Plan był prosty i sprawdzony.
Poprzez nielegalny dodruk pieniądza chcieli wywołać sztuczny wzrost gospodarczy.
Szybko roztrąbiliby sukces gospodarczy, czego efektem byłby bardzo dobry wynik w wyborach do parlamentu w przyszłym roku.
Ekonomią nie wolną się bawić, ani manipulować cyferkami. Dlatego negatywnym efektem świadomego niszczenia gospodarki, byłby wzrost cen, czyli pauperyzacja społeczeństwa
Globalny reset czy Tusk zamiesza?
Pod takim tytułem kilka miesięcy temu opisałem możliwość wygrania wyborów przez tuskoland. Popełniłem tylko jeden błąd. Nie spodziewałem się, że mamy do czynienia z zorganizowaną grupą przestępczą.
Link do artykułu:
http://robertbrzoza.pl/ekonomia/globalny-reset/
Link do filmiku:
https://www.youtube.com/watch?v=vLXh6-77uds&feature=youtu.be
Tłumaczenia premiera są żenujące. Pod koniec konferencji prasowej, kiedy dziennikarze ostro zadawali pytania, premier mocno się pogubił. Donald Tusk jest bardzo niebezpiecznym i szkodliwym osobnikiem w polskiej polityce. Umie wybronić się z większości zadawanych pytań i ... potwornie kłamie.
Z informacji, które ujawniły służby specjalne wyjawia się przerażający stan polskiej gospodarki. Główny przyboczny premiera, minister Sienkiewicz, tak mówi o polskich inwestycjach rozwojowych: "To ch..., dupa i kamieni kupa".
Tusk nie wierzy w swoje kłamstwa
Chyba nikt nie sądzi, że minister Sienkiewicz sam z własnej inicjatywy podjął próbę wygrania wyborów w 2015 roku. Rozmowa z prezesem NBP Markiem Belką, miała na celu zdobycie pieniędzy na sfinansowanie zwycięstwa.
Teraz widzimy, jak Tusk kłamie ogłaszając w zeszłym roku na forum ekonomicznym w Krynicy koniec kryzysu w Polsce. Nazwał naszą gospodarkę "zieloną wyspą". Media głównego nurtu z przekupnymi ekonomistami potakiwali kłamstwom.
Nie może być trwałej "zielonej wyspy", kiedy rząd kompletnie nic nie robi w tym kierunku. "Zielona wyspa" była wymyśloną kampanią, która na dłuższą metę nie mogła odnieść sukcesu. Z tego wynika, że rząd nie spodziewał się nawet krótkotrwałego polepszenia gospodarki, skoro zaplanował gangsterski skok na gospodarkę.
W jaki sposób chcieli to zrobić?
Poprzez nielegalne sfinansowanie wzrostu gospodarczego. Chcieli najpodlejszym stylem amerykańskim, wrzucić do gospodarki miliardy złotych. Po takiej akcji ceny bardzo szybko poszybowałyby w górę.
Belka drukuje pieniądze
Prześledźmy w jaki sposób wprowadzano w życie nielegalny dodruk pieniądza.
Analitycy WEI1 piszą, że od wprowadzenie nowych banknotów w 2013 roku, zaczęto skokowo zwiększać ilość pieniądza w obiegu:
"Obecnie w obiegu jest 1,37 mld banknotów, a emisja nowych banknotów to blisko 1,48 mld sztuk. Rocznie zniszczeniu ulega około 300 milionów banknotów, to oznacza że nowa emisja w pełni powinna pojawić się na rynku w ciągu kolejnych 5 lat. Powinniśmy się spodziewać, że tempo wprowadzania nowych banknotów będzie dużo mniejsze ze względu na duży udział banknotów o dużych nominałach, które charakteryzują się największą żywotnością. Gdyby działo się inaczej mielibyśmy do czynienia z typowym dodrukiem pustego pieniądza".
