Miałem kilka obaw przed pogrzebem Prezydenta i jego Małżonki. Nie wiązały się one z brakiem Angeli Merkel, Baracka Obamy czy Nicolasa Sarkozy'ego na uroczystościach z powodu islandzkiego pyłu. Czy Rynek i okolice do końca się zapełnią po rozróbach pod Kurią? Czy przyjdą i Ci, którzy próbowali przerwać żałobę narodową? Jak Kraków pożegna Parę Prezydencką, mając na przygotowania tylko tydzień?
Nie ma wątpliwości, że zdaliśmy ten egzamin. Pożegnanie było iście królewskie. Na krakowskim Rynku tłumy (a może lepsze jest określenie "Naród", jak powiedziała Brygida Grysiak) podobnie jak przed głównymi ulicami, prowadzącymi do sektorów. W czasie uroczystości najbardziej poruszało wystąpienie Śniadka. Podkreślił on, że Lech Kaczyński przypomniał narodowi, co to znaczy być Polakiem. Wrócił do czasów "Solidarności", podobnie jak Bronisław Komorowski, choć na dłużej i bardziej przejmująco. Przypomniał, że nasz Prezydent był wierny jej ideałom, a jego życie to droga do Katynia. Modliliśmy się o pojednanie polsko-rosyjskie.
Po Mszy Św. trumny Lecha i Marii Kaczyńskich wyruszyły w ostatnią drogę na lawetach armatnich. Żegnały je okrzyki: "Lech Kaczyński" oraz "Dziękujemy!". Patrzyłem chwilę na twarz Jarosława Kaczyńskiego. Wczoraj w czasie uroczystości na Placu Piłsudskiego i w Archikatedrze przybity, dzisiaj - przynajmniej na trasie pomiędzy Kościołem Św. Wojciecha a "Wierzynkiem" - niesamowicie silny. A przecież najgorsze jeszcze de facto przed nim - o śmierci brata trzeba kiedyś powiedzieć chorej Mamie, dopytującej się o syna. Syna, którego już straciła.
Kondukt drogą królewską dotarł do Wawelu. Tam Para Prezydencka spoczęła w Krypcie Srebrnych Dzwonów, nieopodal Józefa Piłsudskiego. Uroczystości kończą się odbieraniem kondolencji przez rodzinę Kaczyńskich oraz delegację rządową. Nie ma wątpliwości, że Kraków pięknie pożegnał swojego Prezydenta z Małżonką. Mimo wielu zapowiedzi, nikt nie odważył się zakłócić pogrzebu.
Teraz dopiero zacznie do nas docierać, że straciliśmy wspaniałych bohaterów. Tym bardziej, że żałoba de facto jeszcze się nie skończyła. Przed nami seria pożegnań w tym tygodniu, a przecież jeszcze część ciał nie została zidentyfikowana i trwają badania.
Pozostają pytania - co dalej? Jakie wnioski wyciągniemy? Czy ta tragedia wpłynie jakkolwiek na polityków? Co z naszą Polską?
gw1990
Za: http://wszolek.salon24.pl/