PRZEROST FORMY I TREŚCI
Lawina papierologii
Komisja Europejska i Parlament Europejski pracują coraz intensywniej, produkując kolejne przepisy i bijąc rekordy ilości uchwalonych praw. Jeszcze w 1998 r., zbiór wszystkich praw Wspólnot Europejskich obejmował 10 800 aktów prawnych. Na ich powstanie potrzebnych było 40 lat istnienia Wspólnot. Po dziesięciu latach, w 2008 roku było już 26 500 dyrektyw i rozporządzeń. W ciągu dziesięciu ostatnich lat, liczba praw Wspólnotowych zwiększyła się o ponad 100 procent w stosunku do 40 pierwszych lat funkcjonowania Wspólnoty. Prawie 1600 aktów prawnych powstaje co roku w Brukseli. Żadna gospodarka nie poradziła sobie z taką lawiną regulacji.
270 urzędniczych kartek dziennie a ekologia
Wszystkie unijne kraje ratyfikowały protokół z Kioto, a pod koniec 2008 r. Unia zatwierdziła pakiet energetyczno-klimatyczny, zakładający do 2020 r. zmniejszenie o 20 proc. emisji gazów cieplarnianych, wzrost udziału energii odnawialnej do 20 proc. oraz poprawę efektywności energetycznej o 20 proc. Jednak z drugiej strony podejmuje się działania, które z ekologią nie mają nic wspólnego. Parlament Europejski ma dwie siedziby – w Brukseli i w Strasburgu. Zdaniem Jana Gawrońskiego, włoskiego europosła polskiego pochodzenia, w związku z utrzymywaniem drugiej siedziby do atmosfery przedostaje się dodatkowe 90 tys. ton CO2. Sama działalność eurobiurokratów jest zaprzeczeniem dbania o środowisko. W 2004 r. każdy z 24 tys. brukselskich urzędników potrzebował średnio 270 kartek dziennie. W ciągu roku, brukselskie biura zużywały wtedy kartki o łącznej wadze 4 tys. ton. Po rozszerzeniu UE o 12 kolejnych państw, te dane są z pewnością jeszcze bardziej zatrważające. Kolejny przykład to propozycja Komisji Europejskiej z września 2008 r., by od 2011 r. wprowadzono obowiązek montowania świateł dziennych we wszystkich nowych samochodach sprzedawanych w UE. A przecież światła w dzień powodują większe zużycie paliwa, a tym samym większą emisję szkodliwych substancji do atmosfery.
Demokracja – tak, ale bez fanatyzmu…
Unia Europejska pragnie także uchodzić za wzór demokracji, a tymczasem jej najwyższa władza, czyli Komisja Europejska jest wybierana w sposób niedemokratyczny. Brak poszanowania demokracji przez unijnych polityków widać na każdym kroku zgodnie z zasadą: demokracja – tak, ale tylko wtedy, gdy jest dla nas korzystna. Kiedy Francuzi i Holendrzy odrzucili w referendach Konstytucję Unii Europejskiej, to postanowiono zmienić kilka artykułów oraz tytuł i poddać ją pod głosowania z nazwą Traktat Lizboński. Teraz unijni przywódcy naciskają na rząd w Dublinie, by przeprowadził w Irlandii powtórne referendum ws. ratyfikacji traktatu lizbońskiego, odrzuconego w głosowaniu w czerwcu 2008 r. (akcja propagandowa Komisji Europejskiej w Irlandii ma kosztować 1,8 mln euro). Podobnie mają być powtórzone referenda w Danii i Szwecji ws. przyjęcia euro. Z kolei w Polsce w ramach umacniania „demokracji” rządzący całkowicie zrezygnowali z przeprowadzenia referendów ws. traktatu lizbońskiego czy euro.
Omamić Irlandczyków kosztem blisko 2 mln euro
Komisja Europejska chce wzbogacić wiedzę Irlandczyków o Unii Europejskiej - pisze środowy “Irish Times”. Przeciwnicy traktatu uważają, że dojdzie do pospolitej akcji propagandowej „Irlandczyku - bądź dobrym Europejczykiem, zagłosuj na tak!” Unia zamierza dotrzeć do obywateli Irlandii za pośrednictwem internetowych blogów, kinowych spotów reklamowych, ogłoszeń w magazynach dla pań i pismach młodzieżowych, a także organizując seminaria, podczas których Irlandczycy będą się mogli wypowiadać na unijne tematy. Akcja informacyjna, która ma kosztować 1,8 mln euro, jest skierowana przede wszystkim do młodzieży, kobiet i gospodarstw domowych o niskich przychodach, a więc do tych grup wyborców, które w dużym stopniu głosowały przeciwko Traktatowi Lizbońskiemu w referendum 12 czerwca 2008 roku. Komisja Europejska ogłosiła przetarg dla agencji PR na prowadzenie tej akcji w jej imieniu.
Niewspólnota interesów
Celem unijnego projektu pod nazwą Traktat Lizboński ma być stworzenie paneuropejskiego superpaństwa, wewnętrznie spójnego i solidarnego. Tymczasem poszczególne państwa unijne zawsze miały sprzeczne ze sobą interesy i cele. I to zarówno w polityce wewnętrznej (np. każdy kraj chce jak najmniej płacić do wspólnej kasy, a jak najwięcej z niej korzystać), jak i zagranicznej (np. Francja bardziej chce uprzywilejowywać kraje Afryki Północnej, a Polska stawia na Ukrainę). Z kolei Niemcy wbrew polskiej racji stanu po raz kolejny ponad naszymi głowami porozumiewają się z Rosją i forsują budowę Gazociągu Północnego. Całkiem niedawno niemieckie firmy górnicze w Chinach robiły wszystko, by na ten wielki rynek nie miały wstępu polscy producenci sprzętu górniczego. Sprzeczne interesy powodują, że Unia Europejska nie jest w stanie wypracować wspólnego stanowiska w wielu ważnych kwestiach.
