Ślązak nieufnie patrzy na Polaków „z Polski”, bo już niejednokrotnie się „przewiózł”, nazbyt ufając Polsce. Tak było w okresie międzywojnia, kiedy po trzech Powstaniach Śląskich, walce zbrojnej z Niemcami o przyłączenie Śląska do Polski, sanacyjna władza potraktowała Ślązaków z przysłowiowego buta, czego dobitnym przykładem były rządy wojewody Grażyńskiego oraz traktowanie Wojciecha Korfantego – przywódcę powstań i polityka narodowego, którego piłsudczycy skazali na więzienie i emigrację. Dzisiaj Ślązak patrzy na Polskę jeszcze bardziej nieufnie. Przywiązany mocno do tradycji ze zdumienia przeciera oczy widząc, jak „Polacy z Polski” wsadzają swoją flagę narodową w psie gówno, bezkarnie i przy sporej aprobacie innych i obojętnym milczeniu pozostałych. Ślązak myśli sobie wtedy to po kiego chuja mój dziadek powstaniec walczył, moja starka haftowała biało-czerwony sztandar, co mnie łączy z tymi „Polakami z Polski”, ludźmi dla których miarą nowoczesności staje się umieszczanie penisa na krzyżu? Ślązak jest przekonany, że pieniądze wypracowane na Śląsku i oddawane do budżetu centralnego są marnowane, Ślązak te pieniądze wydałby na miejscu sensowniej z pożytkiem dla siebie i swojej ukochanej ziemi. Z drugiej strony Ślązak nie jest również mile widziany w Niemczech, traktują go tam jako niepełnowartościowego Niemca. Porzucony przez Polskę, niechętnie widziany w Niemczech, Ślązak marzy o swoim niepodległym kraju, w którym będzie szanowane jego przywiązanie do małej ojczyzny, wiary ojców, gdzie po swojemu będzie kultywował swoje tradycje a nade wszystko jego wysiłki i umiłowanie pracy dadzą dorodne owoce, które nie będą marnotrawione przez odległą Warszawę. Bo Ślązak to robotne stworzenie.
Ruch Autonomii Śląska (RAŚ) ze swoim przywódcą – Jerzym Gorzelikiem, doskonale czyta duszę Ślązaka i zręcznie to wykorzystuje politycznie. Nie udało się odczytać śląskich aspiracji i zgryzot takim organizacjom działającym na ziemi śląskiej, jak Związek Górnośląski, Ruch Obywatelski Polski Śląsk. Co najbardziej ciekawe – RAŚ przejmuje przede wszystkim wyborców, którzy dotąd popierali Mniejszość Niemiecką. Dzisiejsze wzajemne targanie się po szczękach polityków z PO i PiS w kontekście teraźniejszości i przyszłości Śląska, to nic innego jak kolejne zwycięstwo Gorzelika. Emocjonalne, nieodpowiedzialne głosy polityków rządzących i opozycyjnych to jedynie woda na młyn raś-iowskiej propagandy przed zbliżającym się spisem powszechnym. Spora część respondentów na zasadzie „zrobię na złość Kaczyńskiemu” poda w badaniu przynależność do „narodu śląskiego”. Wcale nie zdziwię się, jeśli taką deklaracją pochwali się około pół miliona mieszkańców Górnego Śląska i Opolszczyzny. W ostatnim spisie było ich niewiele ponad 150 tysięcy.
Z politycznego punktu widzenia RAŚ stanowi niebezpieczeństwo dla integralności Polski, niezależnie od intencji jego przywództwa i zwolenników. Każde dążenie do autonomii jakiegoś regionu, narazić może państwo w konsekwencji na łup czynników zewnętrznych. Tylko ślepy nie widzi tutaj zagrożenia płynącego z Berlina. To wcale nie musi być sf … jeśli w wyniku destabilizacji sytuacji na Śląsku powołana zostanie międzynarodowa komisja (złożona z przedstawicieli UE, na której czele stanie, no zgadnijcie, kto ma największe wpływy w Brukseli i dlaczego Niemcy…), której zadaniem będzie przywrócenie porządku, gdyż państwo polskie samo nie radzi sobie z problemem, to jaki los czeka region? Mam kontynuować dalej, czy macie na tyle rozbudowaną wyobraźnię, że dopiszecie sobie sami ciąg dalszy?
