…wiem, wiem…Po przeczytaniu tytułu niniejszego wpisu, część internautów bez wątpienia będzie zbulwersowana, część pomyśli, że mam totalitarne inklinacje, a zapewne znajdą się i tacy, którzy będą się zastanawiać czy nie należałoby zainteresować prokuratury moim wpisem. Jednakże przesłanie tegoż wpisu jest właśnie antytotalitarne i co więcej, pełne wiary w zdrowy rozsądek ludzi żyjących w naszym kraju.
Otóż w naszym kraju jest zakaz propagowania nazizmu i symboli związanych z nazizmem, ale tenże zakaz nie obejmuje już tak restrykcyjnie symboli komunistycznych. I tak na ulicach naszych miast niejednokrotnie widzimy ludzi z symbolami sierpa i młota, z T-Shirtami z wizerunkiem Che Guevary, czy napisem „CCCP”. Ba! Zdarza się, że wizerunek ikony komunistycznej rewolucji Che Guevary w swoich kampaniach reklamowych wykorzystują wielkie kapitalistyczne (o ironio losu!) korporacje.
Tak więc jest duża niekonsekwencja w tych zakazach, bo gdyby przyszło matematycznie podchodzić do tego zagadnienia, to komunizm jako ideologia ma o wiele więcej ofiar na koncie niż nazizm, a jednak symbole tej zbrodniczej ideologii jaką był komunizm bezkarnie funkcjonują w przestrzeni informacyjnej.
Poza tym różnego rodzaju środowiska społeczno- polityczne podciągają zakaz nazizmu pod wyznawaną przez siebie ideologię i „wycinają” swoich przeciwników politycznych „dorabiając im gębę” nazistów. Ot, pierwszy lepszy przykład z brzegu: stowarzyszenie „Nigdy więcej”, którego ludzie doradzają PZPN w walce z rasizmem na stadionach. I co się okazuje? W specjalnej broszurce instruktarzowej dla obserwatorów PZPN na meczach wśród symboli zakazanych jako „nazistowski” znalazł się Miecz Chrobrego- miecz koronacyjny królów Polski, który przed II wojną światową i w jej trakcie był symbolem obozu politycznego Narodowej Demokracji.
Przypomnę, że oddziały nie tylko SS, ale i Wehrmachtu, gdy wkraczały na tereny Polski w 1939 r. do likwidacji fizycznej miały wskazanych jako pierwszych właśnie endeków. Hitlerowcy mówili: „Mit ellen nur nich mit Endeken” (z każdym tylko nie z endekami). Tymczasem ludzie z „Nigdy więcej” zrobili z endecji i jej symboli „znaki nazistowskie”. Co oczywiście nie przeszkadza im w promowaniu komunizmu na łamach ich czasopisma.
Między innymi dlatego jestem przeciwnikiem zakazu zarówno nazizmu, jak i komunizmu, bo praktyka pokazuje, że próbuje się takowe zakazy wykorzystać do bieżącej walki politycznej i stosować poprzez to różne chwyty poniżej pasa, które z obiektywizmem i prawdą historyczną nie mają nic wspólnego.
Załóżmy, że przyjdzie do władzy konserwatywna prawica i ona zaostrzy przepisy zakazujące propagowania komunizmu i jego symboli. Wówczas wśród ludzi prawicy pojawi się pokusa wykończenia przeciwników politycznych z lewicy socjaldemokratycznej dorabiając im gębę „komuchów”. Kto zagwarantuje, że pod komunizm nie zostaną podciągnięte wówczas Lewicowe Alternatywy, czy nawet część związków zawodowych? Czy np. lobbing pracodawców i przedstawiciele dużych koncernów nie spróbują poprzez naciski na polityków prawicy (mówiąc im: to komuniści, załatwcie ich!) wykończyć niewygodne organizacje broniące praw pracowników?
Każda władza, czy to lewicowa, czy prawicowa może kombinować przy tych zakazach i naciągać je do potrzeb doraźnej walki politycznej. W Polsce „walka z nazizmem” w wykonaniu środowisk lewicowych sięgnęła dna, czego przykład mamy w działalności „Nigdy więcej” i oczywistej grandy jaką jest zaliczenie Miecza Chrobrego do „symboli nazistowskich”. Taka pokusa może narodzić się wśród polityków prawicy, gdy sięgną po władzę. Dlatego jestem za całkowitym zniesieniem zakazu propagowania symboli totalitarnych.
Oczywiście są świry w naszym kraju, którzy są zafascynowani Hitlerem, czy Leninem i Trockim, ale nie czarujmy się- to margines. Bardzo wąski margines, który nigdy żadnego wpływu na władzę, ani na bieżącą politykę mieć nie będzie. Zresztą człowiek, który biega po ulicach w koszulce z wizerunkiem Rudolfa Hessa, Lenina, czy z sierpem i młotem sam sobie wystawia świadectwo. Polacy są mądrym narodem i po doświadczeniu II wojny światowej i kilkudziesięciu latach socjalizmu realnego na takich ludzi patrzą jak na świrów i tak ich traktują- z przymrużeniem oka. Wiedzą, że to nie oni są zagrożeniem dla demokracji. Zagrożeniem dla niej są ci, którzy pod hasłami jej obrony przed totalitaryzmem, w postaci zakazów interpretowanych przez nich samych do doraźnych celów politycznych wprowadzają aksamitny totalitaryzm i politycznie poprawny zamordyzm.
Amator
Za: http://amator.blog.onet.pl/