Prawo unijne ponad krajowym
W wyroku 106/77 w sprawie Amministrazione delle Finanse dello Stato vs. Simmenthal, Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że sądy państw członkowskich muszą w ramach swojej jurysdykcji stosować prawo wspólnotowe w całej rozciągłości oraz chronić prawa, które prawo to przyznaje jednostkom. W konsekwencji, sądy nie mogą stosować prawa krajowego, które nie jest zgodne z prawem wspólnotowym, nawet jeśli byłoby to korzystniejsze dla mieszkańców danego kraju.
Równi i równiejsi
Francja, gdzie 70 proc. energii wytwarzają elektrownie atomowe, może bez szkody dla własnej gospodarki zatwierdzić unijny pakiet energetyczno-klimatyczny, ale dla Polski to katastrofa, bo 95 proc. energii wytwarza się u nas z węgla. Minimalna wysokość akcyzy na paliwa, wyrażona nominalnie, jest taka sama we wszystkich krajach unijnych. Lecz dlaczego tak jest, skoro pomiędzy krajami Europy Zachodniej a nowymi krajami UE różnice w zarobkach nadal są olbrzymie? Nierówno traktowani są także zwykli obywatele w porównaniu do uprzywilejowanych urzędników unijnych. Wyraża się to choćby tym, że płacą oni niższe podatki dochodowe, dostaną dodatki za rozłąkę i na kształcenie dzieci oraz liczne ulgi, w tym przy zakupie samochodów.
A teraz minuta ciszy…
Z okazji ustanowionego Dnia przeciwko Karze Śmierci przewodniczący zarządził w Parlamencie Europejskim minutę ciszy "ku czci ofiar kary śmierci". Tym samym uczczono m.in. pamięć skazanych na śmierć zbrodniarzy hitlerowskich.
Prezerwatywy muszą być tańsze
Dla uczczenia Światowego Dnia AIDS, europarlamentarzyści z grupy socjalistów wezwali do obniżenia podatku VAT na prezerwatywy i zaapelowali do producentów, by ci obniżyli ich ceny. Ponadto domagali się zniesienia w krajach członkowskich zakazu reklamowania prezerwatyw w czasie, kiedy program mogą oglądać dzieci.
CZĘŚĆ DRUGA -
ILE KOSZTUJE BRUKSELA?
5 mld euro rocznie za dostosowanie naszego prawa
W ciągu pierwszych pięciu lat członkostwa w UE wydaliśmy prawie 28 miliardów euro na zrealizowanie unijnego prawa. Roczny koszt wdrażania unijnego prawa dla gospodarek 27 państw to prawie 161,5 mld euro. Realizacja praw, dyrektyw i rozporządzeń Komisji Europejskiej kosztuje Polskę prawie 5 miliardów euro rocznie. Rocznie wydawaliśmy na dostosowanie polskiego prawa do wspólnotowych rozwiązań 4,8 mld euro, czyli 21 mld zł – to tyle ile fiskus przez dwa lata zbiera pieniędzy z akcyzy na paliwa i niewiele mniej niż wynosi deficyt polskiego budżetu państwa. Pod względem rocznego kosztu wspólnotowych regulacji Polska, według raportu „Open Europe” zajmuje szóste miejsce wśród 27 państw UE.
Znikające miliardy i księgowość, jakiej nie powstydziłby się Enron
Dotacje mają także skutek korupcyjny, choć unijna korupcja nie jest związana wyłącznie z dotacjami. W 2000 r. niemiecki tygodnik “Die Woche” podał, że w Unii Europejskiej co roku gdzieś znika od 4,71 do 8,56 mld euro! Komisję Europejską na czele z Jackiem Santerem i byłą premier Francji Edytą Cresson usunięto ze stanowisk jako odpowiedzialnych za brak odpowiedniej kontroli, która zapobiegłaby korupcji w UE. Z kolei Roman Prodi, były przewodniczący Komisji Europejskiej, był oskarżany o gigantyczne nadużycia.
Według raportu Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, procedury księgowej kontroli nad ponad 100-miliardowym budżetem Unii Europejskiej są niewiarygodne i brakuje im zabezpieczeń. Marta Andreasen, była główna księgowa KE, twierdziła, że unijny system jest gorszy od tych, jakie funkcjonowały w amerykańskim koncernie Enron, który dopuścił się oszustw księgowych na ogromną skalę. Andreasen została zwolniona ze stanowiska, po tym jak publicznie ujawniła nieprawidłowości w komputerowym systemie księgowym Sincom2, a ponadto oskarżyła ona Komisję Europejską o ukrywanie licznych nieprawidłowości. W całej Europie istnieją wyspecjalizowane grupy, które zajmują się wyłudzaniem dotacji! Jak twierdzi Carl Beddermann, były doradca przedakcesyjny w Polsce, „malwersacje finansowe w Unii to codzienność”.
