|
Bazylika św. Marka w Wenecji - Pusty tron Chrystusa na ziemi |
Według Ewangelii, Chrystus Król staje przed nami jako podwładny i to niszczony z rozkazu władzy, podwładny ukrzyżowany. Podwładny, który ma rację, ale nie sięga do siły, by ją udowodnić. Przyjmuje klęskę. W ten sposób Chrystus Król wzywa wszystkich, którzy cierpią prześladowanie, by opowiedzieli się po Jego stronie, by pamiętali, że właśnie krzyż to jest Jego tron, że tu ma Swoje królestwo. Król cierpiących, Król prześladowanych, Król zniewolonych. Jego autorytet jest oparty nie na przemocy, lecz na miłości. Jego królestwo jest mocne mocą miłości i ofiary. Jesteśmy w tym szczęśliwym położeniu, iż mamy Króla, którego autorytet nigdy nie zostanie zakwestionowany, przez nikogo. Mamy Króla w sercach, który potrafił razem z nami cierpieć, który wie, co to ból i niesprawiedliwy wyrok. Jego autorytet oparty jest na wszechmocnej miłości i na doskonałej sprawiedliwości. Wierność Chrystusowi Królowi rodzi nadzieję, że wszystko, nawet najdrobniejszy gest w naszym życiu posiada głęboki sens. Nic nie zostanie stracone. On bowiem nikogo nie skrzywdzi i On wyciągnie konsekwencje za uczynione zło – także za te słowa: NIE TRZEBA, ABY JEZUS KRÓLOWAŁ.
Dzisiejsze pretorium – 25 listopada 2012 – to Polska, w której dokonuje się teologiczny dialog. „Czy wiesz, że mam władzę nad Tobą?”. Przekonanie Piłata spotyka jasna odpowiedź: „Nie miałbyś władzy nade Mną, gdyby nie dana ci została z góry”. Prawo Boga nie zależy więc od decyzji tego, kto na ziemi ustanawia prawa. Pochodzi od Niego samego, jest odwieczne i nie da się zmienić na mocy woli ludzkiej władzy. Sprawę Jezusa Piłat poddał pod osąd ludu, pod głosowanie i przegrał.
Pytanie Piłata oznacza wybór decyzji, przed jakim staje współczesny świat, konkretny naród i człowiek. Jeśli nie Ty jesteś królem, to kto? Jeśli nie możemy zawierzyć i oddać Chrystusowi Królowi tego, co nam po Bogu najbliższe – Ojczyzny i wszystkiego, co polskie - to komu? Na kim mamy zbudować porządek w Polsce, aby była sprawiedliwa, lub porządek naszego życia, aby było spełnione? Czy z powszechnego królowania Chrystusa, nie wolno nam wziąć cząstki dla siebie? Dla naszej Ojczyzny? I czy pytanie Piłata: „Czy ty jesteś Królem żydowskim?” nie odnosiło się do konkretnego narodu? Chrystus wprawdzie nie chciał władzy ziemskiej, ale chciał, aby Jego Królestwo rozszerzało się na ziemi, pośród konkretnych ludów i narodów.
Dzisiaj pytanie o królestwo Chrystusa dotyka współczesnego świata, w którym szerzy się cywilizacja zniszczenia, przemocy, nienawiści, kłamstwa. Ten świat nie może jednak nie pytać o Boga, o sens i fundament swych celów i dążeń. Świat, rozgrywający historię na parkietach giełd i w ogniskach płonących wojen, musi spotkać prowokujące wyzwanie, które każe postawić pytanie o prawdę, o sens, o sprawiedliwość.
Pytanie o Królestwo Chrystusa dotyka społeczności Jezusa: uczniów, uzdrowionych, nawróconych, dotkniętych łaską, których pochłonął i zagłuszył zgiełk tłumu. Zastraszonej mniejszości, której zabrakło jedności, wiary i świadectwa. Ale jeśli tak musiało być wówczas, to czy ma tak być aż do końca świata? Pytanie: „Czy ty jesteś królem?” dotyka samej istoty królowania i sposobu misji Chrystusa wobec świata.
Pytanie to może być wreszcie bardzo osobistym westchnieniem do Boga: Czy Ty jesteś królem, to znaczy – Większym niż ja? Czy Ty masz prawo mieć władzę nade mną i w jakim zakresie? Czy mam przyjąć Twe prawa? Współczesny człowiek z trudem posadzi Boga na swym własnym krześle.
Bóg, ze związanymi ludzką pychą rękami, staje przed człowiekiem także w dzisiejszą uroczystość. Oszczędny i jasny w swej mowie. Oto postać Chrystusa - Króla osądzonego i zniesławionego, który przyjął na siebie grzechy słabych i upadłych. A przecież odnalazł ich i przyjął do grona wspólnoty „grzeszników i świętych”. To nie On jest winien ludzkiego grzechu, słabości, upadku wątpiącego Tomasza, strachliwego Piotra, zdradliwego Judasza. Naprzeciw Niego staje każdy z nas, aby postawić pytanie o fakt i sens królowania Boga; pytanie, które może brzmieć jak wyznanie Piotra, jak dociekliwość Piłata, jak protest lub niewiara Żydów. Oby nie było bezmyślnym śpiewem triumfalnych hymnów, które tak łatwo mogą przecież zmienić się w wyrok odrzucenia i negacji, aż po śmierć... Niech więc będzie modlitwą, szczerą i prostą. A nade wszystko modlitwą - raczej uczciwych pytań, aniżeli gotowych odpowiedzi.
