Narodowe Centrum Nauki przyznało grant wysokości ponad 520 tys. zł na projekt prof. Barbary Engelking. Wniosek o pieniądze zawierał z góry założoną tezę o obojętności Polaków wobec mordowania Żydów – informuje „Nasz Dziennik”. Resort Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie widzi jednak w tym problemu.
Interpelację w sprawie złożyła poseł PiS Elżbieta Kruk. Dowiedziała się w odpowiedzi, że Konstytucja gwarantuje „wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury”. Wolność to jednak inna sprawa niż finansowanie określonych projektów.
„Dla Polaków śmierć to była kwestia biologiczna, naturalna, śmierć jak śmierć. Dla Żydów to była tragedia, dramatyczne doświadczenie, metafizyka”
Poseł w interpelacji przypominała, że Engelking słynie z krytyki Polski na arenie międzynarodowej oraz tworzenia publikacji oskarżających naszych rodaków o udział w holokauście. Psycholog i socjolog z PAN (nie historyk!) zasłynęła ponadto słowami: „Dla Polaków śmierć to była kwestia biologiczna, naturalna, śmierć jak śmierć. Dla Żydów to była tragedia, dramatyczne doświadczenie, metafizyka”.
Teraz na projekt „Świadkowie Holokaustu – społeczeństwo polskie na terenach okupowanych wobec zagłady Żydów (1939-1945)” otrzyma z Narodowego Centrum Nauki 522 tys. 250 zł. Celem projektu jest „próba usystematyzowania dotychczasowych ustaleń i syntetyczne opracowanie problematyki postaw Polaków wobec Zagłady, a w konsekwencji opowiedzenie na nowo polskiego doświadczenia obecności przy Zagładzie”. Ponadto projekt ma poszukiwać odpowiedzi na kwestie takie jak „obojętność i milczenie wobec naocznego doświadczenia Zagłady” – informuje „ND”. Zdaniem poseł Kruk, tego typu badania mają na celu dowiedzenie, że Polacy brali czynny udział w mordowaniu Żydów. „Czy takie właśnie badania powinno finansować państwo polskie?” – pytała w interpelacji poseł PiS.
– Z tego, co wiem, grant został jej przyznany nie po raz pierwszy. W zeszłym roku i dwa lata temu również otrzymała wysoką dotację na badania. Mówię tylko o okresie tzw. dobrej zmiany, zatem nie jest to „przypadek”, w zasadzie już możemy mówić o pewnej normie – powiedział „Naszemu Dziennikowi” historyk dr Wojciech Muszyński.
Resort odpiera zarzuty, dowodząc, że system grantów działa od 8 lat i cieszy się uznaniem „gremiów naukowych”. Ma także odpowiadać międzynarodowym standardom. Został zakwalifikowany do finansowania w ramach konkursu OPUS 14 w maju. Resort Gowina zastrzega przy tym, że rozdzielanie pieniędzy i rozliczanie projektów leży w kompetencjach NCN.
Jak zauważa „Nasz Dziennik”, w wydawanym za pieniądze z grantów piśmie „Zagłada Żydów”, znalazł się tekst Engelking poświęcony… snom. – Rozważania nad tym, jak sny mogą pomagać w badaniu holocaustu, jest tak kuriozalne, że aż trudno znaleźć jakąkolwiek paralelę – komentuje dr Wojciech Muszyński.
Z kolei poseł Tomasz Rzymkowski z Kukiz’15 zauważa, że prof. Barbara Engelking promuje twórczość m.in. Jana Tomasza Grossa i Jana Grabowskiego. – Każdy z nas ma świadomość tego, że Konstytucja gwarantuje swobodę badań naukowych, natomiast polityka państwa, która wyraża się w polityce poszczególnych ministerstw, powinna kierować się przede wszystkim polską racją stanu i nie może finansować badań, które są z nią sprzeczne – dodaje.
Źródło: „Nasz Dziennik”
MWł
Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2018-07-18)
KOMENTARZ BIBUŁY: PiSowski rząd “dobrej zmiany” w wielu podstawowych sprawach kontynuuje antypolskie procesy znane z przeszłości, kiedy to ta “dobra zmiana” rzekomo jeszcze nie nastąpiła. Szczególnie dotyczy to obszarów związanych ze stosunkami polsko-żydowskimi i właśnie na kultywację zakłamania historii rząd “dobrej zmiany” nie szczędzi środków. Głupota, bezmyślność, kręcenie sobie sznura (czyli kręcenie sznura dla narodu polskiego, bo przewrotna elitka jakoś się wywinie), oszukańcza propaganda prorządowych mediów, instrumentalizacja historii w służbie ideologii… Z czego wynika ta umysłowa deformacja?
Na pewno wielkim czynnikiem takiej pro-izraelskiej, pro-żydowskiej postawy jest nastawienie wodza partii. Jarosław Kaczyński powiedział m.in.: “Pamiętajmy, państwo Izrael jest (…) przyczółkiem naszej kultury w tamtym świecie; w świecie, z którym musimy współpracować i powinniśmy dążyć do tego, by nasze sposoby myślenia, nasze ideały się zbliżały, ale w świecie, który dzisiaj jest taki, jaki jest, można to bez żadnego trudu ustalić, określić.” O jakich to zbieżnych “sposobach myślenia, naszych ideałach” mówi J. Kaczyński? Niebywałe, jak rzekomo światły człowiek może mówić o zbieżności w skrajnościach i nie dostrzegać, że mamy do czynienia z czymś zupełnie odwrotnym: z biegunowością i przepaścią jakimi są Izrael i Polska, z dwoma diametralnie różnymi systemami kulturowymi, dwiema przeciwstawnymi religiami, wreszcie – z dwiema cywilizacjami!
Innym razem J.Kaczyński mówił (czytaj: bredził): „Izrael jest państwem na swój sposób wielkim i tą wielkość musimy traktować jako dowód siły ducha, ale także jako dowód tego, że gdzieś tam nad nami jest siła, ta najwyższa, boska, która o wszystkim decyduje, bo bez niej Izrael nie mógłby istnieć. To swego rodzaju cud naszych czasów.” Jeśli J.Kaczyński uznaje siebie jako chrześcijanina, czyli wyznawcę nauki Chrystusa – a publicznie tak stwierdza – a jednocześnie twierdzi, że jest “boska” siła czuwająca na Izraelem, którego lud i przywódcy odrzucają przecież Chrystusa jako Boga, to łudzi sam siebie i oszukuje innych. Czy świetlany umysł naczelnika państwa nie dostrzega tego konfliktu?!
Niestety, dopełnienie tego zabłąkania tkwiło w bracie-bliźniaku. To Lech Kaczyński zaklinał w 2006 roku: „I mogę państwa zapewnić, że chociaż rządy w Polsce się zmieniają, jak w każdym demokratycznym państwie, to polityka wobec Izraela się nie zmieni”.
Tak więc “dobra zmiana” pod przywództwem partii J.Kaczyńskiego – nawet jeśli może poszczycić się sukcesami w osładzaniu życia swemu elektoratowi – w zagadnieniu stosunków polsko-żydowskich tkwi niezmiennie na kolanach, a postawa ta przyjęła już stan katatonicznej patologii.