Fabryka urzędniczych milionerów
Komisja Europejska to producent milionerów. Komisarze Komisji otrzymują rocznie ponad milion złotych pensji. Nie licząc dodatków. Polska komisarz Danuta Hübner w ciągu 5 lat wzbogaciła się o ponad 6 mln złotych. Po czerwcowych wyborach do Europarlamentu i ukonstytuowaniu się nowego PE, obecna Komisja Europejska podaje się do dymisji. Każdy z komisarzy, za sam fakt zakończenia swej kadencji i odejścia z KE, otrzyma wypłacaną przez 3 lata odprawę. Dla komisarz Hübner oznacza to wzbogacenie się o 360 tys. euro, czyli ok. 1,6 mln zł. Do tego dojdzie tzw. zasiłek przeprowadzkowy w wysokości 20 tys. euro, co daje prawie 90 tys. złotych. Tak więc samo pożegnanie ze stołkiem eurokomisarza będzie kosztować podatników prawie 1,7 mln zł przelanych na jej konto.
Wspólna waluta, większy hamulec
Mieszkańcy wszystkich krajów, w których wprowadzono euro, narzekali na drożyznę. W Niemczech na euro mówi się „teuro” (od niemieckiego wyrazu teuer - drogi). Większość danych gospodarczych uzyskiwanych przez kraje ze strefy euro są gorsze od wskaźników Unii Europejskiej jako całości. Stopa bezrobocia w strefie euro wyniosła w listopadzie 2008 r. 7,8 proc., podczas gdy przeciętna stopa bezrobocia w 27 krajach UE wyniosła wtedy 7,2 proc. W 2009 r. bezrobocie w strefie euro ma się zwiększyć do 9,3 proc., a w Unii Europejskiej – do 8,7 proc. Podobnie wzrost gospodarczy w krajach strefy euro jest zwykle niższy niż w Unii Europejskiej jako całości. W 2009 r. PKB w strefie euro spadnie o 1,9 proc., a w UE – spadnie o 1,8 proc. Szczególnie niebezpieczne może być wprowadzenie euro w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, na co odważyła się Słowacja. Od momentu przyjęcia euro gospodarki tych państw będą mogły doganiać gospodarki starych krajów unijnych wyłącznie wyższym wzrostem PKB. Wcześniej proces doganiania miał miejsce również poprzez umacnianie narodowej waluty w stosunku do euro.
Breloczki, nalepki i zrozumieć afrykańskie korzenie
Unia Europejska wydaje miliony dolarów z pieniędzy podatników na skandaliczne projekty - ustaliło brytyjskie Stowarzyszenie Podatników. Z danych zgromadzonych przez towarzystwo, a opublikowanych w brytyjskim dzienniku "Daily Mail", wynika, że 137 tys. euro unijni urzędnicy przeznaczyli na "zabawy i imprezy" mające pomóc w zrozumieniu historii i kreatywności osób o afrykańskich korzeniach. Związek aktorów otrzymał 103 tys. euro na projekt pozwalający zbadać stopień dyskryminacji wykonawców starszego pokolenia. Około 1,4 mln euro przeznaczono na program Uniwersytetu w Oxfordzie "Tłumaczyć religię", mający w swoim założeniu "zdefiniować Boga". Ponad 68 tys. euro unijni urzędnicy zdecydowali się wydać na gadżety promujące Unię Europejską, w tym ołówki, zegarki, dywaniki pod myszkę, breloczki i nalepki, które unijni urzędnicy rozdawali uczniom i studentom podczas szkolnych pogadanek i okazjonalnych spotkań czy wykładów.
Brytyjskie Stowarzyszenie Podatników ujawniło także, iż Unia Europejska pokrywała koszty szkoleń medialnych brukselskich urzędników. Tylko w 2007 r. na "szkolenie w zakresie mediów wyższego rangą personelu Komisji Europejskiej" wydano 460 tys. euro.
Bruksela: 2,5 urzędnika na milion euro dotacji
Polska, która jest jednym z największych beneficjentów unijnej „pomocy”, traci na dotacjach unijnych. W perspektywie finansowej na lata 2007-13, sama składka unijna to około 25 proc. całości unijnych dotacji. Niestety do tego dochodzą kolejne koszty po stronie polskiej: tysiące urzędników w ministerstwach, państwowych agencjach czy samorządach, którzy zajmują się wyłącznie dotacjami - UE zaleca, by na każdy 1 mln euro unijnych dotacji przypadało 2,5 urzędnika, podczas gdy w 2007 r. w Polsce był tylko 1 urzędnik na 1 mln euro dotacji. Do tego dochodzą koszty związane z przygotowaniem projektów i to tych przyjętych i później realizowanych, jak i tych odrzuconych (tych drugich prawdopodobnie jest więcej) oraz koszty związane z obligatoryjnym prefinansowaniem i współfinansowaniem projektów. Z perspektywy pojedynczego beneficjenta unijnych dotacji mogą one być oczywiście korzystne. Jednak patrząc globalnie, te wszystkie koszty znacznie przekraczają łączną wartość unijnych dotacji, więc per saldo Polska traci na tym interesie. Niestety koszty te, to nie są wszystkie straty po stronie polskiej. Trzeba do tego dodać fakt interwencji w rynek, co jest bezpośrednio związane z istnieniem unijnych dotacji i przynosi niewymierne szkody, deformując rynek i powodując, że często pieniądze są inwestowane nie tam, gdzie potrzebują przedsiębiorcy, lecz tam, gdzie chcą urzędnicy.