Polska jest rządzona źle. Cała Polska, nie tylko Śląsk, ale na tym ostatnim z racji historii, uwarunkowań demograficznych, potencjału, mizerię złych rządów widać najwyraźniej. Platforma Obywatelska wespół z Prawem i Sprawiedliwością stworzyli zabetonowany na długi czas, niebezpieczny dla Polski układ oparty o dwa filary – finansowanie partii politycznych z budżetu państwa oraz opanowanie przestrzeni medialnej. Ten dwubiegunowy układ jest świetnym eldorado dla partyjniackich ustawień, ale z dobrem, racją stanu Polski nie ma wiele wspólnego. Zgorszeniem jest ciągłe wywoływanie emocjonalnych sporów, których zadaniem jest tylko mobilizacja własnych elektoratów a nie rozwiązywanie rzeczywistych problemów. PO i PiS nie radzą sobie z wyzwaniami przed jakimi stoi nasz kraj. Na domiar złego, wypadek lotniczy pod Smoleńskiem jeszcze bardziej zamazuje problem z gorzelikami. Nasza wschodnia granica jest w miarę bezpieczna, Białoruś, Ukraina, Litwa to swoisty bufor przed wschodnim wielkim sąsiadem – Rosją. Nie mamy również w Polsce mniejszości rosyjskiej, żaden region w Polsce nie ciąży ku Rosji. Na tym tle widać dopiero wyraźnie powagę sytuacji – brak granicy na Odrze i Nysie, silna pozycja ziomkostw w Niemczech, tendencje separatystyczne na Śląsku, zapis w prawodawstwie niemieckim o granicach z 1937 roku, gdzie Śląsk, Pomorze należą do Niemiec.
Przedstawicieli RAŚ na salony polityczne wprowadził szef PO na Śląsku, poseł Tomczykiewicz – wpływowa postać w partii Tuska, zawiązując z gorzelikami koalicję na szczeblu Sejmiku Śląskiego. Niefortunne sformułowanie Jarosława Kaczyńskiego dotyczące Ślązaków wywołało poruszenie na Śląsku. Problem jest poważniejszy. W polityce trzeba brać sprawy takimi jakie one są a nie za takie, jakimi chcielibyśmy, żeby one były. Każdy ma prawo określić się, nie tylko światopoglądowo, ale również kim się czuje, jeśli tylko nie narusza porządku konstytucyjnego. RAŚ z tego korzysta. Błędem wielkim jest tłumaczenie, że prawdziwy Ślązak, to Polak, bo to nieprawda. Prawdą natomiast jest, że część Ślązaków to Polacy z krwi i kości, część ciąży ku Niemcom, zaś część nie czuje się ani Polakami, ani Niemcami, chce być Ślązakami. Takie są fakty.
Politykę trzeba oceniać i robić na chłodno, bez emocji. Śmieszą mnie alarmistyczne tony w stylu – RAŚ to V kolumna. Tak jak śmieszyły mnie slogany głoszące koniec Polski kiedy tylko wejdzie do UE jej przeciwników, jak i hasła pro brukselskiej opcji w stylu jak nie Unia, to Białoruś. Śmieszą mnie emocjonalne hasła o polskim katolandzie, kolonii Watykanu z jednej strony i te o kolonii Izraela z drugiej. Państwo ma instrumenty „dyscyplinujące” element separatystyczny. Mam nadzieje, że rząd premiera Tuska z nich skorzysta. Posiada również służby specjalne – zdziwiłbym się gdyby w takiej organizacji, jaką jest Ruch Autonomii Śląska, dzisiejsi spadkobiercy Służby Bezpieczeństwa nie mieli agentów wpływu i zwykłych donosicieli.
Ostatecznie jednak wszystko zależeć będzie od tego, jaką kondycję będzie miało nasze państwo, a co za tym idzie, jak będzie się żyło mieszkańcom Górnego Śląska. Żeby nieco ostudzić alarmistyczne głosy w debacie na ten temat, która rozpala bieżączkę – w dzisiejszych granicach województwa śląskiego Ślązacy stanowią zdecydowaną mniejszość. Powojenne ruchy migracyjne oraz poszerzenie granic województwa o Częstochowę, Zawiercie, całe Zagłębie Dąbrowskie, Podbeskidzie z Bielskiem sprawiło, że w regionie dominują nie-Ślązacy.
Pierwsze Powstanie Śląskie wybuchło w moim rodzinnym mieście. Co dnia idąc na spacer z psem, mijam miejsce, w którym prawie sto lat temu przy Hucie Paprockiej w granicach dzisiejszych Tychów, zebrali się śląscy powstańcy i mając liche uzbrojenie wystąpili przeciwko Niemcom. Oni byli za Polską. Im się chciało. Dlaczego część dzisiejszych Ślązaków nie lubi Polski? Ba! Dlaczego nie lubi jej tak wielu Polaków? Oto jest pytanie. Bez odpowiedzi na nie, wszystkie inne będą tylko szczątkowe.
Katon
Opublikowany w Polityka przez Katon Najmłodszy w dniu Kwiecień 5, 2011Za: http://katonisliwka.wordpress.com/2011/04/05/ras-contra-polska-pierwsze-starcie/