„Nie trzeba więc Chrystusa ogłaszać Królem, wprowadzać Go na tron. Bóg Ojciec wywyższył Go ponad wszystko. Trzeba natomiast uznać i przyjąć Jego królowanie, poddać się Jego władzy, która oznacza moc obdarowywania nowym życiem, z perspektywą życia na wieki” (z Listu Episkopatu Polski na Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata…). Czyli: nie trzeba ogłaszać Chrystusa Królem, choć trzeba poddać się Jego władzy…? Jaka w tym stwierdzeniu sprzeczność, choć tak proste jest oczekiwanie owiec, które czują się opuszczone, widząc coraz większe zagrożenie ze strony krążących wilków i lwów. Czyż Kościół nie jest obrazem Królestwa Bożego w Niebie? „O, zaiste błogosławiona noc, w której się łączy niebo z ziemią, sprawy Boskie ze sprawami ludzkimi” (Exultet z liturgii Wigilii Paschalnej). Owieczki codziennie ponawiają swą prośbę: „Bądź wola Twoja jak w niebie tak i na ziemi”. Mają zatem głęboką nadzieję na urzeczywistnienie Królestwa Bożego – tak w sercach, jak w ludach i narodach.
Chyba wszyscy myślący zdają sobie sprawę, że Dzieło Intronizacji to nie jest posadzenie Jezusa na królewskim Tronie i nadanie Mu ziemskich zaszczytów. To jedynie - i aż - stwierdzenie, że jest Królem tej polskiej ziemi, polskich serc. To przywilej i przynaglenie. Oddanie się Chrystusowi Królowi to uznanie Jego Autorytetu jako Praworządnego ponad wszystkimi ziemskimi autorytetami, które jak gwiazdy upadają z firmamentu nieba. I chyba wszyscy zdają sobie sprawę, że wraz ze świadomym przyjęciem Królewskiego panowania, nie nastąpi na drugi dzień poprawa świadczeń emerytalnych, nie nastąpi reforma ZUS itd. Ale mocą uznania Autorytetu i Prawodawstwa Króla, zaczną upadać i znikać wobec Boskiego Prawa te ustawy, które są przeciwne Boskiemu Porządkowi rzeczy. Królestwo Boga ma być jak ziarno gorczycy, jak słowo, które się zasiewa. Uczniowie potrzebowali światła Ducha Świętego, by stać się dojrzałym drzewem, organizmem zdolnym ochronić ziemię przed skwarem zniszczenia. Słowa: Królestwo Boga padają wciąż w glebę świata niczym ziarno, choć Bóg nieustannie stawiany jest pod osąd światłych, lecz pysznych; targany nienawiścią małych i przestraszonych politycznych graczy; narażany na wyszydzenie przez bezmyślny tłum. Staje się obiektem propagandy, rozrywki, polityki. Dwa tysiące lat pada ziarno królestwa i tylko czasem widać, jak Duch odmienia oblicze ziemi.
Jak owce mają traktować ten List? Jako tłumaczenie się? skargę? przestrogę? czy może wyraz bezsilności wobec pragnienia ludu polskiego poddania się pod królewskie panowanie Jezusa Chrystusa? Wobec upadku wszelkich autorytetów na wszystkich poziomach władzy, czyż nie można poddać się Największemu Autorytetowi? Im bardziej bowiem władza nie zasługuje na zaufanie, tym częściej sięga po przemoc. Nie mogąc panować nad podwładnymi przy pomocy praw i prawdy, sięga po siłę. Droga to niebezpieczna, ponieważ przemoc budzi bunt. Każda władza, która ucieka się do przemocy, musi się liczyć, że wcześniej czy później napotka na bunt. Jak dzisiaj odpowiedziałby Jezus, gdyby w usta Piłata włożyć pytanie: „Czy Ty jesteś Królem Polski?” Co by Jezus odpowiedział? I czy w tej sytuacji owce, idące za Swoim Pasterzem i słuchające Jego głosu, miałyby odpowiedzieć: „Nie mamy innego króla oprócz Prezydenta i Rządu, który jawnie opowiada się przeciwko życiu, za wyrzuceniem religii ze szkół, za oddzieleniem państwa od Kościoła, za wyrzuceniem ze świadomości społeczeństwa symbolu krzyża”…
Jezus się nie narzuca, tak jak się nie narzuca ze swoim Miłosierdziem. Szanuje wolną wolę człowieka, każdego ludu i narodu. Czy krzyż na Krakowskim Przedmieściu nie był takim polskim, naszym, narodowym? Ale gdyby zastosować retorykę Listu, to rzeczywiście nie trzeba było bronić tego konkretnego krzyża! Po co? Przecież to takie politycznie niepoprawne. Idąc śladem i sposobem myślenia Listu można spać spokojnie i nie bronić krzyża w szkole, w pracy, w domu – wystarczy przyjąć go za powszechny symbol chrześcijaństwa i sprawa załatwiona! Jezus – tak! Ale już jako Pan, Władca i Król konkretnego narodu – wszyscy, byle nie Jezus.
Owieczki zatem oczekują spełnienia słów Listu: „Trzeba natomiast uznać i przyjąć Jego królowanie, poddać się Jego władzy”. Pokornie proszą o świadectwo – nie w kolejnych listach, lecz poprzez przykład prawdziwych pasterzy, którzy potrafią ochronić swoje stado przed wilkami. Owieczki czekają na konkretne żywe przykłady autorów Listu.
Nadesłał: Krzysztof Ś.