CZĘŚĆ TRZECIA-
MANIA REGULOWANIA
Ciągniki pod specjalnym nadzorem
Chyba nie ma niczego, czego by w imieniu wolnego rynku nie uregulowano w ciągniku: lusterku wstecznemu poświęcono aż dwie dyrektywy, kwestię wycieraczek reguluje dyrektywa 74/764, podczas gdy siedzenie kierowcy jest unormowane w dyrektywach 78/764, 83/190 i 88/465. Oddzielne akty prawne opisują siedzenie pasażera, podobnie też hak holowniczy, instalację oświetleniową i sygnalizacyjną, instalację hamulcową, bieg wsteczny albo instalację zabezpieczającą ciągnik przed przewróceniem się. Tej ostatniej UE poświęciła aż 9 dyrektyw.
Etykieta musi informować o ryzyku otyłości
W styczniu 2008 Komisja Europejska zaproponowała nowe ustawodawstwo łączące dwie istniejące dyrektywy. Pomysł miał łączyć dwie różne zasady etykietowania wyrobów spożywczych. Uzasadnienie – obniżenie kosztów administracyjnych dla przedsiębiorców. Jednak propozycja wprowadzała również dodatkowe wymogi znakowania wyrobów o informacje dla konsumentów o możliwym ryzyku dla zdrowia związanym z otyłością! Propozycja dyrektywy wprowadzała także minimalny rozmiar czcionki dla takich informacji – 3 mm Europejskie Stowarzyszenie Małe i Średnich Przedsiębiorców (UEAPME) ostro sprzeciwiło się propozycji, twierdząc, że jest to „stwarzanie dodatkowe problemu, a nie uproszczenie dla drobnych przedsiębiorców”. UEAPME zauważyło słusznie, że: prawie 90% biznesów spożywczych w Europie zatrudnia niespełna dziesięciu pracowników. Drobny biznes spożywczy zapewnia bogactwo wyboru dla swych klientów dostarczając świeże produkty, których czas przydatności do spożycia jest krótki (np. cukiernie, piekarnie). UEAPME ocenił, że koszt pakowania wyrobów spożywczych w opakowania z wymaganymi przez Komisję informacjami to tylko w Wlk. Brytanii 6 mld funtów rocznie. Te miliardy byłyby wyjęte z kieszeni konsumentów.
Lepiej handlować z Palestyną niż USA
Problem z unijnym wolnym handlem polega na tym, że nie istnieje on, jeśli chodzi o wymianę towarów pomiędzy krajem unijnym, a krajem poza-unijnym. Gospodarka UE jest „chroniona” wysokim murem celnym w wielu branżach gospodarki i w odniesieniu do wielu partnerów handlowych. Także Polska, wchodząc do Unii Europejskiej, musiała odgrodzić się cłami od wielu krajów, z którymi handlowano bez opłat celnych, w tym z Ukrainą, Białorusią czy Rosją. Na chwilę obecną Unia Europejska ma podpisane dwustronne umowy handlowe z niewieloma krajami na świecie: Szwajcarią, Chorwacją, Macedonią, Tunezją, Marokiem, Algierią, Egiptem, Palestyną, RPA, Kamerunem, Chile i Peru. Rozmowy wolnohandlowe są prowadzone m.in. z Koreą Południową, Rosją czy krajami ASEAN, a z winy Brukseli zostały zawieszone negocjacje prowadzone z Radą Współpracy Zatoki Perskiej. I nie jest to wynik imponujący, biorąc pod uwagę, że takich umów Unia Europejska dotychczas nie zawarła z największymi potęgami gospodarczymi: USA, Chinami, Indiami, Japonią, Brazylią, Indonezją czy choćby z Australią i Kanadą. Co chwilę słyszymy o wojnach celnych ze Stanami Zjednoczonymi, Chinami i innymi państwami i nakładaniu kolejnych ceł antydumpingowych. Niestety poszczególne kraje członkowskie, w tym Polska, nie mogą samodzielnie prowadzić zewnętrznej polityki handlowej i podpisywać bilateralnych umów wolnohandlowych z krajami trzecimi.
Rtęci w termometrach mówimy stanowcze NIE
Nowe termometry rtęciowe nie mogą być już dalej wprowadzane do obrotu – postanowili unijni. 3 kwietnia 2009 weszła w życie dyrektywa unijna, która w krajach Unii Europejskiej zakazuje wprowadzania do obrotu rtęci stosowanej w termometrach. Jak podkreśla Komisja Europejska, rtęć jest bardzo toksyczna dla ludzi i ekosystemu. Zakaz ten, nie oznacza jednak wycofywania ze sprzedaży leżących już na półkach aptek urządzeń czy termometrów, które są już w użyciu. Jak mówią specjaliści, termometry te znikną z rynku wówczas, kiedy skończą się ich zapasy w hurtowniach. Wtedy w ich miejsce wejdą przyjazne środowisku termometry elektroniczne.
Cłem w tańszą stal
Nowa unijna komisarz ds. handlu chce “wprowadzenia ceł antydumpingowych na chińskie śruby i stalowe elementy złączne”. (…) Cła dotkną produkty około 200 chińskich firm eksportujących do UE komponenty m.in. dla przemysłu samochodowego i maszynowego o wartości około 575 mln euro rocznie. Równocześnie Komisja Europejska zaproponuje, by cła nie były nakładane na produkty dwóch oddziałów chińskich spółek działające w Europie.
