Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Więzienie na Sikawie w Łodzi znane jest głównie z filmów „Vabank”, Juliusza Machulskiego. Ale nawet przed wojną nie było tam nikomu do śmiechu. Za to w 1943 roku gestapo urządziło w tym miejscu obóz pracy karnej, będący oddziałem więzienia radogoskiego. Zgodnie z niemieckimi wytycznymi, w obozie dla uchylających się od pracy i więźniów politycznych – warunki miały być trudniejsze niż w obozach koncentracyjnych. Niemcy „wychowywali” Polaków katorżniczą pracą i głodem. Wielu zostało wysyłanych do obozów koncentracyjnych. Więzienie przetrwało do wkroczenia wojsk sowieckich.

Jak wtedy było w zwyczaju, poniemieckie więzienia urządzali sowieci i agenci UB. Na Sikawie utworzono obóz przejściowy dla Niemców, których w Łodzi było bardzo wielu, bo Hitler włączył miasto do Rzeszy. W czasie wojny wypędzono z miasta, bądź wysłano na przymusowe roboty do Niemiec 200 tys. Polaków.
       Obóz dla Niemców i volksdeutschów został utworzony w 1945 r. na podstawie dekretu z dnia 4 listopada 1944 r. „o środkach zabezpieczających w stosunku do zdrajców Narodu” i dekretu z dnia 28 czerwca 1946 r. „o odpowiedzialności karnej za odstępstwo od narodowości w czasie wojny 1939-1945”. Niemcy i volksdeutsche przebywali w obozie od kilku dni do kilku miesięcy. Przez ten czas sprawdzano, czy nie są zbrodniarzami wojennymi, po czym odsyłano ich do Niemiec. Od 1948 r. więzienie stało się centralnym obozem jenieckim oficerów niemieckich. Przez bramę przy dzisiejszej ul. Beskidzkiej przeszło kilkanaście tysięcy Niemców, ale jednorazowo bywało tam 1500-2000 osób. Pracowali najczęściej w łódzkich fabrykach lub przy pracach porządkowych na terenie obozu.

       Niemcy zajmowali te same baraki, w których wcześniej więzili Polaków. Po wojnie panował głód. Jedzenia brakowało mieszkańcom Łodzi, tym skromniejsze były racje żywnościowe dla niemieckich więźniów. Do tego fatalne warunki sanitarne doprowadziły do wybuchu epidemii tyfusu, który w latach 1945-46 dziesiątkował obóz. Na Sikawie zmarło 1247 więźniów.

       A dzisiaj „Dziennik Łódzki” doniósł na pierwszej stronie, że prezydent miasta odsłoni tablicę upamiętniającą Niemców i volksdeutschów więzionych w Łodzi, w obozie na Sikawie, w latach 1945-1950. Wypada mieć nadzieję, że niezręcznym zbiegiem okoliczności okaże się zamiar odsłonięcia tablicy upamiętniającej łódzkich volksdeutschów z bezczelnym żądaniem niemieckich polityków „międzynarodowego potępienia wypędzeń”.
       Łodzianie, nie przychodźcie na te bezmyślne uroczystości, chyba tylko po to, żeby zaprotestować. Bo w Łodzi upamiętniano kiedyś ponad miarę „wyzwolicieli radzieckich”, później Żydów pracujących w „Getto Litzmannstadt” – najlepszym przedsiębiorstwie działającym na rzecz frontu wschodniego, teraz przyszła kolej na cześć dla niemieckiego okupanta. A Polacy poszkodowani przez upamiętnianych są ciągle zapomniani…


Mirosław Orzechowski
http://miroslaw-orzechowski.blog.onet.pl/