Prezydencję w UE poprzedziła u Węgrów wielka krucjata różańcowa. My, jak zwykle, jesteśmy z siebie bardzo zadowoleni.
Przejmujemy pałeczkę. Rusza nasza prezydentura w radzie Unii. Jesteśmy na to przygotowani politycznie, propagandowo, internetowo, plakatowo i PR-owo. A duchowo?
Węgrzy rozpoczęli swą prezydencję w Radzie Unii Europejskiej od wielkiej ogólnonarodowej krucjaty różańcowej. Teraz kończą kadencję. Czym? Pielgrzymką na Jasną Górę.
Rząd Viktora Orbana prowadzi najdynamiczniejszą politykę prorodzinną w Europie. Parlament Węgier przyjął nową konstytucję, która uznaje rolę chrześcijaństwa za „kluczową dla podtrzymania narodu”, a jej preambuła zaczyna się od słów modlitwy: „Boże, pobłogosław Węgrów!”. To ciekawe, jak łatwo zapominamy o duchowej podeszewce i prawdziwym rdzeniu przemian w kraju puszty i gulaszu.
28 czerwca przybędzie do Częstochowy dziękczynna Narodowa Pielgrzymka Węgrów. Uczestniczyć w niej będzie blisko tysiąc osób, które przyjadą autokarami. Pielgrzymka odbędzie się pod hasłem: „Dziękujemy!”. To dziękczynienie goście skierują pod adresem „Maryi, Wielkiej Pani Węgier i Królowej Polski”.
Ta pielgrzymka jest papierkiem lakmusowym pokazującym, w jaki sposób podczas węgierskiej prezydencji współdziałały organa państwa i Kościoła. Na Jasną Górę przybędą nie tylko goście reprezentujący episkopat ale i przewodniczący Parlamentu Kövér László.
W maju ulicami stolicy Węgier przeszła piesza pielgrzymka Żywego Różańca. Jej celem było opasanie stolicy różańcem. Myślą przewodnią tego wydarzenia były słowa Psalmu 122 „Niech pokój będzie w twoich murach, a bezpieczeństwo w twych pałacach!”. Inicjatorzy tej akcji doskonale zdawali sobie sprawę, Kto jest źródłem „bezpieczeństwa pałaców”.
Szkoda, że w Polsce nikt nie zaproponował podobnego modlitewnego szturmu do nieba. Za kilka dni Węgrzy otrzymają od jasnogórskich paulinów kopię obrazu Matki Bożej. Zawieszą ją w bazylice św. Stefana w Budapeszcie. My nie musimy już niczego zawieszać. „Nasza” Madonna wisi solidnie przytwierdzona do jasnogórskich murów. Czy nie za bardzo się do tego przyzwyczailiśmy? Oby nie okazało się niebawem, że tak nam dobrze z Maryją, że dobrze nam tak…