Kiedy na sejmową mównicę wychodzi poseł z PO – doskonale wiadomo co powie. Zaatakuje propozycje PiS-u jako zagrażające demokracji, wolności słowa i w ogóle obniżające rangę Polski w świecie.
Doskonale także wiadomo w jakim tonie utrzymane będą wystąpienia posłanek nowszej wersji Platformy – partii Ryszarda Petru. Te wymowne kobiety (bo kobiety w Nowoczesnej zdobyły największą sławę) zaatakują PiS pytając retorycznie: „Jak pan spojrzy w oczy Polakom – panie Prezesie?”, albo wręcz będą zarzucać: „Wstydu nie macie”, „Honoru nie macie” itd. itp.
Wszyscy ci wymowni posłowie z Nowoczesnej mają ściągi i sprawiają wrażenie, że ich wystąpienia zostały wyreżyserowane przez jakiegoś „coacha”. Nie bardzo też widać, żeby był jakiś związek między materią dyskusji sejmowej, a używanymi przez posłów opozycji argumentami czy też epitetami. Czy sprawa dotyczy trybunału, ustawy medialnej czy ustawy o służbie cywilnej słyszymy z mównicy ciągle ten sam ton najczęściej wprost porównujący rządy PiS do jakiejś ciemnej dyktatury. Rekord w tej retoryce pobił jakiś kudłaty poseł od Petru, który zapytał kiedy Beata Szydło wyda w Polsce „Mein Kampf” Adolfa Hitlera.
Na skutek tego frontalnego ataku propagandowego, który bynajmniej nie odnosi się do żadnych realiów, dyskusja w sejmie przypomina raczej serię monologów – każdy mówi do swoich i żadne tam tłumaczenia i odpowiedzi ministrów nie wywierają na „pytających” najmniejszego nawet wrażenia.
Nie muszę dodawać, że przyjęcie takiego modelu debaty parlamentarnej sprawia, że dwa obozy okopują się na swych pozycjach i ani myślą ustępować i słuchać co ten jeden z drugim poseł tam peroruje. Bo i po co, skoro i tak wiadomo, że nie kieruje się on niczym innym jak tylko partyjnym interesem i wytycznymi.
Na tym tle pozytywnie odróżniają się posłowie klubu Kukiz’15 – którzy sami argumentują w dyskusji i argumentów słuchają. Stąd ich głosowania odnoszą się do jakiejś skali wartości. No i najważniejsze nie używają w debacie demagogii i epitetów. Podobnie pozytywnie, bardzo merytorycznie wypowiada się jedna posłanka z PSL i na tym w zasadzie pozytywne przykłady z ław opozycji się kończą.
„Ławy rządowe” choć o wiele mniej agresywne, niestety czasem też odpowiadają w formie zbyt ostrej, co niestety jest ze strony posłów PiS-u szkolnym, wizerunkowym błędem. Kiedy PO i Nowoczesnej stara się przedstawić PiS jako brunatne i brutalne zagrożenie dla demokracji, to wyskok pisowskiego posła, który grozi posłowi PO pobiciem jest tzw. „wodą na młyn” takiej właśnie propagandy.
PiS mając większość i wprowadzając potrzebne zmiany powinien jednak unikać podkładania się niechętnej im propagandzie.
A zmiany są potrzebne bezwzględnie. Kiedy PiS zmienia ustawę o służbie cywilnej, to przecież jasne jest, że po to żeby oczyścić z koterii choćby taką Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, w której na 2500 pracowników 1700 to ludzie powiązani rodzinnie.
Podobnie jest z ustawą medialną gdzie PO przez 8 lat nautykała swoich dziennikarzy i bezceremonialnie usunęła tych, którzy im nie odpowiadali. Z platformersko-eseldowskiej telewizji wylecieli Ziemkiewicz, Gargas, Lichocka i cała rzesza znakomitej klasy dziennikarzy. Cała masa tematów w platformerskich mediach była kompletnie nieobecna, a Krajowa Rada nawet nie kryła stronniczości ot choćby w sprawie miejsca na multipleksie dla telewizji Trwam. I to wszystko była „wolność i demokratyczne standardy”, a teraz zaczyna się zagrożenie dla demokracji! Wolne żarty!
Żyję zbyt długo na tym świecie, żeby dawać się nabierać na bajki o tym jakie to pozytywy dają w administracji konkursy, które – według mnie – wszystkie są w Polsce ustawiane. Albo żeby wierzyć w legendy o bezstronności takich redaktorów jak Kraśko, Lis czy Ordyński. Z dziką zatem przyjemnością głosowałem za pisowskim projektem ustawy medialnej i ustawy o służbie cywilnej. Nadszedł czas odpłaty. Za Ziemkiewicza – że nie mogłem go oglądać. I za Ordyńskiego że go oglądać musiałem. Zemsta jednak jest słodka!
Janusz Sanocki
Za: https://marucha.wordpress.com/2016/01/02/czas-odplaty/#more-55255