Orzeł i reszka
Polska nie jest bezludną wyspą. Ponieważ w Europie coraz silniejsza jest tendencja - wdrażana od czasów oświecenia - do odcinania chrześcijańskich korzeni naszego kontynentu, więc i u nas coraz silniej jest lansowany fundamentalizm laicki. Charakterystyczne, że kampania dechrystianizacyjna nasiliła się po wyborach prezydenckich. W dyskusji wywołanej przez Bronisława Komorowskiego o obecności krzyża w życiu publicznym są stawiane stare-nowe postulaty: "faktyczny" rozdział Kościoła od państwa, weryfikacja konkordatu, prymat władzy świeckiej nad duchowną, także w sprawach sumienia, wprowadzenie tak zwanej edukacji seksualnej w szkołach.Wielu "życzliwych" prześciga się w krytyce Kościoła i podpowiada, jak powinna wyglądać jego "reforma". Pojawia się dążenie do wymazania ze świadomości współczesnych, co dało ludziom w sensie cywilizacyjnym chrześcijaństwo. Jego pozostałości, a więc zsubiektywizowana wizja Boga osobowego, mogą być ewentualnie tolerowane przez dzisiejszy świat, ale bez Kościoła. Proponowana jest zmiana perspektywy: zamiast Kościoła, do którego muszę się dopasować, zmieniam Kościół tak, aby pasował do mnie. Kościół ma się więc przeobrazić w instytucję społeczną powołaną do wygaszania egzystencjalno-psychoduchowych niepokojów człowieka epoki konsumpcyjnej. Do ostatecznego osiągnięcia tego celu potrzebna jest nowa, zwycięska reformacja, rozumiana jako rewolucja, która wyłoni Kościół na miarę oczekiwań człowieka konsumpcji, z nową doktryną, dogmatami i etyką.
Istota przedsięwzięcia polega na takim ustawieniu wskazań religijnych, aby każdy mógł je interpretować po swojemu. Dlaczego ma obowiązywać celibat księży, czemu kobiety nie mogą być kapłankami, dlaczego nie zalegalizować rozwodów i nie zezwolić na aborcję i środki antykoncepcyjne, eutanazję, technologię in vitro, dlaczego związkom homoseksualnym nie dać prawa do adopcji dzieci lub pozyskiwania ich przy pomocy inżynierii genetycznej? Dlaczego ma nie być wybieralności przez wszystkich proboszczów, biskupów, Papieży? Do uzasadnienia tego wszystkiego używa się katolickiej terminologii i języka, odwołuje się do Pisma Świętego i Tradycji, ale wypacza się ducha religii, rozmywa kontury wiary. Mówi się o dialogu, ekumenizmie, pluralizmie, tolerancji, demokracji, ale sieje się zamęt za pomocą bardzo prostego chwytu: przedstawiając wyjątek jako regułę.
Strategia kruszenia Kościoła od zewnątrz i strategia rozmiękczania Kościoła od wewnątrz gdzieś się spotykają. Szczególną rolę odgrywają kontestatorzy i reformatorzy, którzy "oczyszczają" chrześcijaństwo z naleciałości tomizmu i przywracają mu zgodny z duchem czasów "sens" oraz "żenią" je z liberalizmem. Podważają, a nawet niekiedy atakują Eucharystię, Najświętszą Maryję Pannę i papiestwo. Proponują zeświecczenie przestrzeni społecznej, racjonalizm, oświeceniowość, demokratyzm, a zamiast teologii - socjologię, w miejsce zdrowej doktryny - ideologię. Za wzór stawiają schizmatyków i heretyków, a ateiści, agnostycy i poganie przyjmowani są jako nauczyciele życia i myślenia, którzy wyjawiają ostateczną prawdę.
Aktywiści "obozu postępu i tolerancji" wiele wysiłku wkładają w eliminowanie z życia publicznego przy pomocy mediów osób niewygodnych, takich, które mają niezależne, odmienne poglądy. Jest to czynione w imię "wartości demokracji", "szacunku", "unikania skrajności", "kompromisu". Celem takiego działania jest reedukacja społeczeństwa pod hasłem "prawa do wolności wyboru", a jego produktem końcowym ma być pełna afirmacja Kościoła rozmytego, który udziela "rozgrzeszenia" na każde zawołanie, gdyż najwyższą formą zbawienia jest przyjemność i samorealizacja.
Dlatego współcześni chrześcijanie muszą szczególnie czuwać i roztropnie działać. Nie mogą zwątpić w opatrznościowe przewodnictwo światowych wydarzeń. Trzeba pamiętać, że każde czasy mają swoją specyfikę i wyzwania, ale ludzie wierzący są wezwani, by ewangelizować świat, rozpoznać "znaki czasu" i działanie Ducha Świętego, także w czasach globalizacji.
Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 4-5 września 2010, Nr 207 (3833)