Stop tańszym pieluchom!
Komisja Europejska ogłosiła, że skierowała do Trybunału Sprawiedliwości wniosek przeciwko Polsce za stosowanie obniżonej stawki VAT na pieluchy, buciki i ubranka dziecięce. “KE w pełni popiera politykę społeczną i rodzinną, stanowiącą po części odpowiedź UE na rosnące wyzwanie starzenia się społeczeństwa. Jednakże Komisja musi również zapewnić jednakowe stosowanie przepisów dotyczących VAT we wszystkich państwach członkowskich” - napisała KE w uzasadnieniu decyzji. Zdaniem KE, Polska niezgodnie z unijnym prawem stosuje stawkę w wysokości 7 proc. KE od dawna nakazywała Polsce podwyższenie do stawki podstawowej, czyli 22 proc. VAT-u na ubranka dla niemowląt i buty dziecięce. Po wyczerpaniu procedury polubownej, która nie przyniosła rezultatów, KE skierowała sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. Zgodnie z unijnym prawem, obniżony VAT można stosować tylko w odniesieniu do ściśle określonych towarów i usług. Ubranka dla niemowląt i buciki dziecięce nie figurują na odpowiednich wykazach.
500 milionów euro na „owoce w szkole”
Parlament Europejski uznał, że przyszedł czas, by promować również pozytywne nawyki jedzenia warzyw i owoców oraz edukować dzieci w szkołach na temat zdrowego odżywiania. Posłowie poparli program “Owoce w szkole” i zagłosowali nad znacznym zwiększeniem budżetu na jego realizację aż do 500 milionów euro w latach 2009/2010. Komisja Europejska na realizację programu zaproponowała budżet w wysokości 90 milionów euro. Jednak posłowie PE uważają, że taka kwota jest niewystarczająca, gdyż pozwoliłoby to tylko na zapewnienie dzieciom w wieku od 6 do 10 lat jednego owocu raz w tygodniu przez trzydzieści tygodni w roku. Dlatego PE w przyjętym raporcie wezwał do zwiększenia budżetu do 500 milionów euro. W uzasadnieniu parlamentarzyści podkreślają, że jeden owoc tygodniowo nie wystarczy, aby zmienić nawyki żywieniowe, nie wpłynęłoby to również na zmianę stanu zdrowia publicznego.
W NRD był komunizm, w Polsce już raczej nie…
Artykuł 87 Traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską w ustępie 1 określa zakaz pomocy publicznej udzielanej przez państwa członkowskie przedsiębiorcom, jeżeli miałoby to zakłócić w jakimkolwiek stopniu konkurencję przy wymianie handlowej między państwami członkowskimi. Ten sam artykuł w ustępie 2, stwierdza, że pomoc publiczna może być udzielana niektórym regionom byłej NRD, w zakresie kompensacji szkód spowodowanej podziałem kraju w wyniku komunizmu. Inne kraje członkowskie, które wcześniej znajdowały się w orbicie komunizmu (np. Polska) takich gwarancji nie mają. Za przykład mogą służyć stocznie, które upadły poprzez udzielenie, nie dozwolonej zdaniem UE pomocy publicznej. Gdyby taka sama sytuacja wystąpiła w byłych Niemczech wschodnich, UE nie zareagowałaby w ten sposób.
Walcem po owocach i warzywach
Mówiąc o owocach i warzywach używa się zgodnie z urzędowym żargonem UE określenia: towar sezonowy i łatwo psujący się. Z tego powodu polityka UE bierze udział przy tzw. zwrotach z rynku, jak też przy ich przetwarzaniu. Jako, że świeże owoce i warzywa nie mogą być składowane tak długo, jak zboże lub mięso, „głównymi instrumentami” do wspierania cen dla świeżych produktów są „zwrot z rynku” i refundacje eksportowe. Jeżeli podaż jest zbyt duża, owoce i warzywa mogą zostać wyeksportowane lub zabrane z rynku, tak aby ustabilizować ceny. Za zniszczone produkty wypłaca się potem z kasy subwencyjnej Brukseli wyrównanie. […] Rynek owoców i warzyw kosztuje europejskiego podatnika naprawdę wiele pieniędzy, w samym 1999 roku przeznaczono na to blisko 1,9 mld euro.[…] Zwrot owoców i warzyw z rynku „uruchamia się” w momencie, gdy odpowiednie organizacje producentów decydują, że ceny rynkowe spadły poniżej ceny zwrotu, nawet jeśli ich wartość odbiega od niej nieznacznie. Wówczas organizuje się tzw. punkty zdawcze. A miały one w ostatnich latach wiele pracy. W ciągu trzech lat budżetowych 1990/1991, 1991/1992 i 1992/1993 w Grecji zbierano z rynku przeciętnie 58,7 proc. zbiorów nektarynek, 53,9 proc. brzoskwiń, 37,6 proc. jabłek i 23,7 proc. zbiorów pomarańczy. W sumie, w tym okresie w całej UE co piąta nektarynka i co piąte jabłko nie trafiło na rynek. 24 proc. tych produktów wykorzystano w przemyśle, zwłaszcza do destylacji, 14 proc. zostało zużyte jako pasza dla bydła a jedynie 2 proc. tej ilości zostały przekazane na cele dobroczynne, reszta zaś dosłownie zmiażdżona walcem.
