Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

W realiach odgórnej postpolityki, totalnej bezideowości władzy, w której czasach przyszło nam żyć, zdawać by się mogło, że państwo istniejące w owych uwarunkowaniach powinno przynajmniej dbać o swoje interesy, od których zależy jego byt. Wybitny teoretyk Kontrrewolucji Karola Mauras stwierdził ponad 50 lat temu, że nie ma już państw są tylko administracje. Trudno się nie zgodzić z tą opinią mając doświadczenie owego półwiecza. Na początku XXI wieku jest tylko kilka administracji, które nie budzą śmiechu. Dlatego warto je nazwać państwami.

Są one zazwyczaj odcięte od korzeni, pozbawione Idei lecz zachowały wierność racji stanu i bezwględnym prawom geopolityki. W znacznej mierze państwa budzące jeszcze szacunek są niedemokratyczne. Gdy natomiast demokracja jest w nich normą i świętością zarazem, zjawisko to jest sprzedawane dla ogłupiałych mas, a władza wykonawcza wyposażona w odpowiednie instrumenty decyzyjne realnie rządzi, ergo „robi swoje”. Ten fakt pomaga im w prowadzeniu suwerennej polityki, nie oglądaniu się na kaprysy gawiedzi czy „reprezentantów ludu”. Do państw poważnych z pewnością można zaliczyć Rosję, Niemcy, Stany Zjednoczone, Iran czy Chiny. Jak widać tylko dwa z nich wybrały demokrację i to z silną głową państwa (kanclerza czy prezydenta). Patrząc na Europę widać wyraźnie jak dbające o interes swojego kraju rządy poszerzają swoje sfery wpływów, porozumiewając się nad głowami czy obok administracji ewidentnie śmiesznych, a czasem – co stanowi przykład skrajnej patologii władz demokratycznych - za ich aprobatą. Dla rozumnych polityków imperializm i budowa potęgi swojego kraju nie oznacza dzisiaj wysyłania armii, czyli zastosowania metody siłowej(wyjątek stanowią USA). Dzisiejszy podbój słabszych rozgrywa się przede wszystkim na polach gospodarki i prawa. Tak się jakoś składa, że dwa z wyżej wymienionych państw graniczą z Polską. Gdybyśmy byli obdarzeni poważną władzą to z pewnością żadne państwo nie zrealizowało by swoich planów ominięcia nas rurociągiem i to po naszych wodach eksterytorialnych. Z tych samych powodów można by oczekiwać jakiejś reakcji na odpłatne przekazanie znacznej części sektora bankowego czy medialnego.

My wolimy rolę giermka jednego z tych państw. Taka jest ambicja „przedstawicieli” 40-milionowego Narodu: pozostawanie zawsze przy naszym patronie licząc na pochwałę czy uśmiech. W zamian nasi pseudopolitycy mogą kreować się na nowoczesnych, postępowych czy kompromisowych „mężów stanu”. Czy naprawdę władze Polski muszą wystawiać nasze państwo na takie pośmiewisko? Jak każdy patriota chciałbym żeby mój kraj zajmował godne miejsce w Europie, a  jego siła była odbiciem jego wielkości i pozycji na którą zasługuje. Niestety w zamian od dawna dostajemy żałosną asystę przy boku poważnego gracza, a czasem dla odmiany (i zmylenia pospólstwa) chcemy się podlizać dalekiemu, „wymarzonemu” patronowi. Polska polityka nie jest suwerenną, gdyż prawie w całości jest zbieżna z niemiecką. A jak wiadomo jeszcze nie nastąpiło zjednoczenie uzasadniające taką jednomyślność. Czy to może być cel żyjących w symbiozie administracji obu krajów? Tylko kto będzie wsadzał do więzień i wieszał zdrajców, skoro nie będą to beneficjenci tego handelku?
Państwa niezależne dokonują aneksji gospodarczej bezrozumnych sąsiadów bez ich sprzeciwu. To weto pozostałych rodaków pozostających przy wierności polskim interesom budzi ich obrzydzenie i nienawiść. Dla nich realizacją „polskiego marzenia” jest uleganie protektorowi i spełnianie jego najskrytszych pragnień. Nigdy nie napiszę, że Nasz Kraj czy Polska są śmieszne, ale polska administracja jest do tego stopnia zabawna, że aż żałosna. Takich dożyliśmy czasów.

Karol Jasiński


http://jasinski.salon24.pl/