Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Tomasz Lewandowski

Ile miesięcy skończyła twoja córeczka? Czego nauczył się ostatnio twój synek? Kiedy ostatnio spędziłeś kilka beztroskich godzin z twoimi dziećmi? Jeśli na pierwsze dwa pytania potrafisz odpowiedzieć bez wahania, a na trzecie, że całkiem niedawno, to chwała ci, tato, ale czy czasem z czasem dla dzieci nie jest tak, że go po prostu nie ma?

Zacznijmy od początku. Praca. Wstajesz niewyspany zanim jeszcze kogut się zbudzi. W osiem godzin nie zdążasz wszystkiego, czego chce twój szef, więc bierzesz pracę do domu. Zjadłbyś coś. Na szczęście żona jest wprost świętą osobą i poza tym, że zajmowała się cały Boży dzień dziećmi, to jeszcze posprzątała, wyprała, wyprasowała i ugotowała obiad. Z głodu więc póki co nie zginiesz. Terminy jednak gonią. Siadasz więc znowu do pracy, bo przecież przede wszystkim jesteś świetnym pracownikiem, dopiero gdzieś potem mężem, tatą... Koniec. Nareszcie udało ci się skończyć. No ale jest już 22:30 i dzieci dawno śpią (te grzeczne dzieci). Zresztą nawet gdyby nie spały to ty jesteś już tak zmęczony, że powieki same zaciągają cię do łóżka, by zaczerpnąć choć odrobinę snu przed jutrzejszymi zmaganiami. I tak cały czas, od poniedziałku do piątku, a najczęściej to nawet w soboty i (o zgrozo) w niedzielę, bo Dzień Pański to teraz najczęściej dzień dla pana-szefa.

A jak tam żona, dzieci? - A dziękuję. Zdrowi... I to wszystko co jesteś w stanie powiedzieć na temat swojej rodziny, bo tak naprawdę żyjesz gdzieś obok.

To całe zabieganie, skrajne zmęczenie, brak czasu, przecież robisz to dla nich. Zastanów się jednak czy tak jest naprawdę, bo ja myślę, że bardziej przeciwko nim. Tylko jak być dobrym ojcem w tych barbarzyńskich czasach. Jeść przecież trzeba. Lekko nie będzie, ale ty jako wybitny ekonomista powinieneś przecież wiedzieć, że lokaty długoterminowe też się opłacają i jeśli nie zainwestujesz w swoje dzieci teraz, to raz, że już nigdy nie naprawisz wyrządzonej im przez brak czasu krzywdy, dwa, że nie nadrobisz tego czasu, trzy, że prędzej czy później wylądujesz w domu starców, bo twoje dzieci nie będą miały czasu dla ciebie, tak jak ty nie miałeś go dla nich. Warto zacisnąć zęby, nie dosypiać, czasem nawet płakać z braku sił, bo: „kto we łzach sieje, żąć będzie w radości.” Tak to jest z tym wychowywaniem. Lekko nie jest i nie będzie, ale nikt przecież nie obiecywał gwiazdek z nieba. Bóg powierzył ci dzieci (one też są Jego dziećmi), zaufał ci, że podołasz. Więc? Przecież twoja męska dusza ciągle szuka wyzwań. Niech to będzie najważniejszym i największym wyzwaniem każdego ojca. Spędzać jak najwięcej czasu ze swoimi dziećmi.

Praca nie ucieknie. Słyszałem kiedyś takie powiedzenie: „Co masz zrobić dziś, zrób pojutrze. Będziesz miał dwa dni wolnego.” Nie zachęcam do lenistwa, czy tym bardziej oszustwa, ale do odpowiedzialnego podejścia do pracy i przede wszystkim do czasu wolnego. Natomiast każda sekunda z życia twoich dzieci jest niepowtarzalna i nie wróci tylko po to, żeby tata wtedy, kiedy ma czas sobie popatrzył. Nie chodzi o to, żeby dzieci rozpieszczać i żeby miały wszystko, czego tobie brakowało. Chodzi o to, żeby miały ojca. Tylko tyle i aż tyle im potrzeba.

Kryzys ojcostwa nie bierze się znikąd, bierze się przede wszystkim z braku czasu. Póki co, ja zaciskam zęby, nadużywam kawy, żeby tylko tak zwyczajnie pobyć z dzieckiem. Zauważyć wszystkie pierwsze rzeczy w jego życiu: słowa, gesty, miny, czynności. Nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z dzieckiem, nawet kosztem ratującej życie drzemki po ciężkim dniu w pracy. Wiem, że ta sekunda wróci do mnie jako godzina, kiedy będę stary. Inaczej dzieci będą miały tylko matkę, a ty będziesz panem, co pieniądze do domu przynosił.

Ogromna odpowiedzialność spoczywa na barkach każdego ojca. Kiedy skąpi on swojej miłości i czasu, dzieci zostają głęboko okaleczone, praktycznie na całe życie. Radzę więc wziąć się w garść i zacząć być prawdziwym ojcem, bo bumelanci zafałszowują obraz Boga Ojca, a to jest już większy kaliber grzechu. Przede wszystkim jesteś mężem i ojcem, a dopiero gdzieś daleko potem pracownikiem. I nie ma co załamywać rąk. Głowa do góry! Chłopaki nie płaczą!

Za: http://nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/numery/072009/10.html