Bezstresowe mięso
Już niedługo Unia Europejska będzie chciała wprowadzić wymóg, aby na produktach mięsnych znajdowały się informacje, że zwierzę żyło w komfortowych warunkach, bez stresu i zostało zabite w humanitarny sposób. Na początek surowe procedury czystości będą obowiązywać w chlewni – przed wejściem każdy musi się rozebrać i wymyć.
Język neutralny płciowo
Dyrektorka, sekretarka, mąż stanu i komitet mędrców – te słowa powinny zniknąć z języka eurodeputowanego. Komisja Parlamentu Europejskiego do spraw Równości Kobiet i Mężczyzn wydała broszurę pod tytułem „Język neutralny płciowo”. Odradza w niej używanie form wskazujących na płeć, m.in. zwrotów grzecznościowych „Pan”, „Pani”. Nowe zasady językowe określone dla polityków unijnych, rozciągają się również na wiele zawodów, których nazwy stosowane były z tradycyjnie męskim końcówkami. I tak np. nie wolno używać określenia sportsmen (sportowiec), lecz athletes, z kolei air hostesses (jeszcze wcześniej znana jako stewardessa), staje się flight attendant (opiekun lotu)
Unia nauczy, jak myć ręce
W każdym urzędzie, szkole i przedszkolu zawisła unijna instrukcja pouczająca, jak należy myć ręce. Jest tam napisane, ile sekund musimy pocierać wierzch jednej dłoni spodem drugiej i odwrotnie.
Mniam, mniam
W Unii Europejskiej liczba dozwolonych dodatków do żywności wynosi około 360 substancji W 1998 było ich w Polsce dopuszczonych „jedynie” 179, z czego 157 było oznaczonych symbolem INS. Po wstąpieniu do UE, Polska musiała dopuścić do stosowania wiele substancji, które poprzednio nie były dozwolone. Obecność tych związków chemicznych w jedzeniu jest zwykle związana w ten czy inny sposób z względami ekonomicznymi. Dzięki barwnikom czy polepszaczom produkt ładniej wygląda, lepiej smakuje czy pachnie, a więc również lepiej się sprzedaje. Dzięki konserwantom i antyutleniaczom dłużej zachowuje świeżość, to znaczy, że ten sam towar dłużej może leżeć na półce i czekać na swego nabywcę”
A kółko i krzyżyk?
Być może wkrótce ateista zirytowany widokiem krzyża w miejscu publicznym będzie mógł nie tylko żądać usunięcia tego symbolu, ale również podać do sądu instytucję, która go wywiesiła. Takie prawo da nowa dyrektywa Unii Europejskiej, która ma wprowadzić zasady równego traktowania osób bez względu na religię czy światopogląd. Szczególnie narażone na procesy mogą być hotele, szpitale, organizacje charytatywne, różnego typu punkty usługowe czy zakłady karne. Nowe uprawnienia zyskają też osoby wierzące. One również mogłyby podawać do sądu instytucje, które uraziły ich uczucia religijne, np. poprzez powieszenie w miejscu publicznym plakatu reklamującego „Żywot Briana” Monty Pythona. Eksperci przewidują, że przepisy mogą doprowadzić do paraliżu sądów. Ludzie bowiem masowo będą składać wnioski przeciwko dyskryminacji ze względu na wiarę bądź jej brak. (…) Dyrektywa nawiązuje do wcześniej wprowadzonego przez Radę Unii Europejskiej prawa, które zakazuje dyskryminacji ze względu na płeć, wiek, orientację seksualną czy niepełnosprawność.
Ksiądz, a dostęp do towarów i usług
Nowa dyrektywa UE ma walczyć z dyskryminacją w dostępie do usług i towarów. Cel? Zrównać wszystkich - bez względu na wyznanie i orientację seksualną. Efekt? Dyrektywa jest w fazie projektu, a już wywołała gorącą dyskusję w Wielkiej Brytanii - informuje “The Daily Telegraph”. O co chodzi? Unijni urzędnicy poprawili dokument dotyczący walki z dyskryminacją ze względu na wyznanie i orientacje seksualną. I doszli do wniosku, że osoby te nie mają również równego dostępu do różnych towarów i usług. Trzeba więc zagwarantować go dyrektywą…I rozpętało się piekło. Bo z zapisu tego wynika, że para gejów, którzy zwrócą się do księdza o udzielenie im ślubu, gdy ten odmówi, będzie mogła pozwać Kościół do sądu.
Wreszcie drabiny będą wygodne
Według nowej normy europejskiej EN131, dopuszczalna odległość pomiędzy szczeblami drabiny zwiększy się niebawem do 300 mm (13 cali). Obecnie standardowo szczeble rozstawione są co 10 cali, ponieważ odległość pomiędzy stopami a kolanami człowieka wynosi średnio 20 cali, więc można oprzeć się kolanami dwa szczeble wyżej od stóp.
Ogórek dobrze wykształcony
Od połowy przyszłego roku ma przestać obowiązywać rozporządzenie z roku 1988, stanowiące, że ogórki kategorii ekstra i kategorii pierwszej muszą być "dobrze rozwinięte, dobrze wykształcone i praktycznie proste, o maksymalnej wysokości łuku: 10 mm na każde 10 cm długości ogórka".