Okazuje się że Panowie Tusk i Belka są kłamcami. W niedługim czasie po nagranej rozmowie, rozpoczęto przestępczą akcję dodruku pieniądza. W lipcu 2013 roku, na podstawie rozporządzenia, Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych, będąca jednoosobową spółką Skarbu Państwa, została podporządkowana ministrowi spraw wewnętrznych. W lutym 2014 roku odwołano prezesa zarządu spółki Krzysztofa Żarnotala, a powołano Sławomira Grelę".
Sławomir Cytrycki w rozmowie z Markiem Belką (nagranie z taśm) mówi o zmianie ustawy, aby NBP mógł finansować deficyt budżetowy:
"...powinieneś wcześniej zrobić zmianę w ustawie o NBP (...) Rostowski tego nie zrobi" - Cytrycki do Belki.
Co na to odpowiedział w wywiadzie były minister Rostowski?
"Ustawa pozwala na zakup skarbowych papierów wartościowych przez NBP, ale tylko i wyłącznie w warunkach kryzysu systemu finansowego. Nie było żadnej możliwości, aby użyć zapisów ustawy do wspierania celów politycznych rządu czy partii rządzącej".
Nowa ustawa o NBP daje niesamowitą władzę. Na swoim blogu Rybiński.eu Krzysztof Rybiński pisze:
"Na stronie 11 założeń znajdujemy zapisy które pozwalają NBP dokonywać nielimitowanych zakupów obligacji na rynku wtórnym oraz udzielać bankom kredytów stabilnościowych, przy czym kompetencje decyzyjne w zakresie określania stóp procentowych tych kredytów są przypisane Zarządowi NBP. Czyli możemy mieć sytuację, gdy RPP podnosi stopy procentowe aby ograniczyć inflację, a Zarząd NBP udziela kredytów oprocentowanych na zero procent bankom w celu “poprawy stabilności systemu finansowego”. A banki za te kredyty kupują obligacje rządu, finansując w ten sposób deficyt budżetowy. Podobnie państwowy BGK może kupować obligacje od nadzorującego ten bank ministerstwa finansów, a potem, minutę później, BGK odsprzeda te obligacje, ale już na rynku wtórnym do NBP. W obu przypadkach konstytucja wprost nie zostanie złamana, ale nastąpi pośrednie finansowanie deficytu budżetowego przez NBP."
Konsekwencje dodruku pieniądza
Osobiście promuję kontrolowany dodruk pieniądza. Pojawia się on w rozważaniach Cliffa Douglasa. Jest to znakomite narzędzie, ale tylko w rękach uczciwych polityków.
Jak powinno być stosowane?
Aby uzyskać wzrost gospodarczy potrzebujemy większej efektywności w kilku strefach gospodarczych:
- konsumpcja
W USA jest to podstawowy czynnik wzrostu gospodarczego, który w strukturze PKB stanowi 70%. Innymi słowy, namawia się Amerykanów, aby zaciągali kolejne kredyty na kartach kredytowych i kupowali kolejne pralki, lodówki, samochody itd. W tym celu zmniejszono żywotność urządzeń elektronicznych. Taki sposób "wyrabiania" wzrostu gospodarczego jest nie efektywny.
- eksport netto
czyli eksport minus import. Aby osiągnąć korzystny wskaźnik eksportu netto, rządy państw prowadzą wojnę walutową. W sposób przestępczy drukują pieniądze i dewaluują kurs własnej waluty. Obniżenie kursu powoduje niższe ceny eksportowanych produktów. Efektem tego bandyckiego triku jest inflacja czyli wzrost cen produktów krajowych i spadek siły nabywczej pieniądza. Wojnę walutową rozpoczęły Stany Zjednoczone.
- Wydatki rządowe
Rząd z dodruku pieniądza inwestuje w rozwój gospodarki.
