Atmosfera wokół imigrantów z każdym dniem robi się coraz gorętsza. Zwolennicy przyjmowania biednych i pokrzywdzonych islamskich wojowników spokojnie wyrażają swoje poglądy w internetowych czeluściach, a przeciwnicy oddawania Europy hordzie szalonych wyznawców religii pokoju są kneblowani i blokowani. Tak wygląda spór w Internecie. A jak wygląda w rzeczywistości? Bardzo podobnie. Zwolennicy mogą organizować demonstracje poparcia obecnej polityki rządu, a przeciwnicy są odsyłani z kwitkiem i w dodatku określa się ich mianem nazistów.
Ze zdumieniem obserwuję poczynania prawdopodobnie najbardziej nieudolnego premiera RP w historii. Przerażają czyny i martwią słowa premier Ewy Kopacz. Jak jeśli nie strachem i niedowierzaniem w irracjonalność można reagować na słowa o europejskiej solidarności, z której korzystała Polska w trakcie II WŚ. Pani premier nigdy nie słyszała o postawie naszych sojuszników podczas walk z Hitlerem? Nie czytała o pomocy, która nie nadeszła podczas Powstania Warszawskiego? Pani premier nie wie co ustalano w Jałcie? O tym, jak sojusznicy traktowali naszych żołnierzy Pani premier też nic nie wie? O historii gen. Stanisława Maczka czy gen. Stanisława Sosabowskiego w Kancelarii Premiera też nikt nie słyszał? Zatem o jakiej europejskiej solidarności ma czelność mówić człowiek, który stoi na czele rządu polskiego?! Jak to możliwe, że osoba, która ma bronić godności i interesu polski na arenie międzynarodowej pozwala, by wspomnianą godność opluwali ludzie, którzy solidarność widzą tylko wtedy, gdy szukają frajera, któremu można wcisnąć tysiące imigrantów?!
Wstydu Pani nie ma – Pani premier. Jednak ciężko oczekiwać innej postawy po reprezentancie środowiska, które na słowa o głodzie polskich dzieci reaguje buczeniem i śmiechem.
To, co obecnie dzieje się w Europie nie jest początkiem kryzysu tożsamości europejskiej. To jeden z końcowych etapów cywilizacji, którą stworzył Stary Kontynent. Wyjałowiona Europa jest niezwykle łatwym obszarem do kolonizacji i silny, zorganizowany Islam zamierza wykorzystać naszą słabość. Odejście od wartości chrześcijańskich – fundamentu europejskiej tożsamości, postępujący kult przeciętności i bierności, powszechna demoralizacja społeczeństw europejskich, brak wizji prawdziwie zjednoczonej Europy prowadzi nas ku przepaści i odnoszę wrażenie, że państwa Zachodu zaczynają uświadamiać sobie, że upadek Europy nie jest już ponurą przepowiednią, a faktem. Bo właśnie tak odczytuję wymuszanie na państwach Europy Środkowo-Wschodniej przyjęcia nowych rzesz imigrantów. Kapitulacja tej części Europy pod naciskami skrajnych ignorantów będzie skutkować niewyobrażalnym wręcz zagrożeniem dla przyszłości Starego Kontynentu. Jednak mimo wszystko wierzę, że z tego kryzysu możemy wyjść silniejsi. Coraz więcej osób dostrzega realne niebezpieczeństwo płynące do nas wraz z łodziami imigrantów. I jest to dla mnie dobry znak, bo osoby dotąd nie zainteresowane sprawami społecznymi i politycznymi w wymiarze krajowym i europejskim, teraz otwierają oczy. I jeśli potrzebowaliśmy wspólnego wroga, by połączyć swe siły – to tego wroga otrzymaliśmy i czas teraz na mądre kroki. A mądrym krokiem nie jest otwieranie swoich bram dla tych, którzy Europejczyków uważają za „niewiernych”, a w europejskich kobietach widzą towar, który należy zgwałcić i zamordować.Mam również nadzieję, że wszyscy powołujący się na chrześcijańskie wartości, będą powoływać się na nie, gdy wrócimy do dyskusji o in vitro, aborcji, eutanazji itd. Wierzę, że wtedy chrześcijaństwo również będzie dla nich decydującym argumentem. Bo plucie na te wartości, odchodzenie od nich i powszechne wyśmiewanie ich towarzyszy Europie od kilku dziesięcioleci. I jeśli teraz ktoś chce sobie wycierać nimi ręce, by uzasadnić przyjmowanie imigrantów, to jest zwykłym cynikiem. Warto tu również przypomnieć słowa Prymasa Tysiąclecia: „„Nie oglądajmy się na wszystkie strony. Nie chciejmy żywić całego świata, nie chciejmy ratować wszystkich. Chciejmy patrzeć w ziemię ojczystą, na której wspierając się, patrzymy ku niebu. Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im i tutaj przede wszystkim wypełniać swoje zadanie – aby nie ulec pokusie „zbawiania świata” kosztem własnej ojczyzny. (…) Naprzód umocnić musi swoją ojczyznę, a gdy to zrobi, pomyśli o innych, o sąsiadach. Niestety, u nas dzieje się trochę inaczej – „zbawia” się cały świat, kosztem Polski.” Droga Pani Premier - mówiąc „Prymas Tysiąclecia” mam na myśli kardynała Stefana Wyszyńskiego. Tylko przypominam, bo być może w Kancelarii Premiera o tym też zapomniano.
Kończąc, chcę wyrazić swoją wiarę w to, że w przyszłości będę mógł powiedzieć, że jestem Polakiem i Europejczykiem, a nie mieszkańcem Eurabii.
Chwała Wielkiej Polsce! Chwała Europie suwerennych narodów!
Michał Sebastian Patyk - student Bezpieczeństwa Narodowego na Uniwersytecie Jagiellońskim, sekretarz redakcji i publicysta „Mysl24.pl”, współpracownik portalu „ProstozMostu.Net” oraz kwartalnika „Myśl.pl”.
Za: http://mysl24.pl