CZĘŚĆ CZWARTA-
ŻĄDZA PIENIĄDZA
Zatajona choroba wściekłych krów
Już w 1987 mączka kostna i zwierzęca została uznana za źródło przenoszenia czynników chorobotwórczych BSE. W 1988 w Wielkiej Brytanii zabroniono używania jej jako paszy dla bydła. Bezpośrednio po tym wzrósł eksport mączki kostnej i zwierzęcej do pozostałych krajów Unii. Mimo że wiedziano o zagrożeniach, eksport ten został zakazany na terenie UE dopiero w 1994 roku. […] Dokumenty i wypowiedzi świadków, które zostały przeanalizowane przez Komisję Parlamentu Europejskiego ds. choroby BSE, świadczą, że świadomie nie poinformowano opinii publicznej o ryzyku związanym z chorobą szalonych krów, aby jeszcze bardziej nie zagrażać rynkowi wołowiny. Służby weterynaryjne Komisji Europejskiej i Wielkiej Brytanii kierowały się przy zwalczaniu zarazy ekonomicznym punktem widzenia, a nie polityką zdrowotną. […]Sam kryzys wywołany chorobą BSE w latach 1996-1997 kosztował europejskich podatników 3,5 mld euro.
Cielęta Heroda, czyli jak uporządkować rynek wołowiny
Cielęta Heroda to cielęta które nie mają 3 tygodni. Często liczą pięć, sześć dni. UE płaci premię za likwidację tych zwierząt i to nie dla wykorzystania ich mięsa, lecz po prostu - aby się ich pozbyć, zanim ukończą 21 dni. Jest to „działanie” konieczne - tak się o tym mówi w Brukseli - aby odciążyć rynek wołowiny. […] Program „Herod” dysponuje budżetem w wysokości około 2 mld złotych, naturalnie z pieniędzy podatników. […] Większość krajów UE zrezygnowała z premii „Heroda” ze względów etycznych. Zgodzili się na nią tylko Francja, Portugalia i Wielka Brytania. Mimo to wypłaca się premie również za niemieckie cielęta Heroda. Niemieckie cielęta, które są właściwie wykluczone z premii wywozi się do Francji w podejrzanych i nie całkiem legalnych warunkach. […] chodzi o około 5 tys. cieląt tygodniowo […] Dzieje się więc coś nielegalnego za przyzwoleniem UE, która to jeszcze opłaca.
Whisky to również zboże!
Brawurowa zagrywka, mająca na celu legalne wykorzystanie pieniędzy podatników, bez wątpienia powiodła się brytyjskim lobbystom whisky. Ich pomysł był genialny, a argumenty logiczne: jeżeli wywozimy naszą whisky, wówczas właściwie nie eksportujemy jedynie alkoholu, lecz także zboże. Zboże jest konieczne do produkcji whisky i dokładnie ten udział wyeksportowanego zboża przyczynia się do zniesienia nadwyżek w UE. Argumentację tę uznano za przekonującą. Niewiarygodne ale prawdziwe. […] W planach UE ta pozycja budżetowa brzmi całkiem rozsądnie: „refundacje eksportu zboża w formie określonych napojów alkoholowych”. Tylko w latach 1990-1995 wydano tutaj 281 mln euro. […] dzięki temu, że Brytyjczycy zapisali tę subwencję już w akcie przystąpienia do ówczesnej Wspólnoty Europejskiej, ten bezsens subwencyjny ma gwarancje trwałego istnienia.
Należy wspierać konserwy ananasowe
Czy widzieliście już kiedyś rośliny ananasowate w Europie? Nie? To może was zdziwi że UE już w 1977 roku uchwaliła „wprowadzenie regulacji dotacyjnej do produkcji konserw ananasowych”. Dotacja produkcyjna, jak się nazywa taką subwencję, ma na celu utrzymanie konkurencyjności cen za konserwy ananasowe wobec cen pozostałych światowych producentów. Jednak kogo wspiera ta regulacja skoro w Europie wcale nie ma ananasów? Ależ są, chociaż daleko od Starego Kontynentu. Na Karaibach, a dokładnie na Martynice, politycznej pozostałości z czasów kolonizacji francuskiej, znajduje się jedyna europejska fabryka konserw z ananasami. W budżecie na 1997 rok przewidziano 7,8 mln euro, aby ją wesprzeć, co oznacza że wygospodarowany zysk przypadkowo był identyczny z subwencją.
Oliwa z oliwek, bo rybka lubi pływać
Niezależnie od tego, czy chętnie jadacie rybki w puszkach, czy też nie, zapewne zastanawialiście się, dlaczego europejskie sardynki najczęściej leżą w oliwie z oliwek. Odpowiedź na to jest prosta i jest wynikiem polityki subwencyjnej UE. 80 proc. światowej produkcji oliwy z oliwek powstaje w UE, innymi liczącymi się producentami są Tunezja, Syria i Maroko. […] Tak więc wypłaca się subwencję, aby oliwa z oliwek miała zbyt. Przemysł przetwórczy już dawno odkrył, jak to się robi! Już od 1966 roku w planie budżetu UE znajduje się pozycja „środki na dotacje do wykorzystania oliwy z oliwek do produkcji konserw rybnych i warzywnych”. W roku 1997 zapłacono dokładnie 30,1 mln euro tylko i wyłącznie za zużycie oliwy z oliwek do produkcji konserw rybnych i warzywnych.
