Mirosław Dakowski
Jej „ściegi” szyte są zawstydzająco [dla autorów] grubymi nićmi. Zacytuję za St. Krajskim: Oto sekwencja wydarzeń:
- Prezydent oświadcza, że nie weźmie udziału w Marszu Niepodległości, - HGW ogłasza, że rozwiąże marsz „za jedną racę”, - HGW zakazuje Marszu Niepodległości, - Stowarzyszenie Marsz Niepodległości odwołuje się do sądu, - i ogłasza, że niezależnie od wszystkiego marsz i tak się odbędzie, - Premier i Prezydent ogłaszają, że tą trasą, którą miał iść Marsz Niepodległości i w tym czasie,w którym miał iść [no, o godzinę później, bo o 15-tej md], pójdzie, w ramach uroczystości państwowych, „marsz państwowy”, - w związku z tym tą trasą nie może iść żaden inny marsz (nawet, gdy sąd uzna racje Stowarzyszenia Marsz Niepodległości).
Po tylu latach uważnego życia nie jestem optymistą, raczej realistą.
Ale po brutalnym, bezprawnym uderzeniu HGW w Marsz Niepodległości jednak spodziewałem się [i dalej spodziewam – piszę w południe 8 listopada] , że rząd RP i jej Prezydent dołączą do narodowego Marszu Niepodległości.
Tam Organizatorzy uprzejmie ICH umieszczą na czele pochodu. A resorty siłowe zapewniły, że mają dość siły, by nie dopuścić do prowokacji [rozumiem - lewaków, zboczeńców, antifów, banderowców i tej całej swołoczy].
Zauważmy: Celem sił sterujących Bufetową, Budyniem i tym-tam z Wrocławia nie jest kopnięcie Narodu świętującego 100-lecie Niepodległości w tyłek!
Celem jest zaś mocne kopnięcie NAS, Narodu, wyżej – tak by złamać kręgosłup.
Jedynym uczciwym wyjściem dla „partii i rządu” , czyli Prezesa, Premiera, Prezydenta – jest przesunięcie „marszu rządzących” z 15-tej na 14-tą i pójście w pierwszym szeregu naszego, Polaków, Marszu Niepodległości.