partii. Przegłosowując parę tygodni temu ustawę o dopuszczeniu nasion GMO do obrotu w Polsce członkowie politbiura zasłaniali się koniecznością przestrzegania „unijnego prawa”.
Każdy z nas potrafi odróżnić prawa od legislacji kierując się intuicją. Wystarczy nie stłumić pierwszego odczucia, pierwszej myśli, która nam przychodzi do głowy. Powinniśmy nie stosować się do legislacji, które są sprzeczne z prawem. Każdy przypadek uległości anty-prawom legislacyjnym zbliża naszą mentalność do mentalności przestępców. Jeśli bezkrytycznie będziemy stosować anty-prawa to podzielimy los niemieckich gospodyń, intelektualistów, artystów, rolników i wielu innych z natury porządnych Niemców, którzy po wielu latach propagandy nie widzieli żadnego problemu w eksterminacji Słowian, Żydów czy Cyganów. Przecież te działania były prowadzone zgodnie z obowiązującym „prawem”.
Martin Luter King powiedział, że każdy ma obowiązek moralny niestosowania się do niesprawiedliwych legislacji. Myślę, że miał rację. Jeśli więc planujecie postanowienia noworoczne to sprzeciwianie się nieludzkim prawom jest dobrym pomysłem. Wesołych Świąt!
Za: http://www.wolnapolska.org/2012/12/20/legislacje-to-nie-prawo/
Nadesłał: Jacek