Ślimak to ryba, a marchewka to owoc
Banany mogą być trochę krzywe! Komisja Europejska zrewidowała część norm, jakie powinny spełniać owoce. Ale większość absurdalnych przepisów ma się dobrze. I cały czas powstają nowe. Gdyby ślimak mógł, zbeształby okrutnie unijnych urzędników. Niestety, nie może, gdyż stał się rybą, w dodatku słodkowodną, a jak wiadomo - ryby głosu nie mają. Ślimaka do podtypu kręgowców przenieśli urzędnicy Komisji Europejskiej. Pomysł trącący absurdem, ale podyktowany wymiernym interesem. Dzięki decyzji Brukseli, Francja może dotować hodowlę tych mięczaków. Z równą beztroską unijni urzędnicy "poprawiają" typologię w królestwie roślin. To oni orzekli, że marchewka jest owocem. Zmianę wymusiło lobby portugalskie, aby umożliwić rodzimym producentom sprzedaż marchewkowej konfitury w krajach Wspólnoty.
Ryszard Golis
Kandydat do Parlamentu Europejskiego
OKRĘG WYBORCZY nr 7 Wielkopolska
Lista nr 5 miejsce 10 na liście
Za: http://r-golis.blog.onet.pl/
ŹRÓDŁA
PRZEROST FORMY I TREŚCI
Lawina papierologii [za:] „Najwyższy Czas”, 05.05.2009
270 urzędniczych kartek dziennie a ekologia [za:] „Najwyższy Czas”, 10.02.2009
Demokracja – tak, ale bez fanatyzmu… [za:] „Najwyższy Czas”, 10.02.2009
Omamić Irlandczyków kosztem blisko 2 mln euro [za:] „Najwyższy Czas”, 05.02.2009
Niewspólnota interesów [za:] „Najwyższy Czas”, 10.02.2009
Prawo unijne ponad krajowym[za:] „Nasz Dziennik”, 06.05.2009
Równi i równiejsi [za:] „Najwyższy Czas”, 10.02.2009
A teraz minuta ciszy…[za:] „Rzeczpospolita”, 14.12.2007
Prezerwatywy muszą być tańsze [za:] „Rzeczpospolita”, 14.12.2007
ILE KOSZTUJE BRUKSELA?
5 mld euro rocznie za dostosowanie naszego prawa [za:] „Najwyższy Czas”, 05.05.2009
Znikające miliardy i księgowość, jakiej nie powstydziłby się Enron [za:] „Najwyższy Czas”, 10.02.2009
Fabryka urzędniczych milionerów [za:] „Najwyższy Czas”, 01.04.2009
Wspólna waluta, większy hamulec [za:] „Najwyższy Czas”, 10.02.2009
Breloczki, nalepki i zrozumieć afrykańskie korzenie[za:] „Nasz Dziennik”, 06.05.2009
Bruksela: 2,5 urzędnika na milion euro dotacji [za:] „Najwyższy Czas”, 10.02.2009
MANIA REGULOWANIA
Ciągniki pod specjalnym nadzorem [za:] V. Andres, C. Hunter, L. Ribbe „Banany dla Brukseli”, Wrocław 2002
Etykieta musi informować o ryzyku otyłości [za:] „Najwyższy Czas”, 05.05.2009
Lepiej handlować z Palestyną niż USA [za:] „Najwyższy Czas”, 10.02.2009
Rtęci w termometrach mówimy stanowcze NIE [za:] „Najwyższy Czas”, 03.04.2009/
Cłem w tańszą stal [za:] „Najwyższy Czas”, 04.11.2008
Stop tańszym pieluchom! [za:] „Najwyższy Czas”, 28.11.2008
500 milionów euro na „owoce w szkole” [za:] „Najwyższy Czas”, 18.11.2008/
W NRD był komunizm, w Polsce już raczej nie…[za:] „Nasz Dziennik”, 06.05.2009/
Walcem po owocach i warzywach[za:] V. Andres, C. Hunter, L. Ribbe „Banany dla Brukseli, Wrocław 2002
Bezstresowe mięso[za:] Onet.pl, 19.02.2009
Język neutralny płciowo[za:] http://www.nasz-parlament.pl, 05.05.2009
Unia nauczy, jak myć ręce [za:] www.o2.pl, 10.10.2007
Mniam, mniam [za:] http://geralt.blox.pl, 19 czerwca 2007
A kółko i krzyżyk? [za:] „Rzeczpospolita”, 09.03.2009
Ksiądz, a dostęp do towarów i usług [za:] http://pl.altermedia.info, 14.04.2009
Wreszcie drabiny będą wygodne [za:] „Polska. Dziennik Bałtycki”, 22.11.2009
Ogórek dobrze wykształcony [za:] „Polska Dziennik Bałtycki”, 22.11.2009
ŻĄDZA PIENIĄDZA
Zatajona choroba wściekłych krów [za:] V. Andres, C. Hunter, L. Ribbe „Banany dla Brukseli”, Wrocław 2002
Cielęta Heroda, czyli jak uporządkować rynek wołowiny [za:] V. Andres, C. Hunter, L. Ribbe „Banany dla Brukseli”, Wrocław 2002
Whisky to również zboże! [za:] V. Andres, C. Hunter, L. Ribbe „Banany dla Brukseli”, Wrocław 2002
Należy wspierać konserwy ananasowe [za:] V. Andres, C. Hunter, L. Ribbe „Banany dla Brukseli”, Wrocław 2002
Oliwa z oliwek, bo rybka lubi pływać [za:] V. Andres, C. Hunter, L. Ribbe „Banany dla Brukseli”, Wrocław 2002
Ślimak to ryba, a marchewka to owoc [za:] „Polska Dziennik Bałtycki”, 22.11.2009