- Inwestycje firm
Najpierw należy ustalić, które działy gospodarki są niedofinansowane, czyli w których branżach istnieje mała ilość pieniądza w obiegu. Następnie drukujemy pieniądze i państwo udziela bezprocentowych pożyczek firmom na inwestycje lub wykupuje udziały w firmach. Taki sposób wrzucenia pieniędzy w rynek wzmacnia gospodarkę. Cała operacja musi zostać przeprowadzona zgodnie z odpowiednią podażą pieniądza. Jeżeli jest go za dużo następuje wzrost cen, za mała ilość pieniądza to kryzys.
Nie wolno drukować pieniędzy i wrzucać w gospodarkę bez przeprowadzonej analizy. Jeżeli tak zrobimy, to w branżach gdzie tego pieniądza jest dużo nastąpi wzrost cen.
Konsekwencją przeprowadzonej kampanii przez Donalda Tuska byłby wzrost gospodarczy. Wszyscy przekupni ekonomiści przyklasnęliby premierowi kłamiąc rodaków w żywe oczy. Zapomnieliby tylko powiedzieć, że za niedługo nastąpi wzrost cen. Ucierpiałyby na tym, jak zwykle najbiedniejsze grupy czyli emeryci, niewykwalifikowani pracownicy itd.
Taki sposób dodruku pieniądza jest przestępstwem gospodarczym.
Rozdział 10, art. 220 ustęp 2 mówi:
„Ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa”.
Z powyższego zapisu wynika, że prezes NBP Marek Belka nie ma prawa finansowania wydatków państwa z dodruku pieniądza. Należałoby zbadać czy w całej tej akcji przestępczej przeciwko narodowi polskiemu, nie doszło do złamania Konstytucji.
Konsekwencje okrągłego stołu
Obecne układy we władzy pokazują nam, jak dużo niedobrego dla Polski zrobił Lech Wałęsa. Jego współpraca ze służbami sowieckimi, branie pieniędzy za donoszenie na kolegów spowodowało, że musiał lub chciał przemycić do demokratycznej Polski cały śmietnik komunistyczny. Przecież rząd Olszewskiego, który chciał zweryfikować polityków obalił Wałęsa, PO i PSL.
Jak możemy po takich osobach, które wiele razy zdradzały Polskę oczekiwać uczciwych rządów?
Zastanawiamy się dlaczego w Polsce są tak niskie zarobki.
Czyżby Polacy nie umieli pracować?
Byli nieudacznikami?
Dlaczego Niemcy czy Francuzi za taką samą pracę otrzymują kilka razy więcej pieniędzy?
Był czas po 1989 roku na zbudowanie silnej z wysokimi zarobkami gospodarki. Ba cały czas jest taka możliwość. Tylko najpierw musimy wyrzucić sprzedajnych polityków z Parlamentu. Bez tego kroku siła nabywcza naszych zarobków będzie szła w dół. Co z tego, że co roku zwiększają się emerytury skoro wzrost cen produktów jest dużo większy.
i jeszcze jedno...
Osoby, które wychwalają pana Belkę i wiwatują na jego cześć nazywając go Orbanem, proszę o chwilę refleksji.
Bardzo łatwo i dość szybko można naprawić finanse państwa, tylko do tego potrzeba patriotów i uczciwych ludzi. Jeżeli damy dobre narzędzia w ręce nieuczciwych ludzi, to bardzo szybko "przegrzeją" i zniszczą gospodarkę.
Polska nie potrzebuje kolejnego Johna Law.
Robert Brzoza
http://robertbrzoza.pl/o-mnie/
Zapraszamy na http://brzozaforum.pl/viewtopic.php?f=15&t=24 w którym umieściłem taśmy z nagraniem polityków.
http://alexjones.pl/pl/aj/aj-polska/aj-polityka-polska/item/30178-banda-tuska
Więcej:
Źródło:
http://wap.garlicki.com/news.html